- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
20 maja 2019, 22:08
Ostatnio mam takie rozkminy psychologiczne. Zauważyłam, że podczas zrzucania wagi zdarza mi się mieć taki dziwny rodzaj lęku i dyskomfortu. Jakbym gdzieś podświadomie nie chciała chudnąć. Nie rozumiem tego, a chciałabym, bo wydaje mi się, że zrozumienie tego mogłoby być kluczem do definitywnego skończenia z nadwagą raz na zawsze. Gdzies czytałam, że nadmiarowe kilogramy dają pewne poczucie bezpieczeństwa. Jakby ukrycie się za czymś. Słyszałyście o czymś takim? A może chodzi o coś innego?
21 maja 2019, 14:07
To nazywa się autosabotaż. Bierze się z wewnętrznego przekonania, że nie jest się wystarczająco dobrym, nie zasługuje się na coś, ze strachu przed wzięciem odpowiedzialności za swoje życie i może dotknąć różnych sfer życia. Jedni się obżerają, inni niszczą swoje relacje z ludźmi, partnerami, a inni będą sabotować swoje życie zawodowe, finansowe.
Samo uświadomienie sobie mechanizmu to już dużo, ale trzeba też poświęcić kilka dni, tygodni, żeby usiąść w ciszy i "zajrzeć" w głąb siebie, jakie właściwie uczucia leżą u podłoża naszych problemów. Dopóki ich nie przepracujemy, nasza podświadomość będzie nas "chronić".
Tutaj pani mówi o tym z punktu widzenia "akademickiej" psychologii (polecam cały kanał swoją drogą):
Jeśli ktoś interesuje rozwojem duchowym, ezoteryką, to na priv mogę wysłać linki do kanałów, w którym problem omówiony jest w trochę bardziej schizowy spoósb :)
Edytowany przez Eva1990 21 maja 2019, 14:18
21 maja 2019, 15:00
A tego to ja nie rozumiem. Na tusze to mozna zwalic, ze komus sklon z dotknieciem podlogi palcami albo maraton nie wyszedl.Ja nigdy nie byłam podrywana, zaczepiana, zapraszana na randki przez gości z ulicy, nigdy nie byłam w centrum uwagi i nigdy się niczym nie wyróżniałam, także nie miałam potrzeby chować się za tusza. Natomiast faktycznie łatwiej zwalić, że coś nam nie wyszło na tusze, niż przyznać, z to nasza wina.
No co Ty, nie słyszałaś nigdy jak to ładne i chude mają w życiu łatwiej? Jak to ktoś nie dostał pracy bo przyszła chuda ładna i zgarnęła robotę sprzed nosa? Że ktoś nie dba o siebie, nie wychodzi z domu, nie ma zainteresowań bo i tak jest gruby i nikt go nie pokocha i generalnie nie warto bo całe życie jest do dupy bo waga 100 kg? Ej no.
itd.
21 maja 2019, 15:46
No co Ty, nie słyszałaś nigdy jak to ładne i chude mają w życiu łatwiej? Jak to ktoś nie dostał pracy bo przyszła chuda ładna i zgarnęła robotę sprzed nosa? Że ktoś nie dba o siebie, nie wychodzi z domu, nie ma zainteresowań bo i tak jest gruby i nikt go nie pokocha i generalnie nie warto bo całe życie jest do dupy bo waga 100 kg? Ej no. itd.A tego to ja nie rozumiem. Na tusze to mozna zwalic, ze komus sklon z dotknieciem podlogi palcami albo maraton nie wyszedl.Ja nigdy nie byłam podrywana, zaczepiana, zapraszana na randki przez gości z ulicy, nigdy nie byłam w centrum uwagi i nigdy się niczym nie wyróżniałam, także nie miałam potrzeby chować się za tusza. Natomiast faktycznie łatwiej zwalić, że coś nam nie wyszło na tusze, niż przyznać, z to nasza wina.
No to jest wlasnie bzdura.
21 maja 2019, 15:55
Chciałam napisać podobny komentarz do araksol poza tą starością (ale ja i w wieku stu lat pewnie nie przyjmę do wiadomości starości ;) ) . Właśnie nadwaga / otyłość również mi daje poczucie bezpieczeństwa. Zawsze nie znosiłam różnych podrywów i zaczepek czy nawet komplementów dotyczących mojej urody. Przytyłam i się skończyło ;)
No co Wy dziewczyny? Tyc, aby nie slyszec komplementów. To brzmi jak wyznanie gwalconej lub molestowanej.
