Temat: związek / zaręczyny / wspólne mieszkanie

Cześć :) Chciałabym poznać wasze opinie i doświadczenia - jak to u Was było? W jakim wieku i po jakim czasie bycia razem zamieszkałyście z partnerem a po jakim się oświadczył?

Mam 28 lat, on 27. Jesteśmy razem od 3 lat. Generalnie zawsze byliśmy zgodni, dobrze spędzaliśmy razem czas i dogadywaliśmy się. Wiedziałam, że on nie chciał mieć za szybko dzieci, ale ja też nie jestem na nie teraz gotowa, tak 2-3 lata jeszcze....Od ponad pół roku mam własne mieszkanie, on czasem u mnie spał ale nigdy nie zostawiał swoich rzeczy. Ostatnio wywiązała sie dyskusja, dlaczego się do mnie nie przeprowadzi (mieszka nadal z rodzicami poza miastem). Stwierdził że nie chciał bo nie mieliśmy ustalonej tych kwestii przyszłości, dzieci itp a zamieszkanie by go do tego zbliżyło. W dalszej części rozmowy wyszło że owszem zamierza mi się oświadczyć, ale no tak za 3 lata.... jestem załamana....nigdy nie chciałam go naciskać ani stawiać ultimatum... uważam że jeśli się kogoś kocha to chyba nie chce się czekać 6 lat z zaręczynami? czy się mylę? 

będę wdzieczna za wasze opinie i chętnie przeczytam jak u Was było :)

2011 związek (Miałam niecale 17 lat) .  2013 zamieszkalismy razem na stancji (cale studia) 2017 Zaręczyny,  2018 kupiliśmy mieszkanie i wzięliśmy slub. Teraz jestem w ciąży i w 2019 zostaniemy rodzicami :) 

Pasek wagi

strasznie miło się czyta wasze historie, trochę zazdroszczę, że macie tak zdecydowanych facetów u swojego boku. ja właśnie strasznie się boje takich przeciągniętych związków, chodzenia przez lata bez zobowiązań i właśnie boję się ze za 3 lata powie mi ze znow za jakiś kolejny okres czasu bo jeszcze nie jest gotów. jak mialam 19 lat byłam w związku, 6 lat czyli do 25 roku życia, i po tych właśnie 6 latach facet mi powiedział no że może za 5 lat mi się oświadczy. dlatego teraz tak strasznie się boję że historia się powtórzy. nie chcę by przeszłość rzucała cień na moje obecne relacje dlatego chciałam zasięgnąć waszej porady, chłodnej i obiektywnej, ale ta sytuacja mnie paraliżuje

w tym czasie to On znajdzie inna ,sory .macie możliwosc mieszkac razem ,byc ze soba ,to chyba najlepsze ,co moze byc ,jak się jest zakochanym .Wiem ,ze facetom ,nie spieszy sie do małżenstwa i kobiety czesto tez wymuszaja ,ale kurde ,sama nie mam parcia na slub ,ale  wtakiej sytuacji ,to czułbaym się jak zapchajdziura... 

Różnie z tym bywa u różnych ludzi wiec nie wiem czy jest sens porównywać. My znaliśmy się wiele lat, poznaliśmy się w czasach jak oboje byliśmy w innych związkach. Od momentu zbliżenia się bardziej do siebie i stanowienia pary (trudno sprecyzować kiedy dokładnie to nastąpiło) do zamieszkania razem minął jakiś rok (jeszcze raz podkreślam, ze znaliśmy się dłużej i na tym etapie już bardzo dobrze). Slub wzięliśmy po ponad 5 latach wspólnego mieszkania i w zasadzie tylko z pewnych formalnych względów. Nie uważamy, ze slub coś zmienił w naszym związku wiec nigdy nam nie zależało jakos specjalnie. Wiedzieliśmy oboje ze chcemy być razem duzo wczesniej i o tym często rozmawialiśmy i zapewnialiśmy się o tym. Dzieci nie mamy i nie wiem na pewno czy sie zdecydujemy.

