Temat: Odżywianie i nadwaga u dzieci - do matek.

Temat nasunął mi się na świątecznym wyjeździe. Tydzień byliśmy w małym mieście (ok. 40 tys.) i z racji zakupów żywieniowych które musiałam na miejscu poczynić bywałam w marketach. Co przykuło moją uwagę? Dzieci ze sporą nadwagą (lub wręcz otyłe) w wieku 7-11 lat najczęściej. Byłam zdziwiona, bo w szkole u mojej córki nie widzę raczej takiego problemu. Np. w jej klasie może o jednym dziecku można powiedzieć, że ma lekką nadwagę, reszta jest szczupła czy normalna. Na ulicach w W-wie raczej rzadko widuje się już (przynajmniej mi w oczy nie wpadają) dzieci otyłe. Tam poczułam jakieś zderzenie z inną rzeczywistością - naprawdę było sporo dzieci które widać, że za chwile będą miały problem - mało tego, przeważnie widziałam je w markecie w sytuacji kiedy wcinały jakąś słodką bułę czy chipsy. Kurcze i nie rozumiem. Wydaje mi się, że jak nigdy temat zdrowego odżywiania dzieci jest w dzisiejszych czasach nagłaśniany. Nie rozumiem tym bardziej jeżeli obok takiego dziecka idzie otyła matka która powinna zdawać sobie sprawę jak ciężko się z taką otyłością żyje i starać się chronić przed tym dziecko. Jestem na tym punkcie trochę przeczulona bo sama byłam podpasionym dzieckiem (no nie oszukujmy się, dziecko samo się nie utuczy szczególnie mniejsze, które jest całkowicie żywnościowo zależne od tego co w domu dostanie na talerzu). I teraz pytanie do Was, jak to jest w Waszych domach? Staracie się swoje dzieci odżywiać naprawdę wartościowo? A jak sytuacja wygląda na ulicach w Waszych miastach ?

Pasek wagi

Liandra napisał(a):

Fakt, ja robiąc w galerii zakupy widzę w pasażu z knajpami mnóstwo bardzo grubych dzieci-wszystko w fastfoodach siedzi, na gofrach z lodami itp. Rozmawialiśmy o tym z mężem że jest strasznie dużo dzieci otyłych,z roku na rok coraz więcej-  półki uginają się od syfu z cukrem i od dziecka mamusie pasą swoje pociechy tymi jogurcikami, batonikami "pełnymi mleka" i innymi deserkami z reklam, w których jest głównie cukier,ile razy tu czytałam ze ktoś dotąd z warzyw to widział np.głównie pomidora a w ogóle nie lubi(no bo nie słodkie....)  Strasznie biedne będą te dzieciaki- zreszta- już są, bo przecież takie portale jak tu są zalane nastolatkami w zaburzeniami odżywiania (o których dowiedziałam się, że istnieją dopiero jako dorosły człowiek) Często zero ruchu, bo te dzieciaki nie bawią się na dworze,nie grają w ruchowe gry,jakiś rower, rolki- tylko już 2-3latki dostają w łapkę smartfona mamusi i święty spokój bo gapi się toto jak zombie w ekranik z odleglosci 10cm niszcząc sobie wzrok i zajmować się nim nie trzeba. (obserwowałam takiego 2,5letniego zombiaka na wigiii-dla mnie masakra-zwł że rysować nie umie, klocków układać-nie za bardzo, do obcych wycofane,czytać nie umie ale wie gdzie kliknąć krzyżyk żeby zamknąć reklamę.... 