- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
21 marca 2021, 09:48
Jak w temacie. Jem głównie warzywa, owoce głównie jabłka i gruszki,jaja, ryby,kurczaka, czasem wpadnie jakaś świnina. Piję tylko wodę czasem do śniadania herbatę z cytryną i łyżeczką cukru.Czasem zjem kostkę czekolady, kilka chipsów lub orzeszków.Jemmiędzy 1600 - 2000 kalorii z reguły 4 posiłki. Czasem wszystko jest ok a czasem wieczorem jak zacznę jeść to nie potrafię skończyć. Większość tu na forum twierdzi że napady ma ktoś kto się głodzi,je dużo cukru w takiej czy innej postaci.
To mój przykłady jadłospis
Prawfziwy dramat zaczyna się gdy w domu mam pieczywo, wczoraj pożarłam pół małego bochenka chleba na raz 😭
21 marca 2021, 14:05
A gdzie węglowodany?
21 marca 2021, 14:10
Od jedzenia mozna sie uzaleznic, podobnie jak od alkoholu i mozna byc nieswiadomym ze ma sie problem, ja tak zyje od 20 lat, dopiero teraz zaczelam terapie
21 marca 2021, 14:20
moze jesz z nudów? Na zasadzie nie jestes glodna ale byś coś poprzezuwala szczęka... Taki głód psychiczny... Ja tak mam że czasami jestem.najedzona ale jak.cos oglądam to bym coś pochrupala.. i patrzę w lodówkę tam.kupa żarcia a ja na nic nie mam ochoty ale bym coś zjadła ;P.
21 marca 2021, 15:13
A gdzie węglowodany?
Boje się węglowodanów bo większość tłuszczu gromadzi mi się na brzuchu.
equsica : tak z pewnością czasem jem z nudów ale zastanawia mnie czemu jak zacznę to nie mogę skończyć. I ciągle czuję ssanie w żołądku. I nie jest to pragnienie jak niektórzy uważają.
jumiel1989
z pewnością moją pięta achillesową jest pieczywo. Mogę miesiącami nie jeść słodyczy ale jak jest w domu bułka to nie ma siły żebym jej nie zjadła
Edytowany przez Noir_Madame 21 marca 2021, 15:18
21 marca 2021, 15:53
ja miałam napady bo byłam uzależniona od żarcia. ciagle myslenie, planowanie, ogladanie zdjec jedzenia, kalkulowanie tak, zeby sie zgadzalo pod wzgledem kalorii - to dopowadziło do tego, ze 80% tego o czym myślałam, to było jedzenie. pozniej odkryłam, ze jesli zjesz wiecej niz potrzebujesz danego dnia, no to przeciez w kilka dni mozna ten nadmiar jakos rozlozyc - tu kolejna pułapka, bo co za problem obżerać się przez jeden dzień, a przez kilka tak to zrównoważyć, jedząc nawet po 500kcal dziennie... dramat ;)
u mnie psychodietetyk tez myślał, że to od zle zbilansowanej diety i tak dalej, jednak to akurat nieprawda, bo jestem sportowcem i bez zbilansowanej diety ani odpowiedniej podazy ani rusz.
Mam chyba to samo a na dodatek nudzę się całą zimę. Poradziłaś sobie z tym jakoś? Dodatkowo boję się jeść więcej węgli bo dużo tkanki tłuszczowej odkłada mi się na brzuchu
ja przestałam obserwować na insta wszystkie fit influencerki, usunęłam z komputera/telefonu wszystkie przepisy, zdjęcia jedzenia (tak, miałam manię zpaisywania zdjęć i inspirowania się nimi danego dnia), odinstalowałam apkę do liczenia kalorii. oczywiście zaprzestałam liczenia kcal (IMO warunek konieczny, tutaj już jestem spokojna o siebie - kilka razy przeprowadziłam 3tygodniowy eksperyment, gdzie zapisywałam na kartce ile jem, zliczałam po tym czasie i wychodziło przyzwoicie). miałam święty spokój. MIAŁAM. bo gdy poczułam się zbyt pewnie, że problem z głowy, to znowu z ciekawości pooglądałam sobie "co tam ciekawego i pysznego można zjeść dietetycznie", pomyślałam, że a może sobie zrobię "profesjonalną" redukcję i lawina znów ruszyła. oczywiście nie obyło się bez psychoterapii. ciężko jest się odzwyczaić, bo to jest uzależnienie, nawyk. zwłaszcza, gdy ktoś traktuje to jako przyjemność. Co mi pomaga: po pracy zwykle mam trening, więc w taki dzień nie mam jak i kiedy "upchnąć" napadu, nawet o tym nie pomyślę, bo nie ma czasu, a na wydajności treningu mi bardzo zależy, co w przypadku napchania się bułeczkami jest średnie.. wracam koło 23, no a wtedy to już jestem dętka, zjem potreningowy i do spania. ale w dni nietreningowe bywa nieciekawie - zmuszam się do wyjścia gdzieś, planuję spotkania ze znajomymi. wszystko po to, żeby nie być sama z lodówką. kiedy kilka dni jest wszystko okej - nie ma nawet chęci na napad, nagle przychodzi moment, kiedy mi "czegoś" brakuje, od razu wiem o co chodzi. Nie mam wtedy jakiegoś mega ciśnienia na to, zeby się napchać, ale żeby znowu 5 minut po obiedzie coś zjeść - wiem że to uzależnienie od "wyskoków" od diety, uzależnienie od planowania i liczenia (no bo trzeba tu rozłożyć kalorie na kilka dni żeby się zrównoważyło). pojawia się taka chęć oderwania się z klatki zwanej dietą, bo kiedy właśnie przygotowuję sobie "mój zestaw napadowy" jestem podekscytowana, czuję się taka mega wolna - bo w tym momencie nie ma diety, moge zjeść coś co chcę i ile tego chcę.a po chwili poczucie winy i wraca potrzeba tej kontroli nad sobą (czyt. liczenia kcal, główkowania jakby tu uciąć jutro i pojutrze żeby wyjść na zero). Nie poradziłam sobie z tym całkowicie, ale przynajmniej wiem co już ze mną jest grane. Niczego mi nie brakuje, bo jem bardzo zdrowo i niemało, to jest wyłącznie obsesja na punkcie żarcia i niezdrowe podejście do tematu. przepraszam, że tak się rozpisałam, ale może znajdzie się ktoś, u kogo napady odbywają się na podobnym tle jak u mnie. nie zawsze musi to oznaczać jedzenie za mało, - ja sobie też tak tłumacztyłam - no bo może jem za mało, to napad mi się należy...
