Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Przed startem


W niedzielę wyjeżdżam z Belgii, w poniedziałek wracam do pracy.
A dziś wracam na V. w nowej odsłonie. Heh.

Znów nie będę widzieć S. przez dłuższy czas. Ale w sumie się z tego trochę cieszę, dam radę może jakoś się ogarnąć. Wreszcie. 

Znów czuję się, jakbym sama siebie próbowała okłamać.
Ale, ale.

--------------------------------------------------------------------------------


Są plany.


W pon. zważę się w końcu po dłuższej przerwie, licząc na to, że magicznych 75 kg nie przekroczyłam. Wykupię dietę na V., a dokładniej IGpro na miesiąc. Znów spróbuję w ten sposób - może pod takim batem, za który się płaci, choć trochę się zmotywuję.

Zaopatrzę się w jakieś smarowidła - po małym searchingu stawiam na Ziaję Rebuild, jedna butla na cellu, druga na cycory.
W niedzielę, gdzieś pomiędzy samolotem, a busem, zajrzę do Złotych Tarasów i spróbuję upolować szczotkę do masażu z TBS (niemniej jeśli jej cena będzie przegięta, to po prostu wybiorę się z podkulonym ogonem do Rossmanna :P).

Zmuszę się (i może Mamę też) do aktywności - w domu od 3 miesięcy kurzą się kijki, zresztą od czego do cholery mam rower stacjonarny, rower zwykły, o butach do biegania za 400 zeta (niech żyją wygrane w konkursach! :D) nie wspominając?!

A poza tym...
Daję sobie tydzień na ogarnięcie przestrzeni życiowej. Muszę przebrać ciuchy, kosmetyki, zajrzeć do pudeł ze skarbami i pozbyć się m.in. kserówek ze studiów, które tak jakby skończyłam już 2 lata temu.

Pora na powrót do pracy nr 1. Pora na zgłoszenie się do pracy nr 2 i rozeznanie, czy jest coś dodatkowego dla mnie. W sumie lubię te szalone dni, kiedy zapindzialam jak głupi osioł od świtu do nocy, a czas ucieka między palcami (dzięki czemu szybko zbliża się kolejne spotkanie z S.).

Pora na zaciśnięcie pasa - niby przez wakacje źle z finansami nie było, niemniej trzeba zacząć coś odkładać. Minimum 250 zł na konto ma iść od razu po wypłacie. 
Zero nowych ciuchów, zero nowych kosmetyków - chyba że naprawdę jakąś kategorię zdenkuję w 100%.

Jak już ogarnę, ile mi pozostało do zrzutu, to rozpiszę może jakieś małe cele wraz z nagrodami.
--------------------------------------------------------------------------------



K&%*a, jestem jeszcze młoda, mogę/muszę/chcę w końcu zacząć wyglądać tak, jak zawsze pragnęłam - zgrabnie i seksownie. 
Również dla S. Bo chciałabym, żeby był ze mnie dumny, tak jak ja jestem z niego.
  • Foodie!

    Foodie!

    24 sierpnia 2013, 14:39

    Życzę Ci powodzenia! Satysfakcja - na mecie - gwarantowana! :)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.