3 takie małe mam w rodzinie). Żywieniowo natomiast u nich jest lepiej-bo jedni są antyMacowi +mamusia regularnie się głodzi to i dzieci nie napycha słodkim(starsze dziewczyny wręcz muszą sobie wywalczyć u ojca jakiegoś sporadycznego burgera jako nagrodę), u drugich można powiedzieć średnia krajowa ale że na wsi mieszkają to fastfoodów brak i jedzenie zdrowsze, trzeci-tu ojciec celiakia, mama jest z regularną anoreksją, więc pulchnych dzieciaków tu nie ma.. Swojego rodzinnego domu nie mam co porównywać- to już jest z obecnymi czasami taka totalna przepaść co do sposobu gotowania i rodzajów potraw-nikt nie był gruby-wtedy to była naprawdę rzadkość(np. w podstawówce 2 dzieci z mojego rocznika na 5- 30osobowych klas.....) (edit- tak- to były właśnie te polskie tradycyjne potrawy- zupy, kluski, kopytka, pierogi, mielone,schabowe,kurczak,sałatki... tylko że słodycze to były sporadycznie cukierek czy lizak-nawet nie raz w tygodniu-a coś większego na święta.... a nie dzień w dzień kupowanie sobie w szkole słodyczy bo dzieciak dostaje na nie kasę)
Pomijając temat, nie chciałabym spędzać z Tobą Świąt, skoro potem zostałabym "gruntownie" przeanalizowana ja i moja dieta oraz metody wychowawcze i rozwój moich dzieci w każdym aspekcie. Ciekawe, skąd wiesz, że kuzynki(?) się głodza, a ktoś ma regularną anoreksje. To byl temat świątecznych rozmów z rodziną?Łatwo jest oceniać, nie wychowując na codzień "cudzych" dzieci. Co do modelu zywienia, z pewnością nigdzie nie jest idealnie, inaczej na paskach bbyłyby same 50 i mniej. Moje dzieci otyle nie są, jedzą obiady domowe i w szkole/ przedszkolu. Slodycze sporadycznie, chociaż lubią.Głównie to zasługa genów (niestety nie moich)oraz dużej ruchliwości- stale biegają, jeżdżą na czymś w domu i poza. Sądzę, że żadna z matek, nawet otyla, nie chce dla swojego dziecka takiej drogi, ale czesto " otyłość" przekazywana jest z pokolenia na pokolenie, genetycznie lub jako wzorzec zywienia, rodzice " tuczeni" w dzieciństwie wiążą to z troską o dziecko, bezpieczeństwem psychicznym. Na pewno warto zachować umiar i zdrowy rozsądek przy wyborach, tego, co jemy, a juz skandaliczna jest dla mnie wypowiedź powyżej, oceniająca jednocześnie trzy (rozumiem, że spokrewnionez autorką) rodziny, jednocześnie ich styl bycia itp. 

