Temat: Od 15 minut truchtu do 60 minut biegu i 10km przebiegniętych :)

Witajcie Kochane !

Dawno mnie tu nie było, nie ukrywam, że zjawiam się tu w potrzebie. Pamiętam jak vitalijki pomogły mi przełamać sie i zaczac pływać. Zaczęło się od nauki pływania, a skonczyło na propozycjach pływania w zawodach amatorskich :) Niestety, na pływanie nie starcza mi już czasu i muszę przerzucić się na bieganie.

Dzisiaj zaczęłam przygotowanie do przebiegnięcia 10km (to takie moje marzenie) i wierzę, ze się uda. Biegam wg tego planu.
http://bieganie.pl/index.php?show=1&cat=19&id=431

Każdą chętną która umie przebiec 15-20 min. truchtem zapraszam do wspólnej zabawy :) 
Mam nadzieję, że mi wybaczycie, ale będę w tym temacie wpisywać każdy trening ile minut i jak mi poszło. Potrzebuje silnej motywacji. Jeżeli ktoś chcialby się przylączyć zapraszam serdecznie :)
Plan zaczęłam od soboty 1 tygodnia
Dzisiaj - 24:34 min (planowo 20 minut truchtu)

Zapraszam i życzcie mi powodzenia :)


Pasek wagi

Hej :)

Zaczęłam biegać w lustym (17.02), teraz lekką ręką przebiegam 10 km ;) Moje "osiągi":

Nigdy wcześniej nie mogłam się porównywać z dziewczynami, bo wokół sami faceci biegają :) 

Co sądzicie o tempie 05:30/km? Chciałabym to poprawić. W takim tempie robię 10 km. Wg. mnie to wolno, w porównaniu z tym jak biega mój luby-04.44min/km- jestem zazdrosna ;p

Mniejsze dystanse, 4.180km,5.180km- w tempie 05:11/km, 05:20/km. Tu biegam szybciej, ale za to krócej. 

Przebiegłaś dopiero 100 km i już biegasz dyszki tempem 5:30? To bardzo dobry wynik. Z takim parciem na progres ryzykujesz kontuzją (wiem, nudny już jestem, ale wiem co mówię). Oczywiście poprawiać się trzeba, bo to fajne i daje poczucie że kolejne kilometry coś mierzalnego Ci dają, ale powoli, zostaw sobie coś na przyszły rok :) Jeśli Twój facet biega już jakiś czas, to nie porównuj się z nim. Poza tym mężczyźni biegowo są względem kobiet uprzywilejowani, wynika to po prostu z płci.

Moja rada: uporządkuj trening, dodaj ćwiczenia ogólnorozwojowe i biegi spokojne. Zejdź z parcia na progres, bo zrobisz sobie krzywdę.

Pasek wagi

strach3 napisał(a):

Przebiegłaś dopiero 100 km i już biegasz dyszki tempem 5:30? To bardzo dobry wynik. Z takim parciem na progres ryzykujesz kontuzją (wiem, nudny już jestem, ale wiem co mówię). Oczywiście poprawiać się trzeba, bo to fajne i daje poczucie że kolejne kilometry coś mierzalnego Ci dają, ale powoli, zostaw sobie coś na przyszły rok :) Jeśli Twój facet biega już jakiś czas, to nie porównuj się z nim. Poza tym mężczyźni biegowo są względem kobiet uprzywilejowani, wynika to po prostu z płci.Moja rada: uporządkuj trening, dodaj ćwiczenia ogólnorozwojowe i biegi spokojne. Zejdź z parcia na progres, bo zrobisz sobie krzywdę.

Dziękuję za rady :) Staram się biegać +/- 3-4 razy w tygodniu pokonując dystans ok. 19-20 km. Kiedy "wrzucić" ćwiczenia ogólnorozwojowe ? Wtedy, kiedy mam wolne od biegania, a może zaraz po biegu?

