Temat: Mąż chce kupić motor.... help!

No właśnie, mój mąż chce kupić motor. Pare lat temu, jak jeszcze nie byliśmy małżeństwem zrobił prawo jazdy na motocykle, bo chcieliśmy objechać na motorze Europę. Trochę nam się życie inaczej ułożyło, te plany musiały odejść w odstawkę. Jednak kilka miesięcy temu on powiedział, że chciałby kupić motor, żeby mógł dojeżdżać do pracy no i oczywiście na wspólne weekendowe wycieczki. I kiedy dotarło do mnie, że ten pomysł jest naprawdę realny, a nie jest tylko młodzieńczą mrzonką o wielkich podróżach moje stanowisko się zmieniło. Po prostu się o niego boję. Oczywiście, rozmawialiśmy o tym kilka razy, ja wyjaśniłam mu moje obawy, które wynikają przede wszystkim z tego, że byłam naocznym świadkiem wypadku motocyklisty, który jak się później okazało, musiał mieć amputowane obie nogi, bo kości były nie tyle połamane, co pokruszone w pył. I gdy myślę o moim mężu na motocyklu, mam przed oczami tamtego mężczyznę z wypadku. To jest chyba główna przyczyna moich obaw.
Mąż mnie zapewnia, że on zdaje sobie sprawę, że na motocyklu trzeba być ostrożnym, że szanuje życie, zresztą, on nie chce ścigacza, tylko taką popierdułkę (z ok. 60KM), mówi, że wypadki się wszędzie zdarzają, że on jest rozsądny itp, itd... Najmocniejszym jednak jego argumentem jest to, że wiedziałam, że robi prawko na motor. I tu ma rację...
Nie chcę mu stawać na drodze do spełniania jego marzeń, jednak dobija mnie wizja tego, że za każdym razem, kiedy będzie jechał do i z pracy, będę się martwić, czy dojedzie i wróci :( A może przesadzam?
Co o tym myślicie? Może moje obawy są jednak bezpodstawne, bo przecież wypadki chodzą po ludziach i zdarzają się też w samochodach, autobusach, pociągach...  Czy ja przypadkiem trochę nie panikuje? ;) Może ktoraś z Was ma faceta na motorze i mogłaby mnie trochę uspokoić i przekonać, że nie taki diabeł straszny? ;) Nie wiem co zrobić, mam baaardzo mieszane uczucia i potrzebuję rady.
Nie uspokoję Cie, bo mam identyczne poglądy na motory.
Pasek wagi
Ja moze i jezdze jak idiota ale nie wpierdlam sie na samochody i nie ma moto jadacego 60 km/h ani yamaha ani honda sam posiadam honde cbr 600 i wiem bo jezdze juz od 6 lat a jak sie jezdzic nie umie to nie kupujcie sobie moto zadnego bo po co to trzeba umiec Lewaa!
Ja jezdze od 6 roku zycia i moze jezdze jak idiota ale mialem prawie wszystkie kategorie moto karta moto.A,A1,iA2 obecnie posiadam Honde cbr 600 i jesli nigdy nie jezdziles to sobie odrazu 600 nie kupuj i obecnie zamierzam kupic honde cbr 954 Lewaa!
ja jestem straszną przeciwniczką motorów. uważam to za istne diabelstwo! moj mąż je uwielbia, ale niestety. ja zabardzo się o Niego boje, a faceci sa jak dzieci, dostana zabaweczke i popisowka musi byc.. raz kupil sobie motor po kryjomu. nie wiedzialam o tym. trzymal u kolegi i kilka raz sie przerjechal jak cos załatwiał :D jak dziecko.. no ale dowiedziałam sie o nim  sprzedał Go w ciągu 2 tygodni. wiem,ze dużo to od Niego wymagało, ale żona najważniejsza :))
Przesadzasz i panikujesz.

Sama mam prawo jazdy kategorii A, nie wyobrażam sobie jakby ktoś miał mnie ograniczać w kwestii kupna motocykla i jazdy na nim.
A może sama przekonasz się do wspólnych wypadów? Od kilku lat mój ojciec miał chrapkę na notocykle, ale nie zwykłe ścigace tylko raczej turystyczne tysiaki, np. Honda Varadero 1000. Na początku były wielkie lamenty ze strony jego partnerki a potem sama się do tego przekonała i jeździ z nim jako 'plecak'. Znam też sytuację że kobitka - nauczycielka, tak się wciągnęła że sama zrobiła prawko i porusza się motorem... A wypadek można mieć nawet będąc pieszym, więc tym się nie ma co przejmować. A i ja cieszę się z tego przybytku, bo razem z ojcem zjeździliśmy Europę na motocyklu właśnie :)

SSnickers napisał(a):

Nie chcę wyjść na czepialską, ale nie pisze się motor tylko motocykl.Jestem na to uwrażliwiona, bo sama zawsze mówiłam motor,aż mnie kolega, po milionie poprawień, raz porządnie opieprzyłi teraz już wiem, że jest motocykl :-)A motor jest W motocyklu, W motorowerze, W motorówce,...