Uważam, że jeśli myśli się poważnie o związku, to powinno się jak najszybciej razem zamieszkać, bo to weryfikuje wiele rzeczy i jeżeli się trafiło na plugawca, oszczędza się cenny czas ;)

mysle, ze fakt ze oboje mieszkalismy w obcym kraju i na wynajmowanych mieszkaniach ulatwil nam decyzje o wspolnym zamieszkaniu (po 6 miesiacach spotykania sie)

co do zareczyn to obojgu nam sie nie spieszy, wiec z tym jestesmy zgodni 

Pasek wagi

07.2007 r - poznaliśmy się (ja 24 on 26 lat). Jakieś 1,5 roku później zaręczyny. Zamieszkaliśmy razem na początku 2010 r. Ślub był w sierpniu 2011 r. czyli 4 lata od poznania się i jakieś 2,5 od zaręczyn. Przed ślubem mieszkaliśmy razem około 1,5 roku i moge z całą świadomością powiedzieć, że widziały gały co brały :) Na prawdę dużo rzeczy może wyjść po zamieszkaniu razem i po 1,5 roku byliśmy wręcz pewni, że możemy tworzyć rodzinę, że te wszystkie pierdołki nie są ważne. A czesto jest tak, że ludzie zamieszkują ze sobą po ślubie i nagle okazuje się, że ich małżonek jest zupełnie inny niż im sie wydawało na podstawie samych randek, spotkań na kilka godzin dziennie itp. My już wiedzieliśmy jak każde z nas zachowuje sie w sytuacjach codziennych, stresowych, w takim normalnym życiu. Jestem generalnie wielką fanką mieszkania ze sobą przed ślubem - to na prawdę moze zrobić różnicę.

Pasek wagi

Nie znoszę "chodzenia" latami-oczywiście pomijając związki nastoletnie że tak powiem ;) kiedy to nie myśli się poważnie o tworzeniu jakiejś rodziny... A w życiu dorosłym to chyba tak max po roku wie się czy chce się z kimś być czy nie, a jak nie ma pewności po takim czasie to szkoda życia na "gdybanie"... Pierwszy związek po roku znajomości ślub(przed- nie mieszkaliśmy ze sobą ale dość niedaleko) rozwód po kolejnych 5latach, drugi ślub po ok.4mies. lużnej znajomości i prawie pół roku chodzenia ze sobą już na poważnie i mieszkania ze sobą-jak na razie trwa już 19lat :)

U nas w marcu stuknie dwa lata. Oboje mamy po 28 lat. Na razie temat zaręczyn, a tym bardziej ślubu jest nam odległy, choć mój stwierdził jakiś czas temu, że fajnie byłoby to kiedyś zalegalizować. Kiedy? Nie wiem :D Mieszkamy osobno, ale widujemy się niemalże codziennie (chyba, że grafiki pracy nam nie pozwalają, wtedy zostaje tylko kontakt telefoniczny/smsowy). Nie spotykamy się tylko na mieście - działa to na zasadzie, że np. on wpada do mnie na 2-3 dni, później wychodzimy do kina/na basen/do knajpy i następnym razem ja jadę do niego. Nazwałbym to takim "pomieszkiwaniem". Mój partner chciałby od razu przenieść się ze mną do naszego własnego domu a nie mieszkania w bloku, a jak wiadomo, to nie jest takie hop-siup... Z kolei sprawa dzieci ma się tak, że w razie wpadki byłby zadowolony, bo "gdyby się zdarzyło, to dalibyśmy sobie radę". Odnoszę wrażenie, że chciałby "już, teraz", tylko krępuje się o tym mówić wprost :)

Pasek wagi

masz prawo miec takie oczekiwania. nic na sile, moze to nie jest wlasciwa osoba?

28lat, 3lata w zwiazku, na co on chce czekac? 

moze gra na czas, bo specjalnie nie czuje aby podjac sie zobowiazan, ale jest mu tak wygodnie byc z kims. a jak cos lepszego pojawi sie na horyzoncie, to dlugo nie bedzie sie zastanawiac.

slub nie daje gwarancji. jednak slubu nie bierze sie z pierwszym lepszym. to dlugofalowa decyzja i powazne zamiary wobec drugiej strony.

sama sobie daje czas. nie ma zareczyn, to znak, ze mamy inne oczekiwania. nie bede prosic czy nalegac, zwyczajnie odejde. nie zamierzam latami byc na okresie probnym. nie jest pewien po 2-3latach? to i po 10ciu nie bedzie pewien.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.