Raz euforia szczęścia, pozytywne myślenie : '' tak, to już ostatnia, sukcesywna dieta''. Ale mimo wszystko, kompletnie nie chcę mi się ćwiczyć. Co więcej, kiedy uda mi się ruszyć tyłek z kanapy to po 10 minutach znów na nią powracam, usprawiedliwiając się, że nie można zaczynać od zbyt intensywnego wysiłku i jutro z pewnością będzie lepiej. A nie jest. Następny dzień wygląda tak, że nie ruszam się zupełnie. Fakt, że jem ok 1500 kcal i kompletnie nie ćwiczę jest równoznaczny z tym, że na efekty poczekam sobie 'fiufiu', wolę nie myśleć ile..... Ale co zrobić, kiedy sama myśl o intensywnym wysiłku powoduje u mnie odruch wymiotny :( --------> w szafce jest cała puszka masy krówkowej.. i mam wrażenie, że ładnie mnie prosi o konsumpcje ;/
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.