Właśnie też na to chciałam uwagę zwrócić. Motor jest w pralce, a to jest motocykl. ;)
Jeśli chodzi o temat, to w sumie ciężko coś Ci jednoznacznie powiedzieć. Twój strach jest zrozumiały, zwłaszcza jeśli widziałaś taki wypadek. Ja sama mam traumę, po której wiem, że nigdy w życiu nie będę jeździć rowerem po ulicy, a wyłącznie po ścieżkach rowerowych i że nigdy, ale to przenigdy nie przejdę na czerwonym świetle, choćbym widziała, że absolutnie nic nie jedzie. Rozumiem Twój strach, ale z drugiej strony umrzeć można i w domu i na ulicy... Wszędzie. Nie ma na to reguły. Przecież nie każdy kto jest motocyklistą, umiera na motocyklu. Jeśli to jest naprawdę jego wielkie marzenie i wiedziałaś o tym od samego początku, to nie powinnaś mu tego zabraniać. Możesz jeździć z nim, wtedy może się będziesz o niego mniej bała, ale nie wiem czy to jakieś rozwiązanie jeśli sama masz przed tym paniczny lęk.

Intensive napisał(a):

Właśnie też na to chciałam uwagę zwrócić. Motor jest w pralce, a to jest motocykl. ;)

Następnym razem jak znów będziesz chciała zwrócić uwagę - zerknij najpierw do słownika... to taka książka, trochę gruba i bez obrazków, ale dasz radę.

PS. A przy okazji na buty sportowe zdarzyło Ci się pisać: adidasy. To jest mniej więcej ten sam kaliber, jaki zarzucasz tutaj motor na motocykl.
Pasek wagi
Mój były chłopak też zapalony motocyklista od młodych lat, jak mieliśmy 14 lat to pierwszy raz wsiadłam na motor :) jako pasażer oczywiście, na świetną, stara MZtkę :D:D:D.
Od tamtego czasu minęło ponad 10 lat,a On ma ścigacza i żonę, która dostawała spazmów przez te Jego motorki ;-).
Zanim zostali małżeństwem, chciała nawet przez Jego pasję odejść.
Ale suma summarum zaakceptowała i nawet do ślubu jechali na motocyklach :).
Z Tego,co wiem, nie miał nigdy wypadku,ale..... Kilka pogrzebów kolegów zaliczył................

Mój wujek za młodu też jeździł motocyklem,podobnie jak mój tata.
Wujek wpadł w te metalowe barierki z łańcuchami przy ulicach....
Skończyło się połamanymi nogami i operacją kręgosłupa....
Mam jeszcze kilkoro znajomych po wypadkach ,ale nie będę Cię straszyć.


Mojemu facetowi tez czasem odwala,że zrobi sobie prawko na motocykl i będzie jeździł,ale w życiu mu na to nie pozwolę,
Ma samochód? Ma obwodnicę?  Niech jeździ, wystarczy.
Pasek wagi

Zacznę od tego ...Mój Brat zginął na motorze jak mialam 13 lat. Życie dla moich rodziców z dniem jego śmierci takze sie zakończyło. Każdego dnia widziałam mamę płaczącą po kątach...bolało. Czas mijał. Poznalam swojego męża.  Szybki ślub z milosci. Po kilku latach 2 synów. Pełnia szczęścia.  Oboje mamy prace ,dobrą pracę. Wydawałoby by się ze nic w zyciu wiecej nie trzeba. Jesteśmy zdrowi, dom jest ,samochody ,praca ale... nie dla mojego męża. Mój mąż w wieku 36lat zapragnął motora. Do takiego stopnia ze sa kłótnie o to co chwila. Jak tylko o tym wspomina to moje serce pęka bo nie rozumie On ze ja patrzeć na motor zwyczajnie nie umiem ani nie mogę.  Duzo w zyciu przeszłam.  I śmierć mojego brata wywarła w moim życiu duże piętno. Mój mąż wiedział jaka jest sytuacja jak się poznaliśmy. Pomimo to co chwila ten temat wraca. I Boli bardzo. Nie umiem mu wytłumaczyć co czuje bo mam wrażenie że on nic nie rozumie. On zasłania się tym ze teraz go stać i chce kupić motor.,spełnić swoje marzenia Ja sie najwyraźniej nie liczę. .. sytuacja bez wyjścia. Czy ktoś może jest lub byl w podobnej sytuacji? Jeśli tak to proszę o jakąkolwiek rade...

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.