- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
24 stycznia 2022, 16:58
Witam,
Od kilku miesięcy zmagam się z napadami głodu o częstotliwości 2 razy na tydzień/raz na tydzień/raz na dwa tygodnie.
Odżywiam się produktami nieprzetworzonymi, bardziej białkowo-tłuszczowo, bez żadnych eliminacji poza cukrem białym. 4 posiłki, duże śniadanie, głównie tryb siedzący.
Rzucam się na jedzenie wysokokaloryczne, głównie tłuszcz (orzechy) i nabiał (twarogi, serki wiejskie, jogurty, żółte sery). Wydawałoby się, że takie problemy wynikają ze zbyt niskiej podaży kalorycznej, ale wielokrotnie wyliczyłam, że zjadam 1800-2500 kcal na dzień. 173 cm wzrostu, waga w normie, bliżej dolnej granicy.
Kiedy napady przeciągają się do kilku dni, to tyję, ale w sumie niewiele w porównaniu do pochłoniętych tysięcy kcal. W pozostałe dni wydaje mi się, że jem ok a tu nagle przychodzi dzień, kiedy w ogóle nie mogę się najeść - żołądek bez dna.
Myślałam, że to może pasożyty albo inne problemy z wchłanianiem, bo badałam cukier oraz tarczycę - wszystko w normie. Co uważacie, co jeszcze powinnam zrobić, jaka może być przyczyna?
24 stycznia 2022, 17:13
1800kalorii przy 170... To wg Ciebie napad? Aha...
24 stycznia 2022, 17:13
1800kalorii przy 170... To wg Ciebie napad? Aha...
24 stycznia 2022, 17:20
1800kalorii przy 170... To wg Ciebie napad? Aha...
Nie - normalnie na codzień 1800, w tym często 1000 na śniadanie. Chyba każdemu zdarza się, że zje raz trochę mniej np te 1800 ale np w weekend jak ma więcej czasu to ponad 2000, co da średnią około tych 2 tysięcy. Napad u mnie przerodził się już bardziej w cały dzień przepełniony posiłkami co w sumie daje 5-10 tysięcy kcal w ciągu dnia (rozkładam w czasie; żeby nie czuć się AŻ tak fatalnie). Jest to zdecydowanie za duża ilość jedzenia jak na dziewczynę w moim wieku, o czym w końcu informuje i układ pokarmowy, ale po prostu czuję, że potrzebuję więcej kcal, co jest dziwne przy moim trybie życia i codziennych zbilansowanych posiłkach…
24 stycznia 2022, 17:52
Mówisz że ważysz w dolnej granicy normy, więc myślę, że możemy śmiało założyć, że jesz mało. Rozumiem że się nie odchudzasz? To powiem Ci tak : Mam 38 lat, 164 cm, ruch w ciagu dnia prawie zerowy (jedynie to co wymaga obrobienia koło siebie w domu) i 1800 kcal to jadam na redukcji. Wydaje mi się, że Twoje CPM jest wyższe niż Ci się wydaje i 2500 to powinnaś jeść minimum. Dodatkowo jeśli jesz mało urozmaicenie, to może organizm domaga się jakichś minerałów? Może być też tak, że pijesz mało wody.
24 stycznia 2022, 18:17
Mówisz że ważysz w dolnej granicy normy, więc myślę, że możemy śmiało założyć, że jesz mało. Rozumiem że się nie odchudzasz? To powiem Ci tak : Mam 38 lat, 164 cm, ruch w ciagu dnia prawie zerowy (jedynie to co wymaga obrobienia koło siebie w domu) i 1800 kcal to jadam na redukcji. Wydaje mi się, że Twoje CPM jest wyższe niż Ci się wydaje i 2500 to powinnaś jeść minimum. Dodatkowo jeśli jesz mało urozmaicenie, to może organizm domaga się jakichś minerałów? Może być też tak, że pijesz mało wody.
Dziękuję z odpowiedź. Może rzeczywiście tak jest, ale po prostu sugerowałam się kalkulatorami internetowymi, a wszystkie wyliczają mi koło 1900-2000. Dodatkowo na etykietach produktów pisze, że normalny człowiek je koło 2000. W moim domu w sumie wszyscy jedzą ponad 2 tysiące więc zastanawiam się niby dla kogo są te wyliczenia.
Dodam tylko, że właśnie wody, czasem herbaty piję za dużo - od 3 do 5 litrów dziennie aż moja rodzina i lekarze zaczęli się wydzierać, że tyle nie wolno, tylko co mam zrobić jak mi się tak chce pić. Różnica jest taka, że woda jest tania i dostępna, więc piję już tak ze 3 lata i nie zwracam uwagi na to zbytnio. Niestety to jedzenie utrudnia mi życie bo na codzień nie jestem w stanie zjeść więcej niż jem, a jem mało objętościowo. A właśnie co jakiś czas jestem tak głodna, że wydaje mi się, że nigdy nie przestanę jeść no a nie zawsze mam tyle czasu i pieniędzy, żeby zaspokoić potrzeby i móc zająć się czymś innym.
Do tego moje włosy i paznokcie są w fatalnym stanie. Ciągle śpię, od 8 do 12 h na dobę. Nie ćwiczę zbyt dużo tylko dlatego, że nie mam siły.