primumnocere napisał(a):

Liandra napisał(a):

Fakt, ja robiąc w galerii zakupy widzę w pasażu z knajpami mnóstwo bardzo grubych dzieci-wszystko w fastfoodach siedzi, na gofrach z lodami itp. Rozmawialiśmy o tym z mężem że jest strasznie dużo dzieci otyłych,z roku na rok coraz więcej-  półki uginają się od syfu z cukrem i od dziecka mamusie pasą swoje pociechy tymi jogurcikami, batonikami "pełnymi mleka" i innymi deserkami z reklam, w których jest głównie cukier,ile razy tu czytałam ze ktoś dotąd z warzyw to widział np.głównie pomidora a w ogóle nie lubi(no bo nie słodkie....)  Strasznie biedne będą te dzieciaki- zreszta- już są, bo przecież takie portale jak tu są zalane nastolatkami w zaburzeniami odżywiania (o których dowiedziałam się, że istnieją dopiero jako dorosły człowiek) Często zero ruchu, bo te dzieciaki nie bawią się na dworze,nie grają w ruchowe gry,jakiś rower, rolki- tylko już 2-3latki dostają w łapkę smartfona mamusi i święty spokój bo gapi się toto jak zombie w ekranik z odleglosci 10cm niszcząc sobie wzrok i zajmować się nim nie trzeba. (obserwowałam takiego 2,5letniego zombiaka na wigiii-dla mnie masakra-zwł że rysować nie umie, klocków układać-nie za bardzo, do obcych wycofane,czytać nie umie ale wie gdzie kliknąć krzyżyk żeby zamknąć reklamę.... 3 takie małe mam w rodzinie). Żywieniowo natomiast u nich jest lepiej-bo jedni są antyMacowi +mamusia regularnie się głodzi to i dzieci nie napycha słodkim(starsze dziewczyny wręcz muszą sobie wywalczyć u ojca jakiegoś sporadycznego burgera jako nagrodę), u drugich można powiedzieć średnia krajowa ale że na wsi mieszkają to fastfoodów brak i jedzenie zdrowsze, trzeci-tu ojciec celiakia, mama jest z regularną anoreksją, więc pulchnych dzieciaków tu nie ma.. Swojego rodzinnego domu nie mam co porównywać- to już jest z obecnymi czasami taka totalna przepaść co do sposobu gotowania i rodzajów potraw-nikt nie był gruby-wtedy to była naprawdę rzadkość(np. w podstawówce 2 dzieci z mojego rocznika na 5- 30osobowych klas.....) (edit- tak- to były właśnie te polskie tradycyjne potrawy- zupy, kluski, kopytka, pierogi, mielone,schabowe,kurczak,sałatki... tylko że słodycze to były sporadycznie cukierek czy lizak-nawet nie raz w tygodniu-a coś większego na święta.... a nie dzień w dzień kupowanie sobie w szkole słodyczy bo dzieciak dostaje na nie kasę)
Pomijając temat, nie chciałabym spędzać z Tobą Świąt, skoro potem zostałabym "gruntownie" przeanalizowana ja i moja dieta oraz metody wychowawcze i rozwój moich dzieci w każdym aspekcie. Ciekawe, skąd wiesz, że kuzynki(?) się głodza, a ktoś ma regularną anoreksje. To byl temat świątecznych rozmów z rodziną?Łatwo jest oceniać, nie wychowując na codzień "cudzych" dzieci. Co do modelu zywienia, z pewnością nigdzie nie jest idealnie, inaczej na paskach bbyłyby same 50 i mniej. Moje dzieci otyle nie są, jedzą obiady domowe i w szkole/ przedszkolu. Slodycze sporadycznie, chociaż lubią.Głównie to zasługa genów (niestety nie moich)oraz dużej ruchliwości- stale biegają, jeżdżą na czymś w domu i poza. Sądzę, że żadna z matek, nawet otyla, nie chce dla swojego dziecka takiej drogi, ale czesto " otyłość" przekazywana jest z pokolenia na pokolenie, genetycznie lub jako wzorzec zywienia, rodzice " tuczeni" w dzieciństwie wiążą to z troską o dziecko, bezpieczeństwem psychicznym. Na pewno warto zachować umiar i zdrowy rozsądek przy wyborach, tego, co jemy, a juz skandaliczna jest dla mnie wypowiedź powyżej, oceniająca jednocześnie trzy (rozumiem, że spokrewnionez autorką) rodziny, jednocześnie ich styl bycia itp. 

Z genami się nie zgodzę, ten mit już dawno został obalony. Można mieć szybszy lub wolniejszy metabolizm, ale jak się je za dużo do swojego zapotrzebowania to będzie się grubym i koniec. 

Ja się powtórzę już, któryś raz, że grubi rodzice mają przeważnie grube dzieci , ponieważ przekazują nowemu pokoleniu nawyki żywieniowe, które same doprowadziły ich do otyłości. Szczupły rodzic widząc, że pociecha zaczyna mocno tyć przeważnie szuka przyczyny tego stanu rzeczy, ponieważ dzieciak to nasza mała kopia i wypadałoby aby nas przypominało. Mama lub tata z nadwagą natomiast komentują wagę dziecka jako geny ("cała mama, cały tata"; "wszyscy w rodzinie mają nadwagę więc to geny"). Gówno prawda. Jedynie mozna w wieku dorosłym mieć pretensje do rodziców, że człowiek tyje szybciej niż osoby, które w wieku dziecięcym były szczupłe.

Krummel napisał(a):

primumnocere napisał(a):

Liandra napisał(a):

