- Dołączył: 2011-09-07
- Miasto: Gdańsk
- Liczba postów: 39
15 stycznia 2013, 11:34
14 lutego mam termin porodu a to już niedługo i strasznie sie boję . Część z was jest już mamami więc proszę o wasze przeżycia z porodu . Czy to aż tak bolesne i straszne ? Dodam, że mam dopiero 18 lat .
- Dołączył: 2009-05-18
- Miasto: Rajskie Wyspy
- Liczba postów: 88347
15 stycznia 2013, 12:19
O jeny, mi siostra Lubego opowiadała ze szczegółami po porodzie, słyszałam tę historię sto razy, najpierw przerażające pełne bólu opisy ale im dalej było od porodu, tym bardziej zmieniała wersję aż do nie było aż tak źle.
15 stycznia 2013, 12:21
Magnolia1986 napisał(a):
Nie Ty pierwsza i nie ostatnia. Poród jest do przeżycia i tyle. Najpierw jest strach a potem się to wspomina z sentymentem.
no niekoniecznie. ja o mało nie umarłam i musieli mi zrobić cięcie po 17 h porodu naturalnego, bo jakby jeszcze zaczekali to by nie było kogo ratować...
zależy od osoby, jedne przechodzą przez piekło a dla innych to jak pierdnięcie.
- Dołączył: 2008-08-25
- Miasto: Sońsk
- Liczba postów: 195
15 stycznia 2013, 12:36
Nie możesz z góry zakładać ,że będzie strasznie.Poród to naturalna rzecz , ja urodziłam trzy córki i nie było źle. Koleżanka mojej córki rodziła w tamtym roku , poród trwał dokładnie 10 min, dziewczyna też miała 18 lat, tak że ile kobiet tyle opinii , urodzisz i Ty a po porodzie zaraz zapomnisz o bólu bo to już tak jest.
- Dołączył: 2012-06-03
- Miasto: Sosmid
- Liczba postów: 1588
15 stycznia 2013, 12:40
Musisz nastawić sie pozytywnie do porodu, juz czasu nie cofniesz, a urodzić musisz. Ja rodziłam w wieku 19 lat, nastawiłam sie psychiczne że troszke poboli ale przeciez za niedługo przytulę swojego dzieciaczka i o wszystkim zapomnę i tak było :) miałam bóle z krzyża i brzucha położna mówila że najgorsze ale ja urodziłam w 1,5 godziny
![]()
(idąc do szpitala bez bóli,bez rozwarcia i nawet wody mi nie odeszły) duzo zalezy tez od położnej jak Ci pomoże.
- Dołączył: 2010-01-01
- Miasto:
- Liczba postów: 6671
15 stycznia 2013, 12:46
Mój poród był WSPANIAŁY i mogłabym to zrobić jeszcze raz.
Pamiętam, że ja miałam podejście, że "co ma być to będzie". I liczyłam się z tym, że może być strasznie źle albo dość źle - a teraz uważam, że było bardzo dobrze.
Boli, to prawda - ale ja byłam na takim "haju", że to JUŻ, że nawet nie pamiętam tego bólu. Skurcze odczuwałam na 12 godzin przed porodem, na początku takie "przyjemne" jakbym napinała bicepsa, później coraz silniejsze i silniejsze, aż w końcu mój organizm zaczął samoczynnie przeć, ja zaczęłam krwawić i starałam się to powstrzymać, bo my wciąż byliśmy w domu, a chciałam rodzić pod okiem położnej koniecznie.
Zwlekaliśmy długo, bo wcześniej 2 razy odsyłali nas ze szpitala do domu, bo mają taką popier* zasadę, że skurcze mają być regularne powyżej minuty, żeby Cię przyjąć, więc zadzwoniłam do szpitala będąc cała we krwi, że to już, a laseczka powiedziała, że "nie gwarantuje, że tym razem zostaniecie przyjęci", bo moje skurcze ani przez chwilę nie były regularne. Więc zwlekaliśmy z moim Uko tak długo, aż byliśmy pewni na stopro, że to się dzieje. Dojechaliśmy do szpitala w ostatniej chwili, bo po dwóch parciach moje bobko było już na świecie, 20 minut po przybyciu na miejsce.
