- Dołączył: 2007-04-17
- Miasto: Łódź
- Liczba postów: 767
10 listopada 2010, 14:50
Przed ślubem, przez około 2 lata razem z moim K mieszkaliśmy sami w wynajmowanym mieszkaniu.Mogliśmy robić wszystko na co mieliśmy ochotę, przed nikim nie trzeba było się tłumaczyć , od nikogo nie bylismy zależni.
Teraz , gdy jesteśmy już po ślubie myślimy nad zaciągnięciem kredytu i budową własnego domu. Ze względów finansowych (żeby trochę odłożyć kasy) zdecydowaliśmy że zamieszkamy razem z teściami i tak z 2-pokojowego mieszkania przenieśliśmy się do 1 pokoju :(
Nie mieszkamy z nimi zbyt długo (niecały miesiąc) ale ja już zaczynam myśleć że to był błąd że się tam wprowadziliśmy. Mój mąż oczywiście nie widzi żadnego problemu-bo to przecież jego rodzice, jego dom rodzinny ale ja mam problem z zaklimatyzowaniem się.
Moja teściowa jest taka że musi wszystko wiedzieć,pyta się dosłownie o wszystko i o wszystkich.Myśli że ja wiem wszystko np. czy mój szwagier odebrał dziecko z przedszkola, czy jadł obiad itp itd...
A poza tym nawet moi rodzice nie kontrowali mnie tak jak ona próbuje to robić teraz-jak jestem dorosła!
Teść natomiast jest taki, że mysli że on wszystko umie najlepiej ,że potrafi zrobić wszystko idealnie, zawsze się wtrąca i kontroluje, narzuca swoje pomysły.Denerwuje mnie to bardzo, gdyż jesli było coś popsute w mieszkaniu, nie działało to nie zabrał się za to , a jak my z mężem wzięliśmy się za naprawę to cały czas stał nad nami i dyrygował co robić!!
Zaczynam mieć powoli dość całej te sytuacji, cała moja złość skupia się teraz na mężu, a ja tak nie chce....
Może Wy udzielicie mi kilka rad jak poradzić sobie z całą tą sytuacją?, może niektóre z Was są w podobnej sytuacji?? i jakoś doszłyście do porozumienia z teściami!
Będę wdzięczna za wskazówki :)
- Dołączył: 2008-01-21
- Miasto: Inne
- Liczba postów: 12796
10 listopada 2010, 15:39
Freska - jeśli to tymczasowo, na okres zbierania na kredyt i budowania domu, to.... zaciśnij zęby i pocieszaj się, że przyjdzie dzień, gdy uwolnisz się:))) Ja nie zdecydowałabym się zamieszkać ani z moimi rodzicami, ani z teściami... no chyba, że podobnej sytuacji, na jakiś chwilowy okres..... zbyt długo mieszkamy osobno, zbyt dużo przyzwyczajeń, z obydwu stron.....
- Dołączył: 2010-05-15
- Miasto: West Vlanderen
- Liczba postów: 3352
10 listopada 2010, 15:56
Po 1 wszystkiego naj! Po 2 pomysł na zamieszkanie z teściami po jakimś czasie zawsze okazuje się pomyłką. Niestety każdy jest inny , ma inne nawyki itp. Ja doceniam bardzo osobne lokum bez rodziców i teściów.... Mieszkałam i z tymi i drugimi i nigdy dogadać się nie mogliśmy...
- Dołączył: 2008-03-29
- Miasto: Australia
- Liczba postów: 9686
10 listopada 2010, 15:58
Wiesz, u mnie też jest różnie są sytuacje, które naprawdę mnie drażnią ale nic na to nie poradzę nie jestem u siebie. Muszę po prostu zacisnąć pasa i iść dalej, no bo co...!
- Dołączył: 2006-08-22
- Miasto: Różowy Domek
- Liczba postów: 400
10 listopada 2010, 17:16
1. sto lat!
