Pamiętnik odchudzania użytkownika:
eszaa

kobieta, 58 lat, Wałbrzych

162 cm, 77.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

27 lipca 2016 , Komentarze (8)

Upał znów okrutny, więc spalanie kalorii w czasie ruchu powinno liczyć się podwójnie ;) Nie włączałam Endo na dzisiejszym dopołudniowym spacerze połączonym z zakupami, ale ruch zaliczony. Zwykle jest to spalonych 200kcal, ale ten upał...

Dzień rozpoczęty jak zwykle od kawy i słodkiego śniadanka, czyli kanapki z serkiem białym i bez cukrowym dżemem wiśniowym. Zamiast drugiego śniadania, mały radler i kawa z mlekiem. Na obiad będzie leczo, potem galaretka bez cukru, z odrobiną jogurtu i odżywki białkowej, czyli w zasadzie sernik na zimno:) Na kolacje pewnie tradycyjna kanapka z białym serkiem i rzodkiewki. Fajnie jest jeść i nie liczyć kalorii, nie odważać każdego składnika i... chudnąć:)

 Dziś trzysta gram w dół. Nie powiem jaka waga, bo po wakacyjnym wyjeździe sporo sie różni od paskowej i trochę mi wstyd. Paska nie zmieniam, ma mnie motywować, żeby znów było tak mało.

Jutro mam zaplanowany dzień na samych koktajlach. Trzeba dać żołądkowi i jelitom odpocząć. No i wagę zbić:)

26 lipca 2016 , Komentarze (10)

Tygodniowy wyjazd do rodzinki i bach. Sama sobie jestem winna, bo dieta poszła w odstawkę. W sumie to nie tyle na nietrzymaniu diety poległam, co na miłości do słodyczy. Półtora kilo do przodu i trochę kac moralny. Jadłam regularnie i w sumie dietetycznie, tylko te podwieczorki i wieczorne ciasteczka do filmu. W pizza Hut, nie jadłam pizzy, tylko zdrową surówkę, ale na grilu nie pogardziłam karkówką. No i piwo. Jest lato, jest impreza jest i piwo. Pozwalam sobie na nie tylko latem, bo cudnie gasi pragnienie.

Doszłam do wniosku, że wakacje są do odpoczynku od wszelakich stresów i zakazów. Odpuściłam trochę mojej silnej woli i pożyłam jak człowiek :) Po drugie, patrząc na siebie w lustrze, stwierdziłam, ze jak ciut przytyje, dziury w niebie nie będzie, bo wyglądam super i szybko zgubie, co przybiorę. Bo zgubię :)

Mina siostry bezcenna, bo ona jak się okazało, przez ten rok kiedy się nie widziałyśmy, trochę gabaryty zwiększyła. Fajnie się tak czuć szczupło, wśród większych osób ;) Nie zaprzepaszczę tego i się nie zapuszczę, spokojna głowa.

15 lipca 2016 , Komentarze (13)

Robiłam dziś rodzince naleśniki. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym też nie chciała ich pojeść, bo uwielbiam. Zrobiłam więc taki myk. Pół na pół mąka pszenna z pełnoziarnistą, o ! :) Były z dżemem truskawkowym, ale takim bez cukrowym, więc chyba nie było tak źle pod względem kaloryczności. 

Do tego smażone na oleju kokosowym, a to przecież samo zdrowie. Grunt to nie przesadzić z ilością, a jakość ma chyba drugorzędne znaczenie w tym wypadku. Na diecie oxy np. naleśniki miałam w rozpisce z samej pszennej mąki, więc można dietować ze zwykłymi produktami. Wszystko, byle z umiarem, prawda?. Czy go zachowałam? hmm, pojęcie względne. Bezwzględna za to będzie jutro waga z rana... Chociaż nie sądzę, żeby dwa naleśniki miały więcej niż 500kcal, a taki mam limit na obiad.

I muszę stwierdzić, że jestem najedzona i szczęśliwa :) zero wyrzutów sumienia, bo generalnie nie nagrzeszyłam przecież. Nie objadłam się, a najadłam tym co lubię i to w rozsądnej ilości.

Dla bezpieczeństwa, na kolacje zamiast codziennej kanapki, będą warzywa na patelnie, żeby nie przesadzić z węglowodanami.

13 lipca 2016 , Komentarze (11)

Zauważyłam ostatnio dwie zależności. Jeśli zjem coś tłustego , chudnę. Czyli tłuszcz nie tuczy i jest bardzo potrzebny w diecie. A jadam nie byle jaki tłuszcz, bo tak niepopularny smalec. Nie łychami i nie codziennie, ale jadam.

Obserwacja dwa - nie służy mi monotonia w diecie. Im bardziej urozmaicone menu, tym waga łaskawsza i spada. Lubie jeść tak samo, czasem do znudzenia, jeśli mi coś podpasuje, ale nie tędy droga, kiedy celem jest schudniecie. Organizm trzeba zaskakiwać, żeby mu się chciało pracować i spalać.

Już tylko troszkę ponad kilo do celu :) Czasem sobie pomarzę o tonie tiramisu (tort):) ale to tylko marzenia, a one nie tuczą. Chyba sobie uczczę to 62kg, kiedy je wreszcie osiągnę, właśnie tiramisu. Żeby potem znów wrócić do zdrowego odżywiania, które lubię.

