- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
6 maja 2019, 22:44
Hej dziewczyny jestem mama dwoch chlopcow mlodszy 3latek,starszy 6. pisze bo zastanawiam sie Jak u was wygladaja spotkania w gronie osob bezdzietnych co w tym czasie robia wasze dzieci zwlaszcza iak spotkanie nie jest u was w domu. Razem z moja rodzina spedzilismy weekend u bezdzietnych znajomych I w sumie bylo Tak sobie, znamy sie od dziecka wlasciwie I szkoda mi znajomosci, ale chyba juz wiecej nas dzieli niz laczy. Jesli przeczyta to osoba ktora nie ma dzieci to prosze obopinie Jak postrzega spotkania ze znajomymi I ich dziecmi.
7 maja 2019, 14:23
Do nas wpadają znajomi z dziećmi i nie mam nic przeciw temu, natomiast wg mnie to rodzic powinien zabrać z dzieckiem jakieś zabawki.. Mi jest nie raz głupio jak nie mogę takiemu dziecku nic zaoferować no ale dzieci nie mamy to i zabawek też nie. Natomiast szkoda mi jak dziecko jest rzeczywiście niegrzeczne i nie da się pogadać.. Wtedy to chyba bym wolała by wpadli sami bo albo muszą wyjść bo dziecko wariuje albo nie da się gadać ale kto to przewidzieć jaki będzie miało te dziecko nastrój..
A co to znaczy, że dziecko jest niegrzeczne i co uważasz za niegrzeczne w danym wieku dziecka ?
7 maja 2019, 14:28
Edit: nie doczytałam tematu i wypowiedziałam się z pozycji osoby bezdzietnej, usuwam komentarz
Edytowany przez nereida20 7 maja 2019, 14:30
7 maja 2019, 16:01
A co to znaczy, że dziecko jest niegrzeczne i co uważasz za niegrzeczne w danym wieku dziecka ?Do nas wpadają znajomi z dziećmi i nie mam nic przeciw temu, natomiast wg mnie to rodzic powinien zabrać z dzieckiem jakieś zabawki.. Mi jest nie raz głupio jak nie mogę takiemu dziecku nic zaoferować no ale dzieci nie mamy to i zabawek też nie. Natomiast szkoda mi jak dziecko jest rzeczywiście niegrzeczne i nie da się pogadać.. Wtedy to chyba bym wolała by wpadli sami bo albo muszą wyjść bo dziecko wariuje albo nie da się gadać ale kto to przewidzieć jaki będzie miało te dziecko nastrój..
np. rzucanie się jakby miało padaczkę kiedy mama chce mu założyć skarpety, wydzieranie się na cały głos tak, że zagłusza rozmowę, rzucanie rzeczy na ziemię. nie będę się tutaj rozpisywała co w jakim wieku uważam za niegrzeczne, pewne zachowania po prostu przeszkadzają w konwersacji i koniec. oczywiście nie jest mowa o niemowlakach..
Edytowany przez Despacitoo 7 maja 2019, 16:54
7 maja 2019, 16:56
nie lubie przebywac w towarzystwie dzieci, bo sa one meczace. jesli sie spotykam z kolezankami matkami, to zazwyczaj tylko wtedy, gdy kaszojady sa pod inna opieka. nie poszlabym na relaksujace "plotki" do kolezanki, gdy obok plączą sie dzieci.
7 maja 2019, 17:43
Nie mam dzieci, ale praktycznie każda moja koleżanka/kolega już mają. Spotykamy się czasami bez dzieci znajomych, czasami z dziećmi. Nie rozmawiamy na dosłownie wszystkie tematy przy dzieciach, ale nie zmienia to faktu, że miło spędzamy czas. Kiedy chcemy porozmawiać na te poważniejsze tematy, spotykamy się bez dzieci. Z jedną koleżanką robimy dosłownie tak, że spotkania u niej zawsze są w towarzystwie dzieci, wtedy coś pogadamy, ale dużo gramy w gry z jej dziećmi, robimy razem jakieś jedzenie itp, ale odbijamy sobie wszystko w innym terminie na mieście. Na szczęście żadna moja znajoma nie jest matką polką i poza dziećmi pielęgnują swoje przyjaźnie.
