Temat: flirtowanie z facetami

Pytanie do kobiet w stałych związkach - czy zdarza Wam się flirtować z facetami, żeby poczuć jakieś emocje, motylki w brzuchu związane z poznaniem kogoś nowego? Mówię o niewinnym flircie (o ile może być niewinny) bez żadnych romansów, randek itd. 

Wiadomo, że w stałym związku już nie ma takich silnych emocji jak na początku. (Zastępowane są czym innym, ja to rozumiem i w pełni akceptuję). Myślę jednak, że każda kobieta lubi poczuć się zauważona przez mężczyznę, doceniona, skomplementowana. Czy staracie się odgrzewać te emocje w związku, czy raczej zdarza Wam się jakiś np. niewinny flirt z nieznajomym taksówkarzem? A może to pragnienie emocji jest złe i należy je w sobie zwalczać?

Do wszystkich radykałów - nie mówię o żadnych zdradach, żadnych randkach, żadnych pocałunkach, seksie bez zobowiązań itd. Chodzi mi tylko o emocje w głowie kobiety. 

Pasek wagi

Pogrubione przez Ciebie zdania z mojej wypowiedzi sobie nie zaprzeczają. Nie wiem gdzie tu nieścisłości? Definicja flirtu jest Ci znana? Bo jeśli tak to nie będę tłumaczyć. Jeśli nie - uczyć nie będę. Niezobowiazujaca gra słów, uśmiech, komplement? Zbrodnia! Niewłaściwym byłoby umawianie się z flirtujacym  na kawę czy inne aktywności. A to nie ma miejsca. Nie wiem też gdzie tu przyzwolenie na dalsze zaloty zwłaszcza, gdy pisałam, że uśmiechy i komplementy pojawiają się, gdy towarzyszy mi córka. Uważam, że taki flirt jest oczywisty. Pogadamy, pousmiechamy się i każdy wraca do swoich spraw, bo dziecko i obrączka to symbol rodziny i ogólnie przyjętego szczęścia. Zauważyłam również, że z mezatkami łatwiej flirtowac, bo te mają poukładane życie rodzinne i w sytuacji flirtu nie analizują niczego. To chwila. W przypadku wolnej kobiety flirt jest już bardziej "ryzykowny" , bo zazwyczaj takie kobiety sa gotowe na coś więcej poza flirtem, bywają nadgorliwe i gotowe na rozwój znajomości choc z założenia miało to być nic niezobowiazujacego. Należy to potrafić rozróżnić. 

Pasek wagi

flirtuje tylko ze swoim facetem, a jak jestem sama to z nikim. smieszkowanie czy miła rozmowa z jakims facetem to nie flirt. nie zgodziłabym sie by moj facet flirtował z kims, to dla mnie brak lojalnosci. kiedys mi to bylo obojetne, moj byly mial duza potrzebe flirtowania ze wszystkim co sie napatoczy. no i mialam nauczkę, on w sumie tez.

ja jestem flirciara z natury. nawet jak nie chce to flirtuje podswiadomie. ale nie w taki chamski czy oczywisty sposob :/ musze sie pilnowac mimo ze z nikim nigdy by nic nie bylo, bo chlopa mam od 6 lat tego samego i nie zamierzam go wymienic :/

ja nie jestem chyba zbyt urodziwa bo mi się nie zdarza :D

Pasek wagi

Marisca napisał(a):

Nie, absolutnie nie flirtuję.Zanim wyszłam za mąż byłam uważana za kokietkę, flirciarę i każdego bałamuciłam . Jak tylko poznałam męża kategorycznie zmieniłam postępowanie i jestem bezwzględnie wierna mężowi.Nie rozumiem, a nawet potępiam flirty w związkach.Jak ktoś mnie zaczepia od razu pokazuję obrączkę i ostentacyjne odprawiam z kwitkiem. Jak adorator nie daje za wygraną, a mąż jest w pobliżu to wołam męża i jest inna rozmowa. Nie potrzebuje dowartościowywać się flirtami, komplementami obcych facetów bez względu na to jak w danym momencie układa nam się w małżeństwie.Flirt to dla mnie już zdrada. A motylki w brzucho to ja mam ciągle względem męża (po 11 latach związku)  i nie są wynikiem jakiś specjalnych zabiegów ani tego,że mąż koło mnie skacze jak  na początku związku itp. 
czuje podobieństwo dusz. :) zgadzam się z Tobą w 100%. Pięknie to ujęłas. Nic dodać nic ująć. Myślę dokładnie tak jak Ty :) 

