Pamiętnik odchudzania użytkownika:
eszaa

kobieta, 58 lat, Wałbrzych

162 cm, 79.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

14 lutego 2024 , Komentarze (39)

To bardzo niesprawiedliwe i demotywujące, kiedy robi się wszystko jak należy, a efektów pracy brak. Jestem smutna... słodycze odstawione całkowicie, nawet tłusty czwartek mnie nie złamał, a waga stoi. Kręci się wokół 73,3kg, spadając chwilowo do 72,8 i znów w górę.

Jak jeść mniej, kiedy jeść się chce, a 1600kcal niby nie dużo, a za dużo. Jak ćwiczyć, kiedy sił brak. Próbowałam i odpuściłam. Coś tu jest nie halo. Jedynie bieżnia jakoś idzie, choć też długość tego tuptania nie powala. Lenistwo swoją drogą, ale ten brak sił.. starość.

Próbowałam zastąpić moje dwa banany jedzone na drugie śniadanie, jajkami. Stanęło na tym, że zjadłam i jedno i drugie:) kiepski pomysł. A tak w ogóle pomyślałam, że zabraknie mi potasu, jak odstawie banany. Ziemniaków nie jem, pomidorów nie lubię, zostają banany dla zdrowotności. Ot i wytłumaczyła sobie:)

Dziś mam dzień bez liczenia kalorii, bo na obiad mięsko i surówka, a nie chce się z surówką ograniczać i wyznaczać jakiś limit, bo kalorie. Ulubiona z kiszonej kapusty, samo zdrowie. Pewnie jutro znów mnie waga wkurzy, bo kapusta słusznie słona i wodę zatrzyma. Trudno.

7 lutego 2024 , Komentarze (20)

Od ostatniego wpisu nie tknęłam cukierków mlecznych, ani żadnych innych słodyczy.

Jestem z siebie mega dumna. Trzymałam się limitu kalorii 1600, zazwyczaj trochę mniej. Waga niestety nie bardzo chce spadać i to moje gonienie paska idzie topornie. Dziś 73,3kg. Cały tydzień kręcenia się w kółko wokół tej samej wagi. Słabo i wkurzająco.

Zmotywowała mnie do odstawienia słodyczy, przymiarka wiosennej kurtki, która jest przyciasna. Mąż pociesza, że kupię sobie większą, ale ja się zaparłam, że schudnę i zmieszczę się w tę.

Bije się z myślami co zrobić w tłusty czwartek. Odpuścić dla paczka/ów, czy dalej grzecznie działać w wiadomym kierunku. Pączki lubię tylko te long, z masą waniliową, biedronkowe. Zwykłe mnie nie kręcą, więc nie jest to coś dla czego warto by było odpuścić dietę.

Co robić… co zrobię…?

Wszystko zależy od porannej, jutrzejszej wagi i odporności na sabotujące myśli.

3 lutego 2024 , Komentarze (17)

Idzie jak po grudzie. Trzymam dietę ładnie cały dzień, a wieczór psuje mój cały trud. 

Wszystko przez uzależnienie od cukru i moją słabość ostatnio do najzwyklejszych cukierków mlecznych. Żeby to chociaż jakieś czekoladowe były, to rozumiałabym, że ostro grzeszę, ale takie małe co nieco? No fakt, jeden dwa, byłoby może ok, ale 10 to przesada, bo to czysty cukier. Nie potrafię się powstrzymać...

W ten weekend będzie grzecznie, bo nie będzie mnie rodzinka sabotować swoimi wymysłami obiadowymi. W planach mam dziś- jaja w sosie musztardowym z ziemniaczkami, a jutro gulasz wieprzowy z buraczkami.

Próbowałam przekonać się do diety keto, bo jej elementy wplatam, ale te ich przepisy... boczek, awokado, masło, śmietana 30... ble, za tłusto.

Niby ma to sycić na długo, ale ja po jajecznicy z łososiem jestem głodna po dwóch godzinach, więc na mnie słabo to działa. Pewnie zjadłam za mało, ale nie jestem w stanie więcej niż dwa jaja. Poza tym pilnuje limitu kalorii, więc nie ma co szaleć i jeść na siłę, bo to zdrowe i keto.

Przydałaby się może konsultacja z dietetyczką, ale jak pomyślę o ich wymyślnych posiłkach, to mnie odrzuca.

29 stycznia 2024 , Komentarze (12)

Weekend jak zazwyczaj, pokrzyżował mi szyki i dieta mocno kulała. W sobotę pizza, ale i sporo aktywności. Za to niedziela to długie spanie i siedzenie na doopie. Luz totalny.

Dziś rano na wadze szkoda gadać, a już tak ładnie spadło do 72.

No nic to, do boju!

