Temat: Odbudowa organizmu

Cześć!

Wychodzę z anoreksji, powoli bo powoli, ale staram się robić postępy, zwiększam kaloryczność od jakiegoś czasu, wprowadzam nowe produkty do jadłospisu, bardziej kaloryczne, etc.

Niestety waga nie idzie w górę, cały czas oscyluje koło 36,5 kg. Obecnie mam BMI w granicach 14,5.

Czy to możliwe, że wszystko co zjadam (a zjadam naprawdę dużo) idzie na odbudowę narządów wewnętrznych? Że za jakiś czas waga zacznie wzrastać? Mam niestety trudności z przyswajaniem tłuszczy, po nich mam biegunki, bóle brzucha i uczucie ciężkości w brzuchu, więc używam ich, ale w ograniczonym stopniu. Słodyczy staram się nie jeść wcale, raz w tygodniu jem BIG MILKA, od czasu do czasu małego, korzennego pierniczka do herbaty. Chciałabym spróbować coś ze słodyczy zjeść "do towarzystwa", ale mam opory i wolę dożywić organizm bardziej rzeczowymi produktami, np. sałatkami owocowo-warzywnymi w ramach podwieczorku, czy koktajlem owocowym na bazie jogurtu. Czy może wprowadzić jakąś słodycz w menu?

Był ktoś w podobnej sytuacji, że jadł nieco ponad CPM, a waga nie rosła? Dietetyk zalecał stopniowe zwiększanie kalorii, o 100 na tydzień (wychodzę z 600 kcal i niestety to trochę trwało zanim do CPM doszłam). CPM mam 1450, jem około 1500.

Nie musisz jeść słodyczy, ale przy takiej ilości kalorii nie przytyjesz raczej. Przy Twojej niskiej wadze to jest strasznie niebezpieczne.

Owoce są zdrowe, ale u Ciebie to powinien być dodatek a nie samodzielny posiłek, tak to się można kilka lat oszukiwać i wyniszczać.

Wydaje mi się, że jakościowo jem dobrze. Boję się tylko szybko zwiększać kaloryczność, że nie unormuje wagi i roztyje się w nieskończoność :( opornie mi to dodawanie kalorii idzie :( waham się nad wizytą u innego dietetyka który ustali mi jakąś konkretną kaloryczność na ten moment i stan... 

Witajcie!

Walczę z całych sił. Jestem zmotywowana, ale czuję ogarniający strach... przed przytyciem!

Chcę jeść! Uwielbiam jeść, odliczam minuty do posiłków, chociaż czuję się pełna, chcę jeść! Sama ustalam sobie menu, więc jem to, co sprawia mi przyjemność: ulubiona szynka, uwielbiane ryby, surówki, wprowadziłam na podwieczorki nawet budyń/kaszkę mannę/płatki na mleku! Jedząc to pierwszy raz OD ROKU płakałam jak dziecko ze wzruszenia.

Ale boję się przytyć. Wiem, ze muszę, że to konieczne. CHCĘ przytyć do 45 kg, z tym jestem w pełni pogodzona. Boję się po prostu, że jak zacznę tyć, to nie skończę. To mnie paraliżuje...

Beata_M91 napisał(a):

Witajcie!Walczę z całych sił. Jestem zmotywowana, ale czuję ogarniający strach... przed przytyciem!Chcę jeść! Uwielbiam jeść, odliczam minuty do posiłków, chociaż czuję się pełna, chcę jeść! Sama ustalam sobie menu, więc jem to, co sprawia mi przyjemność: ulubiona szynka, uwielbiane ryby, surówki, wprowadziłam na podwieczorki nawet budyń/kaszkę mannę/płatki na mleku! Jedząc to pierwszy raz OD ROKU płakałam jak dziecko ze wzruszenia.Ale boję się przytyć. Wiem, ze muszę, że to konieczne. CHCĘ przytyć do 45 kg, z tym jestem w pełni pogodzona. Boję się po prostu, że jak zacznę tyć, to nie skończę. To mnie paraliżuje...
Bo jak przytyjesz do 60 kg to co się stanie?

Leczysz się?

Pasek wagi

Lecze u psychiatry, na psychoterapię jestem za chuda. 

Mogłabym wrzucić przykładowe jadłospisy z prośbą o ocenę tego jak jem? 

Witajcie :(

Byłam u dietetyczki, nadal tkanki tłuszczowej mam na poziomie 3%. Wyznaczyła mi kaloryczność, tempo zwiększania, oceniła jadłospis, dodała swoje propozycje i zatwierdziła moje menu.

Dlaczego nie tyję? Waga wręcz momentami spada. Obecnie ważę 35,5 kg. Czuję się kiepsko. Dzisiaj nie mogli mi pobrać krwi, to jakaś istna katorga. Nawet pozwalam sobie na słodycze co kilka dni, ale to nic nie daje. Poza tym jem zdrowo i odżywczo :(

Bo jesz za mało? I oszukujesz. Słodycze to akurat wiele Ci nie pomogą.

Za mało? Chociaż dietetyk ustalił kaloryczność po badaniu? 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.