- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
20 maja 2019, 22:08
Ostatnio mam takie rozkminy psychologiczne. Zauważyłam, że podczas zrzucania wagi zdarza mi się mieć taki dziwny rodzaj lęku i dyskomfortu. Jakbym gdzieś podświadomie nie chciała chudnąć. Nie rozumiem tego, a chciałabym, bo wydaje mi się, że zrozumienie tego mogłoby być kluczem do definitywnego skończenia z nadwagą raz na zawsze. Gdzies czytałam, że nadmiarowe kilogramy dają pewne poczucie bezpieczeństwa. Jakby ukrycie się za czymś. Słyszałyście o czymś takim? A może chodzi o coś innego?
21 maja 2019, 10:28
Ja nigdy nie byłam podrywana, zaczepiana, zapraszana na randki przez gości z ulicy, nigdy nie byłam w centrum uwagi i nigdy się niczym nie wyróżniałam, także nie miałam potrzeby chować się za tusza. Natomiast faktycznie łatwiej zwalić, że coś nam nie wyszło na tusze, niż przyznać, z to nasza wina.
21 maja 2019, 10:54
Lepiej być chudą. Mi zawsze łatwiej i szybko było tyć niż chudnąć. Właściwie ta różnica jest nieporównywalna. Więc boję się w odwrotną stronę.
21 maja 2019, 11:28
Ja nigdy nie byłam podrywana, zaczepiana, zapraszana na randki przez gości z ulicy, nigdy nie byłam w centrum uwagi i nigdy się niczym nie wyróżniałam, także nie miałam potrzeby chować się za tusza. Natomiast faktycznie łatwiej zwalić, że coś nam nie wyszło na tusze, niż przyznać, z to nasza wina.
A tego to ja nie rozumiem. Na tusze to mozna zwalic, ze komus sklon z dotknieciem podlogi palcami albo maraton nie wyszedl.
21 maja 2019, 11:35
Mnie nadmierne kilogramy doprowadzają do płaczu za każdym razem gdy mam gdzieś "wyjść" i patrzę w lustro .Ja czuje się fatalnie z nadwagą ,Wydaje mi się że wszyscy się na mnie gapią i w życiu nie pomyślałabym że mogę schować się za moją tuszą.
21 maja 2019, 11:46
Mnie nadmierne kilogramy doprowadzają do płaczu za każdym razem gdy mam gdzieś "wyjść" i patrzę w lustro .Ja czuje się fatalnie z nadwagą ,Wydaje mi się że wszyscy się na mnie gapią i w życiu nie pomyślałabym że mogę schować się za moją tuszą.
nie o takie "chowanie" chodzi, tylko poczucie jestem gruba i beznadziejna, nikt sie po mnie niczego nie spodziewa, więc nikogo nie zawiodę, a potwierdzenie już mnie nie boli, a nawet jak boli, to jestem gruba i beznadziejna więc na to zasługuję.
Edytowany przez Cyrica 21 maja 2019, 11:46
21 maja 2019, 12:23
Może chodzi o to, że nadwaga jest tym, na co można zwalić swoje niepowodzenia życiowe. Zawsze można stwierdzić "nic mi się nie udaje, bo jestem gruba". I po problemie. A kiedy się zrzuci ten balast, to co? Trzeba będzie przyznać się do swojej nieporadności w różnych dziedzinach życia?
Czytałam kiedyś w jakiejś książce, że zwierzęta mają podobnie z tyciem. Te udomowione zwierzęta. I kot autora był strasznym obżartuchem i łasuchem do czasu, aż go pogonił jakiś inny kocur z sąsiedztwa. Nagle włączył się temu grubaskowi tryb "jestem gruby, więc nie mam szans na ucieczkę" i kocisko... schudło. Wcale bez żadnych diet czy głodówek. No i autor tej książki też zalecał wizualizacje, że goni nas jakiś tygrys. Ale mi to głupie się wydawało...
21 maja 2019, 13:11
Teraz, odkąd jestem chora i nie potrafię wyjść z tej choroby wolałabym być gruba. Nie bałam się jeść, byłam szczęśliwa, lubiana. Nie podobałam się sobie, ale potrafiłam zjeść ulubiony sernik, lody, kotleta i nie panikowac. Teraz boję się zjeść nawet pieczonego kurczaka czy mintaja, a wiem że muszę przytyc. Mam zniszona psychikę, stan ciała. Jak byłam grubsza to było inaczej...