Komplementy i zaczepki zdazaja sie niezaleznie od urody, wieku i wagi. Ja nie przywiazuje sie ani do komplementow ani do negatywnych komentarzy na moj temat. Ot, czyjes slowa, uzaleznione od sytuacji, humoru, nastroju, pogody....
21 maja 2019, 16:09
Ja to rozumiem. Byłam w przeszłości niemiło potraktowana przez dwóch facetów i teraz prawdę mówiąc nawet nie mam ochoty na żadne związki czy randki, a będąc gruba nie muszę się przejmować i spławiać bo i tak nikt nie zaczepia. Mam nawet takie nie wiem na ile racjonalne myśli że jest dużo mniejsze ryzyko że ktoś zgwałci brzydką grubaskę :D
Poza tym też na myśl o odchudzaniu obawiam się że albo mimo wyrzeczeń nie schudnę, albo zaraz przytyję. Nie chcę słyszeć komentarzy "o, schudłaś" żeby za chwilę było "o, już przytyłaś znowu". Wiem też że moje ciało nawet po schudnięciu będzie brzydkie (rozstępy, choroby skóry, kiepskie proporcje, obwisłe cycki) i teraz, jak jestem gruba nikt się po mnie nie spodziewa cudów, a co jak schudnę i w ubraniu będzie dobrze a bez ubrania tragedia i rozczarowanie?
No i jak jesteś gruba i ktoś cię lubi no to cię lubi, jak jesteś szczupła i ładna nigdy nie wiesz czy to faktyczna sympatia, czy ludzie są milsi w twarz a za plecami dupe obrabiają.
Edytowany przez nucleargirl 21 maja 2019, 16:11
21 maja 2019, 16:31
Ja to rozumiem. Byłam w przeszłości niemiło potraktowana przez dwóch facetów i teraz prawdę mówiąc nawet nie mam ochoty na żadne związki czy randki, a będąc gruba nie muszę się przejmować i spławiać bo i tak nikt nie zaczepia. Mam nawet takie nie wiem na ile racjonalne myśli że jest dużo mniejsze ryzyko że ktoś zgwałci brzydką grubaskę :D Poza tym też na myśl o odchudzaniu obawiam się że albo mimo wyrzeczeń nie schudnę, albo zaraz przytyję. Nie chcę słyszeć komentarzy "o, schudłaś" żeby za chwilę było "o, już przytyłaś znowu". Wiem też że moje ciało nawet po schudnięciu będzie brzydkie (rozstępy, choroby skóry, kiepskie proporcje, obwisłe cycki) i teraz, jak jestem gruba nikt się po mnie nie spodziewa cudów, a co jak schudnę i w ubraniu będzie dobrze a bez ubrania tragedia i rozczarowanie?No i jak jesteś gruba i ktoś cię lubi no to cię lubi, jak jesteś szczupła i ładna nigdy nie wiesz czy to faktyczna sympatia, czy ludzie są milsi w twarz a za plecami dupe obrabiają.
Edytowany przez ggeisha 21 maja 2019, 16:31
21 maja 2019, 17:26
Tez uwazam, ze to taki mechanizm samoobronny. Psychologiem nie jestem i o psychologii wiem tyle, ile dowiedzialam sie, glownie o sobie, z wlasnej terapii i z wielu ksiazek na ten temat, ale moja teoria jest taka, ze nasza podswiadomosc to jest troche taka zlosliwica - zeby ladnie to ujac. Mysle, ze osoby (przynajmniej ja tak mialam), ktore od zawsze byly grubsze, czesto slyszaly na ten temat komentarze i maja niska samoocene po prostu boja sie cos zmieniac. Tluszcz to jest taka troche strefa komfortu (chociaz wcale komfortowe czesto to nie jest), cos na zasadzie "jest ch*jowo, ale stabilnie" - co jak sie zmienie i bedzie gorzej?
21 maja 2019, 17:29
Ja to rozumiem. Byłam w przeszłości niemiło potraktowana przez dwóch facetów i teraz prawdę mówiąc nawet nie mam ochoty na żadne związki czy randki, a będąc gruba nie muszę się przejmować i spławiać bo i tak nikt nie zaczepia. Mam nawet takie nie wiem na ile racjonalne myśli że jest dużo mniejsze ryzyko że ktoś zgwałci brzydką grubaskę :D Poza tym też na myśl o odchudzaniu obawiam się że albo mimo wyrzeczeń nie schudnę, albo zaraz przytyję. Nie chcę słyszeć komentarzy "o, schudłaś" żeby za chwilę było "o, już przytyłaś znowu". Wiem też że moje ciało nawet po schudnięciu będzie brzydkie (rozstępy, choroby skóry, kiepskie proporcje, obwisłe cycki) i teraz, jak jestem gruba nikt się po mnie nie spodziewa cudów, a co jak schudnę i w ubraniu będzie dobrze a bez ubrania tragedia i rozczarowanie?No i jak jesteś gruba i ktoś cię lubi no to cię lubi, jak jesteś szczupła i ładna nigdy nie wiesz czy to faktyczna sympatia, czy ludzie są milsi w twarz a za plecami dupe obrabiają.O tak! Bardzo dobre spostrzeżenie!!!