Fakt, ja robiąc w galerii zakupy widzę w pasażu z knajpami mnóstwo bardzo grubych dzieci-wszystko w fastfoodach siedzi, na gofrach z lodami itp. Rozmawialiśmy o tym z mężem że jest strasznie dużo dzieci otyłych,z roku na rok coraz więcej-  półki uginają się od syfu z cukrem i od dziecka mamusie pasą swoje pociechy tymi jogurcikami, batonikami "pełnymi mleka" i innymi deserkami z reklam, w których jest głównie cukier,ile razy tu czytałam ze ktoś dotąd z warzyw to widział np.głównie pomidora a w ogóle nie lubi(no bo nie słodkie....)  Strasznie biedne będą te dzieciaki- zreszta- już są, bo przecież takie portale jak tu są zalane nastolatkami w zaburzeniami odżywiania (o których dowiedziałam się, że istnieją dopiero jako dorosły człowiek) Często zero ruchu, bo te dzieciaki nie bawią się na dworze,nie grają w ruchowe gry,jakiś rower, rolki- tylko już 2-3latki dostają w łapkę smartfona mamusi i święty spokój bo gapi się toto jak zombie w ekranik z odleglosci 10cm niszcząc sobie wzrok i zajmować się nim nie trzeba. (obserwowałam takiego 2,5letniego zombiaka na wigiii-dla mnie masakra-zwł że rysować nie umie, klocków układać-nie za bardzo, do obcych wycofane,czytać nie umie ale wie gdzie kliknąć krzyżyk żeby zamknąć reklamę.... 3 takie małe mam w rodzinie). Żywieniowo natomiast u nich jest lepiej-bo jedni są antyMacowi +mamusia regularnie się głodzi to i dzieci nie napycha słodkim(starsze dziewczyny wręcz muszą sobie wywalczyć u ojca jakiegoś sporadycznego burgera jako nagrodę), u drugich można powiedzieć średnia krajowa ale że na wsi mieszkają to fastfoodów brak i jedzenie zdrowsze, trzeci-tu ojciec celiakia, mama jest z regularną anoreksją, więc pulchnych dzieciaków tu nie ma.. Swojego rodzinnego domu nie mam co porównywać- to już jest z obecnymi czasami taka totalna przepaść co do sposobu gotowania i rodzajów potraw-nikt nie był gruby-wtedy to była naprawdę rzadkość(np. w podstawówce 2 dzieci z mojego rocznika na 5- 30osobowych klas.....) (edit- tak- to były właśnie te polskie tradycyjne potrawy- zupy, kluski, kopytka, pierogi, mielone,schabowe,kurczak,sałatki... tylko że słodycze to były sporadycznie cukierek czy lizak-nawet nie raz w tygodniu-a coś większego na święta.... a nie dzień w dzień kupowanie sobie w szkole słodyczy bo dzieciak dostaje na nie kasę)
Pomijając temat, nie chciałabym spędzać z Tobą Świąt, skoro potem zostałabym "gruntownie" przeanalizowana ja i moja dieta oraz metody wychowawcze i rozwój moich dzieci w każdym aspekcie. Ciekawe, skąd wiesz, że kuzynki(?) się głodza, a ktoś ma regularną anoreksje. To byl temat świątecznych rozmów z rodziną?Łatwo jest oceniać, nie wychowując na codzień "cudzych" dzieci. Co do modelu zywienia, z pewnością nigdzie nie jest idealnie, inaczej na paskach bbyłyby same 50 i mniej. Moje dzieci otyle nie są, jedzą obiady domowe i w szkole/ przedszkolu. Slodycze sporadycznie, chociaż lubią.Głównie to zasługa genów (niestety nie moich)oraz dużej ruchliwości- stale biegają, jeżdżą na czymś w domu i poza. Sądzę, że żadna z matek, nawet otyla, nie chce dla swojego dziecka takiej drogi, ale czesto " otyłość" przekazywana jest z pokolenia na pokolenie, genetycznie lub jako wzorzec zywienia, rodzice " tuczeni" w dzieciństwie wiążą to z troską o dziecko, bezpieczeństwem psychicznym. Na pewno warto zachować umiar i zdrowy rozsądek przy wyborach, tego, co jemy, a juz skandaliczna jest dla mnie wypowiedź powyżej, oceniająca jednocześnie trzy (rozumiem, że spokrewnionez autorką) rodziny, jednocześnie ich styl bycia itp. 
Z genami się nie zgodzę, ten mit już dawno został obalony. Można mieć szybszy lub wolniejszy metabolizm, ale jak się je za dużo do swojego zapotrzebowania to będzie się grubym i koniec. Ja się powtórzę już, któryś raz, że grubi rodzice mają przeważnie grube dzieci , ponieważ przekazują nowemu pokoleniu nawyki żywieniowe, które same doprowadziły ich do otyłości. Szczupły rodzic widząc, że pociecha zaczyna mocno tyć przeważnie szuka przyczyny tego stanu rzeczy, ponieważ dzieciak to nasza mała kopia i wypadałoby aby nas przypominało. Mama lub tata z nadwagą natomiast komentują wagę dziecka jako geny ("cała mama, cały tata"; "wszyscy w rodzinie mają nadwagę więc to geny"). Gówno prawda. Jedynie mozna w wieku dorosłym mieć pretensje do rodziców, że człowiek tyje szybciej niż osoby, które w wieku dziecięcym były szczupłe.

