Temat: Spotykanie się w domu

Moja mama mówi, że to że dziewczyna chodzi do chłopaka to nie wypada, że mnie źle odbiorą itd.. A u mnie zawsze było tak, że jak się z kimś spotykałam to ja chodziłam do niego, nawet nie wiem z czego to wynika.. Całe dnie nie było mnie w domu. Może powinnam zacząć wymuszać, żeby to mnie ktoś odwiedzał? Mimo, że u mnie jest tysiąc razy mniej ciekawie.. I nie ma prywatności.. Jak jest u was? I z czego to wynika? Zapraszacie, czy on pyta czy może wpaść czy jak?
Teraz mieszkamy razem, ale zanim tak było to praktycznie on zawsze przyjeżdżał do mnie, ja do niego dużo rzadziej.
Generalnie u mnie. Mi to było na rękę:P Czasem oczywiście wpadałam do niego. teraz już mieszkamy razem od 3 lat więc nie ma tej kwestii;)
my przez pierwsze 5 miesięcy tylko u niego a to tyko dlatego że nie chciałam go nikomu przedstawiać
Pasek wagi
ja tez wolalam jak facet byl u mnie bo u niego byulo zbyt malo prywatnosci
Pasek wagi
my na początku spotykaliśmy się u jego..... siostry :)
potem przeważnie u niego, on u mnie był ze 2-3 razy tylko.
ale to raczej wynikało z niechęci moich rodziców do naszego związku (on dzieciaty rozwodnik)

U mnie w domu żaden chłopak jeszcze nie był, bo nie mam warunków prywatności i moja rodzina jest liczna.

Zawsze u niego .Praktycznie cały czas spedzam i zawsze nocuje 2-3 noce.

ja mam podomnie rodzice twierdza ze to chlopak powinien zabiegac o wzgledy dziewczyny a nie ona o jego... chcialabym czesciej do niego jezdzic ale dla ich swietego spokoju on czesciej przyjezdza z tym ze powstaja miedzy nami klotnie z tego powodu ze rzadko u niego bywam no ale co zrobic....
ja raz u Niego, raz On u mnie :-) 
Może to dlatego, że to caył czas Ty chodziłaś do chłopaków to Cię rzucili. Niech oni też się wykażą inicjatywą i chęciami, a nie tylko Ty. Dawanie się na tacy to nic przyjemnego. Amen.
Pasek wagi
Z pierwszym chłopakiem, jak byłam młodziutka, zawsze było u mnie, bo ja miałam własny pokój a on dzielił z bratem. Zresztą, to było praktyczne, bo gdybym bywała u niego to by mnie musiał odprowadzać (dla spokoju rodziców), czyli robić podwójną trasę.
Od kiedy mieszkam sama, zawsze trafiam na facetów mieszkających z rodzicami, więc siłą rzeczy, i tak zawsze u mnie. Ze mnie straszny domator, nie znoszę nocy poza domem, więc mi to pasuje. Nie ma to jednak związku z wypada/nie wypada tylko z tym, że po moim domu mój facet może biegać w slipach a ja po jego domu nie (rodzice, krępująca sytuacja z założenia). Tyle, że ze mnie taki właśnie dziwny typ, że już od facetów abstrahując, nawet imprezy lubię właśnie u mnie a nie u kogoś. Mój dom, moja twierdza...

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.