Temat: Epilepsja alkoholowa.

Co zrobić aby do niej nie dopuścić?
Powoli, stopniowo zmniejszać ilość alkoholu [pozwalać mu wyjść, napić się] w ciągu dnia aby organizm nie doznał szoku? Dodam, że to człowiek bardzo uzależniony, pijący DUŻĄ ilość mocnego alkoholu, w ciągu dnia 3-4 razy, wpadający w ciągi nawet 2 miesięczne.Jeśli dobrze kombinuję, proszę napiszcie mi, jak dokładnie mam postępować aby uniknąć ataku.


Edit: Piszecie o 'osiągnięciu dna' ale co to tak naprawdę znaczy? Co musiało stać się, żeby osoby uzależnione otrząsnęły się? Mam wrażenie, że mój ojciec już nie raz tam był i nie wyciągnął z tego żadnego wniosku.
Mam koleżankę, która sięgnęła dna. U niej dno wyglądało tak: Mąż odszedł latem z dzieciakami, dom popadł w ruiną, wszystkie media po odłączane, zimą ona przeprowadziła się do takiego menela z którym razem pili denaturat. W domu został jej brat, też alkoholik, z którym wiecznie się awanturowała.  Brat żeby nie zamarznąć palił na środku pokoju, miał coś na wzór koksownika, które można spotkać na ulicach. Nie trudno było się domyśleć, jak to się skończy. Któregoś dnia spłonął. Koleżanka na pogrzebie się nie zjawiła, a na drugi dzień próbowała rzucić się pod pociąg. Po tym wszystkim, ktoś z rodziny zabrał ją do siebie i podobno na razie nie pije. 
Pasek wagi
Mam koleżankę, która sięgnęła dna. U niej dno wyglądało tak: Mąż odszedł latem z dzieciakami, dom popadł w ruiną, wszystkie media po odłączane, zimą ona przeprowadziła się do takiego menela z którym razem pili denaturat. W domu został jej brat, z którym wiecznie się awanturowała.  Brat żeby nie zamarznąć palił na środku pokoju, miał coś na wzór koksownika, które można spotkać na ulicach. Nie trudno było się domyśleć, jak to się skończy. Któregoś dnia spłonął. Koleżanka na pogrzebie się nie zjawiła, a na drugi dzień próbowała rzucić się pod pociąg. Po tym wszystkim, ktoś z rodziny zabrał ją do siebie i podobno na razie nie pije. 
Pasek wagi
Udać się do specjalisty, to najrozsądniejsze rozwiązanie.
Pasek wagi

po pierwsze to musisz sobie uświadomić że Ty NIC nie zrobisz!!!!!!!!!!

Ty go nie wyleczysz, on musi SAM, i każdy kto ma choć małe pojęcie o SKUTECZNEJ walce z alkoholizmem powie Ci to samo...

Puki tego nie zrozumiesz sama będziesz sie pogrążać we współuzależnieniu bo tak to się nazywa, poczytaj trochę...

Też polecam klub AA- kobieto tam są tylko takie osoby jak Ty i Twój ojciek, nikt inny - każdy to zna i tam nikogo niczym nie zaskoczysz... Nikt się nie zdziwi jak powiesz np. że musisz prać mu pościej jak się zleje do łóżka albo pomyli kibel z koszem na pranie np... Chodziłam do klubu AA z moim ojcem kiedyś - i tam jest na prawdę normalnie - to nie żadna sekta, u nas wyglądało to jak kawiarnia gdzie siedzieli ludzie i pili kawkę i gadali, organizowali fajne wycieczki rowerowe, trzeźwe grille, mikołajki i wigilijki a nawet imprezy sylwestrowe... To nie krąg ludzi gdzie siedzą i płaczą że pili - owszem są takie spotkania również ale nikt nie zmusza do wyznań jak nie chcesz... Na prawdę są to bardzo fajne miejsca dla takich jak my, poszukaj u siebie, pooglądaj może mają stronę internetową i przejdź się - dla siebie- bo to bardziej Ciebie niszczy teraz alkoholizm, nie Twojego ojca, Ty pilnowaniem go tylko mu szkodzisz bo utwierdzasz go w przekonaniu że on nie musi sie wziąć w garść bo Ty będziesz to robić za niego, a jak zapije to Ty czujesz się winna a nie on...  tak nie wyjdzie z tego nigdy...

po pierwsze to musisz sobie uświadomić że Ty NIC nie zrobisz!!!!!!!!!!

Ty go nie wyleczysz, on musi SAM, i każdy kto ma choć małe pojęcie o SKUTECZNEJ walce z alkoholizmem powie Ci to samo...

Puki tego nie zrozumiesz sama będziesz sie pogrążać we współuzależnieniu bo tak to się nazywa, poczytaj trochę...