Czyli jak ktoś gruby to już nie jest ładny? Waga nie ma nic do rzeczy z "obrabianiem dupy". Można obgadać i wyśmiać za plecami zarówno szczupłego jak i grubego, a w twarz szczerzyć kły w sympatycznym uśmiechu. Naprawdę.
21 maja 2019, 17:36
Czyli jak ktoś gruby to już nie jest ładny? Waga nie ma nic do rzeczy z "obrabianiem dupy". Można obgadać i wyśmiać za plecami zarówno szczupłego jak i grubego, a w twarz szczerzyć kły w sympatycznym uśmiechu. Naprawdę.O tak! Bardzo dobre spostrzeżenie!!!Ja to rozumiem. Byłam w przeszłości niemiło potraktowana przez dwóch facetów i teraz prawdę mówiąc nawet nie mam ochoty na żadne związki czy randki, a będąc gruba nie muszę się przejmować i spławiać bo i tak nikt nie zaczepia. Mam nawet takie nie wiem na ile racjonalne myśli że jest dużo mniejsze ryzyko że ktoś zgwałci brzydką grubaskę :D Poza tym też na myśl o odchudzaniu obawiam się że albo mimo wyrzeczeń nie schudnę, albo zaraz przytyję. Nie chcę słyszeć komentarzy "o, schudłaś" żeby za chwilę było "o, już przytyłaś znowu". Wiem też że moje ciało nawet po schudnięciu będzie brzydkie (rozstępy, choroby skóry, kiepskie proporcje, obwisłe cycki) i teraz, jak jestem gruba nikt się po mnie nie spodziewa cudów, a co jak schudnę i w ubraniu będzie dobrze a bez ubrania tragedia i rozczarowanie?No i jak jesteś gruba i ktoś cię lubi no to cię lubi, jak jesteś szczupła i ładna nigdy nie wiesz czy to faktyczna sympatia, czy ludzie są milsi w twarz a za plecami dupe obrabiają.
No ale fakt, że grubego można obgadywać za plecami. Tym bardziej, że najczęściej ma szersze plecy
21 maja 2019, 17:39
.... albo szerszą pupę, bo ktoś może tyć tylko w tym rejonie , np ja.
Edytowany przez Naturalna! 21 maja 2019, 17:43
21 maja 2019, 17:48
Może chodzi o to, że nadwaga jest tym, na co można zwalić swoje niepowodzenia życiowe. Zawsze można stwierdzić "nic mi się nie udaje, bo jestem gruba". I po problemie. A kiedy się zrzuci ten balast, to co? Trzeba będzie przyznać się do swojej nieporadności w różnych dziedzinach życia? Czytałam kiedyś w jakiejś książce, że zwierzęta mają podobnie z tyciem. Te udomowione zwierzęta. I kot autora był strasznym obżartuchem i łasuchem do czasu, aż go pogonił jakiś inny kocur z sąsiedztwa. Nagle włączył się temu grubaskowi tryb "jestem gruby, więc nie mam szans na ucieczkę" i kocisko... schudło. Wcale bez żadnych diet czy głodówek. No i autor tej książki też zalecał wizualizacje, że goni nas jakiś tygrys. Ale mi to głupie się wydawało...
Wlasnie mialam pisac iotym, że dużą część winy, problemy, niepowodzenia można zwalić na tuszę. To bardzo wygodne. A nadwagę czy otyłość można na wiele sposobów usprawiedliwiać, że cała rodzina jest gruba, że złe geny, chora tarczyca, brak czasu na ruch, ciążę itd.
I porównując przykładowe zdania :
- nie mogę znaleźć ladnych ubrań w moim rozmiarze (przez wagę)
- jestem samotna, nie mam partnera ani przyjaciół (przez wagę)
- nie dostałam pracy (przez wagę)
- mam problemy zdrowotne (przez wagę)
Która osoba (szczupła / gruba ) mogłaby spotkać się ze zrozumieniem, a która zostałaby zabita śmiechem gdyby wypowiedziała powyższe zdania?
Edytowany przez Krummel 21 maja 2019, 20:22