- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
6 maja 2019, 22:44
Hej dziewczyny jestem mama dwoch chlopcow mlodszy 3latek,starszy 6. pisze bo zastanawiam sie Jak u was wygladaja spotkania w gronie osob bezdzietnych co w tym czasie robia wasze dzieci zwlaszcza iak spotkanie nie jest u was w domu. Razem z moja rodzina spedzilismy weekend u bezdzietnych znajomych I w sumie bylo Tak sobie, znamy sie od dziecka wlasciwie I szkoda mi znajomosci, ale chyba juz wiecej nas dzieli niz laczy. Jesli przeczyta to osoba ktora nie ma dzieci to prosze obopinie Jak postrzega spotkania ze znajomymi I ich dziecmi.
7 maja 2019, 11:58
Serio 7 latek? To już rozpuszczony jak cyganski bicz. Moda na bezstresowe wychowanieNigdy nie zapomnę tego, jak przyszli do nas znajomi ze swoim 7.letnim synem. Mój facet też wspomina ten dzień jako horror! Dzieciak miał ze sobą tablet, ale nawet go nie włączył. zaczął za to skakać nam po salonie po białych sofach jak dzika małpka. Na słowa rodziców w ogóle nie zwracał uwagi, zresztą oni specjalnie bardzo go nie upominali za to szaleństwo. Kiedy wyszliśmy na taras obleciał dom kilka razy, aż się zmęczył. Potem sam wleciał do naszego domu i mój facet musiał zareagować, bo rodzice zero zainteresowania. Powiem tak: NEVER AGAIN!!! Wiele dzieci się przewinęło przez nasz dom i w porównaniu z tym gagatkiem, którego opisałam powyżej, wszyscy byli aniołkami. Dzieci mi nie przeszkadzają, ale zbytnia ich ruchliwość, hałasy i wrzaski, nieopanowane latanie po domu - to nie moja bajka. Wole spokojniejsze dzieciaki, które oglądają bajki albo słuchają jak im ksiązki czytam .
To dziecko na pewno zbyt dużo cukru jadło. Zęby miał czarne, więc może stąd ta hiperaktywność. Nikt się tego nie spodziewał po 7. latku, a byli u nas z nim pierwszy raz. No i ostatni . Dodatkowo marne upominanie ojca, typu: "Daję ci czerwoną kartkę" - wypowiedziane spokojnym, prawie że szeptanym głosem, nie miało możliwości wpłynąć na ten huragan energii
. Jakie to szczęście, że nam niczego nie rozwalił, a mamy w salonie sprzęt, który jeśli zostałby zniszczony - mój facet oszalałby z wściekłości i rozpaczy, He, he ...
7 maja 2019, 12:37
Taki trochę paradoks - niby przyznajesz mi rację, a jednocześnie odbierasz mi prawo do własnego zdania.Mam wrazenie, ze wogole o czym innym rozmawiamy... bo ja sie zgadzam z tym, co teraz napisalas. Jak mnie denerwuje kiedy musze tlumaczyc i ciagnac dyskusje ... cofnij sie do mojego komentarza, ktory skomentowalas. Jak mozesz miec wlasne zdanie, jesli np nie masz o czyms pojecia? To jak teoria i praktyka. Wyobraz sobie to jak sie uczylas albo slyszalas, jak wyglada praca a potem jak to wygladalo w pracy w praktyce.Ale mogę obserwować otoczenie i na tej podstawie wyciągać wnioski, nieprawdaż? I widzę, że jak się chce, to się da. A jak się nie da, to po prostu nie powinno się obarczać swoim dzieckiem tych, którzy sobie tego nie życzą. To takie proste. A jeśli ktoś ma problem z tym, że któryś ze znajomych nie akceptuje spotkań, gdzie rodzic zamiast skupić się na rozmowie jest zaabsorbowany dzieckiem, to może znajomość z tym "złym człowiekiem" zwyczajnie zakończyć. I to miałam na myśli pisząc, jak ja bym zrobiła. A odbieranie prawa do własnego zdania na zasadzie "nie masz dzieci to się nie znasz" jest zwyczajnie slabe.
Nie odbieram ci prawa, mozesz miec zdanie w kazdym temacie, nawet w takim o ktorym nie masz zielonego pojecia,.
Zgadzam sie z tym co wytluscilam, nawet chyba pisalam o tym w pierwszym komentarzu... a nie zgadzam sie z tym, co napisalas pod moim komentarzem, ze nie trzeba miec dziecka, zeby zrozumiec, nie chce mi sie tlumaczyc na kolejne 10 stron.