Nie, nie lubię sobie pogrywać z innymi i nie chciała bym żeby mój mąż flirtował z inna kobietą-to raczej dość niedojrzałe zachowanie.. Nie muszę podrywać innych facetów żeby mi powiedzieli komplement, a normalnej rozmowy z przyjaciółmi czy obcymi nie uważam za flirt(bo ten z zasady jest podszyty seksualnością a tak ich nie traktuję). Na komplement,zaczepkę odpowiadam naturalnie, jeśli zachowanie jest zbyt nachalne to studzę grzecznie,jak nie skutkuje to bardzo nie grzecznie ;)

anyyjka napisał(a):

Pogrubione przez Ciebie zdania z mojej wypowiedzi sobie nie zaprzeczają. Nie wiem gdzie tu nieścisłości? Definicja flirtu jest Ci znana? Bo jeśli tak to nie będę tłumaczyć. Jeśli nie - uczyć nie będę. Niezobowiazujaca gra słów, uśmiech, komplement? Zbrodnia! Niewłaściwym byłoby umawianie się z flirtujacym  na kawę czy inne aktywności. A to nie ma miejsca. Nie wiem też gdzie tu przyzwolenie na dalsze zaloty zwłaszcza, gdy pisałam, że uśmiechy i komplementy pojawiają się, gdy towarzyszy mi córka. Uważam, że taki flirt jest oczywisty. Pogadamy, pousmiechamy się i każdy wraca do swoich spraw, bo dziecko i obrączka to symbol rodziny i ogólnie przyjętego szczęścia. Zauważyłam również, że z mezatkami łatwiej flirtowac, bo te mają poukładane życie rodzinne i w sytuacji flirtu nie analizują niczego. To chwila. W przypadku wolnej kobiety flirt jest już bardziej "ryzykowny" , bo zazwyczaj takie kobiety sa gotowe na coś więcej poza flirtem, bywają nadgorliwe i gotowe na rozwój znajomości choc z założenia miało to być nic niezobowiazujacego. Należy to potrafić rozróżnić. Ze szczęśliwa mężatką to nie przejdzie. Proste. 

Nie dziękuj.

Definicje uprzejmości i lojalności też chcesz?

nie mam za bardzo okazji i jestem nieśmiała, ale chętnie bym poflirtowała i nie mam problemu z tym, że mój facet by flirtował, to bardzo przyjemne, od razu człowiek czuje się atrakcyjniejszy. A odgrzewanie emocji w starym związku to trudny temat, może niektórzy to potrafią, ja nie umiem. Pożądanie to nie jest kwestia chęci, to jest jakieś uczucie, którego nie da się wzniecić samym chceniem. 

Jak byłam młodsza, to lubiłam filtrować, rozmawiać z mężczyznami w kokieteryjny sposób. Tyle, że wtedy byłam piękna, młoda i bez zobowiązań. Teraz postrzegam siebie jako żonę i matkę i jest mi z tym dobrze. Z resztą w moim wieku już nie grozi mi nagabywanie ze strony mężczyzn ;) Ale komplementy lubię, ale nie tylko od mężczyzn. Jak koleżanki pochwala moją fryzurę lub nowa bluzkę, to też jest mi miło.

Pasek wagi

Nie flirtuję. Jestem miła, uśmiecham się i tyle. Ale to do każdego tak - czy to babka czy facet. Jeżeli facet próbuje ze mną flirtować, to uśmiecham się i zbywam go w jakiś uprzejmy sposób. Nie mam potrzeby wymachiwać pierścieniem, czy wykonywać innych ostentacyjnych gestów :), dlatego śmieszy mnie wypowiedź Mariscy. :D Nikt nie ma na czole wypisane, że jest w związku małżeńskim, a może budzić zainteresowanie. No chyba, że Marisca ma taki napis? :P Wtedy "ostentacyjne odprawianie z kwitkiem" jest uzasadnione. (smiech)


Wierzcie lub nie, ale kiedyś byłam taką flirciarą, że szok...ale przeszło mi, jak poznałam męża. Od momentu poznania, chciałam flirtować tylko z nim. :) Żaden facet mu nie dorównuje (w moim odczuciu), więc nie wiem, dlaczego miałabym z kimś flirtować i czegoś...szukać? Mój mąż często mówi, że jestem piękna i mi to pokazuje (zresztą sama siebie lubię i się sobie podobam), więc nie mam potrzeby dowartościowywać się uwagą obcych mężczyzn. 

Ale w każdym związku jest pewnie inaczej. :) 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.