Pamiętnik odchudzania użytkownika:
eszaa

kobieta, 58 lat, Wałbrzych

162 cm, 79.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

17 kwietnia 2024 , Komentarze (8)

Odkryłam pewne cudo, które pozwoliłoby mi „bezkarnie” jeść moje ulubione naleśniki 😁 Wpadłam na pewien produkt, który ma zero węgli i zresztą innych makr też zero 😛 kalorii tylko 172, więc zdecydowanie mniej niż klasyczna mąka. No i jest bezsmakowe. I bezglutenowe. Nie, to nie mąka konjak. To mąka… bambusowa😵

 tu o mące bambusowej 

Po testach wnioski mam takie: z samej nie wyjdą naleśniki bo po dłuuugim smażeniu nadal ma smak surowej mąki. Pierwszy poszedł do kosza. Z dodatkiem łyżeczki skrobi jest zjadliwe, ale nie ma szału. Spróbuje jeszcze trochę więcej skrobi dodać, może będzie lepiej. Kalorycznie nie wyjdzie tak mało jak zakładałam, ale i tak jest to dietetyczna alternatywa dla klasycznych naleśników. Węgle ograniczone znacznie.

Wagowo masakra. 73,3kg na liczniku dziś i co se schudnę, to se przytyje, czyli klasyka. Cały czas walczę, nie poddaje się, ale efekty jak wyżej.

Masaż kamieniem gua sha dalej uskuteczniam i to codziennie, ale efekt raczej żaden. Wszystko wisi jak wisiało, zapewne trzeba więcej czasu. Mam też zamiar przeplatać go masażem banieczkami chińskimi.

Pomoże, nie pomoże, na pewno nie zaszkodzi. W związku z tym moja wieczorna pielęgnacja zeszła do minimum. Jednego wieczoru skwalan bo tłusty i pod masaż idealny. Drugiego retinal, bo też w olejowej formule. Obydwa poprzedzone DMSO 60%, dla lepszego wnikania.

7 kwietnia 2024 , Komentarze (8)

Nadal trzeba wchodzić do pamiętnika kanałami. Wisi od tygodnia komunikat-ten użytkownik nie ma jeszcze pamiętnika. Na psy zeszła ta vitalia

Ale do brzegu...

Wczoraj miałam totalnie leniwy dzień i prawie cały domowo. Dziś za to bardzo aktywnie, bo w większości na działce. Pierwszy w tym roku grill zaliczony i sporo podgonione z działkową robotą. Pogoda była przepiękna, aż się nie chciało wracać do domu. Ale jeszcze obywatelski obowiązek był do spełnienia, więc dodatkowy, rodzinny spacerek wpadł.

Pięknie na działce kwitną drzewa brzoskwiniowe. Zanosi się na ładne śliwkowe zbiory, bo w zeszłym roku w ogóle nie obrodziły. Porzeczki już mają zaczątki owocków. Z trzech borówek uchowała się tylko jedna, ale dobre i to. Byleby dalej tak ładnie rosła. Poziomki porozsiewały się po całej działce, musiałam dziś je poprzesadzać na zagon. Nie wszystkie, bo multum tego jest. Truskawki też się sklonowały i sporo ich.

Odchudzanie idzie jak po grudzie i jeszcze mi się nie udało zgubić balastu poświątecznego. Wczoraj lazania, lody i zero ruchu, dziś grill. No nie ma jak. Może nadchodzący tydzień będzie łaskawszy… Musi, bo jak dziś wyciągnęłam letnie spodnie, to się ledwo dopięłam. Masakra z tym odchudzaniem. Nadal zapijam się kompotem z suszu, ale żadnej zmiany nie zauważyłam. Na żadnym polu.

25 marca 2024 , Komentarze (11)

Gonię własny ogon… Ani zwiększenie ilości płynów, ani kombinowanie ze zmienną aktywnością, nie wniosły nic. Waga bez zmian. Kręci się wokół 72-73kg. Nie poddaje się, walczę .Wreszcie kiedyś ta szóstka z przodu się pojawi.

Zaczęłam zgłębiać temat masaży twarzy. I uskuteczniam z zapałem. I jogę twarzy i masaż kamieniem gua sha. Po pierwszych dniach jedno co zauważyłam, to super gładkość skóry. Na zmiany w wyglądzie trzeba poczekać. O ile w ogóle jakieś będą. Do rozpracowania chomiki i indycza szyja, ble. Starość nie radość. I o ile wiek mnie nie dobija, to twarz jest na pierwszym planie w kontaktach z ludźmi i chciałoby się wyglądać jak najlepiej, a tu kiszka. Wszystko opada, ech. Ciekawe na jak długo mi starczy systematyczności, żeby uskuteczniać, co zaczęłam.

Widziałam filmik gdzie dziewczyna robiła masaż kamieniem codziennie i to dokumentowała. Zmiana, wielkie wow. Też bym tak chciała.