7 maja 2019, 12:42
Jak byłam bezdzietna, a dłuuugo byłam, chyba byłam ostatnią bezdzietną w moim środowisku ;) to zwykle ja odwiedzałam koleżanki z małymi dziećmi, żeby nie musiały brać wszystkiego ze sobą, zwykle dziecko spało, więc miło nam się rozmawiało. Czasami szłyśmy na spacer z wózkiem nad morzem (mieszkam w Gdyni) i w ogóle nawet nie odczuwałam tego, że jest dziecko ;) Teraz jest bardzo dużo dzieci w moim otoczeniu, więc jak się spotykamy to wszystkie się ze sobą bawią i nikomu nie zawracają głowy. Najgorzej wspominam chyba (co nie znaczy, że źle;) odwiedziny u przyjaciółki, która miała jedno dziecko w wieku sześciu lat i wtedy to dziecko nie ma się z kim pobawić a jest podekscytowane gościem, więc moja wizyta raczej polegała na zabawie z dzieckiem niż rozmowie z koleżanką ;)
7 maja 2019, 12:49
Nas duzo laczy z tymi znajomymimamy mnostwo tematow wiele wakacji spedzilismy razem,swieta I wogole nie zaczynam tematow dzieciowych.Z tym ze moj starszy syn podobnie Jak u Marisca jest wygadany I towarzyski,mlodszy spokojny I niesmialy.Jest mi zwyczajnie przykro bo widzialam podenerwowanie z jej strony chociazby dlatego ze starszy wyciagnol z pudla wszystkie maskotki ktore ona kupuje dla swojego psa,albo po fakcie kiedy musialam 3razy powtorzyc ze ma sie ubierac bo wychodzimy stwierdzila ze jest niegrzeczny I wogole mnie nie slucha, a dziecko Jak to dziecko Jak jest czyms zajete to niechetnie to zostawia, no I nie oczekuje ze ktos bedzie bawil sie z moim dzieckiem, ale ignorowanie go jest chyba slabe zwlaszcza ze to sa naprawde bliscy znajomi nasze spotkania polegaja na tym ze jednego Roku Oni przyjezdzaja do nas nastepnego my do nich.Moze moglabym zostawic dzieciaki z mezem I jechac sama I pewnie Tak bede Robic od tej pory, bo wychodzi na to ze ona po prostu dzieci nie lubi I tyle. Bylam ciekawa jakie jest wasze podejscie do tego tematu.
7 maja 2019, 12:54
Nas duzo laczy z tymi znajomymimamy mnostwo tematow wiele wakacji spedzilismy razem,swieta I wogole nie zaczynam tematow dzieciowych.Z tym ze moj starszy syn podobnie Jak u Marisca jest wygadany I towarzyski,mlodszy spokojny I niesmialy.Jest mi zwyczajnie przykro bo widzialam podenerwowanie z jej strony chociazby dlatego ze starszy wyciagnol z pudla wszystkie maskotki ktore ona kupuje dla swojego psa,albo po fakcie kiedy musialam 3razy powtorzyc ze ma sie ubierac bo wychodzimy stwierdzila ze jest niegrzeczny I wogole mnie nie slucha, a dziecko Jak to dziecko Jak jest czyms zajete to niechetnie to zostawia, no I nie oczekuje ze ktos bedzie bawil sie z moim dzieckiem, ale ignorowanie go jest chyba slabe zwlaszcza ze to sa naprawde bliscy znajomi nasze spotkania polegaja na tym ze jednego Roku Oni przyjezdzaja do nas nastepnego my do nich.Moze moglabym zostawic dzieciaki z mezem I jechac sama I pewnie Tak bede Robic od tej pory, bo wychodzi na to ze ona po prostu dzieci nie lubi I tyle. Bylam ciekawa jakie jest wasze podejscie do tego tematu.
Moze nie lubi dzieci tak ogolnie, bo jesli nie skakal po meblach, nie grzebal w szafkach itp zachowania to ja, nawet jako bezdzietna nie mialabym powodu sie denerwowac na takie dziecko.
7 maja 2019, 13:09
Nie odbieram ci prawa, mozesz miec zdanie w kazdym temacie, nawet w takim o ktorym nie masz zielonego pojecia,.Zgadzam sie z tym co wytluscilam, nawet chyba pisalam o tym w pierwszym komentarzu... a nie zgadzam sie z tym, co napisalas pod moim komentarzem, ze nie trzeba miec dziecka, zeby zrozumiec, nie chce mi sie tlumaczyc na kolejne 10 stron.Taki trochę paradoks - niby przyznajesz mi rację, a jednocześnie odbierasz mi prawo do własnego zdania.Mam wrazenie, ze wogole o czym innym rozmawiamy... bo ja sie zgadzam z tym, co teraz napisalas. Jak mnie denerwuje kiedy musze tlumaczyc i ciagnac dyskusje ... cofnij sie do mojego komentarza, ktory skomentowalas. Jak mozesz miec wlasne zdanie, jesli np nie masz o czyms pojecia? To jak teoria i praktyka. Wyobraz sobie to jak sie uczylas albo slyszalas, jak wyglada praca a potem jak to wygladalo w pracy w praktyce.Ale mogę obserwować otoczenie i na tej podstawie wyciągać wnioski, nieprawdaż? I widzę, że jak się chce, to się da. A jak się nie da, to po prostu nie powinno się obarczać swoim dzieckiem tych, którzy sobie tego nie życzą. To takie proste. A jeśli ktoś ma problem z tym, że któryś ze znajomych nie akceptuje spotkań, gdzie rodzic zamiast skupić się na rozmowie jest zaabsorbowany dzieckiem, to może znajomość z tym "złym człowiekiem" zwyczajnie zakończyć. I to miałam na myśli pisząc, jak ja bym zrobiła. A odbieranie prawa do własnego zdania na zasadzie "nie masz dzieci to się nie znasz" jest zwyczajnie slabe.
