- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
6 kwietnia 2019, 14:32
Ciezki watek i wasze zapewne bardzo ciekawe odpowiedzi przeczytam dopiero jutro, ale ...
Chcialam sie zapytac osob z problemami psychicznymi jak radza sobie z tym wasi partnerzy? Pytam osoby z depresja, borderline, kompulsami czyli szeroko pojetymi problemami. Dostajecie wsparcie? Zrozumienie? Jesli tak to doceniacie to?
Ja te najgrubsze problemy mam za soba i moj mezczyzna byl niesamowitym wsparciem, probowal na kazdym kroku ulatwic mi zycie. Z wdziecznosci naprawde staralam sie zeby moje problemy nie wplywaly bardzo na jego/nasze zycie. Moze ze wzgledu na to, ze kiedys bylam po drugiej stronie i wiem jakie to za przeproszeniem gowno byc z osoba z roznymi zaburzeniami.
Najgorsze co moze byc, to kiedy wkladasz cale serce w pomoc ukochanej osobie, a ona na to robi kupe.
Czy sa tu osoby ktore maja ze soba problemy i wasi partnerzy je poglebiaja? Jeszcze bardziej doluja?
Zapraszam do dyskusji.
6 kwietnia 2019, 14:44
Miałam depresję. Gdy powiedziałam partnerowi o swoich myślach samobójczych przejął się i zapisał mnie do psychiatry. Oczywiście psychiatra powiedział mi, że bez psychoterapii nie obejdzie się. Nie chciałam z niej skorzystać i było coraz gorzej. Pewnego razu podjęłam decyzję o samobójstwie jednak po przyjęciu kilku tabletek zasnelam (nie wzięłam wszystkich na raz ponieważ zabrakło mi odwagi). Zobaczył to mój partner (mieszkaliśmy wtedy oddzielnie i w środku nocy ok północy) zawiózł mnie do szpitala psychiatrycznego. Od razu przyjęli mnie, a najgorsze było to, że partner zostawił mnie sama w szpitalu (zostałam bez niczego, nie miałam nawet majtek na zmiane) dal pieniądze i pojechał do drugiego miasta (ma firmy w dwóch miejscach) i zostałam tak sama przez kilka dni. Musiałam prosić innego pacjenta, który miał przepustki o to, aby kupił mi bieliznę na zmiane Glodowalam bo w szpitalu były minimalne ilości jedzenia. W moim najgorszym momencie życia mój partner zostawił mnie sama w szpitalu bo ważniejsze było dla niego spotkanie firmowe. W szpitalu spędziłam tylko tydzień i też go nie było przy mnie (był to lipiec, a miesiąc ten należy do jego dzieci, był z nimi na wakacjach). Zobaczyliśmy się dopiero miesiąc później. Ogólnie miałam wsparcie finansowe, psychiczne nie wspierał mnie.
6 kwietnia 2019, 14:58
Moj przez przypadek dowiedział się o tym że mam myśli smaobojcze czym bardzo się przejął. Wstydziłam się mu powiedzieć że mam depresję, bałam się że nie zrozumie i zacznie rzucać banałami typu nic się nie martw, będzie dobrze itp, ale było wręcz przeciwnie. Był ze mną w jednym z najgorszych momentow, cały czas mnie wspierał, rozmawial, ocierał łzy. Cierpliwie słuchał i negował moje czarne myśli aż do znudzenia. Chyba był moim aniołem strozem. Bez niego bardzo możliwe że bym się poddała. Jesteśmy wciąż razem i jest już sobrze, nawet bardzo i on na szczęście nie wypomina mi tego złego okresu. Ja też o tym nie mówię ale chyba powinnam mu podziękować.
6 kwietnia 2019, 14:59
Miałam depresję. Gdy powiedziałam partnerowi o swoich myślach samobójczych przejął się i zapisał mnie do psychiatry. Oczywiście psychiatra powiedział mi, że bez psychoterapii nie obejdzie się. Nie chciałam z niej skorzystać i było coraz gorzej. Pewnego razu podjęłam decyzję o samobójstwie jednak po przyjęciu kilku tabletek zasnelam (nie wzięłam wszystkich na raz ponieważ zabrakło mi odwagi). Zobaczył to mój partner (mieszkaliśmy wtedy oddzielnie i w środku nocy ok północy) zawiózł mnie do szpitala psychiatrycznego. Od razu przyjęli mnie, a najgorsze było to, że partner zostawił mnie sama w szpitalu (zostałam bez niczego, nie miałam nawet majtek na zmiane) dal pieniądze i pojechał do drugiego miasta (ma firmy w dwóch miejscach) i zostałam tak sama przez kilka dni. Musiałam prosić innego pacjenta, który miał przepustki o to, aby kupił mi bieliznę na zmiane Glodowalam bo w szpitalu były minimalne ilości jedzenia. W moim najgorszym momencie życia mój partner zostawił mnie sama w szpitalu bo ważniejsze było dla niego spotkanie firmowe. W szpitalu spędziłam tylko tydzień i też go nie było przy mnie (był to lipiec, a miesiąc ten należy do jego dzieci, był z nimi na wakacjach). Zobaczyliśmy się dopiero miesiąc później. Ogólnie miałam wsparcie finansowe, psychiczne nie wspierał mnie.
o jejku, bardzo mi przykro, pewnie myslal, ze i tak robi bardzo duzo, ale nie zrobil najwazniejszego. To jest wlasnie bardzo wazne, ta swiadomosc tego, ze ktos cie zlapie jak bedziesz spadac.
