Temat: Wiatr we włosach. Sezon rowerowy 2012

Zgodnie z obietnicą

OTWIERAM  NOWY

SEZON ROWEROWY

2012

 

Zapraszam do wspólnej jazdy na rowerach w terenie

Pasek wagi
            119,03  /  9985,94  /  10 000

ciułam , ciułam tak po troszkę i zostało mi niewiele chyba dociułam do tej dychy.
Zima cudna jest, mimo wszystko, niech nam inni zazdroszczą , np. afrykanie :)


lubię ta drogę , latem też


bardzo dobrze się spisuje na śniegu (to nie ten co na nim zaliczyłam glebe)


chciałam tędy do lasu, ale drogę zasypało całkowicie
Rabbarbarku ślicznie wyrowerkowałaś kilometry i to w jakim bajecznym krajobrazie:)
Dzięki :)
Rabarbaaarr - piękne foty.
Właśnie ze mną jest taki problem, że nim dojechałabym do jakiegoś sensownego zaśnieżonego terenu to minimum 10 km musiałabym jechać zabłoconą ulicą. Nie chce mi się.

Ale szaleję od jakiegoś czasu domowo z ćwiczeniami - szykuję formę na przyszły sezon (dokładnie jak Krynica:) Tak więc interwałowo orbitreka męczę, hantelki 2-kg pod koniec orbitrekowania i po nim na wzmocnienie rąk, skakanka znów wróciła do łask, ale nie dłużej niż 10 minut dziennie co by stópek nie wymęczyć, za to intensywnie przy doom-metalowej muzie :P Do tego staram się ćwiczyć na drążku - brzuch i powoli ręcę (póki co opornie idzie, ale z czasem się wyrobię:))
No i na koniec hula hop, które sprawia mi dziką przyejmność.
Więc nie próżnuję.
Przywitam nowy sezon w pełni sił, gotowa by zdobywać nowe góry


Di - szacun za Twe codzienne wycieczki!
ooo Dupka nie próżnuje :):) świetnie i widać że zapał na przyszły sezon zostawiasz:).
Ja jeśli inaczej nie mogę to śmigam na rowerku stacjonarnym przed TV lub z angielskim w uszach, robię jogę. Powinnam jak Dupka pomyśleć o wzmocnieniu rąk ,bo z natury mam słabiutkie. Faktycznie zaprawa na Yorku dużo mi dała, nie miałam problemów jak wskoczyłam na zwykły rower. Od czasu do czasu robię moją jogę na rozciągnięcie i efekty są takie że nie miałam w tym roku zakwasów i bóli mięśni.
 No Di została na "polu bitwy" i dzielnie pedałuje - brawka ode mnie:)
Oooo, joga....
Mam dwa świetne poradniki z ćwiczeniami. Może bym do niej wróciła, choć 30 minut dziennie, bo fantastycznie wspominam swoje samopoczucie w czasie gdy regularnie uprawiałam jogę (ładnych kilka lat temu).
Próżnować nie planuję, bo załapałam niezłego bakcyla na dbanie o swoje ciało :-)
Ano jeżdżę 5 razy w tygodniu, do pracy itd. Żadne to konkretne wycieczki z racji m.in. zimna i jednak niewygodnego bądź co bądź roweru (na którym mozolnie się pedałuje). Ale biorąc pod uwage to co się ostatnio dzieje z komunikacją miejską w moim Azerbejdżanie to w życiu nie wsiądę do tramwaju ani autobusu !!! Codziennie przynajmniej kilka tramwajów ulega wykolejeniu, co chwilę są jakieś kolizje z samochodami, zwrotnice nie działają. Masakra. A ja sobie wszędzie punktualnie z prędkością 13 km/h wszędzie dojadę :)
Z wczoraj i dzisiaj:

21 + 21 / 6630 / 6000 km

A to mój Arturek w plenerze:



Muszę też poprzerzucać klamotami i porobić pompki bo marnie z moimi rękoma, oj marnie.
Rabarbarku  piękne widoki ,a te 14,06 km dojedziesz jesteś TWARDA     
Pasek wagi
No ja jogę poznałam 2009 roku i od tego czasu jestem jej wierna. Staram się codziennie robić, takie 15 minut z rana, a niekiedy dłużej 30-50 minut dziennie. Jak robiłam co drugi dzień 50 minut to ciało miałam super porozciągane, ale i 15minut jest dobre:), po człowiek się czuje jak po kawie. Robię raczej dynamiczną jogę.
No Di  też uważam że dojazd rowerem jest lepszy niż komunikacja miejska, ale ja nie mam gdzie dojeżdżać, ale małżonek owszem od 4 lat tylko rowerkiem śmiga , też w zimę.
wprawka tabelkowa na połowę grudnia
jeżdżący od ostatniej tabeluni
w ostatniej kolumnie z minusem ci, którym jeszcze troszkę do celu braknie



wszystkie rowerowe damy mają realne szanse nadobicie do celu, rodzynek chyba  słabsze szanse, zwłaszcza że ostatnio zgłaszał problemy z dętką, kołem?..
ale jeżeli zima odpuści i znowu będzie sucho w okolicach 5 stopni, to kto wie?...
Pasek wagi
Dzięki Jolu za tabelunię.
Ja również mam nadzieję, że w najbliższym tygodniu zrobi się sucho (dziś u mnie calutki dzień pada, na termometrze +4 st C, prawdziwa odwilż) i uda się jeszcze gdzieś wyskoczyć. Jak już się zbiorę tego roku w sobie i wyjdę na rower (zaczyna mi tego nie na żarty brakować) to wtedy dorzucę też moje brujące/zeszłe kilometry (jakieś śmiechowa 40tka czy coś koło tego:))

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.