Pamiętnik odchudzania użytkownika:
eszaa

kobieta, 58 lat, Wałbrzych

162 cm, 79.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 grudnia 2015 , Komentarze (3)

Obfotografowałam się dziś :)Nie, nie zamieszczę zdjęć, bo to widok koszmarny. Może kiedyś, za dziesięć kilo mniej, tak dla porównania. Na razie wygląda to obleśnie, mimo że nadal udaje mi się dopiąć dżinsy. No ale z lycra są, to nie ma się co dziwić. Pewnie za te dziesięć kilo mniej będą mi spadały z tyłka (oby), bo lycra tylko w jedną stronę działa :) Dieta idzie pełną parą, bez grzeszków, za to z nową motywacją po wskazaniach dietetyczki. Dodatkowe warzywa do każdego posiłku przynoszą swój efekt, w postaci regularnych wypróżnień. Co ja mówię, w postaci jakichkolwiek wypróżnień. A był z tym nie lada kłopot. Wstydliwa sprawa, ale jednak podstawowa dla zdrowia, a dla diety w szczególności. A może to nie te warzywa, tylko włączony do diety probiotyk? 

Sporo tych nowości mi się pojawiło ostatnio, wliczając owsiankę na śniadanie i natkę pietruszki gdzie się tylko da (wymiotuje) Warto było się skonsultować, dla własnej spokojności.

 Coraz bardziej podoba mi się ta dieta. Na pewno jem smaczniej niż przedtem i posiłki są bardziej urozmaicone.

6 grudnia 2015 , Komentarze (14)

Od wczoraj ubyło mnie aż 900gram i było na wadze równiutko 73kg:DWiem, że to nie tłuszczu o tyle mniej, tylko wody, ale skoro ją gromadzę to mi wyniki zawyża zazwyczaj. Ciekawe czy jutro mi sie uda zobaczyć 72 z hakiem, czy znów mi sie wody nazbiera. Póki co ratuje się tą znienawidzoną natką pietruszki, w przepysznym koktajlu. Doszła oczywiście herbatka z pokrzywy, żeby jeszcze tej wody wycisnąć;). Suplementy nie działają, więc przestałam sie nimi truć i poszły w odstawkę.

I tak się zastanawiam, czy to faktycznie natka mnie tak odchudziła z dnia na dzień, czy jednak deserek białkowy na kolacje większy miał w tym udział. 

tu mój dietetyczny deser białkowy

Minus dla pietruchy za moje nocne wstawanie do toalety. Koszmar był tej nocy. Co przysnęłam, to mnie natura wzywała i musiałam wstawać, ech. Ale trudno, najbardziej ze wszystkiego zależy mi na chudnięciu. Może nie zobaczę szóstki z przodu do końca roku, jak sobie zakładałam, ale walczyć nie przestanę.Sama się sobie dziwie, że nie mam ochoty na grzeszki i dietę trzymam w stu procentach od ładnych paru dni.

5 grudnia 2015 , Komentarze (20)

Może jakaś zacofana jestem, ale sceptycznie podchodzę do nowinek i do tej pory nie zagościło w moim menu awokado. Do dziś.

W smaku jakieś bleblate, w konsystencji maziajowate, nieapetyczne, ale miałam zrobić z jego udziałem koktajl, wiec się przemogłam i dodałam.

Awokado, jogurt naturalny, banan, natka pietruszki, płatki owsiane,sok z cytryny, słodzik- wyszło coś przepysznego. Bardziej krem, niż koktajl. I o dziwo, w tej kombinacji, całkiem zniknął znienawidzony smak pietruszki :)Jeśli w tak smaczny sposób, mam się pozbyć obrzęków i efektywniej chudnąć, to jestem jak najbardziej na tak.

Czasem warto poeksperymentować w kuchni ;)

4 grudnia 2015 , Komentarze (4)

Skontaktowałam się z dietetyczką, bo rozterek coraz więcej mnie dopadało. Wiem, marudzę,ale niewiele ponad dwa kilo po siedmiu tygodniach diety , to trochę mało. Myślałam, że zmieni mi kaloryczność diety, ale nic z tego. Dalej mam ciągnąć moje 1400.

Uświadomiła mnie gdzie robię błąd. Bakalie… moje ulubione śliweczki i żurawina prawdopodobnie robią mi koło d…y.  Jem je dla poprawienia trawienia, ale nie wliczam w bilans.  Nie wiedziałam, że dzięki nim nadrabiam sobie 200-300kcal dziennie. Niby jeszcze daleko do cpm, ale widać muszę jeść zgodnie z ppm , żeby chudnąć. Nie będę się wykłócać z dietetyczką, w końcu ona szkolona jest.

