Temat: flirtowanie z facetami

Pytanie do kobiet w stałych związkach - czy zdarza Wam się flirtować z facetami, żeby poczuć jakieś emocje, motylki w brzuchu związane z poznaniem kogoś nowego? Mówię o niewinnym flircie (o ile może być niewinny) bez żadnych romansów, randek itd. 

Wiadomo, że w stałym związku już nie ma takich silnych emocji jak na początku. (Zastępowane są czym innym, ja to rozumiem i w pełni akceptuję). Myślę jednak, że każda kobieta lubi poczuć się zauważona przez mężczyznę, doceniona, skomplementowana. Czy staracie się odgrzewać te emocje w związku, czy raczej zdarza Wam się jakiś np. niewinny flirt z nieznajomym taksówkarzem? A może to pragnienie emocji jest złe i należy je w sobie zwalczać?

Do wszystkich radykałów - nie mówię o żadnych zdradach, żadnych randkach, żadnych pocałunkach, seksie bez zobowiązań itd. Chodzi mi tylko o emocje w głowie kobiety. 

Pasek wagi

ja jestem poprostu mila, jak mi ktos cos mowi z podtekstem (byle nie chamsko) to udaje, ze nie rozumiem. Ich to chyba jeszcze bardziej nakreca niz jakbym flirtowala. 

Szczerze mowiac to mialam w pracy taka kolezanke, flirciare tylko, ze ona to byla az za bardzo. Jakby krzyczala o zainteresowanie, to mi sie nie podoba.

andorinha napisał(a):

Trzeba zdefiniować flirt, bo dla każdego to może być coś innego. Jestem miłą, uśmiechniętą osobą, a dla niektórych panów to już jest flirt :p 

Dokładnie. Czasem się zastanawiam dlaczego uśmiechnięta i miła kobieta w stosunku do zupełnie obojętnego jej mężczyzny jest uważana za flirciare. Bardzo mnie to deneruje . Dlatego nie flirtuje ale za to innym się wydaje ,że będąc miła robię to. Flirt nie jest mi potrzebny. Miły komplement od obcego mężczyzny kwituje słowem "dziękuję " . Motylki w brzuchu mam przy mężu ,jak mi powie ,że jestem piękna a dla niego najpieknisza ;) hihi

Pasek wagi

To czy w stałym związku są emocje czy ich nie ma to... chyba zależne od związku? Jestem w stałym związku od 5 lat i nie miałam nigdy potrzeby flirtowania z innymi mężczyznami, mój w zupełności moje potrzeby zaspokaja, a i motylki w brzuchu się zdarzają :) i sorka, ale dla mnie nie ma czegoś takiego jak niewinny flirt...

Uwielbiam flirt i nie uważam, żeby to była zbrodnia wobec życiowego partnera. Flirt to gra słów, pewne dwuznaczności, niedomówienia. To zabawa słowem i sytuacja. Kompletnie nie zobowiązujące, ale jak najbardziej poprawiające humor. Mam od 12 lat męża, od 3 córkę. Jeśli ktoś ze mną flirtuje, a ja jestem w nastroju to podejmuje zabawę. Flirt mi się zdarza w restauracji, gdy obsługuje mnie kelner, a mąż mi zwraca uwagę, że właśnie jestem podrywana. W cukierni, gdy kupuje córce kulkę lodów, ale również na spacerze z psem czy na wizycie u lekarza. To forma rozrywki, odstresowania się. Jestem atrakcyjna kobieta i ciągle jestem adorowana. Dla mnie to normalne i nie rozstrzygam tego kategoriami lojalności wobec męża, bo to śmieszne (przynajmniej dla mnie). Wsiadajac do tramwaju z wózkiem często podchodzi do mnie mężczyzna i mi pomaga ten wózek wprowadzić do pojazdu. Uśmiecha się, prawi komplement i tyle. Czy z każdego miłego gestu i polslowka od obcego mężczyzny mam się spowiadac mężowi i biczowac w domowym zaciszu?! Kocham meża, córkę, swoje życie, ale nadal jestem kobietą. Nadal się podobam, bo jestem ładna i zawsze ktoś do mnie zagada. Czy dlatego mam być nie miła i wyniosła, albo komuś strzelać obrączka przed oczami? Więcej luzu. :) 

Pasek wagi

znaczy nie tyle że flirtuje, ale no cieszy mnie jak widzę, że np. jakiś nowy znajomy się mną zainteresował - ale zazwyczaj po jakiejś tam chwili miłej gadki wtrącam, że chłopaka mam, nawet nie że specjalnie - tylko o czymś opowiadając.