Bieżnia dziś nie stała bezczynnie, jak zazwyczaj. Małe 20 minut, ale lepsze to niż nic. Nie było , jak co dzień, pomarańczy.

Poniedziałkowe menu:

-2 kanapki keto chlebka, z żółtym serem- 263kcal

-Dwa banany- 160kcal

-Jajecznica z dwóch jaj, na maśle klarowanym, z parówką z szynki i szczypiorkiem- 355kcal

-Jogurt z dodatkami/borówki, brzoskwinie, migdały, białko wpc, pyłek kwiatowy/ - 460kcal

-Trzy kawy z mlekiem- 277kcal

Nie mam już co obciąć i mniej się nie da jeść. Chyba, że w ramach kolacyjnego jogurtu, byłyby kanapki, jak na śniadanie. Słabo.

Hipotetycznie na takiej kaloryczności waga powinna spadać. Zwłaszcza jak się uda, tak jak dziś, ograniczyć węgle.

Chyba za leniwa jestem i zbyt nieruchawa, żeby dołożyć więcej ruchu. Przynajmniej dopóki nie ma co robić na działce. A ja do wiosny musze być już laska :) z wagą przynajmniej 68kg, jak nie mniej.


25 stycznia 2024 , Komentarze (14)

Wczoraj miałam leniwy, domowy dzień i tylko szukałam co by tu zjeść. Był więc jeden nadprogramowy posiłek i dziś waga w górę. Mobilizacja! I nie ma, że naleśniki na obiad. Moje były "dietetyczne", bo dziś skrupulatne liczenie kalorii i aktywnie. Nic mnie tak nie mobilizuje do działania, jak cyferki na wadze.

Niestety plany sobie, a życie sobie i moje dietetyczne naleśniki, mimo że z obciętymi węglami, miały sporo kalorii i w rezultacie bilans dzienny wyszedł 1600kcal. Niby dobrze, ale nie do końca…

Śniad.- Keto chlebek z dżemem- 209kcal

2śniad.- 2 banany- 279kcal

Obiad- naleśniki/mleko, 2 jajka, łyżeczka mąki kokosowej, białko 15g, skrobia 20g/ z dżemem- 524kcal

Kolacja- 3 pomarańcze- 290kcal

3 kawy i mleko do kawy-322kcal

Musze chyba więcej jeść na śniadanie, to może udałoby się potem bez tych bananów? To w sumie nie głód, a przyzwyczajenie. Nie mam dość silnej woli, żeby skutecznie obciąć węgle…

22 stycznia 2024 , Komentarze (8)

Chyba organizm się zorientował, że dostaje za mało jeść i miałam napad głodu. Stanęło na trzech jajkach z łyżką majonezu i surówką z kiszonej kapusty, potem prawie pół tabliczki gorzkiej czekolady i 4 cukierki mleczne. Uff, puściło :)

Moja dieta pomarańczowa jest za mało odżywcza dla organizmu i jeśli sytuacja z dziś się powtórzy, będę musiała to jakoś skorygować. To się oczywiście wiąże z liczeniem kalorii i małymi porcjami, ale nie chodzi o to żeby zagłodzić organizm. Będę musiała go jakoś inaczej oszukać :)

W ogóle ten tydzień będzie trudny, bo rodzinka sabotuje moje starania. W czwartek wymyślili sobie naleśniki, a w sobotę pizzę. Ratunku. I jedno i drugie, to moja słabość. Nawet bardziej naleśniki.

Niby potrafię zrobić nisko węglowodanowe, ale to nie to samo. I pizzę też pewnie mogłabym jakoś odchudzić... hmm.


20 stycznia 2024 , Komentarze (6)

Zmotywowałam się w tym tygodniu. I jeśli chodzi o dietę, jak i o aktywność. Nawet picie wody mi lepiej szło. Waga ruszyła w dół, więc założenia były słuszne. Jest mnie kilogram mniej, ustabilizowało się 73 i kolejny tydzień z apetytem na 72kg.

Tak jak pisałam- zamiast obiadu, pomarańcze. 3-4sztuki. To ok.200kcal, nie obiadowe 500-600, więc dało się tu obciąć. A plus jest taki, że jem po korek, czyli najadam się do syta, co przy klasycznym obiedzie raczej jest niemożliwe.

Oczywiście bez zmian, środa i niedziela, kiedy jem obiad – mięsko z surówką. I wtedy pomarańcze są na kolację.

Zwykle na kolacje jadany jogurt z dodatkami, też udało mi się odchudzić o 100kcal, więc tu też mały sukces. Średnio mogę tu doliczyć 400kcal. I śniadaniowe, jakieś 250kcal, z kanapek z dżemem.