7 maja 2019, 17:55
My nie mamy dzieci, ale kilkoro naszych znajomych czy krewnych je posiada i tutaj powiedziałabym, że to zależy od egzemplarza. Nie mam nic przeciwko aby nasz wspólny kolega odwiedził nas z żoną i dwójką synów (6 i 7 lat). Chłopcy ładnie się bawią, mają swoje zajęcia a my możemy porozmawiać właściwie o czym chcemy. Natomiast miałam i mniej przyjemnych gości gdzie nie dało się spokojnie porozmawiać, bo dziecko wciąż domagało się uwagi.
Także nie mam nic przeciwko odwiedzinom z dziećmi pod warunkiem, że są okiełznane. Jedyne co mnie irytowało (i te znajomości zakończyłam) to spotkania na mieście, gdzie w planach był shopping lub pójście do restauracji, a koleżanki zabierały ze sobą dziecko i konczylysmy na placu zabaw. I wałkowanie tematu rodzicielstwa przy każdym spotkaniu.
Edytowany przez Krummel 7 maja 2019, 17:56
7 maja 2019, 18:57
Dziewczyny, ale kompletnie mnie nie zrozumiałyście. Czy ja gdziekolwiek napisałam, że planuję mieć idealnego księcia i bobaska? Nie. Ja napisałam, że wiem, jakbym się zachowała w takiej sytuacji. A mianowicie - jakby mi się trafiło nieznośne dziecko albo facet który nie poczuwa się do obowiązku opieki nad własnym potomkiem (chociaż szczerze mówiąc, serio??), to zwyczajnie odpuściłabym sobie spotkania z osobami, które niekoniecznie mają ochotę przebywać z moim dzieckiem. I tak, mogę to powiedzieć z pełnym przekonaniem, bo taki mam charakter i tak bym uczyniła. Zawsze zostaliby mi znajomi z dziećmi, z którymi może jakoś dałoby się spotkać razem. Bo przypominam, że temat jest o spotykaniu się posiadających dzieci z bezdzietnymi, nie dzieci + dzieci.
Tak jak potrafiłam zakończyć znajomość z koleżanką, z którą spotkania polegały na zabawie z jej córką, tak w drugą stronę przestałabym się na siłę umawiać z ludźmi, którzy nie mieliby przyjemności spędzać czasu z moim dzieckiem. I wcale nie ze złośliwości, zwyczajnie potrafiłabym ich zrozumieć.
Owszem, wspomniałam, że jak się chce, to można wszystko załatwić (pomijając jakieś naprawdę skrajne życiowe "dramaty") - ale dodałam też, że bazuję tu na obserwacji znajomych, którzy faktycznie potrafią pogodzić przyjaźnie z posiadaniem dzieci. A wcale nie mają aniołków, jest w tym gronie też dziecko mocno nadpobudliwe oraz autystyczne, a jednak im się udaje. Co nie zmienia faktu, że nigdzie nie napisałam, że moje dziecko będzie idealne.
A z tym "Nie odbieram ci prawa, mozesz miec zdanie w kazdym temacie, nawet w takim o ktorym nie masz zielonego pojecia" to już pojechałaś. Czy pedagogowi, położnej, psychologowi dziecięcemu, pediatrze itd., którzy sami nie posiadają dzieci też powiesz, że zajmują się tematem, o którym nie mają zielonego pojęcia? Nie, urodzenie dziecka nie daje magicznie wszechwiedzy i monopolu na rację, tak samo jak brak dziecka nie oznacza kompletnej ignorancji w temacie. Mocno "madką" tu poleciałaś, obym się myliła...
7 maja 2019, 19:07
np. rzucanie się jakby miało padaczkę kiedy mama chce mu założyć skarpety, wydzieranie się na cały głos tak, że zagłusza rozmowę, rzucanie rzeczy na ziemię. nie będę się tutaj rozpisywała co w jakim wieku uważam za niegrzeczne, pewne zachowania po prostu przeszkadzają w konwersacji i koniec. oczywiście nie jest mowa o niemowlakach..A co to znaczy, że dziecko jest niegrzeczne i co uważasz za niegrzeczne w danym wieku dziecka ?Do nas wpadają znajomi z dziećmi i nie mam nic przeciw temu, natomiast wg mnie to rodzic powinien zabrać z dzieckiem jakieś zabawki.. Mi jest nie raz głupio jak nie mogę takiemu dziecku nic zaoferować no ale dzieci nie mamy to i zabawek też nie. Natomiast szkoda mi jak dziecko jest rzeczywiście niegrzeczne i nie da się pogadać.. Wtedy to chyba bym wolała by wpadli sami bo albo muszą wyjść bo dziecko wariuje albo nie da się gadać ale kto to przewidzieć jaki będzie miało te dziecko nastrój..