Nie widzę problemu w tym, że po msc biegam takim tempem, w końcu jestem młoda,organizm sprawny. Czuje, że się nie przeciążam- a więc czemu miałabym sobie odmówić? :p 

Dlatego, że ryzykujesz kontuzją. Problem jest w tym, że one przychodzą nagle, zdradliwie, bez ostrzeżenia. Oczywiście nie musi się to stać, ale o niebo lepiej jest trochę zwolnić i jechać do przodu bez przerw, niż zrywami przerywanymi kontuzjami. Tu nie chodzi o to, że kondycyjnie dajesz radę więc jest ok. Powtarzam to na tym forum jak mantrę. Też przeszedłem przez ten etap, oczywiście byłem mądrzejszy niż okoliczni doradzacze i zmądrzałem dopiero po szkodzie. Amby Burfoot, amerykańska legenda biegania, spytany jak to robi że biega z grubsza nieprzerwanie od pół wieku, powiedział że tajemnica jest prosta: umiar, robienie mniej niż czujemy że możemy. Mniej to znaczy że nie cały czas na maksa, tylko czasami. Mniej czasem znaczy więcej.

Ćwiczenia ogólnorozwojowe, siłowe, core stability - to wstaw między dni biegowe. Nie zapomnij o 1-2 dniach odpoczynku tygodniowo.

Pasek wagi

strach3 napisał(a):

Dlatego, że ryzykujesz kontuzją. Problem jest w tym, że one przychodzą nagle, zdradliwie, bez ostrzeżenia. Oczywiście nie musi się to stać, ale o niebo lepiej jest trochę zwolnić i jechać do przodu bez przerw, niż zrywami przerywanymi kontuzjami. Tu nie chodzi o to, że kondycyjnie dajesz radę więc jest ok. Powtarzam to na tym forum jak mantrę. Też przeszedłem przez ten etap, oczywiście byłem mądrzejszy niż okoliczni doradzacze i zmądrzałem dopiero po szkodzie. Amby Burfoot, amerykańska legenda biegania, spytany jak to robi że biega z grubsza nieprzerwanie od pół wieku, powiedział że tajemnica jest prosta: umiar, robienie mniej niż czujemy że możemy. Mniej to znaczy że nie cały czas na maksa, tylko czasami. Mniej czasem znaczy więcej.Ćwiczenia ogólnorozwojowe, siłowe, core stability - to wstaw między dni biegowe. Nie zapomnij o 1-2 dniach odpoczynku tygodniowo.

W pełni podpisuję się.

Bardzo ważne jest prawidłowe rozciąganie i wzmacnianie ogólnie sylwetki - dobrze bieganie uzupełnić czymś dodatkowym - choćby rower/ basen.

Ja biegam rok regularnie bez szarżowania - po mału dochodziłam do kolejnych dystansów a i tak miałam problem z Achillesem - zlekceważyłam fakt, że miałam kilka dni przerwy i czułam się "spięta". To podstępna kontuzja - zaczęło boleć kilkanaście godzin po treningu. Miałam 3 tygodnie wyjęte z treningów :( Całe szczęście udało się to wyleczyć ale to kolejna rzecz, której nauczyłam się o swoim ciele - robię specjalne ćwiczenia wzmacniające ścięgno i jest ok.

Bieganie jest bardzo obciążające dla ciała - stawów/ mięśni i jeśli wcześniej nie było się aktywnym sportowo to trzeba to robić z głową !

Bardzo łatwo zachłysnąć się swoim szybki progresem i świetnym samopoczuciem - o gubieniu wagi nie wspominając.

kambodja napisał(a):

(...) o gubieniu wagi nie wspominając.

Niestety to mnie nie dotyczy. Cm i waga w ogóle nie leci-nawet przy jedzeniu mniejszych porcji i ogólnie przy tym, co i jak jem. Dla mnie to paranoja.

BlueGlasses - także podpisuję się obiema rękami pod tym co napisali Strach3 i Kambodja. Biegasz bardzo szybko, z tego co piszesz dopiero rozpoczynasz swoją przygodę z bieganiem. Świetnie, że dajesz radę przebiec w takim tempie 10km, to znak że wydolnościowo (krążeniowo) jesteś na wysokim poziomie. Ale stopień wydolności krażeniowej nie koreluje ze stopniem wydolności stawowo-mięśniowej, a ta buduje się dużo, dużo wolniej niż ta pierwsza, zwłaszcza na początku. Dlatego wszyscy Ci piszą żebyś nie szarżowała. Nie z zawiści, zazdrości czy żeby Ci uprzykrzyć życie, tylko dlatego że możesz zrobić sobie krzywdę i wyeliminować się ze sportu (czesto niestety z kazdego, nie tylko biegania) na długi okres czasu.

