Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Coraz gorzej.
10 stycznia 2014
Popadłam w pewną fanaberię. Czasami jem, to znaczy gryzę i wypluwam. Bo mama sprawdza, czy zjadłam to, co mi kupiła i tak dalej. Więc jeżeli mam makrelę, a w tygodniu jedną już zjadłam, czyli wyczerpałam limit, wtedy gryzę, niedbale, żeby jak najmniej zmieszało się to ze śliną i wypluwam. Ale mam wrażenie, że tyję, że jestem coraz większa nawet, jeśli wypluwam. Nie zniosę tego. Wciąż czuję się ogromna, wielka. Ociekająca tłuszczem. Jem wyłącznie jabłka i ogórki, śniadanie jabłko, obiad jabłko, kolacja ogórek, piję 4 litry wody dziennie, do której niedawno się przekonałam, ocet jabłkowy... Czyli wszystkie, jakieś tam triki odchudzające. Wciąż jestem ogromna. Dziś mam chyba jakiś gorszy dzień, bo widzę to jeszcze bardziej, ten tłuszcz. Jest wszędzie. Czy jedynie przeżuwając pokarm, a potem wypluwając go tyję? Proszę o normalne odpowiedzi... No i podobno pierwsze co się trawi to węgle, w makreli nie ma węgli więc no... Pomocy. Wczoraj leciał odcinek rozmów w toku z anorektyczkami w roli głównej. Jedna z nich schudła 50 kilogramów jedząc szklankę kapusty kiszonej dziennie. Jeżeli wciąż będe ociekać tłuszczem, to zrobię jak i ona. Jestem zdesperowana. Mam dość tego, że każdy patrzy na mnie z obrzydzeniem, jak na wieprza. Z myślą - Nic, tylko wpier*** te burgery i chipsy spaślak jeden! ... MAM DOŚĆ.
scotland21
10 stycznia 2014, 12:34Masz bardzo skrzywiony obraz siebie, glodzisz sie od prawie pol roku. Kochana zrob cos z tym poki jeszcze nie zniszczylas sobie zdrowia psychcznego i fizycznego
scotland21
10 stycznia 2014, 12:33Widze ze naprawde u Ciebie coraz gorzej a Ty nic z tym nie robisz. Masz powazne zaburzenia odzywiania, o ile sie nie myle to takie wypluwanie to rodzaj bulimii. M