Dziwna ta teoria. Moja mama z nadwagą, mój tata szczupaczek więc co z tymi nawykami wszczepianymi nam przez rodziców i przekazywanym stylem życia? Tata oddzielnie nie jadł - ba! zawsze pokaźne porcje (a wcale fizycznie nie pracuje). No więc jednak chyba geny jakieś znaczenie mają.

Pasek wagi

Ja sie staralam zawsze ale babcie maja inne zdanie, szwagierka również i podejrzewam, ze na mnie gadają, ze nie daje dziecku słodyczy, ze biedne dziecko (co jest nie prawda, bo cos tam je a to herbatnika a to biszkopcika, soczek, mus, jogurcik a one by daly czekoladę, batona, chipsy itp) a z kolei gadają na inna szwagierke, ze daje dziecku rocznemu cole, tak, ze nie dogodzisz :P 

Widuje raczej szczupłe i takie trochę ulane dzieci, otyle rzadko

staram_sie napisał(a):

Krummel napisał(a):

primumnocere napisał(a):

Liandra napisał(a):

Fakt, ja robiąc w galerii zakupy widzę w pasażu z knajpami mnóstwo bardzo grubych dzieci-wszystko w fastfoodach siedzi, na gofrach z lodami itp. Rozmawialiśmy o tym z mężem że jest strasznie dużo dzieci otyłych,z roku na rok coraz więcej-  półki uginają się od syfu z cukrem i od dziecka mamusie pasą swoje pociechy tymi jogurcikami, batonikami "pełnymi mleka" i innymi deserkami z reklam, w których jest głównie cukier,ile razy tu czytałam ze ktoś dotąd z warzyw to widział np.głównie pomidora a w ogóle nie lubi(no bo nie słodkie....)  Strasznie biedne będą te dzieciaki- zreszta- już są, bo przecież takie portale jak tu są zalane nastolatkami w zaburzeniami odżywiania (o których dowiedziałam się, że istnieją dopiero jako dorosły człowiek) Często zero ruchu, bo te dzieciaki nie bawią się na dworze,nie grają w ruchowe gry,jakiś rower, rolki- tylko już 2-3latki dostają w łapkę smartfona mamusi i święty spokój bo gapi się toto jak zombie w ekranik z odleglosci 10cm niszcząc sobie wzrok i zajmować się nim nie trzeba. (obserwowałam takiego 2,5letniego zombiaka na wigiii-dla mnie masakra-zwł że rysować nie umie, klocków układać-nie za bardzo, do obcych wycofane,czytać nie umie ale wie gdzie kliknąć krzyżyk żeby zamknąć reklamę.... 3 takie małe mam w rodzinie). Żywieniowo natomiast u nich jest lepiej-bo jedni są antyMacowi +mamusia regularnie się głodzi to i dzieci nie napycha słodkim(starsze dziewczyny wręcz muszą sobie wywalczyć u ojca jakiegoś sporadycznego burgera jako nagrodę), u drugich można powiedzieć średnia krajowa ale że na wsi mieszkają to fastfoodów brak i jedzenie zdrowsze, trzeci-tu ojciec celiakia, mama jest z regularną anoreksją, więc pulchnych dzieciaków tu nie ma.. Swojego rodzinnego domu nie mam co porównywać- to już jest z obecnymi czasami taka totalna przepaść co do sposobu gotowania i rodzajów potraw-nikt nie był gruby-wtedy to była naprawdę rzadkość(np. w podstawówce 2 dzieci z mojego rocznika na 5- 30osobowych klas.....) (edit- tak- to były właśnie te polskie tradycyjne potrawy- zupy, kluski, kopytka, pierogi, mielone,schabowe,kurczak,sałatki... tylko że słodycze to były sporadycznie cukierek czy lizak-nawet nie raz w tygodniu-a coś większego na święta.... a nie dzień w dzień kupowanie sobie w szkole słodyczy bo dzieciak dostaje na nie kasę)