24 stycznia 2022, 18:26
Mówisz że ważysz w dolnej granicy normy, więc myślę, że możemy śmiało założyć, że jesz mało. Rozumiem że się nie odchudzasz? To powiem Ci tak : Mam 38 lat, 164 cm, ruch w ciagu dnia prawie zerowy (jedynie to co wymaga obrobienia koło siebie w domu) i 1800 kcal to jadam na redukcji. Wydaje mi się, że Twoje CPM jest wyższe niż Ci się wydaje i 2500 to powinnaś jeść minimum. Dodatkowo jeśli jesz mało urozmaicenie, to może organizm domaga się jakichś minerałów? Może być też tak, że pijesz mało wody.
Po wizycie u endokrynologa dostałam skierowanie do psychiatry w celu wykluczenia zaburzeń odżywiania. Psychiatra potwierdził, że ani ze strony psychicznej nie wyglada to na zaburzenia odżywiania, ani z wyglądu nie jestem wychudzona. Powiedział, że endokrynolodzy często tak robią, jak nie mogą znaleźć innej przyczyny. Jest to próba łatwego pozbycia się problemu a nie pomocy pacjentowi.
24 stycznia 2022, 19:36
Witam,
Od kilku miesięcy zmagam się z napadami głodu o częstotliwości 2 razy na tydzień/raz na tydzień/raz na dwa tygodnie. Odżywiam się produktami nieprzetworzonymi, bardziej białkowo-tłuszczowo, bez żadnych eliminacji poza cukrem białym. 4 posiłki, duże śniadanie, głównie tryb siedzący. Rzucam się na jedzenie wysokokaloryczne, głównie tłuszcz (orzechy) i nabiał (twarogi, serki wiejskie, jogurty, żółte sery). Wydawałoby się, że takie problemy wynikają ze zbyt niskiej podaży kalorycznej, ale wielokrotnie wyliczyłam, że zjadam 1800-2500 kcal na dzień. 173 cm wzrostu, waga w normie, bliżej dolnej granicy.
Kiedy napady przeciągają się do kilku dni, to tyję, ale w sumie niewiele w porównaniu do pochłoniętych tysięcy kcal. W pozostałe dni wydaje mi się, że jem ok a tu nagle przychodzi dzień, kiedy w ogóle nie mogę się najeść - żołądek bez dna. Myślałam, że to może pasożyty albo inne problemy z wchłanianiem, bo badałam cukier oraz tarczycę - wszystko w normie. Co uważacie, co jeszcze powinnam zrobić, jaka może być przyczyna?
Mnie się wydaje, że po prostu jesz za mało. To nie jest typowy napad, gdzie jesz co popadnie i nawet nie pamiętasz co. Ty panujesz nad tym co jesz czyli twaróg i orzechy. To jednak wygląda bardziej jak głód z powodu za małej podaży kcl.
Dodam, ze mnie orzechy mimo dużej kaloryczności też aż tak nie sycą. Ostatnio postanowiłam zjeść na kolację mieszankę orzechów, a i tak byłam głodna i dojadłam twaróg.
Edytowany przez 24 stycznia 2022, 19:38
24 stycznia 2022, 20:58
zważając na to, że to na co się rzucasz to nie słodycze ani słone przekąski - to twoje napady nie są z łakomstwa, ale czegoś organizmowi brakuje, jakichś składników odżywczych. włącz do diety codziennie te jedzenie które cię ciągnie. jak nie zadziała to zwiększ limit kcal o 100-150kcal dziennie, bo może być tak, że po prostu jesz jak na ciebie zbyt mało odżywczo i jesteś po prostu wygłodniała. 100kcal dziennie to 700kcal tygodniowo, więc nie utyjesz na tym, a masz szanse że nie będziesz miała napadów podczas których pochłaniasz jak sama wskazałaś po kilka tys. kcal - rachunek jest prosty, suma spożytych kcal ze zwiększonego bilansu jest mniejsza niż suma kcal z twojego zwykłego limitu plus kompulsy.
24 stycznia 2022, 22:06
Jesz za mało. Mam 167 cm wzrostu i spokojnie mogę wciągnąć 2300 kalorii dziennie. Waga też w dolnej granicy. Wg mnie jesteś na deficycie przez większość czasu a potem nadrabiasz stąd waga może się nie zmienia. Przerobiłam to sama. Schudłam trochę, a potem każda nadmiarowa kaloria dawała o sobie znać na wadze. Spróbuj jeść trochę więcej co dzień. Z tych dobrych rzeczy jak orzechy, sałatki np. z avocado, z serami jeśli możesz je jeść i lubisz.
Trzeba też pamiętać że zapotrzebowanie kaloryczne to nie tylko aktywność fizyczna czy praca. Dużo kalorii zżera stres. Inne będzie zapotrzebowanie sekretarki, która pracuje w małej firmie i generalnie ma w pracy święty spokój, a inne sekretarki, która też siedzi cały dzień, ale ciągle odbiera telefony, tłumaczy coś, umawia, odmawia itp.
Poza tym na kalorie wpływa nawet nasz charakter. Różnice może są nieduże, ale choleryk spali więcej niż flegmatyk. Tak samo więcej spalają osoby, które dużo się emocjonują, przeżywają, dużo gadają itp.