Pasek wagi

Nie, nawet nie mam ku temu okazji:p no ale nie szukam ich:) 

Nie zdarza mi się. A jak jakiś facet próbuje to ucinam te próby błyskawicznie. Myślę, że mam wręcz przeczulicę na tym punkcie i ja tam żadnych motylków nie nie czuję (nawet gdyby ten "próbowacz" był przystojny), raczej obrzydzenie pomieszane z zażenowaniem. A, i komplementów dotyczących stricte mnie nie lubię, też od kobiet. 

Co do pokazywania komuś srodkowego palca z obrączką to bez przesady (może dlatego, że noszę na serdecznym ;), ale prawdę powiedziawszy zasłoniłam się parę razy (dosłownie i w przenośni) ręką z obrączką, kiedy ktoś był strasznie nachalny i nie rozumiał, że niekonicznie pędzę, lecę i frunę w podskokach, żeby wysączyć z nim kawę. 

zdarzylo sie, ale mialam wyrzuty sumienia :p

anyyjka napisał(a):

Uwielbiam flirt i nie uważam, żeby to była zbrodnia wobec życiowego partnera. Flirt to gra słów, pewne dwuznaczności, niedomówienia. To zabawa słowem i sytuacja. Kompletnie nie zobowiązujące, ale jak najbardziej poprawiające humor. Mam od 12 lat męża, od 3 córkę. Jeśli ktoś ze mną flirtuje, a ja jestem w nastroju to podejmuje zabawę. Flirt mi się zdarza w restauracji, gdy obsługuje mnie kelner, a mąż mi zwraca uwagę, że właśnie jestem podrywana. W cukierni, gdy kupuje córce kulkę lodów, ale również na spacerze z psem czy na wizycie u lekarza. To forma rozrywki, odstresowania się. Jestem atrakcyjna kobieta i ciągle jestem adorowana. Dla mnie to normalne i nie rozstrzygam tego kategoriami lojalności wobec męża, bo to śmieszne (przynajmniej dla mnie). Wsiadajac do tramwaju z wózkiem często podchodzi do mnie mężczyzna i mi pomaga ten wózek wprowadzić do pojazdu. Uśmiecha się, prawi komplement i tyle. Czy z każdego miłego gestu i polslowka od obcego mężczyzny mam się spowiadac mężowi i biczowac w domowym zaciszu?! Kocham meża, córkę, swoje życie, ale nadal jestem kobietą. Nadal się podobam, bo jestem ładna i zawsze ktoś do mnie zagada. Czy dlatego mam być nie miła i wyniosła, albo komuś strzelać obrączka przed oczami? Więcej luzu. :) 

To czym jest ten flirt koniec końców, wymaga podtekstu seksualnego, czy to po prostu międzyludzka uprzejmość? Bo sobie przeczysz.

Jak dla mnie opcja z podtekstem odpada. Jeśli ktoś mnie komplementuje, to się uśmiecham i dziękuję, ale celowe dwuznaczności jak dla mnie są nie fair. W stosunku do partnera, ale też tego drugiego mężczyzny, któremu się sugeruje, że jak zinwestuje więcej czasu/uwagi, to coś w zamian dostanie.

Oczywiscie)))

Jestem z moim mezem 15 lat i mamy 4-letnia coreczke, i emocje caly czas sa i przerozne, ale flirt sie zdaza dosc regularnie i nie widze w tym nic zlego!

Zgadzam sie z Juryszdykcja! WIECEJ LUZU, Laseczki))))

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.