Upał znów okrutny, więc spalanie kalorii w czasie ruchu powinno liczyć się podwójnie ;) Nie włączałam Endo na dzisiejszym dopołudniowym spacerze połączonym z zakupami, ale ruch zaliczony. Zwykle jest to spalonych 200kcal, ale ten upał...
Dzień rozpoczęty jak zwykle od kawy i słodkiego śniadanka, czyli kanapki z serkiem białym i bez cukrowym dżemem wiśniowym. Zamiast drugiego śniadania, mały radler i kawa z mlekiem. Na obiad będzie leczo, potem galaretka bez cukru, z odrobiną jogurtu i odżywki białkowej, czyli w zasadzie sernik na zimno:) Na kolacje pewnie tradycyjna kanapka z białym serkiem i rzodkiewki. Fajnie jest jeść i nie liczyć kalorii, nie odważać każdego składnika i... chudnąć:)
Dziś trzysta gram w dół. Nie powiem jaka waga, bo po wakacyjnym wyjeździe sporo sie różni od paskowej i trochę mi wstyd. Paska nie zmieniam, ma mnie motywować, żeby znów było tak mało.
Jutro mam zaplanowany dzień na samych koktajlach. Trzeba dać żołądkowi i jelitom odpocząć. No i wagę zbić:)