Uczucie takie, jakbyś (za przeproszeniem) robiła gigantyczną kupę, bo to naciska bardziej na "tył" niż w przód. Szkoda, że nikt mi tego nie powiedział przed porodem, bo przez cały czas leżąc tam zastanawiałam się, czy to tak ma być.
Nie brałam żadnych środków znieczulających i po godzinie normalnie poszłam pod prysznic. POLECAM. Głowa do góry. Ludzie demonizują poród, a wcale nie musi być zły!
Edytowany przez G.R.u. 15 stycznia 2013, 12:50
- Dołączył: 2008-05-09
- Miasto: D
- Liczba postów: 111
15 stycznia 2013, 12:50
Jestem mamą 3ki dzieci, 3 porody za mną, każdy był inny.
Po pierwszym już nie powinnam chcieć mieć dzieci :) nie będę opowidadać, widać żyję, a dzieci więcej chciałam mieć :)
Drugi był "filmowy" tydzień po terminie tydzień rano o 7 odeszły mi wody, nauczona doświadczeniem, że to nie JUŻ tylko trochę potrwa wyszykowałam się, pojechaliśmy do szpitala, przede mną kilka-kilkanaście godzin porodu ... a wszystko tak się potoczyło, że miałam moją księżniczkę już o 11 na rękach, czyli poród ten bolesny trwał może godzinę i był (tak wiem szalona jestem) nawet przyjemny.
3ci miałam wywoływany, boli bardziej, skurcze są inne, nie mijają całkowicie zaraz po pojawieniu się dziecka, ale do przeżycia to jest, do tego przy 3cim pękłam lekko co tez dało się poczuć (nie byłam nacinana) zagoiło się bez śladu szybko.
Gdybym przy pierwszym miała odwagę i wiedzę jaką miałam potem, byłby dużo łatwiejszy.
Za każdym razem był ze mną ojciec dzieci, ktoś bliski i życzliwy bardzo pomaga i to nie musi być ojciec dziecka, może być (odważna) przyjaciółka, może być mama.
Jeśli mogę dać kilka rad:
bez paniki, zaufaj sobie i lekarzom, aczkolwiek nie zapomnij, ze Ty i dziecko jesteście najważniejsze i nie krępuj się jeśli czegoś ci potrzeba, a coś ci nie pasuje.
Warto znaleźć czas i siłę na szkołę rodzenia (nie wiem, czy jeszcze zdążysz) albo chociaż odwiedzić szpital w którym dziecko ma przyjść na świat,
spakuj torbę (tylko niezbędne rzeczy) niech sobie leży i czeka, to w końcu jeszcze miesiąc, ale termin porodu jest jednak "elastyczny"
z rad już "z porodówki"
mi pomogło chodzenie, nie dałam się położyć tak długo na ile to było możliwe, bo skurcze były wtedy dla mnie nie do wytrzymania,
wiem, że są babeczki które kładą się na boku i kołyszą, to im pomaga...
czyli jak już zacznie boleć znajdź sobie pozycję, czynność (np kręcenie biodrami, kołysanie się) która pomoże przetrwać skurcze - może być to cokolwiek.
i to oklepane - oddychaj i postaraj się być spokojna na ile to możliwe.