Akuku3 - 30 min i 5 przebieżek znaczy, że przebiegam ciągiem 30 minut (to taka baza treningowa), a do tego dodaję 5 przebieżek (szybkie przebiegnięcia ładne stylowo, ok 20-30 sekund, czasem robię krócej w zależności od formy dnia). Cieszę się, że na razie piszczele nie dają się we znaki :)

Dziejszy trening - zaplanowane 30 minut i 5 przebieżek wykonane w 38 minut.

Kolejny trening - sobota 30 minut

Pasek wagi

BlueGlasses napisał(a):

kambodja napisał(a):

(...) o gubieniu wagi nie wspominając.
Niestety to mnie nie dotyczy. Cm i waga w ogóle nie leci-nawet przy jedzeniu mniejszych porcji i ogólnie przy tym, co i jak jem. Dla mnie to paranoja.

Wszystko przyjdzie z czasem - bardzo ważne jest systematyczne trenowanie i mądre jedzenie przez dłuższy czas - jedni potrzebują 2-3 miesięcy na efekty, inni dłużej - każdy z nas jest inny. Trenuj minimum 3 razy w tygodniu, mądrze się odżywiaj (5 posiłków - dużo warzyw, wody do picia, białko, trochę węgli bez podjadania i jedzenia na noc) i sama zobaczysz efekty. Często efekty są widoczne w cm (zmniejszają się w obwodach np.: bioder, bzrucha), a nie na wadze. Ja po 5 miesiącach biegania  miałam minus 5 na wadze i trochę mniej w cm. Obecnie pomimo, że trenuję cały czas i jjem raczej dobrze to mam jakiś 1 kg-1,5 kg więcej niż na jesieni zeszłego roku ale obwody mam znacznie mniejsze - czyli mięśnie urosły i więcej ważą, a zawartość tłuszczu znacząco zmniejszyła się - i to mnie cieszy bo BMI to ja zawsze w normie miałam tylko tu i ówdzie fałdki tłuszczu.

Dzisiejszy poranny trening zaliczony - 30 min w planie, 33:20 minut w życiu ;) Biegło sie bardzo sympatycznie i miło, pogoda sprzyja, bo nie lubię biegać jak jest za ciepło :) 

Kolejny trening - niedziela - 60 minut.

Pasek wagi

Dzisiejszy trening zaplanowano 60 minut, wykonano 61 minut i 10 km !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :))))))) Połowa planu za mną :)))

Jestem taaaaaakaaaaa szczęśliwa :) Spełniło się moje marzenie, a nawet dwa ! 

1) Przebiegnięcie 10 km

2) Zrobienie to w godzinę :))))))) Unoszę się 4 cm nad Ziemią :)))))))))) Udaaałoo  się !!!!!!!!! Mogę, Potrafię, Umiem !! :)

Ps. W czasie biegu trąbiło na mnie jakieś bmw i coś pokazywali, najpierw zrobiło mi sie przykro, że na pewno się śmieją (spodnie mi się opuszczają na wałeczki na biodrach i bałam się że się z tego śmieją) , a później stwierdziłam, że może być może odbieram świat zbyt pesymistycznie i moze to miało mi dodac otuchy ? ;) Zanim do tego wniosku doszłam było mi przykro, że się śmieją ze mnie, że jestem gruba (77,5 kg przy 174cm), ale mimo wszystko się nie poddalam i biegłam dalej, co zaliczam do jeszcze większych pozytywów dnia :)

Plan się teraz urozmaica, więc wrzucę plan na przyszły tydzień :

wtorek - 6km

czwartek - 30 min + 5 przebieżek

sobota - 30 min

niedziela - 60 min

Najbliższy trening - wtorek 6 km

A na koniec pozytywna nutka na niedzielę - Clean Bandit - Rather be https://www.youtube.com/watch?v=m-M1AtrxztU

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.