Rozumiem, że urodzenie dziecka daje monopol na wiedzę. Jakoś nie każda położna ma dziecko, a nikt nie kwestionuje jej wiedzy, twierdząc że się nie zna, bo to tylko teoria. A ja nie daję porad, jak karmić dziecko czy jakie pieluchy są najlepsze, tylko piszę, jak sama zachowałabym się w takich sytuacjach. I pisząc to opieram się na tym, jaki mam charakter. Wątpię, żeby po urodzeniu dziecka na tyle mi odbiło, żebym zaczęła się zachowywać zupełnie odwrotnie.
7 maja 2019, 13:14
Rozumiem, że urodzenie dziecka daje monopol na wiedzę. Jakoś nie każda położna ma dziecko, a nikt nie kwestionuje jej wiedzy, twierdząc że się nie zna, bo to tylko teoria. A ja nie daję porad, jak karmić dziecko czy jakie pieluchy są najlepsze, tylko piszę, jak sama zachowałabym się w takich sytuacjach. I pisząc to opieram się na tym, jaki mam charakter. Wątpię, żeby po urodzeniu dziecka na tyle mi odbiło, żebym zaczęła się zachowywać zupełnie odwrotnie.Nie odbieram ci prawa, mozesz miec zdanie w kazdym temacie, nawet w takim o ktorym nie masz zielonego pojecia,.Zgadzam sie z tym co wytluscilam, nawet chyba pisalam o tym w pierwszym komentarzu... a nie zgadzam sie z tym, co napisalas pod moim komentarzem, ze nie trzeba miec dziecka, zeby zrozumiec, nie chce mi sie tlumaczyc na kolejne 10 stron.Taki trochę paradoks - niby przyznajesz mi rację, a jednocześnie odbierasz mi prawo do własnego zdania.Mam wrazenie, ze wogole o czym innym rozmawiamy... bo ja sie zgadzam z tym, co teraz napisalas. Jak mnie denerwuje kiedy musze tlumaczyc i ciagnac dyskusje ... cofnij sie do mojego komentarza, ktory skomentowalas. Jak mozesz miec wlasne zdanie, jesli np nie masz o czyms pojecia? To jak teoria i praktyka. Wyobraz sobie to jak sie uczylas albo slyszalas, jak wyglada praca a potem jak to wygladalo w pracy w praktyce.Ale mogę obserwować otoczenie i na tej podstawie wyciągać wnioski, nieprawdaż? I widzę, że jak się chce, to się da. A jak się nie da, to po prostu nie powinno się obarczać swoim dzieckiem tych, którzy sobie tego nie życzą. To takie proste. A jeśli ktoś ma problem z tym, że któryś ze znajomych nie akceptuje spotkań, gdzie rodzic zamiast skupić się na rozmowie jest zaabsorbowany dzieckiem, to może znajomość z tym "złym człowiekiem" zwyczajnie zakończyć. I to miałam na myśli pisząc, jak ja bym zrobiła. A odbieranie prawa do własnego zdania na zasadzie "nie masz dzieci to się nie znasz" jest zwyczajnie slabe.
Nie mozesz tego wiedziec, nie mozesz wiedziec, czy ojciec dziecka nie okaze sie tym graczem w sluchawkach, nie mozesz wiedziec, jak sie bedziesz czula, czy nie oleja cie kolezanki, czy dziecko nie bedzie wiecznie chore, bardzo absorbujace i wiele sytuacji, ktorych nie przewidzisz.
Edit dyskusja nie tyczy sie wogole spraw dot opieki nad dzieckiem, ja sama nie czuje sie ekspertem w tej dziedzinie.
Bezdzietna polozna tez moze sobie wyobrazac, ze ona bedzie robila tak I tak a zycie zweryfikuje.
