Temat: Podobno Polska zupami stoi.. a jak to jest u Was?

Gdzieś od miesiąca, od kiedy zrobiło się chłodniej zupy wróciły u nas do łask. Od kwietnia do września dla mnie mogą nie istnieć, poza sezonowymi jak botwinka, szczawiowa itp. W tym okresie domownicy również spożywają je umiarkowanie. Natomiast kiedy robi się chłodniej zaczyna "schodzić" gar zupy dziennie i nie ma zmiłuj. Mąż domaga się zup treściwych, z mięsem, pulpecikami, fasolą, od dwóch dni marudzi żeby mu charczo zrobić a i ja na zupy dla siebie i córki podświadomie wybieram te treściwe z kaszami, ciecierzycą czy soczewicą. Widzę, że u nas całe menu ulega modyfikacji, częściej robię zapiekanki, rozgrzewające dania jednogarnkowe itp. Jak to jest u Was, jesteście "zupni" cały rok czy również w zależności od czasu się to zmienia? 

Pasek wagi

soraka napisał(a):

Zupy lubię domowe, moje i mojej mamy ale jak jem na mieście to tylko j wyłącznie 2danie, zupa się nie najadam i musiałabym ze 3talerze kupić

No dla mojego zupa też nigdy nie jest obiadem, nie ma szans. Obiad to może być drugie danie a teraz chcą do tego jeszcze zup. Zresztą, dla mnie też zupa nawet ta treściwa obiadu nie stanowi, wtedy jadłabym chyba co 2 godziny :) Wczoraj nawet sięgnęłam do książki z kuchnią rozgrzewającą żeby przypomnieć sobie niektóre pomysły na zupy. I niech mu będzie, ugotuję dzisiaj to charczo a dla siebie i córki wege krupnik z pęczakiem, ziemniakami i suszonymi grzybami:)

Pasek wagi

Uwielbiam zupy kremy i w zasadzie jem je przez cały rok. Najczęściej cebulową z grzankami, czosnkową z jajkiem; krem pomidorowo-paprykowy, z miksu warzyw, z dyniowatych, z groszku czy z marchwi z pomarańczą i imbirem (to moje ulubione). Poza tym chętnie wcinam zupy sezonowe (grzybowa, szczawiowa z jajkiem, botwinka). Z takich tradycyjnych zup, lubię bardzo barszcz ukraiński, pomidorową, ogórkową i pieczarkową.

Latem częściej przyrządzam chłodniki. Dla mnie pychota!

Jedyne, co załącza mi się w chłodniejsze miesiące, to picie większej ilości herbaty niż zwykle. W zasadzie sięgam po dużą filiżankę co jakieś 3h 😅

Pasek wagi

nie jestem fanką zup.Sama dla siebie praktycznie nie gotuje,od czasu do czasu pomidorowa,krem z dyni .

Uwielbiam zupy, robię zazwyczaj takie bardziej treściwe, co wystarczą za cały posiłek. Ale w upały jem rzadko.

Zupy lubię, mogę je jeść cały rok :)

Pasek wagi

Ves91 napisał(a):

Uwielbiam zupy kremy i w zasadzie jem je przez cały rok. Najczęściej cebulową z grzankami, czosnkową z jajkiem; krem pomidorowo-paprykowy, z miksu warzyw, z dyniowatych, z groszku czy z marchwi z pomarańczą i imbirem (to moje ulubione). Poza tym chętnie wcinam zupy sezonowe (grzybowa, szczawiowa z jajkiem, botwinka). Z takich tradycyjnych zup, lubię bardzo barszcz ukraiński, pomidorową, ogórkową i pieczarkową.

Latem częściej przyrządzam chłodniki. Dla mnie pychota!

Jedyne, co załącza mi się w chłodniejsze miesiące, to picie większej ilości herbaty niż zwykle. W zasadzie sięgam po dużą filiżankę co jakieś 3h ?

A my chłodników nie lubimy w ogóle. U kogoś zjemy, oczywiście ale żeby w domu je wybrać, no nie. Zupy kremy też niekoniecznie aczkolwiek robię je czasem w przypadku zup gdzie smaki w tej formie się lepiej przenikają selerowo/serowej, z zielonego groszku itp. A moje dziecko jak było mniejsze bardzo lubiło krem marchewkowy z mandarynkami:) Teraz też czasami wracam do niego ale już w typowej formie dla dorosłych.

Pasek wagi

Stoi. Zupy uwielbiam i jem codziennie - niezależnie od pory roku i temperatury otoczenia. Moim głównym posiłkiem jest obiadokolacja ok 17.00-18.00 i zawsze zaczynam ją od talerza warzywnej zupy - wychodzę z założenia, że zupa, podobnie jak sałatka, przyjmie wszystko, zatem przerabiam hurtowe ilości warzyw :). Chłodników nie uznaję, bo dla mnie zupa musi być gorrrąca; jak nie bulgocze na talerzu, to nie zupa ;)

W restauracjach czy na zasiadanych imprezach zawsze wybieram zupę, choć wiem, że i tak się typową restauracyjną porcyjką nijak nie najem - musiałabym te cztery talerze naraz zamówić ;)

U mnie jarzynowa cały rok - jako letnia też się sprawdza, poza chłodnikiem. Czasami rosół, ostatnio ogórkowa, dyniowa, z rzadka jakiś wynalazek typu krem z groszku itp, od święta (dosłownie) barszcz i grzybowa. Ale jarzynowa bardzo często. 

Za pomidorową nie przepadam, taki ewenement. Zjem, ale bez entuzjazmu, choć same pomidory bardzo lubię. 

I krupnik uwielbiam, zwłaszcza w tym okresie, ale rzadko robię, niestety.

syrenkowa napisał(a):

U mnie jarzynowa cały rok - jako letnia też się sprawdza, poza chłodnikiem. Czasami rosół, ostatnio ogórkowa, dyniowa, z rzadka jakiś wynalazek typu krem z groszku itp, od święta (dosłownie) barszcz i grzybowa. Ale jarzynowa bardzo często. 

Za pomidorową nie przepadam, taki ewenement. Zjem, ale bez entuzjazmu, choć same pomidory bardzo lubię. 

Syrenkowa nie wierzę, w końcu ktoś kto mnie rozumie:) Pomidory w okresie ich działkowego życia jem codziennie na kilogramy - pomidorowej jako jedynej (oprócz chłodników) zupy nie lubię. A mój mąż za to pomidorówkę z domowymi kluskami uwielbia)

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.