Temat: Jak bardzo chcesz mieć dziecko?

Mam znajomą, która od kilku lat stara się ze swoim mężem o dziecko. Choć oboje są zdrowi, to zwyczajnie się nie udaje. Podjęli działania, by przeprowadzić in vitro. Osobiście bardzo im kibicuję i mocno trzymam kciuki - nie jestem przeciwna in vitro.

Zastanawiam się tylko jak bardzo musisz chcieć dziecka, że zrobisz dosłownie wszystko, wykorzystasz wszystkie możliwe środki, by je mieć? Czy nie łatwiej byłoby np. zaadoptować malucha?
Co sądzicie?
w zależności od odczucia. jedni traktują zaadoptowane dzieci jak swoje, inni mają do nich inne podejście
A ja wolalabym adoptowac malucha I wiem,ze bede kochac jak swoje:)mam nadzieje,ze w przyszlosci mi sie to uda:):)
Pasek wagi
Zależy, jak ktoś do tego podchodzi...
ja np. dzieci mieć nie chcę i nie mam z tym problemu.
Ale jak znam życie to zaliczę kiedyś wpadkę z zaskoczenia, bo los jest niestety właśnie taki przewrotny!
jak się bardzo czegoś chce to się tego nie ma....i odwrotnie.
ostatnio był temat o adopcji. poczytaj prosze droga autorko i zrozum, że nie jest to takie proste. zresztą głupi wątek. jak bardzo mozna chcieć miec dziecko.pffff
Nie mam nic adopcji a nawet chciałabym żeby dzieci miały swój dom i ktoś je pokochał wiem że nie jest tak łątwo zadoptować. Wiem ze u mnie wszystko gra bo jestem po wizycie u gina :D ale czy chce mieć dziecko nie wiem czy jestem gotowa, jak przyjdzie ta siła i ta chec to wiem ze chce miec bobasa narazie podbajka mi sie kobiety w ciazy :)) ale jak cos sie bardzo pragnie to oczywiscie ze sie do tego dazy nawet po trupach 

Według mnie nigdy nie zrozumiemy tej determinacji, jeżeli sami nie znajdziemy się w takim położeniu. 

Teraz mogę sobie gdybać co bym zrobiła gdyby, ale przecież to nie jest tylko moja decyzja. 

Poszukaj bloga Lemingarnia. 
Pasek wagi
Może nie powinnam sie wypowiadać bo mam syna. ale wiem, że gdbym nie mogła począć w sposób naturalny to zdecydowałabym sie na in vitro. Natomiast nie zdecydowałabym sie na adopcję. I nie chodzi o to, że nie pokochałabym tego dziecka jak własnego, bo sądze , ze tak by było. Choć zobaczenie odbicia własnych rysów twarzy u dziecka jest nie do przecenienia... Ale kwestią zasadniczą  jest to kogo adotujemy. W domach dziecka nie ma idealnych dzieci o jakich sie marzy. Są dzieci po traumatycznych przejściach, dzieci, które juz  w łonie matki nie miały szansy rozwijac sie prawidłowo i które będa się całe zycie borykac z trudnymi początkami. Ja bym sie nie zdecydowała na zmierzenie się z takimi problemami.
Sądzę że swoje dziecko kocha się najbardziej na świecie, miłością bezgraniczną, Ja mam dziecko i widzę w nim siebie, męża..czuję jego bice serca jak swoje....Nie umiałabym aż tak bardzo kochać nie swojego biologicznie dziecka. Uważam, że należy walczyć o swoje dopoki istnieją możliwości.
Z drugiej strony bardzo żal mi tych sierotek z domu dziecka. Takie też bym pewnie umiała pokochać, ale to nigdy nie było by to samo
z  własnym masz poczucie tych samych genów, wpływu na jego rozwój już od poczecia, całej ciązy itd.
adopcyjne dzieci juz mają jkies jakby znamie, choc im tez po prostu nalezy sie milosc ale nie dziwie sie ze ludzie czesto wolą walczyc a adopcj jest raczej kiedy juz nic nie wypala.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.