Taki zestaw kupiłam

17 marca 2024 , Komentarze (20)

Kto tę wagę zrozumie... Cały tydzień spacerowałam jak szalona, żeby była większa aktywność, a waga nie współpracowała. Wczoraj ledwo 2 tys, kroków i bum na wadze, pół kilo w dół. No niemożliwe. Chyba należę do tych, którym zbytnia aktywność szkodzi. Ograniczę się zatem do większej aktywności co drugi dzień. Zobaczymy co z tego się urodzi.

Znalazłam alternatywę dla picia wody. Bo wody pić nie będę. Ale jest coś czego jestem w stanie wypić nawet ponad dwa litry dziennie. Ma niestety kalorie, ale trudno. Wykluczyłam z menu banany, więc był wakat:) Kompot z suszu, taki wigilijny, to coś co uwielbiam. No i te owocki z kompotu, też samo zdrowie. Miałam akurat suszone jabłka i śliwki, więc taki dość biedny, ale podrasowany przyprawami smakuje całkiem, całkiem. Już zamówiłam klasyczną mieszankę na kompot i pewnie od wtorku/jak dojdzie/ będzie produkcja i picie tego co mi odpowiada:)

Internety piszą tak:

-" jego właściwości sprawiają, że w skuteczny i szybki sposób oczyszcza jelita, dzięki czemu kilogramy lecą w dół."

-" nie tylko świetnie reguluje pracę przewodu pokarmowego, ale też stanowi cenne uzupełnienie naszej diety w witaminy i minerały…"

-"Poza witaminami w kompocie z suszu znajdziemy minerały - potas, magnez i żelazo, a więc kompot wzmacnia serce, chroni układ krwionośny, wspomaga pamięć i koncentrację. Zapobiega także anemii, a że w gruszkach znajdziemy także jod - mogą pomóc przy problemach z niedoczynnością tarczycy."

Trzeba podgonić ze spadkiem wagi, bo zaraz święta i wiadomo...

16 marca 2024 , Komentarze (14)

Moja faza na wafelki dała mi kilogram na plusie, wrr. To wina męża, bo w sklepie wziął dwie paczki, a starczyłaby jedna. Całe szczęście, że już nie ma ani jednego i nie kusi. Od środy było grzecznie, po tygodniu rozpusty, ale waga nie chce spadać. Aktywność na wyższym poziomie, żarełko w normie, czyli wszystko jakby stabilnie. Ale jak tu schudnąć?! Z czego ja jeszcze muszę zrezygnować?

Kupiłam kurtkę przejściową, odpowiednio większą, ale… zaginęła. Ma status doręczona, a ja jej nie dostałam. Kurier dla własnej wygody wciska paczki do skrzynki, podpisuje odbiór sam i jest problem. Dobrze, że choć nie unika odpowiedzialności i obiecał to wyjaśnić. Jak nie , będzie musiał oddać kasę. Kurczę, tak mi zależało na tej kurtce…

Na pikowaną zrobiło się za ciepło, w dżinsowej się nie dopinam, na bluzę jeszcze za zimno, a raczej trochę głupio. Mam jeszcze dwie ,ale cieniutkie, na lato. No i przeciwdeszczowa jest na stanie. Zostałam w czarnej doopie. A pogoda zachęca do spacerów.

9 marca 2024 , Komentarze (12)

Znów mam fazę na wafelki. Po miesiącu bez słodyczy, nadszedł kryzys. Może to też wina tego, że waga nie spada. Kręcę się wokół 72kg z hakiem i mimo dołożenia aktywności, codziennie jest wagowo tak samo. Gdyby spadła, miałabym chęć do dalszego się pilnowania, a tak... chyba już zostanę z tą nadwagą. Małe 5 kilo w dół by mnie uszczęśliwiło, ale i w tym rozmiarze wyglądam nieźle.

A dziś piekę moim panom sernik:) jedyne ciasto, które odchudza i będę liczyła na cud:)

Muszę po niedzieli kupić kamień gua sha, bo wyczytałam, że masaż nim likwiduje chomiki. A te już dość mocno się odznaczają. Trzeba się zabrać za buźkę od manualnej strony. Zwłaszcza, że znalazłam fajny kanał na YT i babka obiecuje cuda.

Marzec to miesiąc kiedy co roku idę do fryzjera na zrobienie loczków. Tak, do trwałej idę:) I wreszcie wyglądam jak człowiek, a nie jak smutna, starsza pani. Jak nowa fryzurka, to i samopoczucie i samoocena w górę.

