- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
8 października 2020, 06:05
Witajcie,
Wracam z pytaniem do osób, które wyszły z zaburzeń odżywiania... Jak pewnie cześć z Was pamięta, chorowałam na anoreksje. W skrócie - schudłam 35 kg w krótkim czasie, został ze mnie wiór, bo przy okazji wyniszczyłam swoje ciało. Kilka miesięcy temu miałam dość takiego życia, chciałam coś zmienić. Doszłam w zdrowy sposób do 45 kg, ale ciągle coś było nie tak. Jadłam mało, schematycznie, odmawiałam sobie. W końcu postanowiłam "wyzdrowieć". Zaczęłam jeść w zasadzie niewiele więcej, a od razu przytyłam, spuchłam, do prawie 60 kg. Tłumaczyłam sobie ze przytyje do zdrowej wagi, że ciało się zatrzyma, że przejdę ekstremalny głód i będzie ok. Nie pozwoliłam sobie na to, nie zaspokoiłam tego głodu, ciągle czuje, że jest. Znowu zaczynam się ograniczać, czuję się źle z tym że tak przytyłam mimo, że jem naprawdę zdrowo i niezbyt wiele...
Ciągle jestem głodna, mam spory problem żeby jeść w towarzystwie, boję się nowości. Mam problem z akceptacją siebie. Nie wyglądam jak mutant, ale nie potrafię się pogodzić z tym że tak przytyłam, jedząc mało. Od razu mam w głowie, że jeśli będę jeść więcej, to zacznę się toczyć...
Czy są tutaj osoby po zaburzeniach odżywiania, które przechodziły przez to? Chciałabym normalnie jeść, z rodziną, to samo co oni. Ciągle mam z tym problem, jem wszystko dietetycznie i odtłuszczone. Zbliżają się Święta, chciałabym się do tego czasu uporać z psychiką i spędzić je rodzinnie, bez przemyśleń o jedzeniu... Jak zaczęłyście jeść więcej, to organizm się nasycił i głód się uregulował? Jak sobie z tym poradzić? Jestem mega dumna że tyle udało mi się osiągnąć, ale ciągle czuje anoreksje z tyłu głowy i nie chce do tego wrócić, a czasami mam odruch żeby znowu się głodzić... Zwłaszcza że jestem bardzo wzdeta, czasami wyglądam jakbym była w 8 miesiącu ciąży...
8 października 2020, 07:42
przykro mi to stwierdzić ale ty nie jesteś „po zaburzeniach odżywiania”, wciąż jesteś w samym centrum tego bagna i bez profesjonalnej pomocy się nie obędzie
8 października 2020, 08:32
Myślę, że powinnaś o tym pogadać z jakimś psychologiem. Ja co prawda sama wyszłam z zaburzeń, ale zajęło mi to z 15 lat, więc trochę szkoda czasu. Wzdęcia ciągnęły się latami niestety. Pomaga jedynie regularne jedzenie. Co do "normalnego" jedzenia, to nigdy już nie jadłam "normalnie". Z tyłu głowy zostaje myśl o kcal i przytyciu, ale nie uważam, że to coś złego, dzięki temu jestem ciągle szczupła.
8 października 2020, 08:36
Koniecznie zgłoś się do psychodietetyka ,najlepiej klinicznego jest taka dziewczyna Daria Łukomska ma kanał na youtube ,,forma na życie,, jest psychodietetykiem klinicznym sama przeszła przez zaburzenia odżywiania napisz do niej. Żeby wyłączyć głód musisz jeść tłuszcz,,, i węgle, te składniki wyłączają hormony głodu Inaczej się nie da ,masz niedożywiony jakościowo organizm i mnóstwo niedoborów.
8 października 2020, 14:57
Poczytaj bloga: wilczoglodna.pl
Mi bardzo to pomogło. Dziewczyna która go prowadzi przez 15 lat chorowała na bulimie. Z tego co wiem prowadzi mentoring. Płatny, ponad 2tys. Trwa to miesiąc. Serio się to opłaca. Mimo że przeszłaś anoreksje to też Ci pomoże. Na blogu tłumaczy wszystkie mechanizmy zaburzeń odżywiania. Uczy dziewczyny które się do niej zgłaszają na nowo jeść. Poczytaj sobie to się przekonasz.
9 października 2020, 05:53
Witajcie,
Nie napisałam, że wyszłam z zaburzeń, tylko z anoreksji. Mam świadomość że ciągle w tym tkwię. Pamiętam jak było przed chorobą, zjadłam śniadanie, zjadłam obiad, kolacje, w międzyczasie coś na co miałam ochotę i nie kminilam. A teraz nie jem, bo się boję przytyć i ciągle o tym myślę. Mam spory problem z samoakceptacją. Wiem, że nie wyglądam źle, bo widzę to chwilami, ale większość czasu czuję się mutantem..
Nie chodziłam na terapię, kilka razy próbowałam ale zawsze miałam pecha do terapeuty, bo finalnie wychodziło że nie zna tematu zaburzeń odżywiania, a ostatnia lekarka stwierdziła, że mam jeść niezbyt dużo, bo jak przytyje to będę brzydka - wtedy ważyłam 45 kg i bardzo byłam wygłodniała i chciałam jeść, ale odmawialam sobie, no a ona dolała oliwy do ognia. Teraz mam takie przebłyski, że chce żyć jak kiedyś, że nie muszę się opychać cukierkami czy kotletami (nawet mnie nie ciągnie), ale jeść NORMALNIE, bez emocji. Moja mama mi to tłumaczy, mój facet próbuje, a ja mam opory..
9 października 2020, 21:26
Oo pamietam Cię :) super , ze udało Ci się przytyć .
Czas stabilizacji jest trudny. Musisz wyczuć od jakieś ilość jedzenia już nie tyjesz i tak jeść + wprowadzić jakiś ruch
10 października 2020, 06:26
Tylko cały problem polega na tym, że ją tyje niezależnie czy jem mało, czy dużo. Mam kompletnie zrabany metabolizm. Zauważyłam nawet że jedzenie mniejszych ilości, jeszcze bardziej powoduje wzdęcia i zbiera mi się szybciej woda. A jestem cały czas głodna, mogłabym jeść i jeść, jak worek bez dna. Tylko że tego nie robię, bo boję się przytyć. I tak koło się zamyka. Jestem wiecznie głodna i słaba, ale jem na logike, nie na poczucie, że jestem głodna... No i ćwiczyć ćwiczę.
10 października 2020, 07:38
Tylko cały problem polega na tym, że ją tyje niezależnie czy jem mało, czy dużo. Mam kompletnie zrabany metabolizm. Zauważyłam nawet że jedzenie mniejszych ilości, jeszcze bardziej powoduje wzdęcia i zbiera mi się szybciej woda. A jestem cały czas głodna, mogłabym jeść i jeść, jak worek bez dna. Tylko że tego nie robię, bo boję się przytyć. I tak koło się zamyka. Jestem wiecznie głodna i słaba, ale jem na logike, nie na poczucie, że jestem głodna... No i ćwiczyć ćwiczę.
A jak wyglada Twoj przykładowy jadłospis ?