Pomijając temat, nie chciałabym spędzać z Tobą Świąt, skoro potem zostałabym "gruntownie" przeanalizowana ja i moja dieta oraz metody wychowawcze i rozwój moich dzieci w każdym aspekcie. Ciekawe, skąd wiesz, że kuzynki(?) się głodza, a ktoś ma regularną anoreksje. To byl temat świątecznych rozmów z rodziną?Łatwo jest oceniać, nie wychowując na codzień "cudzych" dzieci. Co do modelu zywienia, z pewnością nigdzie nie jest idealnie, inaczej na paskach bbyłyby same 50 i mniej. Moje dzieci otyle nie są, jedzą obiady domowe i w szkole/ przedszkolu. Slodycze sporadycznie, chociaż lubią.Głównie to zasługa genów (niestety nie moich)oraz dużej ruchliwości- stale biegają, jeżdżą na czymś w domu i poza. Sądzę, że żadna z matek, nawet otyla, nie chce dla swojego dziecka takiej drogi, ale czesto " otyłość" przekazywana jest z pokolenia na pokolenie, genetycznie lub jako wzorzec zywienia, rodzice " tuczeni" w dzieciństwie wiążą to z troską o dziecko, bezpieczeństwem psychicznym. Na pewno warto zachować umiar i zdrowy rozsądek przy wyborach, tego, co jemy, a juz skandaliczna jest dla mnie wypowiedź powyżej, oceniająca jednocześnie trzy (rozumiem, że spokrewnionez autorką) rodziny, jednocześnie ich styl bycia itp. 
Z genami się nie zgodzę, ten mit już dawno został obalony. Można mieć szybszy lub wolniejszy metabolizm, ale jak się je za dużo do swojego zapotrzebowania to będzie się grubym i koniec. Ja się powtórzę już, któryś raz, że grubi rodzice mają przeważnie grube dzieci , ponieważ przekazują nowemu pokoleniu nawyki żywieniowe, które same doprowadziły ich do otyłości. Szczupły rodzic widząc, że pociecha zaczyna mocno tyć przeważnie szuka przyczyny tego stanu rzeczy, ponieważ dzieciak to nasza mała kopia i wypadałoby aby nas przypominało. Mama lub tata z nadwagą natomiast komentują wagę dziecka jako geny ("cała mama, cały tata"; "wszyscy w rodzinie mają nadwagę więc to geny"). Gówno prawda. Jedynie mozna w wieku dorosłym mieć pretensje do rodziców, że człowiek tyje szybciej niż osoby, które w wieku dziecięcym były szczupłe.
Dziwna ta teoria. Moja mama z nadwagą, mój tata szczupaczek więc co z tymi nawykami wszczepianymi nam przez rodziców i przekazywanym stylem życia? Tata oddzielnie nie jadł - ba! zawsze pokaźne porcje (a wcale fizycznie nie pracuje). No więc jednak chyba geny jakieś znaczenie mają.

No jasne, można jeść sporo , być pracownikiem umysłowym i pozostać szczupłym. Są jednak rzeczy, na które nie zwracamy szczególnej uwagi, a mają ogromny wpływ na zapotrzebowanie kaloryczne zaczynając od składu ciała i kończąc na aktywności dobowej. Uwierz mi, ale to jak chodzimy - maszerujemy bądź wleczemy nogę za nogą - również wpływa na cpm. Ale wygodniej powiedzieć, że to spadek po naszych przodkach. Można mieć szybszy bądź wolniejszy metabolizm, ale gen otyłości / chudości to bzdura. 