2. na pytania teściowej odpowiadaj: nie wiem, w końcu jej się znudzi pytać/moja siostra tak rozmawia z rodzicami i oni by dowiedzieć się czegoś więcej co u niej słychać pytają mnie bo wiedzą, że od niej niczego nie wyciągną/
3 ale tak szczerze radziłabym się wyprowadzić, lepiej do własnego domu wprowadzić się ze 2 lata później niż wcześniej i nienawidzić własnych teściów, przed takim samym wyborem stałam 11 lat temu i wybrałam wynajmowane, 5 lat wynajmu, potem pierwsza wlasna kawalerka a po 3 latach ją sprzedaliśmy i mamy własny domek
- Dołączył: 2010-11-09
- Miasto: Leszno
- Liczba postów: 162
10 listopada 2010, 17:37
ewelina i super:) jestem tego samego zdania:):) podobnie postapiłam... ale z wynajmu od razu na swoje mieszkanie.. no niestety wybudowanie domu troche kosztuje:)
- Dołączył: 2007-01-09
- Miasto:
- Liczba postów: 580
10 listopada 2010, 17:56
ja tez mieszkam z moimi kochanymi tescmi juz ponad 3lata...i mimo tego,ze moja tescioweczka wcale nie jest lepsza od Twojej a moj Tesciu jak cos tlumaczy to mija troche czasu zanim zalapie ze juz dawno zrozumialas....i tez jest najmadrzejszy i wszystko naj...zrobi...to Kocham ich ponad zycie i Nigdy w zyciu bym ich niezamienila...bo to wlasnie dzieki Nim ja i moj maz mamy pietro dla siebie w pieknym domu z boskim ogrodem,i to oni sa pierwsi chetni do pomocy kiedy my jej potrzebujemy(idzie to oczywiscie w obie strony)...wiec...powinnam podziekowac moim zdaniem Tesciom,ze Wam pomagaja...tym bardziej,ze to na jakis czas a nie do konca zycia...-usiac z Tesciowa i poklachaj...o wszystkim!!!!a niech robi Ci przesluchanie...sama zalapie kiedy przesadzi...a zobaczysz z czasem to polubisz i bedzie Ci jej brakowac jak bedziesz na swoim...decyzja i tak nalezy do Ciebie:):)mam nadzieje,ze podejmiesz sluczna decyzje...a powiedziec tesciom o co Ci chodzi to jak dla mnie blad i 100%obraza tesciow i pretensje od meza!!!chyba niewarto co???
i WSZYSTKIEGO NAJ...z okazji URODZINEK!!!
- Dołączył: 2010-02-04
- Miasto: Siedmiogórogród
- Liczba postów: 742
10 listopada 2010, 18:10
1. Sto lat! I spełnienia marzeń!!!
2. Ja mieszkam z moimi rodzicami. Też zbieramy na dom lub rozbudowę domu. Kocham moich rodziców nad życie, ale czasami też nie mogę wytrzymać tym bardziej, że od 15 roku życia mieszkałam sama. Tak za ich pieniądze do ślubu :P
Powiem tak. Staraj się stworzyć jakiś swój azyl. Niech to będzie ten pokój. Ważne jest, żeby teściowa tam nie wchodziła. Jesli Cię wypytuje, to mów: Mamo nie wiem. Naprawdę ja tylko praca dom, dom praca, skąd mam to wiedzieć?''
Nie bądź niemiła, bo życie stanie się piekłem dla Was. Co do teścia, no cóż, faceci tacy są. Jeśli coś robicie z mężem razem a teść komeptuje-krytykuje, wyjdź, ale nie ostentacyjnie. Powiedz, że musisz jeszcze coś zrobić.
