3 lipca 2010, 19:16
1
Edytowany przez rrt43 17 października 2013, 10:29
- Dołączył: 2006-08-06
- Miasto: Sosnowiec
- Liczba postów: 6712
15 września 2011, 22:16
Grubbbcia - bedzie dobrze. To jej 1 raz. Po kilku razach zobaczysz znaczna poprawe. kacperkowi jak podawalam 1 raz na lyzeczce marchewke to niezdarnie szlo, a teraz juz fajnie jada.
Jesli chodzi o love, to z tego co czytalam jak w jakims temacie sie wypowiadala ze nie jest w ciazy. I ze po roczku dzieciaczka beda probowac.
- Dołączył: 2008-08-04
- Miasto: N
- Liczba postów: 3122
15 września 2011, 23:13
hej dziewczyny:)
Jestem:)Beta negatwna więc starania o drugiego bobaska zaczynamy zgodnie z planem jak w przyszłym roku, żeby znowu z brzuszkiem w zimie chodzić
![]()
Ja jeszcze nad fotelikiem nie myślałam, choć już najwyższa pora Natuś waży już 9 kg, ale jeszcze nie siedzi tak stabilnie więc wozimy go w foteliku mniejszym.
Grubbbcia spokojnie, napewno Zosieńka się nauczy, u nas też na początku Nati tylko 2 łyżeczki zjadał kaszki mannej, a potem to już nawet 10 bez problemu..Teraz zjada cały słoiczek i już mu nic nie wylatuje:)Spróbuj zachęcić Zosie pokazując jej że sama to jesz to się zachęci:)ja tak robiłam, że dla mnie było w drugiej msce i się zajadałam tą kaszką, a jak Natuś widział to otwierał buzie i rączkami ciągnął miseczkę żeby mu dać:)
Edytowany przez loveforever 15 września 2011, 23:16
- Dołączył: 2005-11-09
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 367
16 września 2011, 07:06
Grubbcia - No my się z jedzeniem już ponad miesiac bujamy i dokładnie się bujamy...wczoraj dopiero po raz pierwszy mały otwierał paszczękę sam bo domagał się następnej łyżeczki jedzenia (zupa marchewkowa z ryżem ;)) wcześniej otwierał buzię tylko wtedy kiedy go rozśmieszyłam, albo zagadałam...więc wcale nie musi być łatwo...mały je od ponad miesiąca...a tylko raz zjadł cały słoiczek (na raty)...więc głowa do góry przed 18 stką pierś rzuci :)
Love - skoro nie dzidziuś to może warto by ustalić dlaczego tak dziwnie się czujesz?
- Dołączył: 2009-11-15
- Miasto: Odlegle
- Liczba postów: 7327
16 września 2011, 08:20
Dziekuje Dziewczyny! Eh, gdyby ona chociaz jedna lyzeczke zjadla... Wiem, ze w przypadku nowych dan, to moze zwyczajnie nie smakowac i sie dziecko oswoic musi. Ale myslalam, ze taka kaszka na moim mleku pojdzie latwiej - zna w koncu ten smak od urodzenia. Niby mozna kaszke podac butelka z odpowiednim smoczkiem, ale czytalam, ze lyzeczka lepiej i w koncu i tak bedzie musiala sie z nia polubic, bo marchewki jej przecierz butelka nie podam. Swoja droga - jakich uzywacie lyzeczek? Bo ja mam jakas gratisowa belli, a chcialabym jeszcze dokupic i widzialam, ze sa rozne najrozniejsze. Sprawdza sie taka z czujnikiem ciepla?