 Na obrzęki zaleciła zielone smoothie raz dziennie i to na bazie natki pietruszki, której szczerze nie lubię. Spróbuje, ale nie wiem jak to będzie na dłuższą metę. Tak czy inaczej, jutro premiera smoothie z kiwi, gruszki i pietruszki.

 No i mam wdrożyć dodatkowo warzywa , ale chyba zastąpię je owsianką na śniadanie. W końcu to też błonnik, a jakoś lepiej tolerowany przeze mnie, niż brokuły, seler czy papryka, ble.

 I jeszcze probiotyk, hmm o tym nie pomyślałam. Jogurtów mam w diecie dość, ale może ten probiotyk ma inne bakterie? Kefiru i maślanki nie lubię, może to tych bakterii brak.

Pocieszyła mnie, że skoro w obwodach jest na minus, to waga nie jest wyznacznikiem chudnięcia. Przez obrzęki taka szklana niełaskawa.

No to zmotywowana na maksa działam dalej. Teraz to już może być tylko lepiej.

2 grudnia 2015 , Komentarze (5)

Całe 800 gram zeszło ze mnie od wczoraj. Niespecjalnie mnie to jednak cieszy, bo to jeszcze nie wszystko co mi leki zafundowały. Cały tydzień mam w plecy przez ten mój kręgosłup.

Wczoraj dieta była trochę naciągana bo wyczaiłam, że mogę zjeść na obiad... naleśniki z mąki pełnoziarnistej z dżemem :D. Idealnie się złożyło, bo taki obiad zaplanowałam dla rodzinki. Wiedziałam, że się nie oprę pokusie. Zjadłam trzy cieniutkie, usmażone na oleju kokosowym, z mąki pszennej, bo pełnoziarnistej nie miałam. Nagięłam przepisy :)

Oparłam się za to innej pokusie. Czekolada gorzka bez cukru kusiła mnie w sklepie. Dość długo stałam przed półką ze zdrową żywnością ,nie potrafiąc się zdecydować. Wyżej wymienioną czekoladę już miałam w rękach i prawie w koszyku, ale mnie tknęło, żeby sprawdzić kaloryczność. Hmm, przecież bez cukru to nie może być dużo, no ale tłuszcz, pomyślałam, hmm. Prawie 500 kcal w 100gramach produktu, czyli w tabliczce. Ale przecież nie zjem całej na raz, tłumaczyłam sobie. I inny głos w mojej głowie... a jak całą wrąbiesz? całe 500kcal? No i się pohamowałam, czekolada wróciła na półkę. Mogę sobie pogratulować:)

Bieżni wczoraj nie zaliczyłam, za to zaliczyłam szybki marsz pod górę wracając do domu (mokrutka wróciłam) i prawie 30 minut umiarkowanych ćwiczeń cardio przed komputerem.

1 grudnia 2015 , Komentarze (12)

Nie mam miarodajnych wyników co do białkowego dnia. Generalnie założenie było takie, żeby zeszła ze mnie woda. Nie udało się, ale na plus, to że nie przytyłam od wczoraj. Leki kontra białko i bilans na zero. Powinnam po tym białkowym dniu mieć wagę troszkę na minus, ale z lekami widać nie wygram. Dziś już odstawiam farmakologie i przechodzę na zdrowe wcześniejsze odżywianie. Muszę zacząć chudnąc wreszcie, a przynajmniej zgubić te nadprogramowe 1.5 kg dostarczone mi przez lekarstwo. Pewnie wrócę do białkowego dnia, myśle że raz w tygodniu. Chyba , że mi się białko przeje, a nie było lekko wczoraj wytrzymać. Wszystko dlatego, że nie przepadam za twarogiem, więc to danie twarogowe było ble i wmusiłam, a nie zjadłam ze smakiem. No i ileż można zjeść dziennie jajek? a pochłonęłam cztery.

Pozmieniałam sobie w układzie dań, żebym miała białkową kolacje, bo z tego co wyczytałam, od tego się chudnie :) Sposobów zaczyna mi brakować, żeby to jakoś sprawniej szło. Nie wiem już czy to mega zastój i minie, czy to źle ułożona dieta. Biorąc pod uwagę, że na obniżonej kaloryczności jadę prawie rok, to chyba tu tkwi problem.