6 kwietnia 2019, 15:03
Moj przez przypadek dowiedział się o tym że mam myśli smaobojcze czym bardzo się przejął. Wstydziłam się mu powiedzieć że mam depresję, bałam się że nie zrozumie i zacznie rzucać banałami typu nic się nie martw, będzie dobrze itp, ale było wręcz przeciwnie. Był ze mną w jednym z najgorszych momentow, cały czas mnie wspierał, rozmawial, ocierał łzy. Cierpliwie słuchał i negował moje czarne myśli aż do znudzenia. Chyba był moim aniołem strozem. Bez niego bardzo możliwe że bym się poddała. Jesteśmy wciąż razem i jest już sobrze, nawet bardzo i on na szczęście nie wypomina mi tego złego okresu. Ja też o tym nie mówię ale chyba powinnam mu podziękować.
Powinnas zdecydowanie. Ja mojemu podziekowalam. Normalnie mu powiedzialam mu: dzieckuje ci za to, ze mnie tak bardzo kochasz i jestes przy mnie, bo wiem, ze nie musisz.
Ciesze sie ze mialas takie wsparcie, niestety, moj byly jak zobaczyl u mnie chocby jedna lze, to dostawal ataku furii, bo niby czego mi brakuje. Kasa jest, piekny dom jest wiec nie mam powodow do narzekan.
6 kwietnia 2019, 15:24
ja mam zaburzenia lekowe, aktualnie znowu chodze na terapie, bo przestalam sobie radzic. niby mam jakies wsparcie, ale nie takie na jakim by mi zalezalo... moj chlopak jest chory, wszyscy tylko mi wbijaja do glowy, ze musze byc silna dla niego i ze on potrzebuje wsparcia... ja jestem daleko od rodziny, mieszkamy jakies 40 km od jego rodziny :( ciezko jest... przez pol roku nikt mnie nawet nie zapytal czy sobie radze, tylko w kolko slysze, ze musze sie opiekowac chlopakiem.
6 kwietnia 2019, 15:25
Mój partner zawsze mnie wspierał, kochał bezwarunkowo i nigdy nic mi nie wypominał. Zachowywałam się czasami bardzo zle, próbowałam odrzucić, natomiast on nigdy nie miał mi tego za zle, bo wiedział, ze go potrzebuje. Nigdy nie nazwał by związku ze mną gownem jak to nazwałaś, tylko mówił, ze jest ciężko. Jednak pomimo to, ze zawsze chciał być ze mną i widział we mnie potencjał. Nadal tak jest po tym co przeszliśmy. Zawsze mu powtarzam, ze jestem wdzieczna za wszystko co dla mnie zrobił i jest najlepszym co mnie w życiu spotkało. Akceptuje mnie od zawsze bezgranicznie.
6 kwietnia 2019, 15:51
Mój partner zawsze mnie wspierał, kochał bezwarunkowo i nigdy nic mi nie wypominał. Zachowywałam się czasami bardzo zle, próbowałam odrzucić, natomiast on nigdy nie miał mi tego za zle, bo wiedział, ze go potrzebuje. Nigdy nie nazwał by związku ze mną gownem jak to nazwałaś, tylko mówił, ze jest ciężko. Jednak pomimo to, ze zawsze chciał być ze mną i widział we mnie potencjał. Nadal tak jest po tym co przeszliśmy. Zawsze mu powtarzam, ze jestem wdzieczna za wszystko co dla mnie zrobił i jest najlepszym co mnie w życiu spotkało. Akceptuje mnie od zawsze bezgranicznie.
No moj zwiazek byl gownem, ciezka patologia. Moj eks byl i nadal jest ciezkim, zlozonym psychopata. Bardzo dlugo winilam siebie, zarzucalam sobie, ze sama sie w to wpakowalam, ale terapeuta wytlumaczyl mi ze psychopaci sa mistrzami manipulacji i mialam po prostu nieszczescie spotkac na swojej drodze jednego.
Z takich smaczkow, to np. mialam przystawiona naladowana bron do glowy oraz moj eks miewal halucynajce. Do tego jest narkomanem, glownia kokaina.
Edytowany przez FabriFibra 6 kwietnia 2019, 15:52
6 kwietnia 2019, 16:10
Zazdroszczę tym co dostali wsparcie, ja od wieloletniego partnera z jednej strony słyszałam że potrzebuję pomocy od specjalisty, ale gdy już było ze mną bardzo źle i mówiłam, że mam myśli samobójcze to słyszałam z przerażeniem, że co ja w ogóle mówię, że tylko tchórze tak robią, zapytał czy wiem co się z samobójcami po śmierci dzieje. Powiedział też że gdyby wiedział że taka będę to by się te 10 lat temu ze mną nie zaczął spotykać, to samo było z bulimią, nie wymiotuję od lat ale dalej jem na tle nerwowym. Najgorsze co usłyszałam, to to że w przyszłości nie chce mieć ze mną dzieci bo jestem zaburzoną psychicznie bulimiczką. Do tej pory czuję się winna i nic nie warta. Nie wiem może go to przerastało, ale wiedział gdy zaczęliśmy się spotykać po jakich przejściach jestem, z jakiego domu, starał się wspierać ale w sumie to już sama nie wiem co o tym myśleć.