7 maja 2019, 19:22
@awokdas, @maharettt Dziewczyny, ale kompletnie mnie nie zrozumiałyście. Czy ja gdziekolwiek napisałam, że planuję mieć idealnego księcia i bobaska? Nie. Ja napisałam, że wiem, jakbym się zachowała w takiej sytuacji. A mianowicie - jakby mi się trafiło nieznośne dziecko albo facet który nie poczuwa się do obowiązku opieki nad własnym potomkiem (chociaż szczerze mówiąc, serio??), to zwyczajnie odpuściłabym sobie spotkania z osobami, które niekoniecznie mają ochotę przebywać z moim dzieckiem. I tak, mogę to powiedzieć z pełnym przekonaniem, bo taki mam charakter i tak bym uczyniła. Zawsze zostaliby mi znajomi z dziećmi, z którymi może jakoś dałoby się spotkać razem. Bo przypominam, że temat jest o spotykaniu się posiadających dzieci z bezdzietnymi, nie dzieci + dzieci.Tak jak potrafiłam zakończyć znajomość z koleżanką, z którą spotkania polegały na zabawie z jej córką, tak w drugą stronę przestałabym się na siłę umawiać z ludźmi, którzy nie mieliby przyjemności spędzać czasu z moim dzieckiem. I wcale nie ze złośliwości, zwyczajnie potrafiłabym ich zrozumieć.Owszem, wspomniałam, że jak się chce, to można wszystko załatwić (pomijając jakieś naprawdę skrajne życiowe "dramaty") - ale dodałam też, że bazuję tu na obserwacji znajomych, którzy faktycznie potrafią pogodzić przyjaźnie z posiadaniem dzieci. A wcale nie mają aniołków, jest w tym gronie też dziecko mocno nadpobudliwe oraz autystyczne, a jednak im się udaje. Co nie zmienia faktu, że nigdzie nie napisałam, że moje dziecko będzie idealne. A z tym "Nie odbieram ci prawa, mozesz miec zdanie w kazdym temacie, nawet w takim o ktorym nie masz zielonego pojecia" to już pojechałaś. Czy pedagogowi, położnej, psychologowi dziecięcemu, pediatrze itd., którzy sami nie posiadają dzieci też powiesz, że zajmują się tematem, o którym nie mają zielonego pojęcia? Nie, urodzenie dziecka nie daje magicznie wszechwiedzy i monopolu na rację, tak samo jak brak dziecka nie oznacza kompletnej ignorancji w temacie. Mocno "madką" tu poleciałaś, obym się myliła...
Nic nie napisalam takiego, ze w/w osoby bezdzietne n i e maja pojecia o swojej pracy. Dyskusja jest nie o tym.
Skad pedagog, psychiatra czy polozna moga wiedziec jak sie odnajda w macierzynstwie? To raz a dwa ja tez moge miec jakies zdanie z dziedziny np silowni czy dietetyki a jak mnie czyta ktos, kto sie na tym dobrze zna to sie lapie za glowe.
7 maja 2019, 19:32
A co tu jest do rozumienia? Jak się umawia na kawę i plotki z koleżanką, to dziecko zostawia się pod czyjąś opieką, a nie ciągnie ze sobą, koniec, kropka. I gdybym miała dziecko, to tak bym wlasnie robiła, tu nie ma żadnej filozofii. Co innego większe spotkania - na takich dzieci mi zupełnie nie przeszkadzają, bo zawsze jest ktoś, z kim w danej chwili można gadać i kto nie biegnie za potomkiem.do tej pory ja bylam ta bezdzietna znajoma, fakt faktem nie rozumialam do konca I nie bylam do konca wyrozumiala, no bo jesli sie ich nie ma to sie nie zrozumie, koniec, kropka.
Jeszcze raz zacytuje, bo juz sama nie wiesz o czym piszesz.
Podwazasz moje zdania, bedac osoba, ktora nie ma dziecka, nie ma mozliwosci wiedziec czy faktycznie mialaby taka mozliwosc, jak sie odnajdziesz. To raz a dwa skad wiesz, ze nie zmienilabys zdania I jako osoba dzietna przestalabys myslec tak jak myslisz I byc bardziej wyrozumiala? Nie wiesz tego a piszesz ze 100% pewnoscia i ze filozofii nie ma. Niejedna, tu na forum nawet, pisala, ze jest calkiem inaczej niz sobie wyobrazaly.