30 listopada 2015 , Komentarze (4)

Ze zdrowiem lepiej, już mogę prawie normalnie chodzić, więc spróbuje dziś wieczorkiem spokojnie pospacerować po bieżni. Zresztą i tak muszę iść zaraz po zakupy i potem z psem na spacer, to się rozruszam. Brakuje mi tego codziennego ruchu. Waga dziś nie wzrosła, choć jestem mega opuchnięta od rana. 

Postanowiłam zastosować eksperymentalnie "dopalacz", w mojej mało skutecznej diecie. Robię sobie dziś dzień czysto białkowy, jak na Dukanie. Wiem, wiem, Dukan to samo zło, ale to tylko jeden dzień.

śniadanie- 2 jajka

II śniadanie - jogurt naturalny z twarogiem i otrębami

obiad- pierś kurczaka na parze

podwieczorek- jogurt naturalny z twarogiem i otrębami

kolacja- dwa jajka

Oczywiście dwa litry wody, czerwona herbata, pokrzywa i inne takie, bez cukru.

Nie znalazłam nigdzie w necie informacji, czy to dobry pomysł, działam intuicyjnie wykorzystując moją skromną wiedzę na temat odchudzania. Kiedyś pięknie schudłam właśnie na diecie białkowej, więc ten jeden dzień, to żeby nadać rozpędu i poprawić humor jeśli poskutkuje spadkiem wagi. Leki mi tu robią krecią robotę, więc ratuje się jak umiem.

29 listopada 2015 , Komentarze (13)

Niestety mimo trzymania diety, czeka mnie niekontrolowane tycie. Mam problemy z kręgosłupem, wypadł mi dysk. Ból nie znika nawet po silnym tramalu, więc musiałam włączyć niesterydowe leki przeciwzapalne, po których tyję. Akurat te sprawdzone szybko pomagają, nie rozwalają żołądka, ale powodują tycie. Kilka razy już je brałam i zawsze mi po takiej akcji przybywało na wadze. Tak więc czekają mnie dni, na które nie mam wpływu. Oczywiście brak będzie treningów , bo  się nie da choćbym chciała. Zresztą z kręgosłupem nie ma żartów. Coś mi się zdaje, że sama sobie zaszkodziłam kręcąc tułowiem na twisterze, ech.  A tak ładnie centymetry z talii schodziły.  Do doopy z taką robotą.:(

Dziś na start 1,5 kg do przodu. I nie pomogło wypicie wczoraj trzech czerwonych herbat, herbatki przeczyszczającej z dwóch torebek, zielony jęczmień, branie suplementu na nadmiar wody w organizmie… nie pomogło nic. Ma być tycie i jest tycie(szloch)

28 listopada 2015 , Komentarze (1)

Cheat meal, czy to już cheat day?

śniadanie- dwie kromki chleba razowego z serkiem białym i dżemem

II śniadanie -szklanka soku wielowarzywnego plus 5 suszonych śliwek

obiad- dwa kawałki pizzy na grubym spodzie z sosem czosnkowym (500g)

podwieczorek- szklanka soku wielowarzywnego plus dwie łyżeczki suszonej żurawiny

kolacja- omlet z dwóch jaj z pieczarkami na oleju kokosowym

Do tego ponad półtora litra wody i dwie szklanki czerwonej herbaty.

Nie przeraża mnie ilość kalorii w tym menu tylko to ,że coś mi wlazło w kręgosłup i ledwo mogę chodzić, więc trening dziś odpadnie.

27 listopada 2015 , Komentarze (4)

Moje zakupy w galerii sprowadziły się do dwóch tortowych ciastek(tort) w ramach drugiego śniadania. Warte były grzechu :D. Kozaczków nie kupiłam, trzeba się było jakoś pocieszyć. Pocieszanie miało jednak przede wszystkim związek z dzisiejszą zwyżką wagi, co mnie od rana mega zdołowało. 

W bilansie tygodniowym 0,3kg na plus, masakra(szloch). Ja wiem, że skoro już się pokazało na wadze 72,9 to ono jest i wróci. Że to dzisiejsze 73,7 to kwestia wody i przepełnionych jelit,  mam tego świadomość. No i odpuściłam wczoraj trening, może to też ma wpływ. Dziś się poprawię, zwłaszcza, że te ciastka… No nic to, nie dajmy się zwariować.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.