- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
22 lutego 2014, 22:18
6 kwietnia 2014, 13:27
Gratulacje :)
A waga zejdzie. Teraz gdy wiesz, że możesz, to już tylko kwestia czasu. Po prostu rób dalej swoje i trzymaj w normie dietę, to wystarczy.
7 kwietnia 2014, 07:00
Weszłam na wagę a tu 1,5 kg mniej po prawie 2msc biegania Chyba sobie wykrakałam, pisząc tu o braku spadku wagi.
Może i nie powinnam, ale i ja się pochwalę :) Wczoraj brałam udział w biegu SGH. Biegłam średnim tempem 04:49! To tylko 4,3km, lecz i tak się cieszę, że dałam radę. Byłam 6 kobietą a w klasyfikacji ogólnej byłam 97 :) Dzięki udziale w tym biegu mogłam wspomóc Dom Dziecka.
W tym tygodniu nie szarżuję,bo w niedzielę biorę udział w 10km biegu OWM. A w sobotę znów charytatywnie 4,6km :)
10 kwietnia 2014, 23:15
Trochę zabiegana byłam (a dokladniej to rozlazł mi się zupelnie plan tygodnia i zorganizowanie, ale na treningi czas był ! :) )
Wtorek: zaplanowane 6km, wykonane 6,39 km w 40 min. Trudny trening, biegłam w samo południe (jak w westernie ;)), słońce prażyło i było straszliwie duszno (było tuż przed burzą) ale dałam radę, choć było ciężko. Zwłaszcza psychicznie. Bardzo byłam zadowolona po biegu. Fajnie przełamywac swoje słabości :)
Czwartek: zaplanowane 30 min i 5 przebieżek, wykonane w 33 min. Założyłam, że ten trening to taki trochę odpoczynek, wolniejszym tempem, żeby nie przedobrzyć. Trochę nie wyszło. Początek treningu był ciężki, trudno mi się biegło, ale dałam radę. Później biegłam w idealnej strefie komfortu, biegło mi się bardzo dobrze i nie czułam "obciążenia" treningu. Po przybiegnięciu do domu okazało się, że biegłam prawie 6km w średnim tempie 5:28/min. Z jednej strony jestem dumna z tego wyniku, z drugiej boję się trochę czy nie przeholowałam, żeby to się później nie odbiło czkawką w postaci jakieś kontuzji.
Najbliższy trening: sobota 30 minut
12 kwietnia 2014, 23:31
Sobota: zaplanowane 30 minut wykonane w 38:50. Cały dzień jestem jakaś rozbita i skupiona na wymyślaniu, za przeproszeniem, pierdyliarda problemów których na szczęście nie mam, a które mogą mnie spotkać. Udało mi się zmusić się, tak dzisiaj to było zmuszenie się, do wyjścia na trening i udało się. Nie poczułam nawet kiedy zrobiłam 34 minuty (byłam pewna, że wlaśnie biegnę coś koło 20) i w te pędy wróciłam do domu :) Stąd dłuższy czas treningu. Dzisiaj biegałam wieczorem, a jutro biegam od rana, bo mam plany na resztę dnia. Mam nadzieję, że nie wplynie to jakoś negatywnie na moje zdrowie/samopoczucie/kontuzje
Kolejny trening - niedziela 60 minut biegu.
13 kwietnia 2014, 10:23
Ha, po poranny treningu. Było cudownie. Jak wczoraj nie mogłam się zwlec żeby pobiec, tak dzisiaj wstałam wzgodnie z budzikiem o 6:30, wypiłam szklankę wody z sokiem z cytryny i miodem i poleciałam na trening. Czyli jak w piosence, po nocy przychodzy dzień, a po burzy spokó, czy jakoś tak ;))
Jak wspomniałam biegło mi się cudownie, lekko, bez spiny, podziwiałam jak miasto się powoli budzi do życia (trochę szumnie nazwane, spało w najlepsze ;) ), a ja lecę przed siebie i nie czuję zmęczenia. Przebiegłam 10km w 60 min (założenie treningowe na niedzielę - 60 minut ciągłego biegu) i o dz iwo po zatrzymaniu nie odczuwałam prawie żadnego zmęczenia. Cudownie :) Później rozciąganie, prysznic i zasłużone sute śniadanko ;)
Plan treningowy na nadchodzący tydzień:
wtorek - 30 minut i 5 przebieżek
czwartek - 30 minut i 5 przebieżek
sobota - 30 minut
niedziela - 8km
Ps. Jeżeli kiedyś robilibyście jajecznicę z podsmażaną cebulką, pieczarkami i pomidorami, to po podsmażeniu warzyw odłóżcie je na talerzyk, usmażcie jajka i wtedy dodajcie warzywa. Bo jak dodacie jajka do warzyw, to śniadanko smakowo nic nie straci, ale będzie wyglądać jak wyżęta ściera do podłogi ;)
14 kwietnia 2014, 15:03
Kolorowyświat, dajesz czadu :D Kiedy ja przebiegnę ciągiem chociażby 15 minut?