21 maja 2019, 13:52
Ostatnio mam takie rozkminy psychologiczne. Zauważyłam, że podczas zrzucania wagi zdarza mi się mieć taki dziwny rodzaj lęku i dyskomfortu. Jakbym gdzieś podświadomie nie chciała chudnąć. Nie rozumiem tego, a chciałabym, bo wydaje mi się, że zrozumienie tego mogłoby być kluczem do definitywnego skończenia z nadwagą raz na zawsze. Gdzies czytałam, że nadmiarowe kilogramy dają pewne poczucie bezpieczeństwa. Jakby ukrycie się za czymś. Słyszałyście o czymś takim? A może chodzi o coś innego?
No ale to są Twoje rozkminy i Ty powinnaś dojść do wniosku, jakie korzyści Ci daje otyłość, a co by się zmieniło gdybyś schudła? Mi się nie chce filozofować ogólnikowo, tylko w tym wypadku interesuje mnie Twoja osoba, bo temat wydaje mi się naprawdę ciekawy. Czego konkretnie dotyczy ten Twój lęk przed chudnięciem? Boisz się, że będziesz musiała wymienić sporą część garderoby, a nienawidzisz zakupów? A może myślisz sobie, że schudniesz tylko na chwilkę a potem znowu przytyjesz i cała Twoja praca i samokontrola pójdą na marne?
Jak długo masz nadwagę? Czy Ty kiedykolwiek byłaś szczupła i jak się wtedy czułaś? Może po prostu przyzwyczaiłaś się do swojej otyłości, masz na tyle rozwinięte poczucie własnej wartości, że do pełni szczęścia nie potrzeba Ci wychudzonej pupy? A może boisz się, że Twoje ciało po schudnięciu będzie brzydkie i będziesz musiała duuuuuuuuużo pracy włożyć nad tym, żeby je jakoś podreperować ? Może z drugiej strony akceptujesz siebie tak bardzo, że nie potrzebujesz tak naprawdę chudnięcia? Do niczego to Ci nie jest potrzebne, bo Twój partner też lubi Twoje krągłości? No i gdzie tu jest powód do chudnięcia?
No i skoro już tak rozkminiasz, to musisz chyba dojść do jakiś wniosków, prawda? Dlaczego miałabyś się bać schudnąć? Odpowiedz mi proszę .
21 maja 2019, 14:04
No ale to są Twoje rozkminy i Ty powinnaś dojść do wniosku, jakie korzyści Ci daje otyłość, a co by się zmieniło gdybyś schudła? Mi się nie chce filozofować ogólnikowo, tylko w tym wypadku interesuje mnie Twoja osoba, bo temat wydaje mi się naprawdę ciekawy. Czego konkretnie dotyczy ten Twój lęk przed chudnięciem? Boisz się, że będziesz musiała wymienić sporą część garderoby, a nienawidzisz zakupów? A może myślisz sobie, że schudniesz tylko na chwilkę a potem znowu przytyjesz i cała Twoja praca i samokontrola pójdą na marne? Jak długo masz nadwagę? Czy Ty kiedykolwiek byłaś szczupła i jak się wtedy czułaś? Może po prostu przyzwyczaiłaś się do swojej otyłości, masz na tyle rozwinięte poczucie własnej wartości, że do pełni szczęścia nie potrzeba Ci wychudzonej pupy? A może boisz się, że Twoje ciało po schudnięciu będzie brzydkie i będziesz musiała duuuuuuuuużo pracy włożyć nad tym, żeby je jakoś podreperować ? Może z drugiej strony akceptujesz siebie tak bardzo, że nie potrzebujesz tak naprawdę chudnięcia? Do niczego to Ci nie jest potrzebne, bo Twój partner też lubi Twoje krągłości? No i gdzie tu jest powód do chudnięcia?No i skoro już tak rozkminiasz, to musisz chyba dojść do jakiś wniosków, prawda? Dlaczego miałabyś się bać schudnąć? Odpowiedz mi proszę .Ostatnio mam takie rozkminy psychologiczne. Zauważyłam, że podczas zrzucania wagi zdarza mi się mieć taki dziwny rodzaj lęku i dyskomfortu. Jakbym gdzieś podświadomie nie chciała chudnąć. Nie rozumiem tego, a chciałabym, bo wydaje mi się, że zrozumienie tego mogłoby być kluczem do definitywnego skończenia z nadwagą raz na zawsze. Gdzies czytałam, że nadmiarowe kilogramy dają pewne poczucie bezpieczeństwa. Jakby ukrycie się za czymś. Słyszałyście o czymś takim? A może chodzi o coś innego?
21 maja 2019, 14:06
będąc grubą (nadwaga 5kg):
- faceci nie patrzeli się na mnie jak na kawałek mięsa (nie wiem jak kogoś może to jarać)
- miałam więcej koleżanek (wprost zaczęły mówić później coś w stylu nigdzie z tobą nie idę bo ty masz talię)