Moj 4 latek je wiecej niż ja😍 20 pierogów, dwa talerze zupy, deser🙂 waży 20 kg, jest szczupły😀 jego tata w tym wieku wyglądał jak anorektyk, a pochlanial kopytka, kotlety schabowe i tony słodyczy. Także wierzę w genetyke 🙂 a może to tylko wyjątek, potwierdzający regułę.

primumnocere napisał(a):

Moj 4 latek je wiecej niż ja? 20 pierogów, dwa talerze zupy, deser? waży 20 kg, jest szczupły? jego tata w tym wieku wyglądał jak anorektyk, a pochlanial kopytka, kotlety schabowe i tony słodyczy. Także wierzę w genetyke ? a może to tylko wyjątek, potwierdzający regułę.

To teraz sobie porównaj ile ty czasu spędzasz w ruchu, a ile twoje dziecko.

Krummel napisał(a):

primumnocere napisał(a):

Moj 4 latek je wiecej niż ja? 20 pierogów, dwa talerze zupy, deser? waży 20 kg, jest szczupły? jego tata w tym wieku wyglądał jak anorektyk, a pochlanial kopytka, kotlety schabowe i tony słodyczy. Także wierzę w genetyke ? a może to tylko wyjątek, potwierdzający regułę.
To teraz sobie porównaj ile ty czasu spędzasz w ruchu, a ile twoje dziecko.

no chyba nie powiesz, że 4-latek ma większe zapotrzebowanie aniżeli dorosła kobieta - nawet jeżeli prowadzi siedzący tryb życia.

Pasek wagi

pas10 napisał(a):

Moj syn jest otyly lub moze ma nadwage teraz. Od 1 dnia urodzin tyl bardzo. Byl na mleku matki a jednak tyl tyl tyl 2 kg na miesiac. Bardzo potem pilnowalam jak zaczal jesc aby nie jadl nic nie zdrowego. Nigy nie kupuje sokow, slodyczy, czipsow... Nigdy. Nasze zycie to ciagle myslenie o tym aby byl w ruchu aby nie tyl. On jest pod stala kontrola dietetyka, neurologa, endokrynologa. On ma chora tarczyce i jeszcze inna chorobe genetyczna ... wiec tak  nie oceniajmy czasami ... Spotkalam sie ze smutna krytyka z jego strone. Moj syn jak trzyma wage to wtedy jest naprawde dobrze. Chodzimy 3 razy w tygodniu ba basen, 2 razy na cwiczenia taekwondo, 1 raz na cwiczenia rehabilitacyjne, 3 razy w tygodniu ma w-f. I staram sie aby sie ruszal, nie ogladal bajek. CHodzimy na spacery. Jedzenie jest wydzielane. I przykro mi sie robi jak ktos napotkany czasami mowi do nas co z dzieckiem zrobilismy... 

Na pewno nie jje słodyczy? Mleka, pszenicy? Za dużo owoców? Może pije soki owocowe? Jje jogurty słodkie albo platki? 

DzulieT napisał(a):

pas10 napisał(a):

Moj syn jest otyly lub moze ma nadwage teraz. Od 1 dnia urodzin tyl bardzo. Byl na mleku matki a jednak tyl tyl tyl 2 kg na miesiac. Bardzo potem pilnowalam jak zaczal jesc aby nie jadl nic nie zdrowego. Nigy nie kupuje sokow, slodyczy, czipsow... Nigdy. Nasze zycie to ciagle myslenie o tym aby byl w ruchu aby nie tyl. On jest pod stala kontrola dietetyka, neurologa, endokrynologa. On ma chora tarczyce i jeszcze inna chorobe genetyczna ... wiec tak  nie oceniajmy czasami ... Spotkalam sie ze smutna krytyka z jego strone. Moj syn jak trzyma wage to wtedy jest naprawde dobrze. Chodzimy 3 razy w tygodniu ba basen, 2 razy na cwiczenia taekwondo, 1 raz na cwiczenia rehabilitacyjne, 3 razy w tygodniu ma w-f. I staram sie aby sie ruszal, nie ogladal bajek. CHodzimy na spacery. Jedzenie jest wydzielane. I przykro mi sie robi jak ktos napotkany czasami mowi do nas co z dzieckiem zrobilismy... 
Na pewno nie jje słodyczy? Mleka, pszenicy? Za dużo owoców? Może pije soki owocowe? Jje jogurty słodkie albo platki? 

I własnie zachowałaś się dokładnie jak ci ludzie o których pisała autorka komentarza.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.