Kochany pamiętniczku...
Bardzo dawno nie zostawiałam tutaj żadnego wpisu, teraz najwyższa pora to nadrobić.
Kilka dni temu zaczęłam swoją przygodę na nowo, tym razem bardziej "profesjonalnie" z ułożoną dietą. Jak na razie trzymam się nieźle.
Najgorsze były dwa ostatnie dni. Nie dlatego, że byłam nie najedzona, miałam chęć podjadania - nie nic z tych rzeczy. Dzieciaki się rozchorowały i to całkiem nieźle, pogotowia, leki, gorączki, duszności. W całym tym "domowym szpitalu" ciężko było znaleźć czas na gotowanie, ale daję radę. Moim mega wsparciem jest mój mąż, który często przygotowuje produkty do gotowania.
Jestem po pierwszych pomiarach i za mną -1,1kg. Jestem dobrej myśli.
Będą do Was wracała na bierząco.
Całuję :-)
betalek86
19 lutego 2016, 20:17A jaką kaloryczność masz ustaloną?
juspol
19 lutego 2016, 22:461500 kcal
betalek86
19 lutego 2016, 20:15Trzymam kciuki:) Na pewno dasz radę!:)
Shallwe
14 lutego 2016, 21:26Tym razem na pewno się uda! Trzymam kciuki :)
maria19521
14 lutego 2016, 21:14Trzymam kciuki !!! Uda się, ale musisz pamiętać, ze to niestety długa walka. Mimo, iż osiągniemy swój wymarzony cel dieta nadal będzie nas obowiązywać jeśli nie chcemy do niej powrócić. Życzę zdrówka dla całej Rodzinki, a tobie wytrwałości i wielu sukcesów !!