21 marca 2021, 16:56
Jak w temacie. Jem głównie warzywa, owoce głównie jabłka i gruszki,jaja, ryby,kurczaka, czasem wpadnie jakaś świnina. Piję tylko wodę czasem do śniadania herbatę z cytryną i łyżeczką cukru.Czasem zjem kostkę czekolady, kilka chipsów lub orzeszków.Jemmiędzy 1600 - 2000 kalorii z reguły 4 posiłki. Czasem wszystko jest ok a czasem wieczorem jak zacznę jeść to nie potrafię skończyć. Większość tu na forum twierdzi że napady ma ktoś kto się głodzi,je dużo cukru w takiej czy innej postaci.
To mój przykłady jadłospis
Prawfziwy dramat zaczyna się gdy w domu mam pieczywo, wczoraj pożarłam pół małego bochenka chleba na raz ?
Nie dziwię się, że pożerasz na raz pół bohenka chleba, skoro na codzień tak jesz. Bardzo słabo zbilansowane dieta, no i praktycznie brak węglowodanów.
21 marca 2021, 17:07
Jak w temacie. Jem głównie warzywa, owoce głównie jabłka i gruszki,jaja, ryby,kurczaka, czasem wpadnie jakaś świnina. Piję tylko wodę czasem do śniadania herbatę z cytryną i łyżeczką cukru.Czasem zjem kostkę czekolady, kilka chipsów lub orzeszków.Jemmiędzy 1600 - 2000 kalorii z reguły 4 posiłki. Czasem wszystko jest ok a czasem wieczorem jak zacznę jeść to nie potrafię skończyć. Większość tu na forum twierdzi że napady ma ktoś kto się głodzi,je dużo cukru w takiej czy innej postaci.
To mój przykłady jadłospis
Prawfziwy dramat zaczyna się gdy w domu mam pieczywo, wczoraj pożarłam pół małego bochenka chleba na raz ?
Nie dziwię się, że pożerasz na raz pół bohenka chleba, skoro na codzień tak jesz. Bardzo słabo zbilansowane dieta, no i praktycznie brak węglowodanów.
Nie jem tak codziennie akurat dziś jakoś tak mało tych węglowodanów wyszło. Zmienię makra na 90 g białka,50-55g tłuszczu,reszta węgle.Postaram się aby były złożone w większości. Nie wiem czemu ale myślałam że makra mają być takie jak miałam
21 marca 2021, 17:24
poczytaj bloga wilczogłodna. Napady wynikają albo z tego, że nadal jesz za mało (cpm jest bardzo indywidualną liczbą i żaden kalulator Ci nie powie na 100% czy Twoje cpm to 1800 czy 2000 czy może 2500) lub po prostu wyrobiłaś sobie nawyk. Ale myślę że jednak to pierwsze
21 marca 2021, 17:26
Jakbym miała zjeść na kolację same truskawki, to godzinę później też bym zjadła pół bochenka chleba. Niby kalorii nie jakoś mega mało, ale jakoś nie brzmi to jak syte posiłki. I mało warzyw
21 marca 2021, 18:12
a mi to sie wydaje ze przy siedzacym trybie zycia i parametrach swoich ktore podalas ilosc kcal jest za duza i tylko rozpycha zoladek powodujac wiekszy glod/ssanie czy jak tam zwal. Ja tak mialam, ze jedzac ponad swoje zapotrzebowanie bylam bardziej glodna niz jedzac odpowiednio badz mniej. Moment kurczenia sie zoladka trzeba przejsc. Wliczalabym bule w bilans kosztem czegoś innego/dolozyla regularna aktywnosc fizyczna. Co do brzucha, niestety to normalne ze tyjesz bardziej w tych okolicach w swoim wieku.