- Dołączył: 2008-01-21
- Miasto: Inne
- Liczba postów: 12796
16 września 2011, 08:38
o matko! Grubbcia! :)))) ja mam jakąś zwykła plastikową, dodana chyba była do jakiegoś gratisu z Hiipa, mam też zestaw chyba 4 kolorowe najprostsze w świecie firmówki rosmanna chyba:))) nie kombinuj - nie wiem, być może inne osoby robią to inaczej i rzeczywiście pilnują temperatur, ja podgrzewam jedzonko, próbuję swoją łyżką, czy dobre i jak jest okej to podaję Dorci..... i juz nigdy nie podgrzewam w trakcie podawania, nawet jak trwa to 20minut:))))
nauczyć się jeść łyżeczką też trzeba, to nie jest tak, że o łyżeczka! mniam mniam mniam zjadam i już..... do tego jeszcze dochodzi umiejętność łykania, bo z ciągnięciem cyca to trochę inaczej jest przecież:)))) dla przykładu - Dorka na dziś je z łyżeczki prawie 2 miesiące, ciągle wylatuje jej jedzenie z buzi, ciągle ją zamyka i rozgląda się zamiast jeść.... może ze 2x zdarzyło się że mach mach łyzka za łyżką otwierała dzioba i zjadła cały słój:)) no i np Dorka kaszek nie lubi - to już po kilku próbach wiem, i też się zdziwiłam, bo to taki mleczny smak..... a ona woli warzywa z mięsem najbardziej! potem z owoców morele....... no ale generalnie to zawsze zje wszystkiego co jej dam, oprócz tych zafajdanych kaszek....... często karmimy we dwoje (w weekendy), jedno z nas zagaduje, drugie daje, bo tak to Dorka odwraca główkę w lewo w prawo, patrzy sobie między nózżki (czyli ma główkę do dołu), albo sobie zrobi wielkie prrrrrr i pfffff i wszystko mam na okularach:))) Także uruchamiamy pokłady cierpliwości i ...... i już:) np u nas karmienie obiadkiem trwa (po 2 miesiącach karmienia łyżeczką) dobre 20minut albo i 30minut i nie zawsze jest zjedzone do czysta i od początku do końca z wielką chęcią i usmiechem..... trzeba też dobrze z tym jedzeniem się wpasować czasowo - żeby dziecko tuż przed nie było zdenerwowane, spłakane, zeby nie było zbyt głodne, bo wtedy denerwuje się dodatkowo, że zamiast mleko płynące strumieniem na głód, to mama wsadza jakiegoś patyka z papką do buzi:) no ale i nie najedzone, bo wtedy po co to jedzenie mama mi daje? nie dawać takiego nowego jedzenia, jak gdzieś planujemy coś, żeby się nie śpieszyć, dać dziecku przynajmniej ten zapas pół godziny, że może się paplać z tym obiadkiem/kaszką..... no i pamiętać świętą zasadę - wszelkie nerwy, niepokoje i obawy zostawiamy za drzwiami - dzieci to chłoną jak gąbka i niepotrzebnie im przekazujemy obawę (np> o Boże i jak ona znowu, zje czy nie zje mi tę kaszkę??!!)
wykład skończony, hehehehehe.....
- Dołączył: 2008-08-04
- Miasto: N
- Liczba postów: 3122
16 września 2011, 08:52
będę miała robione wszystkie badania: gastroskopie i kolonoskopie (masakra już się boje, dobrze że mnie uśpią,ale nie będę mogła małego karmić dwa dni, więc musze odciągnąć przed ipomrozić jedzonko dla niego), usg brzucha, prześwietlenie klatki piersiowej....Sama nie wiem co mi jest i moja lekarka też nie wie...
- Dołączył: 2008-01-21
- Miasto: Inne
- Liczba postów: 12796
16 września 2011, 09:06
ja podgrzewam obiadki (zupek Dorka chyba jak na razie nie lubi, bo i za rzadkie jak na razie na nasze zdolności jedzenia łyżeczką:), bo wtedy robi się ładna konsystencja, ale nie odgrzewam ich potem w trakcie ani nie stosuję podgrzewanych miseczek czy łyżek z termometrem (! boże, czego to nie wymyślą, żeby kasę z człowieka wyciągać i napędzać matkom jakiś dziwny mechanizm w głowie, że to takie potrzebne ......), ale kupuję takie fajne owocki w plastikowych miseczkach jakby i one są dość szerokie, nie mieszczą mi się do podgrzewacza a specjalnie ich nie wypakowuję do innych pojemniczków, wystawiam z lodówki np teraz o 9.00 i podaję np o 16.00 bez podgrzewania.......
Love - czyli pełen przegląd? i dobrze, będziesz wiedziała co i jak...... nie martw się, mój tata miał już kilka razy kolono..... jak sensowny lekarz/pielęgniarka, to nawet bardzo nie poczujesz:)) i wbrew pozorom bardziej był zadowolony z małego, nowego gabinetu w małym miasteczku, niż z molocha -szpitala. renomowanego....
16 września 2011, 09:30
zgadzam sie z tym,ze odpowiedni personel potrafi "umilić" czas badania :) kolono i gastroskopie nie są przyjemne, no ale da sie je przeżyc...
a co do łyżeczki, to my tez mamy najzwyklejszą...kupilismy w tesco-2 sztuk w opakowaniu, plastikowe i na początku bardziej płaskie no i wąskie,zeby do buźki weszło :) teraz karmie małą często zwykłą łyżeczką dla dorosłych :) i szczerze powiedziawszy jak daje jej czasem tą plastikową, to nie chce jesc hehe bardziej jej odpowiada juz ta normalna łyżeczka ;)
- Dołączył: 2010-01-02
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 2784
16 września 2011, 10:14
My też mamy zwykłą plastikową łyżeczkę, z Hippa nam przysłali
![]()
słoiczek z obiadkiem wstawiam do gorącej wody, trochę pomieszam i gotowe
![]()
w trakcie też nie podgrzewam...owoce jeśli są z lodówki to wstawiam tylko na chwilkę do ciepłej wody. Zdarza się, że Filip nie chce jeść, bo interesuje go wszystko w koło tylko nie jedzenie... jakie ja czasem cuda wyprawiam, żeby go nakarmić! Tańczę, śpiewam, głupkowate miny robię
![]()
Kaszek Synek też nie lubi - ani rzadkich, podawanych z butelki, ani gęstych podawanych łyżeczką...za to zupki i obiadki wszystkie mu smakują