Rodzynku dasz radę, dasz radę !!!
Bajeczko - dziękuję, sama się sobie dziwuję, bo rok temu przecież ciężko mi było dojechać do 5000. A tu proszę. Co prawda większą frajdę miałam rok temu, jak cel osiągnęłam 31.12 dokładnie, a więc do samej końcówki roku miałam stresa czy się uda cy nie i tym większy zapęd, żeby się przełamać i jeździć w śniegu i mrozie
A teraz....sama nie wiem...chyba muszę zwiększyć cel, żeby znowu ścigać się sama ze sobą.
Ty Baju też pięknie jeździsz !!! I szefowa pięknie daje czadu !!! No i ogólnie wszyscy, którym nie straszna pogoda, chłody, deszcze, wiatry i inne niesprzyjające warunki pogodowe :)
Magerkeit - o ile nie jesteś przedstawicielem handlowym (który ciągle zasuwa autem p klientach) albo marynarzem to nie ma takiej pracy stacjonarnej, do której nie dałoby rady dojechać rowerem :D Trzeba tylko przyjechać wcześniej, przebrać się na miejscu, oporządzić, poprawić makijaż, poprawić fryc i już :) Do tego odrobina perfumy i włala :)
Polecam koszulki termoaktywne, jak się człowiek spoci to nie czuć tak, jak w normalnych ciuchach. To raz. A dwa, pot wegetarian nie śmierdzi tak jak mięsożerców (niektórzy pocą się nawet bezzapachowo) także to też jest jakas rada :)
Dla chcącego nic trudnego.
Ja się zawsze przebieram w robocie, mam komandora i tam pełno ciuchów na przebranie, włącznie z gaciami (w razie gdyby po drodze ostro lało). Jeżdżę już w tapecie, ale na miejscu zawsze poprawiam, generalnie 10 minut to jest maks ile potrzebuję na doprowadzenie siebie do ładu :)
A potem i tak zakładam kitel i mam wszystko w nosie.