Nie warto się kłócić. Naprawdę. Jeśli tesciowie choć trochę Cię "chcą" i akceptują, to wszystko da się jakoś ułożyć. Na początku są emocje, dotarcie się i zaznaczanie swojego terytorium. Ale później, z czasem będzie lepiej. Uwierz mi. Jeśli to Cię pocieszy to spójrz na to w ten sposób:
chcesz się budować, chcesz odłożyć trochę gotówki. Zakładając, że koszt budowy z dzialką wyniejsie cię z 400 tyś(skromnie liczę działkę za 100tys i dom do 100m za 300 tys) zwrocisz bankowi jakieś drugie tyle. Lecz jeśli uda Ci się uzbierać na działkę to pożyczysz 300 tyś i zwrócisz w sumie 600 tyś. Jesteś na plusie 200 kawałków.
Wiem, że to dziwna arytmetyka. A co do kupna mieszkania... coż, można kupić, ale jak kupisz je za 300 tyś, a kredyt weźmiesz na 20 lat to i tak dopiero przy regularnych spłatach będziesz mogła sprzedać mieszkanie za 5 lat. Chyba, że coś się zmieni w procedurach bankow. A i jeszcze nie zpomnij o tym, że mieszkanie będziesz musiała sprzedać, za równą wartość odsetek które zostaną do spłacenia, bo gdy weźmiesz kredyt to najpierw spłacasz odsetki, a dopiero wprost proporcjonalnie do spłat odsetek wzrasta udział kredytu w racie
Trochę namieszalam, ale mam nadzieję, że zrozumiałaś :)
Moja rada. Jeśli choć trochę Cię lubią spróbuj się z nimi dogadać. Jak pytają się kiedy wrócisz- mów. To nic złego. Jeśli Cię traktują jak własne dziecko to tylko dobrze. Staraj się śmiać z tego. Uwierz mi, za rok będziesz z uśmiechem patrzeć na to. I rozmawiaj z mężem. ON MUSI STAĆ ZA TOBĄ MUREM!
Będzie dobrze- zobaczysz!
Buźka!
- Dołączył: 2007-04-17
- Miasto: Łódź
- Liczba postów: 767
10 listopada 2010, 18:11
Dziękuje Wam wszystkim za życzenia
zawsze kiedy zwrócę się do Was z jakimś problemem poradzicie co i jak. Wiem że ostateczna decyzja co dalej należy do mnie ale i tak Wam serdecznie dziękuję za wszystkie rady.
Cóż na zamartwianie się i dyskusje przyjdzie jeszcze czas!teraz idę świętować
buziaki
- Dołączył: 2010-02-04
- Miasto: Siedmiogórogród
- Liczba postów: 742
10 listopada 2010, 18:15
P.S. a powiedzenie teściom wprost, że masz takie a nie inne uczucia, to BŁĄD. Obrazi się, bo czy Ty byś się na jej miejscu nie obraziła?
Ufam, że będzie dobrze. Że się zaklimatyzujesz.
- Dołączył: 2010-10-20
- Miasto: Maciejowice
- Liczba postów: 4849
10 listopada 2010, 18:19
Ja mam podobny problem... Różnica jest taka, że ja i K nie jesteśmy jeszcze małżeństwem. Mamy zaplanowaną datę ślubu na 19.05.2012 czyli to jeszcze ponad 1,5 roku! Mieszkamy u rodziców mojego narzeczonego, głównie z tego powodu żeby nie wydawać kasy na wynajem, chcemy sobie zebrać pieniądze na wesele (nie zarabiamy zbyt dużo). Później mamy w planach budowę własnego domu, ale to i tak zajmie pewnie jakieś minimum 3 lata po ślubie :( Czego mi najbardziej żal? Że nie mogę sama prowadzić domu. Kiedy wynajmowaliśmy mieszkanie zawsze miałam posprzątane, uprane, ugotowane... Teraz do kuchni się praktycznie nie dotykam, a sprzątam tylko wtedy kiedy JEJ nie ma w domu... W sumie nigdy nic do NICH nie miałam (jestem z K od 3,5 roku), ale widywaliśmy się zazwyczaj tylko w weekendy. Teraz jest inaczej... Mój narzeczony oczywiście tego nie rozumie, a mnie przeraża, że jeszcze tyle czasu będę musiała to znosić :(