Temat: NFZ, a inne miejsce zamieszkania

Hej dziewczyny, mam takie pytanie odnośnie funkcjonowania naszego kochanego;] NFZ

Mieszkam 300km od miejscowości, gdzie jestem zameldowana i w związku z tym ubzdurałam sobie, że tu w Warszawie absolutnie nie mogę iść do lekarza innego niż prywatnie. Np. bolał mnie ząb i czekałam kilka dni, aż pojadę do domu, by pójść tam do dentysty.
Ostatnio miałam poważne problemy z żołądkiem, nie poszłam do lekarza ale na całe szczęście już mi przeszło..
Wiem, że to nierozsądne, ale jestem kompletnie zielona w tych sprawach, nie wiem jakie mam prawa, skąd jakiś lekarz rodzinny może mieć moje dane? Jak uciec przed zapłatą w związku ze zwykłą wizytą z przeziębieniem?


studentka1986 napisał(a):

A ja studiowałam 6 (już skończyłam) w różnych miastach i usłyszałam takie coś nie raz. A nie powinnam, bo jestem po przeszczepie pod stałą kontrolą i teoretycznie w wypadku zagrożenia powinni przyjąć mnie wszędzie. Niestety nie tylko ja słyszałam takie teksty.

Hmm dziwne... Wiesz, jakbym ja coś takiego usłyszała, to bym nie nie wytrzymała i pocisnęła mocno! Stare baby w rejestracjach różne głupoty gadają, bo przecież one są najważniejsze w przychodni/szpitalu/gabinecie! Mam sposób na takie, zawsze jak zgrywają ważne i gadają od rzeczy to pytam, czy sądzą, że będąc na okresie ochronnym mogą wprowadzać pacjentów w błąd ew. być chamskie i niekulturalne? Pomaga zawsze 
Kilka razy odmówiła mi przyjęcia sama lekarka/lekarz/dyrektor ośrodka, parę razy popuściłam, a parę nie . Jednak nie zbaczajmy z tematu... Z dowodem ubezpieczenia przyjmą wszędzie i droga autorko tematu nie ma co się męczyć i wmawiać sobie, że trzeba płacić i iść prywatnie, bo to nie prawda.
dla mnie to dziwne ze mam sie tlumaczyc ze jestem studentka , a nie mozna np zamieszkac w nowym miescie
bo mi sie podoba?


© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.