30 czerwca 2016 , Komentarze (7)

Pomierzyłam się dzisiaj i jest wow :) 90/75/90, waga 64,2kg

Kiedyś miałam co prawda w talii sporo mniej, ale ważne że jest proporcjonalnie. Zastrzeżenia mam jeszcze do brzucha i ud, ale to pikuś i da się przeżyć. Odchudzam się dalej, pomalutku i bez spiny. Nie liczę kalorii, nie ważę produktów. Jem zdrowo, niewiele i regularnie. W sumie wszystko to, na co mam ochotę. W niedziele normalny obiad, czasem biały makaron, czasem kawałek pizzy ,chipsy, czy piwo. To, że waga chwilowo pójdzie w gorę, to nie powód do paniki, bo przecież zejdzie jak wracam na właściwe tory. Nie cierpię, że jem dietetycznie, bo lubię tak jeść. Vitalia nauczyła mnie ile czego można i tak mi jakoś weszło w krew. Grunt to nie podjadać między posiłkami, na co miałam faze tydzień temu. Już mi przeszło i jestem grzeczna:) 

Nawet jakbym miała zostać przy obecnej wadze, to czuje się dobrze w swoim ciele.

24 czerwca 2016 , Komentarze (12)

Wczoraj był dzień owocowo-warzywny. Bez chlebka i makaronu jak ostatnio co dzień. Czyli jakby detoks, żeby zbić wagę.

Śniadanie- truskawki 

II Śniadanie- truskawki, banan, jogurt, musli

obiad- warzywa na patelnie na oleju kokosowym

podwieczorek- arbuz,nektarynka i banan

kolacja- trochę surówki

 i dwie szklanki koktajlu truskawkowego:)

Było bez podjadania słodkości, choć syn wysypał czekoladowe cukierki i zapraszał do skosztowania. 

Waga spadła o 400 gram:) jest dobrze, a już się bałam, że nici ze spadku ze względu na sporą ilość owoców.

Kusi mnie, żeby spróbować czegoś innego. Jakiejś innej diety. Może wrócę do tej z normalnym jedzeniem. Kontrowersyjnej, ale jednak w limicie kalorii. Znów mogłabym jeść spaghetti, biały ryż na mleku, jogobellę i drożdżówki, hmm. Kusi mnie ;) Tylko, że takie napychanie się węglowodanami, po pół roku ograniczeń, to chyba skończyłoby się przytyciem. No ale to dieta od dietetyczki, więc chyba jednak nie powinnam się jej bać? Zaryzykować, czy trzymać się dotychczasowych wytycznych, hmm...

22 czerwca 2016 , Komentarze (7)

Ostatnio jestem z dietą na bakier. Niby jem co powinnam, ale wciąż pojawia się coś ponad to. A to chipsy i piwo do meczu, a to ciasto, bo urodziny syna, a to inne słodkości, bo dostałam w prezencie. I tak się zrobiło mnie więcej o kilogram w przeciągu tygodnia. Zdradliwie się skradający kilogram, wrrr. Wkurzające, że takie małe grzeszki powodują tycie, a przecież nie będę na diecie do końca życia. Tragedia. Wiem co to zdrowe odżywianie i na co dzień nie jem śmieci, ale żeby nie można było raz na jakiś czas zgrzeszyć, to przegięcie.

Muszę jakimś cudem reanimować moją silną wolę, bo będzie źle. Pora powiedzieć kategorycznie podjadaniu, STOP!

i jeszcze taki humor mi się przypomniał

Pyta Jasio taty

-tato, a czemu cukierki zawijane są w szeleszczące papierki?

- widzisz Jasiu, to po to żebyśmy słyszeli jak mama się odchudza

:D

18 czerwca 2016 , Komentarze (10)

Pewne dni mają to do siebie, że dieta idzie w odstawkę. No nie da się być grzecznym, choćby się chciało. Powinnam dziś coś upiec, nie upiekłam bo by kusiło, ale...

Dostałam wszystko co uwielbiam, a się wystrzegałam długi czas. I nie pomogło, że wyniosłam z zasięgu wzroku, kusiło nadal.

No cóż można uznać dzisiejszy dzień za cheat day. Szkoda, bo na wadze było rano 400g mniej.

17 czerwca 2016 , Komentarze (14)

Mam ostatnio bardzo monotonne menu. Smaczne, ale monotonne.

Na  śniadanie - kanapka z serkiem białym i bezcukrowym dżemem

na drugie- truskawki z jogurtem

na obiad- truskawki z makaronem, 

na podwieczorek - truskawki z jogurtem

na kolacje- kanapka, albo dwie z serkiem białym i szczypiorkiem, plus rzodkiewki

Nie mam pojęcia ile to kalorii, ale waga stoi jak zaklęta. Wczoraj było jedzeniowo trochę inaczej bo zjadłam normalny obiad z dziećmi. Były ziemniaczki, jajka sadzone i młoda kapustka. No a wieczór tak:

Wiadomo, ważny mecz, to i dieta poszła na chwile w odstawke. Nie było jakoś specjalnie dużo tych chipsów i piwa, ale dietetycznie nie było. Zwłaszcza, że uczta była już po regulaminowej kolacji. Waga nie zareagowała, yupi.

Dziś znów monotonnie, truskawkowo;) i smacznie, bez wybryków jak wczoraj. O ile mi wiadomo Polska dziś nie gra, więc będę grzeczna do następnego meczu naszej reprezentacji:)

12 czerwca 2016 , Komentarze (5)

Dopadła mnie grypa jelitowa i dzięki niej mam kilo mniej w tym tygodniu. Paskudna przypadłość, ale jakże dla odchudzania pożyteczna :) Mam nadzieję, że na stałe pożegnałam wagę 65 kilo. Jest dziś 64,6:) 

Z ciekawostek, to mam nowego domownika. Zwie się Gizmo i jest dostojnym kotem ;)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.