1 marca 2024 , Komentarze (12)

Wczoraj przegrałam z moją słabością do słodyczy. Wjechały zwykłe herbatniki i kilka cukierków mlecznych. Lepsze to niż pół kilo karpatki, ale jednak cukier. No cóż, było minęło, pewnie za jakiś czas znów wróci. Póki co dalej mam zamiar być grzeczna. Na szczęście waga mnie nie ukarała i dziś z rana, ewentualnie akceptowalne 72,5kg. Nie udało się w tym tygodniu zbić do 71, ale nic to. Działamy dalej. Zwłaszcza, że tak super się dziś poczułam, w wreszcie luźniejszych spodniach 😁 Aż byłam w szoku.

Coraz cieplej na dworze i zaczną się prace działkowe, więc ruchu przybędzie.

Zapisałam się do wyzwania krokowego i cel to 10tys kroków dziennie, więc musze się zmobilizować. Zwykle mam połowę mniej, poza ostatnimi weekendami, kiedy sporo spacerowałam. Wreszcie pora wiosenna i można wyciągnąć z szafy mega wygodne butki to marsz pójdzie jak z płatka.

Jutro znów będzie dylemat, bo do frytek też mam słabość, a właśnie frytki chce rodzinka. Albo zrobię w beztłuszczowej frytownicy, albo zjem klasyczne…

25 lutego 2024 , Komentarze (11)

Zjadłam w sobotę pizzę… z premedytacją, ale bynajmniej nie sobie na złość. Pomyślałam, że przecież muszę jeść normalnie, jak człowiek i organizm musi to przerobić... Najgorsze to odmawiać sobie wszystkiego bo dieta, a potem się człowiek rzuca na wszystko, czego sobie odmawiał. O, nie! zdrowy rozsądek trzeba zachować i umiar.

Rano waga zaskoczyła półkilogramowym spadkiem/72,2kg/ i do południa biłam się z myślami zjeść, nie zjeść pizzę, ale … jak wyżej. Na pewno udało mi się, przynajmniej częściowo, spalić co zjadłam, bo po obiedzie zaserwowałam sobie długi spacer. Nie lada wyczyn, bo to zamiast poobiedniej drzemki. Prawie 11tys. kroków pykło i byłam usatysfakcjonowana. I pojadłam i się poruszałam 👍 I tak to ma wyglądać.

Niedziela ze zwyżką wagi tylko o 300g, więc jest dobrze🙂. Dziś też pójdę na spacer, bo ma być słonecznie i weekend nie taki straszny, jak go malowałam.

A od jutra powalczę o 71 na wadze.

23 lutego 2024 , Komentarze (21)

Nadchodzi weekend, kusiciel… I mam znów dylemat, bo dla rodzinki, na życzenie, domowa pizza. Zjem pół kawałka, cały , czy wcale… Raz, nie zawsze, jak to mówią, a w zasadzie zasłużyłam na nagrodę. Słodycze dla mnie nie istnieją od dłuższego czasu, a to nie lada wyczyn. Waga od wtorku, dzielnie się trzyma poniżej 73 kg, co cieszy, bo jakby kolejny krok, w dobrym kierunku, zrobiony. Hmm, jakby tak odpuścić pizzę, to może bym się bardziej do 72 zbliżyła, bo na razie to spory hak się utrzymuje. No nie wiem…

Pies mi się popsuł i domaga spaceru już o czwartej rano, litości. Zapobiegawczo budzę się o trzeciej, żeby choć pół kawy zdążyć wypić. Potem odsypiam do dziesiątej i dzień mi się rozłazi.

Zaczyna mi brakować pomysłów na obiady i wciąż jem te same cztery dania. Albo placki z twarogu, albo jajecznica z czymś tam/łosoś,parówka/, albo makaron o smaku ruskich pierogów, ewentualnie makaron z jajkiem sadzonym. Pomijam środy i niedziele, kiedy jem z rodzinką.

Szukam zamienników, ale musi być i smacznie i dietetycznie/mało węgli/ i mało roboty 😁 Takie sobie wymagania postawiłam, a internety mi nie pomagają w wyborze.

19 lutego 2024 , Komentarze (20)

Po ostatnim żal poście waga zaczęła spadać. Oczywiście samo się nie zrobiło, musiałam dołożyć więcej ruchu. I to jest to bingo, którego mi było brak.

Oczywiście weekend popsuł wszystko i co se schudłam, to se przytyłam, wrrr. Nawet nie grzeszyłam i nie jadłam więcej, ale ruchu w sobotę było prawie nic. Wkurzona na wagę, poszłam w niedziele, sama, na długi spacer. Zrobiłam 11tys kroków🏆 i spaliłam prawie 500kcal 😁 

Rodzinka się wypięła, zresztą dla mnie to na plus, bo mogłam iść szybkim tempem, a nie się wlec. I audiobooka posłuchać w spokoju mogłam.

Waga poniedziałkowa niezbyt pocieszająca, ale pewnie się przetrenowałam i nie było 2. No nic to, nowy tydzień, nowe możliwości 🙂 choć może być trudno, bo ma padać. Ale od czego jest bieżnia w domu… trzeba będzie się mocno spiąć, żeby waga znów ruszyła w dół.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.