Się rozpisałam, a i tak chaotycznie.
jeśli masz pytania, to pytaj, postaram się pomóc.
a i warto kupić sobie piłkę gimnastyczną (wielka dmuchaną) i podmienić z krzesłem, pomaga przygotować "podwozie" do porodu :)
- Dołączył: 2006-01-17
- Miasto: Pod Bukami
- Liczba postów: 4137
15 stycznia 2013, 12:54
po pierwsze weź kogoś ze sobą, mamę, siostrę, kuzynkę kogoś bliskiego kto ci będzie towarzyszył, masował plecy, wspierał psychicznie
po drugie staraj się dużo ruszac w I fazie, chodzić, skakać na piłce, kucać itp, najgorzej leżeć plackiem i wrzeszczeć, nie przyspieszysz tym porodu
po trzecie- nie jedź za szybko do szpitala, dopiero jak skurcze będą co 3-5 minut (no chyba, ze masz baaaardzo daleko albo działoby się coś niepokojącego)
Po czwarte-naucz się dobrze oddychać, w czasie skurczów to ważne, dotleniasz dziecko, któremu jest naprawdę sto razy gorzej niż tobie
(chodzi o oddychanie przeponą, spróbuj-połóż się na plecach i w czasie wdechu staraj się wypchnąć brzuch do sufitu, jakby nabrać powietrze w brzuch), nie unoś klatki piersiowej. w czasie wydechu brzuch maleje. Trzeba ćwiczyć w różnych pozycjach)
No i słuchaj położnej.Kryzys przyjdzie przy 7-8 cm rozwarcia, ale potem już idzie z górki.
Dobrze będzie, to jest jedyny ból który ma sens, bo z każdym skurczem jest bliżej do końca porodu :) Trzymaj się.
ps. urodziłam naturalnie bez znieczulenia, ani środków przeciwbólowych dwoje zdrowych dzieci.
Edytowany przez Nattina 15 stycznia 2013, 12:55
15 stycznia 2013, 13:01
co do tego 'robienia kupy' podczas porodu, to fakt zdarza się, ale w szpitalu w którym przebywałam robiono kobietom lewatywę, chociażby dla komfortu rodzących,bo jak już doszło do 'nieszczęsnego wypadku' to po prostu było im głupio. sama nie rodziłam, ale z obserwacji powiem że nie jest to jakieś nie wiadomo jak straszne, a gdy dzieciątko jest już na zewnątrz to naprawdę podniosła i wzruszająca chwila gdy dają je matce, a kobiety szybko zapominały o bólu
- Dołączył: 2012-03-18
- Miasto: Cieszyn
- Liczba postów: 118
15 stycznia 2013, 13:21
Lidka1987 napisał(a):
Ja rodziłam kilka miesięcy temu. Powiem tak: było strasznie, ale spodziewałam się gorszego ;-) Najgorszy ból masz na samym końcu - ostatnie kilka minut parcia. Po za tym nie bój się, że będziesz umierać z bólu przez cały poród jak to jest na filmach. Ból rośnie w miarę zbliżania się do finału ;-) Jakbyś miała jakieś pytania a nie wiesz jak o nie publicznie zapytać to pisz na priv. Ja miałam ich przed porodem całą masę i nie miał mi kto odpowiedzieć ;-)
no i własnie nie czytaj nie pytaj kazdy ma inaczej ja całe 8godzin wyłam z bolu przy skórczach i pierwszych fazach czesc koncowa to była WRECZ ULGA DLA MNIE!!!! dasz rade nie mysl o tym nie pytaj bedzie sie działo co ma byc !!! a na koniec bedziesz najszczesliwsza na swiecie :):)
15 stycznia 2013, 13:27
Każdy poród jest inny.
Powiem Ci że wiele zależy od personelu... Gdy personel do dupy to i może CI się wydawać że poród jest tragiczny... Ja przy pierwszym dziecku miałam nędzny personel... Zostałam przypięta do łóżka na cały okres od przybycia do szpitala aż do porodu... Myślałam że tak ma być. Nie wspominam go dobrze.
Przy drugim dziecku po prostu zmieniłam szpital. Mogłam do samej akcji porodowej chodzić po oddziale. Skurcze i poród trwały 3 godziny czyli nie wiele i lekko poszło.
Dobre nastawienie i pomocny personel do podstawa. I nie napiszę CI że to nie boli bo jednak boli :)