Też polecam klub AA- kobieto tam są tylko takie osoby jak Ty i Twój ojciek, nikt inny - każdy to zna i tam nikogo niczym nie zaskoczysz... Nikt się nie zdziwi jak powiesz np. że musisz prać mu pościej jak się zleje do łóżka albo pomyli kibel z koszem na pranie np... Chodziłam do klubu AA z moim ojcem kiedyś - i tam jest na prawdę normalnie - to nie żadna sekta, u nas wyglądało to jak kawiarnia gdzie siedzieli ludzie i pili kawkę i gadali, organizowali fajne wycieczki rowerowe, trzeźwe grille, mikołajki i wigilijki a nawet imprezy sylwestrowe... To nie krąg ludzi gdzie siedzą i płaczą że pili - owszem są takie spotkania również ale nikt nie zmusza do wyznań jak nie chcesz... Na prawdę są to bardzo fajne miejsca dla takich jak my, poszukaj u siebie, pooglądaj może mają stronę internetową i przejdź się - dla siebie- bo to bardziej Ciebie niszczy teraz alkoholizm, nie Twojego ojca, Ty pilnowaniem go tylko mu szkodzisz bo utwierdzasz go w przekonaniu że on nie musi sie wziąć w garść bo Ty będziesz to robić za niego, a jak zapije to Ty czujesz się winna a nie on...  tak nie wyjdzie z tego nigdy...

Nie mam pojęcia, co Ci doradzić, sama mam kontakt z alkoholizmem ale w znacznie łagodniejszej formie.

Podziwiam Cię, mam łzy w oczach czytając ten wątek, Twoje wypowiedzi, stanowczość. Domyślam się, że sporo cierpisz i cierpiałaś przez ojca i żeby mieć taką wolę walki, tak mocno kochać mimo wszystko. Niewiele jest osób, które byłyby w stanie zachowywać się tak, jak Ty. U większości byłoby to "nienawidzę go, zniszczył mi życie, niech zdycha w rowie". Dziewczyno, wielki szacunek. Życzę Ci wszystkiego dobrego, duuużo siły i cierpliwości. Nie słuchaj, jak mówią "daj sobie spokój", bo potem będziesz miała wyrzuty sumienia do końca życia.

Jeśli chodzi o Relanium to jak zmarł mój dziadek, poszłam do zwykłego rodzinnego i dostałam receptę, może spróbuj w ten sposób?

oszalałaś? i jak ty niby chcesz alkoholikowi po jednym kieliszku zabronić pić dalej? co zrobisz, gdy stanie się agresywny w momencie, gdy będziesz chciała go powstrzymać? i co zrobisz przy kolejnym ataku padaczki czy delirium - zrobisz z siebie całodobową, samozwańczą pielęgniarkę? dziewczyno otrząśnij się - nie rób z siebie herosa od wszystkiego, bo to nie jest twoje zadanie jako córki, żeby być zarówno opiekunem, przyjacielem, specjalistą, pielęgniarką, lekarzem i kuratorem! nie słuchaj alkoholika w sprawie jego odwyku - zadzwoń na infolinię, porozmawiaj ze specjalistą-psychiatrą w zakresie uzależnień, poradź się nawet kuratora czy prawnika. są sposoby na to, żeby takiego człowieka skierować na przymusowe leczenie i ty się tego nie wstydź ani nie bój zrobić. słuchaj z pokorą wszystkich obelg z jego strony, jakie polecą w twoją stronę, ale nie ustępuj. być może wtedy wyda ci się to zdradą, ale chyba zdajesz sobie dobrze sprawę z tego, że robisz to tylko i wyłącznie dla jego dobra.
jednym z najczęstszych takich sposobów jest wezwanie straży miejskiej w miejsce, gdzie spożywany jest alkohol, a oni zabierają taką osobę na izbę wytrzeźwień. na miejscu masz mnóstwo osób, których możesz się poradzić, którzy zaświadczą o uzależnieniu i pomogą ci skierować sprawę o przymusowy odwyk.
W epilepsji alkoholowej chodzi po prostu o to, żeby nie odstawiać drastycznie alkoholu. Wtedy może dojść do padaczki alkoholowej itp. Stopniowo zmniejszasz, a potem eliminujesz zupełnie alkohol. Najlepiej weź sobie wolne, zostań z tą osobą 2 dni. W 3 dniu można sięgnąć po relanium, żeby było trochę 'lżej'. Później, proponuję terapię w ośrodku zamkniętym (od 6- 8 tygodni)- prywatnym lub państwowym. No i wiadomo do końca życia grupa AA.
prawda jest taka ze zul zawsze bedzie zulem, a leczenie w polsce to pic na wode, i tak miedzy spotkaniami zuliki popijaja, a na odwykach (np tych polrocznych) bez problemu moga kupic wodke.. czlowiek ktory tak duzo chleje nie nadaje sie juz do niczego... moj ojciec byl na odwykowce kolo 2 tygodni, jak wyszedl z niej to nie dosc ze popija to jeszcze nacpany po psychotropach lazi (na szczescie nie mieszkam z tym zulem od 6 roku zycia) , zaszycie tez nic nie da, jest mi przykro to mowic, ale  polscy zule nadaja sie tylko do gazu i na cmentarz do dziury...

powiem Ci tak - jeszcze tatus da Ci w morde jak mu powiesz po kilku kieliszkach, ze wiecej wodki nie ma, wspomnisz moje slowa, z takimi gnojami trzeba krotko, najlepiej niech wypierdziela na 3 miechy do pierdla za znecanie sie psychiczne nad rodzinka, tam mu dupe przetrzepia, i po wyjsciu leczenie i szmacenie go jak sciery w domu.. zero funduszy na chlanie, i powinien dostac dobrze wpierdol.. ja z zulami mam do czynienia co dnia , wiec wiem co mowie

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.