- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
17 maja 2017, 21:24
czy traktujecie dziewictwo jako coś strasznie wyjątkowego, czy jest to dla was ważne ale nie wyolbrzymiacie tego nie wiadomo jak, jakie macie podejście do tego, czy wg was mężczyzni zwracaja uwage na to ile partnerow miala wczesniej kobieta i z kim uprawiala seks? Jakie wy macie podejscie do utraty cnoty? Ja osobiscie kiedys mialam podejscie ze powinno byc to z tym jednym jedynym ksieciem z bajki z ktorym bede juz na zawsze ale życie to nie film romantyczny ;) przeciez nawet zwiazek to nie gwarancja na papierze ze po tym pierwszym seksie bedziecie juz na zawsze ze sb, rownie dobrze tydzien pozniej chlopak moze stwierdzic ze to nie to i podziekowac i odejsc. Osobiscie mam podejscie do tego takie ze uznaje seks tylko jesli robie to z milosci i z uczuciami do tej drugiej osiby, inaczej staje sie to takie puste i mechaniczne, nie moglabym tak, a kwestia cnoty; na pewno z kims kto nie jest nam obojetny i komu ufamy ale nie musi to byc ten jedyny do konca zycia. A wy jakie macie do trgo podejscie?
18 maja 2017, 14:14
Przed ślubem traci się dziewictwo, po ślubie ofiarowuje. Takie jest moje zdanie.
Jestem za wstrzemięźliwością. Uważam, że warto.
18 maja 2017, 20:43
dziewictwa nie traktuje jako prezentu dla księcia z bajki, moj poped gorowal ze zdrowym rozsadkiem, moglam z tym poczekac ale nic by to nie zmienilo
22 maja 2017, 13:57
Nie obchodzi mnie co o tym myślą faceci , a właściwie , faceci którzy na ten temat się wypowiadają , nie interesują mnie . Dla mnie było to wyjątkowe i chciałam zrobić to z kimś kogo będę pewna , komu będę ufać i kogo będę kochać . Nie oznacza to ,ze jesli kiedys rozstalabym sie z nim to świat by mi się zawalił ,ze to nie ten jedyny , bo nie - niczego bym nie żałowała i o to chyba chodzi . My zrobiliśmy to po 2 latach związku .. to był mój pierwszy raz , on przede mną miał jedną partnerkę - z tego co wiem , później coś przymrukiwał ,że żałuje ,że z nią poszedł do łóżka bo to nie było to ,byli ze soba tylko kilka miesięcy i zostawił ją dla mnie , wiec cos tam wspominał ,że żałuje ,ze ja nie jestem jego pierwsza , ale jakos mi to nie przeszkadzało zupełnie .. Tak czy inaczej tym bardziej jestem mu wdzięczna , że mimo ,że wiedział już co to jest seks i miał swoje potrzeby , uszanował moją godność i mój brak gotowości . Gdy się poznaliśmy ja miałam 16 lat , gdy zaczelismy być para niespełna 17 - dla mnie ten wiek to jeszcze dziecko - byłam dzieckiem chodzącym do szkoły , będącym na utrzymaniu rodziny .. seks nie jest dla dzieci i wtedy w ogóle nie było mi to w głowie , nie czułam się gotowa , nawet o tym nie myślałam .. Dziewictwo straciłam kilka dni przed 19-stymi urodzinami , w momencie gdy przeprowadziłam sie do jego miasta i zacząl sie do mnie wprowadzać . Uznałam ,ze skoro jestem gotowa by zostawic rodzine , przyjaciol i jechac 800 km dalej , to jestem też gotowa oddać mu siebie . Nie było to planowane , raczej pod wpływem chwili , jednak myslalam o tym juz od kilku miesiecy i czułam sie gotowa na ten krok . Reasumując , jest to dla mnie coś ważnego , ale w bajki o czekaniu na tego jedynego do konca zycia tez nie wierze , bo chyba dopiero w wieku 80 lat można sie przekonac , czy rzeczywiscie było to na całe życie , a wtedy na seks raczej za późno ... Dla mnie chodzi o to by kogos kochac , ufac i chciec z nim spędzić życie .
23 maja 2017, 16:08
Jasne jest, że nie należy tego robić z pierwszą lepszą osobą ani z byle kim, bo zły wybór i złe pierwsze doświadczenie może obrzydzić seks na później, jednak moim zdaniem nie jest to "skarb", który należy ofiarować dopiero po ślubie. Zakaz seksu przedmałżeńskiego to wytwór skrajnie patriarchalnych kultur opartych na surowej kontroli kobiet i ich dziewictwa, w których to kulturach kobieta była traktowana jako towar, przedmiot transakcji między rodami - i kobieta niebędąca dziewicą w momencie zawarcia traktatu małżeńskiego była traktowana jako wybrakowany towar. Podejście do dziewictwa jako do czegoś, co należy koniecznie zachować do ślubu, to relikt czasów, w których nie było czegoś takiego jak randki, w których nie do pomyślenia było pytanie kobiety o zgodę, czy chce wyjść za danego mężczyznę, bo kobieta była własnością rodziny, a później męża. W tamtych czasach mężczyzna nie klękał przed kobietą z puzderkiem z pierścionkiem zaręczynowym i nie pytał jej, czy ona chce za niego wyjść - on nie pytał jej, tylko jej ojca/brata, a ona sama nie miała nic do powiedzenia. I, co charakterystyczne, od mężczyzny wcale nie wymagano, by był prawiczkiem w momencie ślubu. Od kobiety absolutnie wymagano dziewictwa, a od mężczyzny nie. Stosowano podwójne standardy. Uważano, że mężczyźnie wolno więcej i że tak powinno być. Że mężczyzna ma mieć większą swobodę seksualną niż kobieta.
Moim zdaniem zazdrość o seksualną przeszłość partnerki/partnera jest nieuzasadniona i wręcz szkodliwa. Związek powinien opierać się na zaufaniu, szacunku i miłości, a nie na zazdrości, podejrzliwości, nieufności, odnoszeniu się do przeszłości. I jak dla mnie: żadnego ślubu przed seksem. najpierw trzeba sprawdzić, czy dogadujemy się w łóżku.