Edytowany przez 7 maja 2019, 13:16
7 maja 2019, 13:32
Hej dziewczyny jestem mama dwoch chlopcow mlodszy 3latek,starszy 6. pisze bo zastanawiam sie Jak u was wygladaja spotkania w gronie osob bezdzietnych co w tym czasie robia wasze dzieci zwlaszcza iak spotkanie nie jest u was w domu. Razem z moja rodzina spedzilismy weekend u bezdzietnych znajomych I w sumie bylo Tak sobie, znamy sie od dziecka wlasciwie I szkoda mi znajomosci, ale chyba juz wiecej nas dzieli niz laczy. Jesli przeczyta to osoba ktora nie ma dzieci to prosze obopinie Jak postrzega spotkania ze znajomymi I ich dziecmi.
ja jako bezdzietna mam mało znajomych z dziećmi. Znaczy mało tych bliższych. Jednak gdy widywałam się ze znajomymi z małym dzieckiem (roczek?) to po porstu rozmawialismy normalnie, a od czasu do czasu kolezanka szla (czy kolega szedł) do dziecka. Bez problemu w sumie.
W rodzinie mojego faceta sa dzieci, ale takie 6-7 letnie - tu w ogole nie ma problemu bo dorosli siedza wjednym pokoju, dzieci bawia sie w drugim.
7 maja 2019, 14:14
Rozumiem, że urodzenie dziecka daje monopol na wiedzę. Jakoś nie każda położna ma dziecko, a nikt nie kwestionuje jej wiedzy, twierdząc że się nie zna, bo to tylko teoria. A ja nie daję porad, jak karmić dziecko czy jakie pieluchy są najlepsze, tylko piszę, jak sama zachowałabym się w takich sytuacjach. I pisząc to opieram się na tym, jaki mam charakter. Wątpię, żeby po urodzeniu dziecka na tyle mi odbiło, żebym zaczęła się zachowywać zupełnie odwrotnie.Nie odbieram ci prawa, mozesz miec zdanie w kazdym temacie, nawet w takim o ktorym nie masz zielonego pojecia,.Zgadzam sie z tym co wytluscilam, nawet chyba pisalam o tym w pierwszym komentarzu... a nie zgadzam sie z tym, co napisalas pod moim komentarzem, ze nie trzeba miec dziecka, zeby zrozumiec, nie chce mi sie tlumaczyc na kolejne 10 stron.Taki trochę paradoks - niby przyznajesz mi rację, a jednocześnie odbierasz mi prawo do własnego zdania.Mam wrazenie, ze wogole o czym innym rozmawiamy... bo ja sie zgadzam z tym, co teraz napisalas. Jak mnie denerwuje kiedy musze tlumaczyc i ciagnac dyskusje ... cofnij sie do mojego komentarza, ktory skomentowalas. Jak mozesz miec wlasne zdanie, jesli np nie masz o czyms pojecia? To jak teoria i praktyka. Wyobraz sobie to jak sie uczylas albo slyszalas, jak wyglada praca a potem jak to wygladalo w pracy w praktyce.Ale mogę obserwować otoczenie i na tej podstawie wyciągać wnioski, nieprawdaż? I widzę, że jak się chce, to się da. A jak się nie da, to po prostu nie powinno się obarczać swoim dzieckiem tych, którzy sobie tego nie życzą. To takie proste. A jeśli ktoś ma problem z tym, że któryś ze znajomych nie akceptuje spotkań, gdzie rodzic zamiast skupić się na rozmowie jest zaabsorbowany dzieckiem, to może znajomość z tym "złym człowiekiem" zwyczajnie zakończyć. I to miałam na myśli pisząc, jak ja bym zrobiła. A odbieranie prawa do własnego zdania na zasadzie "nie masz dzieci to się nie znasz" jest zwyczajnie slabe.
Wierze w to żebyś się tak zachowała, ale są rzeczy których nie można przewidzieć nie mając tego konkretnego dziecka. Nie wszystko może zależeć od ciebie. Trafi się rozdarciuch z którym nikt nie zechce zostać i juz koncepcja wyjścia legnie w gruzach.
Ja dopiero przy trzecim dziecku zobaczyłam ze dziecko może się drzec jak obdzierane ze skóry tylko dlatego ze chce na ręce
7 maja 2019, 14:22
Do nas wpadają znajomi z dziećmi i nie mam nic przeciw temu, natomiast wg mnie to rodzic powinien zabrać z dzieckiem jakieś zabawki.. Mi jest nie raz głupio jak nie mogę takiemu dziecku nic zaoferować no ale dzieci nie mamy to i zabawek też nie. Natomiast szkoda mi jak dziecko jest rzeczywiście niegrzeczne i nie da się pogadać.. Wtedy to chyba bym wolała by wpadli sami bo albo muszą wyjść bo dziecko wariuje albo nie da się gadać ale kto to przewidzieć jaki będzie miało te dziecko nastrój..