Ja nadal uskuteczniam marszobiegi. Ból piszczeli przerzucił się na łydki ale biorę to za dobrą kartę i mam nadzieję, że ból z czasem ustąpi. Wczoraj po 10 minutach treningu, jak się rozbiegałam ból był o wiele mniejszy. Może powód mojego bólu był blachy...? poluźniłam sznurówki :D Biegam co trzy dni, żeby łydki miały czas odpocząć. Profilaktycznie kończę kąpiel zimnym prysznicem na łydki. Nie odpuszczę!
Zwiększyłam ilość powtórzeń.
2 min biegu/1 minuta marszu x 8. W 30 minut pokonuję ok 4km. Po bieganiu dobijam się dywanówkami na mięśnie brzucha.
15 kwietnia 2014, 22:18
Akuku3 - dziękuje za miłe słowa, jest to dla mnie niesamowita motywacja :) Cieszę się, że się nie poddajesz i z nogami lepiej :) Ze sznurówkami trzeba uważać bo w zeszłym roku tak sobie raz związałam, że traciłam czucie stopy podczas biegu. Po tym doświadczeniu doszłam do wniosku, że stabilność stopy w bucie jest ważne, ale ukrwienie tej stopy ważniejsze ;)) Coraz bardziej dochodzę do wniosku, że najwazniejsza jest radość z tego co się robi, wytrwałość i systematyczność, a reszta przychodzi później sama :) Powodzenia !
Dzisiejszy plan 30 minut i 5 przebieżek zrobione w 32 minuty w strugach deszcze (ale się fajnie biegło !)
Najbliższy trening - czwartek 30 minut i 5 przebieżek
16 kwietnia 2014, 08:09
Dokładnie - wytrwałość i systematyczność.
Nie spinam się. Przestałam się nawet ważyć. Pomału wszystko się unormuje. Biegam, ćwiczę, zdrowo się odżywiam, ograniczyłam słodycze. Musi się ruszyć, nie ma bata. To tylko kwestia czasu :)
17 kwietnia 2014, 11:21
Czwartek - 30 minut biegu i 5 przebieżek zrobionych w 35 minut. Biegłam z samego rana i było cudownie. Szron pokrywał samochody, a ja biegłam sobie w Słońcu. Magia. Do tego spotkały mnie 2 zabawne sytuacje. Jedna gdy biegłam pod górkę zobaczyłam biegacza, jakieś 100 metrów przede mną który biegł nieco wolniej niż ja. Cały czas robiłam swoje i biegłam wlasnym tempem. W pewnym momencie zrównaliśmy się. Pan okazał się być profesjonalnie ubranym biegaczem koło 60. Gdy na mnie spojrzał, ja się uśmiechnęłam, a gdy zobaczył, że będzie go mijała dziewczyna tak się w sobie spiął, że przyśpieszył. Niestety, za chwilę spuchł, zwolnił i go wyprzedziłam. Kurczę, aż tak kuje w męską dumę gdy dziewczyna wyprzedza ? ;)
Druga sytuacja była bardzo miła. Gdy wracałam już biegiem do domu spotkałam drugiego pana który szedł sobie chodnikiem, a gdy go mijałam usmiechnął się do mnie szeroko i powiedział :"Łał, mi to by się nie chciało tak rano biegać " Zrobiło mi się bardzo przyjemnie, odpowiedziałam mu ,że "polecam, to bardzo dobrze robi" i pobiegłam dalej z bananem na twarzy.
Obu panów serdecznie pozdrawiam :))
Najbliższy trening : sobota 30 minut
Akuku3 -> dokładnie, efekty to tylko kwestia czasu. Ja już pierwsze efekty widzę u siebie :) Zależy mi na schudnięciu, ale najbardziej zalezy mi na odstresowaniu się bieganiem. Dla mnie jest to super forma terapii, a do tego gdy wygląda się coraz lepiej to tylko żyć nie umierać :) Powodzenia i bezbolesnych piszczeli i łydek :)