Temat: Drogie jedzenie

Jak radzicie sobie z podwyżkami cen żywności? Bo mnie ostatnio bardzo rzuca się w oczy ile płacę za te same co zwykle zakupy. Mam wrażenie, że dosłownie z dnia na dzień wszystko jest droższe i droższe. Jestem singielka, nie mam dzieci, siłą rzeczy nie mam żadnych dodatków typu 500+ czy inne, zarabiam ok, ale i tak lwia część kasy idzie na jedzenie. Chciałabym mieścić się z wydatkami na jedzenie w kwocie 300-400 zł/msc, ale odnoszę wrażenie, że wiąże się to z rezygnacją ze wszystkiego - żadnego soku, batona, słodkiego jogurtu, serka homogenizowanego, żadnego obiadu na mieście. 

Boli mnie to, że coraz więcej i więcej płacę za spożywkę. A może tylko mi się wydaje? Wy też odczuliście wzrost cen? 

I najważniejsze pytanie - jak sobie radzicie z podwyżkami cen? Redukujecie zakupy, zmieniacie zawartość koszyka? Zwiększacie pule wydatkow na artykuły spożywcze?

Karolka_83 napisał(a):

póki co rekompensuje mi to 500+ x 2. Ale z ręką na sercu wolałabym nie dostawać, ale, żeby te ceny nie szły tak szybko w górę. Współczuję tym, którzy dodatków nie dostają. Cieszę się, że mam, ale obeszłabym się. Juz lepiej było wprowadzić jakieś ulgi podatkowe w pitach - przynajmniej korzystaliby ci, co faktycznie wkładają coś do budżetu poprzez podatki a i ceny nie szłyby tak w górę szybko. Jeszcze ze 2 lata temu wydać na takie zwykłe codzienne zakupy 50 zł to był dla mnie wyczyn. Teraz stówka leci za stówką tak na pstryk nie wiadomo kiedy.
właśnie tobie rekompensuje... ja jestem bezdzietna i nie dostaję żandnej zapomogi

Ja robię obiady na kilka dni - do słoików lub mrożę. 

Taki gulasz z ciecierzycą, ostatnio zrobiłam chyba 5 porcji za 10 zł. 

Używam dużo tańszych warzyw, np. do mięsa mielonego niezależnie czy do spagetti czy do pulpetów dodaję tartą marchewkę, cukinię.

Warzywa i owoce kupuję na targu. Po jajka jeżdżę na wieś i płacę po 60 gr, od razu biorę 100 szt. 

Chleb piekę sama, tak samo ciasta, robię zdrowe batoniki - wychodzi taniej niż kupne.

Ja też ubolewam nad cenami, ale tak się złożyło, że pół roku temu zaczęłam drugą pracę i jakoś bardzo tego nie odczuwam, bo mam dodatkowy wpływ którego wcześniej nie miałam. Teraz częściej pozwalam sobie na jakieś droższe jedzenie, ubrania. 

tusia9 napisał(a):

Karolka_83 napisał(a):

póki co rekompensuje mi to 500+ x 2. Ale z ręką na sercu wolałabym nie dostawać, ale, żeby te ceny nie szły tak szybko w górę. Współczuję tym, którzy dodatków nie dostają. Cieszę się, że mam, ale obeszłabym się. Juz lepiej było wprowadzić jakieś ulgi podatkowe w pitach - przynajmniej korzystaliby ci, co faktycznie wkładają coś do budżetu poprzez podatki a i ceny nie szłyby tak w górę szybko. Jeszcze ze 2 lata temu wydać na takie zwykłe codzienne zakupy 50 zł to był dla mnie wyczyn. Teraz stówka leci za stówką tak na pstryk nie wiadomo kiedy.
właśnie tobie rekompensuje... ja jestem bezdzietna i nie dostaję żandnej zapomogi

Też właśnie nic nie dostaję. Na bieżąco szukam lepszej pracy, ale nie ma zbyt dużej różnicy w zarobkach. Zwrociloby mi się akurat za dojazd i kasa wyszlaby taka sama jaką mam teraz. 

no ale tez sa duże róznice cenowe w sklepach .np jogurt bio bakomy w piotrze pawle i żabce kosztował.2.60 poszłam do netto pozniej cerffura ,ten sam jogurt .1.70 .masło klarowane w w jednym sklepie ,tez różnica 2,50 .woda muszynianka w jednym markecie 2.20 w innym potrafi kosztować 2.80 to sa spore rożnice.robie rozeznanie ,kupuje tam gdzie taniej ,a na jedzeniu nie oszczędzam .

Pracuję, dzieci nie mam i też odczuwam, że ceny wszystkiego poszły do góry. Bardziej w ramach buntu niż z konieczności ograniczyłam konsumpcję. Może przynajmniej schudnę...

chemię kupuję online w dużych opakowaniach. Spożywcze jak promocja, a można mrozić to też kupuje więcej, ceny porównuję patrząc na cenę za kg/l bo to najbardziej miarodajne :D Jednak i tak mam wrażenie że pieniądze z konta same wypływają :(

Mnie po raz pierwszy uderzyła drożyzna, kiedy zdałam sobie sprawę, że w tego lata arbuz mało kiedy i mało gdzie kosztował mniej niż 2,99 zł/kg :PP

A tak całkiem poważnie, to jeszcze nie wprowadziliśmy radykalnych zmian w zakupach, ale częściej kupujemy produkty w czasie przecen i promocji na zapas bo się nie psują. Wcześniej tego prawie nie robiliśmy.

Pewnie, ze wszystko do góry poszło. Gramature produktów tez zmniejszają i zdążyliśmy się zorientować. Współczuje ludziom którzy nic nie dostają a zarabiają mało. Koszmar. 

AvaLane108 napisał(a):

Pewnie, ze wszystko do góry poszło. Gramature produktów tez zmniejszają i zdążyliśmy się zorientować. Współczuje ludziom którzy nic nie dostają a zarabiają mało. Koszmar. 

Z tą gramaturą to mi szczęka opadła, bo w ogóle nie zwracam na to uwagi, a tu takie kwiatki się trafiają 😐

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.