Niestety nie potrafię zrezygnować z banana, dwóch, na drugie śniadanie. Muszę coś zjeść, a nie mam alternatywy.

W kwestii pielęgnacji wreszcie zaliczyłam złuszczanie, yeah :) Generalnie to nie jest fajna sprawa, kiedy się gębusia złuszcza, ale chodziło mi o sprawdzenie, czy retinol faktycznie działa. Działa, ale dopiero w duecie z DMSO. Na nie też nakładam peptydy miedziowe, bo miałam wrażenia jakby miały znikome działanie. No cóż, mam grubą skórę, która potrzebuje kopa, żeby coś wniknęło w głąb. I wreszcie wnika i działa, jak obiecują. Buzia gładka, pory zwężone:)

13 stycznia 2024 , Komentarze (19)

W tym tygodniu królowały cukierki mleczne i pod koniec dołączyły orzeszki ziemne. Masakra. Waga na stałym poziomie wobec powyższego. Sabotaż na całego.

Nie mam pomysłu jak sobie przetłumaczyć... Niby jest motywacja, niby nie chcę ważyć tak dużo, ale jest jak w wierszu.

"...ryby
Śpiewały tylko na niby,
Żaby na aby-aby,
A rak byle jak..."

Może jednak potrzebowałabym konkretny plan, konkretny jadłospis, a nie tak na czuja? Ale z drugiej strony czemu mam jeść to na co nie mam w danej chwili ochoty. Zmęczyły mnie rozpisane diety, dlatego nie chce już diety od dietetyczki. Zresztą mam już ich tyle, że jakby co,jest do czego wrócić.

Musiałabym chyba zrezygnować z jednego posiłku, żeby obciąć kalorie. I tak sobie pomyślałam, że skoro i tak jem pomarańcze po obiedzie, to może by je tak zamiast? 

Na śniadanie byłyby dwie kromki keto chlebka z bezcukrowym dżemem, potem banan i w ramach obiadu 3-4 pomarańcze, a na kolacje jogurt z dodatkami.

Ciekawe czy, jak pomyślałam, tak zrobię :)

7 stycznia 2024 , Komentarze (12)

Przespałam wczoraj prawie cały dzień. Pogoda była wredna, wilgotno i mgła, co przy moim niskim ciśnieniu jest katastrofą . Wstałam jak co rano o czwartej. Zrobiłam wiadro kawy :) ogarnęłam w błogim spokoju internet, delektując się napojem życia, zanim pies nie chciał na spacer. 

Po spacerze w deszczu, siup do łóżeczka, żeby dospać. Wstałam o dziewiątej, zjadłam śniadanie i jako, że dzień wolny i nie trzeba było iść po zakupy, znów hyc do łóżka :) Obudziłam się przed dwunastą, szok. No i co? Kawka bo jakżeby inaczej, ale już nie pita w spokoju, bo trzeba było brać się za lasagne.

Po obiedzie znów zamuła, objedzona po kokardy, na dworze ponuro, więc co? Pod kołderkę kolejny raz, na dwie godzinki… a potem to już spokojny wieczór, zanim o 22giej poszłam spać na dobre. W sumie podobało mi się :) mnie też się należy dzień wolny.

Dziś już mniej spania, bo po śniadaniu musiałam zrobić pazurki. Lakier ze świecącymi drobinkami, żeby było karnawałowo:)

Czekałam pełna obawy na armagedon zimowy, ale poza 3cm śniegu i -6 na termometrze, nic szokującego się nie zadziało. I dobrze.

31 grudnia 2023 , Komentarze (9)

Odchudzanie idzie planowo, waga sukcesywnie spada. Jest ciężko, ale z małymi potknięciami, daję radę. Dogoniłam pasek:)

Jeszcze tylko małe odstępstwa dziś i jutro, a potem ruszam pełną parą.

W kwestii pielęgnacyjno-kosmetycznej działam na granicy. Testuje moją buźkę ile jest w stanie wytrzymać. Priorytetem jest złuszczanie, przed którym się dzielnie broni. Kilka dni z rzędu z dwuprocentowym retinolem nie daje zamierzonego efektu. Kilka dni z rzędu z 30% kwasem glikolowym i na to 2% retinol, też nie ma złuszczania. Wpadłam zatem na pomysł, żeby zastosować przed serum aktywnym, zapomniany DMSO. I bingo. W połączeniu z kwasem glikolowym zdziałał cuda i tak mi pięknie zwęziło pory, że szok. Nadal nie ma złuszczania, ale widać za słabe preparaty stosuje, a może to na moje szczęście:)

Nie robię podsumowania roku, bo zawsze może być lepiej i tego wam życzę.

Żeby kolejny był lepszy, z dobrym zdrowiem, spokojem i kasą.🍹🍸

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.