- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
10 stycznia 2025, 18:23
Czy doświadczyłyście kiedyś niesamowitych zbiegów okoliczności? Mi się zdarzają całkiem często. Za dzieciaka, na wakacjach nad morzem spotkałam koleżankę z klasy na plaży. Kolejnego roku ta sama sytuacja, ale z koleżanką z podwórka. W dorosłym życiu spotkałam swojego chrzestnego na plaży, choć byłam w tej miejscowości akurat przejazdem i poszliśmy na spacer brzegiem morza.
Taka najnowsza sytuacja, która mi się przypomina: padał deszcz, a ja szlam na spotkanie do kawiarni ze swoim szefem. Słucham sobie na słuchawkach Kaśki Sochackiej. Dochodzę do świateł, a ona mi śpiewa „ja też w w tym deszczu stoję i czekam na zielone”. Dodam, że nie mam Spotify premium, więc leciały jej randomowe utwory. No jakie było prawdopodobieństwo, że coś takiego się wydarzy?
10 stycznia 2025, 19:46
Mam koleżankę z którą dawno temu byłam na obozie młodzieżowym, potem nasza drogi się rozeszły i spotkaliśmy się w studium. Jakiś czas się nie widziałyśmy i potem się spotkaliśmy wirtualnie przez Naszą.Klasę.i okazało się że pracujemy w jednym budynku i mieszkamy na jednym osiedlu, w odległości może 200 m. I nigdy przenigdy nie trafiliśmy przez parę lat na siebie.
Inna historia to kupiłam mieszkanie od gościa który ma sklep koło mojej mamy, mieszkanie w innym mieście, kupione z ogłoszenia, a faceta znałam od lat z tego sklepu właśnie.
Kiedyś naprawiałam sprzęt na gwarancji i zadzwoniła do mnie pani żeby mnie umówić z serwisantem.Pani okazała się moją koleżanką z pierwszej pracy.
To tak na szybko, bo parę jeszcze takich sytuacji miałam, ale te najbardziej zapamiętałam.
10 stycznia 2025, 20:01
Daga, to nie są nieprawdopodobne zbiegi okoliczności. To są zbiegi okoliczności. Których każdego dnia doświadczasz dużo więcej ;) Zracjonalizujesz je sobie i dojdziesz do wniosku, że na każde 10? 20? 50? sytuacji, gdy ktoś śpiewa o temacie X, to ten X się nie wydarza :) A jednak jako ludzie mamy tendencję do zauważania tego 11, 21 i 51 przypadku...
10 stycznia 2025, 21:12
Ja takich historii z serii "świat jest mały" mam bardzo dużo. Własnego męża mi przedstawiano dwa razy. Raz tak normalnie, że się dopiero poznaliśmy. Drugi raz to byłam u wujka w pracy, pukanie do drzwi, wchodzi mój mąż (wtedy się znaliśmy parę miesięcy i jeszcze nie znał całej rodziny). Ten nas sobie przedstawia, mój płacze ze śmiechu, ja stoję jak głupia. Ja nie miałam pojęcia, że się znają, mój nie miał pojęcia że jego znajomy to moja rodzina. Jak poszłam na studia to poznałam chłopaka z drugiego końca Polski, który tak jak ja jest fanem Harrego Pottera. Tak sobie gadamy na ten temat, ja pytam czy zna takiego super bloga, że mój ulubiony, genialny, i tak dalej. Po czym się okazuje, że to był oczywiście jego blog. Byłam na lotnisku (w Stanach) i wpadłam na swoich znajomych ze studiów. Drugi raz na znajomych rodziców na lotnisku we Frankfurcie. Kiedyś też będąc w trakcie jakiejś politycznej dyskusji ze swoją przyjaciółką, wygłaszałam tyradę że ich wszystkich powinni po prostu powiesić na Rynku, albo rozstrzelać. Byłyśmy na ruchomych schodach, na co ona w śmiech. Ja dezorientacja. Więc mi wyjaśniła, że jak byłam przy "wieszać, albo rozstrzelać" to minęłyśmy się z ówczesnym wicemarszałkiem Sejmu :D Sytuacji w stylu idę sobie spacerkiem po mieście i wpadam na swojego wychowawcę z liceum, albo sąsiadkę z domu obok, to już nawet nie liczę, bo niby milionowe miasto, a często mam wrażenie że się tutaj wszyscy znają.
10 stycznia 2025, 23:14
Ja mam często tak, że o kimś pomyślę i w tym samym dniu spotykam go na ulicy (albo taka osoba odwiedza mnie w pracy). Serio, nie widziałam kogoś przez miesiąc albo i dłużej, a w ciągu godziny od rozmyślań, mam go już przed oczyma. Mój rekord to cztery takie "przywołania" na dzień 😅
Edytowany przez Ves91 10 stycznia 2025, 23:14
sobota, 16:35
To pewnie statystyka, ale takie sytuacje potrafią wywołać wrażenie dotykania Absolutu :) Bardzo je lubię.
wtorek, 11:22
moje 3 ulubione: znajomi z osiedla, z tej samej ulicy, z Warszawy, poznani na plazy na Cyprze. Para w podobnym wieku, zdecydowalismy sie razem wypozyczyc samochod. Po drodze sie okazalo, ze wszyscy z Warszawy, z jednego osiedla, z jednej malutkiej (krotkiej ulicy). Potem juz zdarzalo nam sie na siebie wpadac.
Drugi chyba lepszy: przyszlam jako nowa osoba do pracy, biurko w biurko zastalam faceta. Ktoregos razu zapisuje dziecko do lekaraz przez telefon i podaje nazwisko ( dziecko ma po mezu, ja uzywam swojego). I kolega pyta, czy znam pana C. o tym nazwisku. Ja ostroznie, ze ciut znam. A on : to my od niego wynajmujemy mieszkanie od 2 lat (dodam, ze nasze wspolne mieszkanie, ale maz wszystko administracyjnie i organizacyjnie ogarnial). Zatem nasz najemca siedzial naprzeciwko mnie od 2 miesiecy. Dobrze, ze na meza nie nadawalam ani na lokatorow:)
Trzeci: spotkalam naszego eks (i obecnego) premiera (wowczas przewodniczacego Rady) w Cinque Terre w Wloszech. No w sumie moglo sie zdarzyc kazdemu, ale zdarzulo sie mi. 10 lat wczesniej lezelismy kocyk w kocyk w Sopocie na plazy. Czyli taki letni powtarzalny motyw.
wtorek, 22:40
Jak kiedyś u Teściowej coś sobie nuciłam i nagle w radio, słowo w słowo z moim zaczęła lecieć ta piosenka - no serio, aż się tego wystraszyłam 😜
Nie, to nie były christmasowe nuty, tylko chyba Anna Jantar, więc prawdopodobieństwo utrafienia takiego strzału - żadne.
wtorek, 22:48
Hmm nie wiem, takich akcji, ze o kims pomysle i na niego wpadam, to mialam na peczki - nawet w ekstremalnych sytuacjach. Wiec nie wiem, czy bym to traktowala jako zbieg okolicznosci.
Kiedys bylam na obozie ZHP i sie okazalo, ze nasza nowa instruktorka z mezem, to moja rodzina - wlasciwie byla to kuzynka mojej mamy. Zorientowala sie po tym, jak przyszedl do mnie list wtedy i bylo imie i nazwisko mojej mamy, jakos wczesniej nazwiska nie powiazala.
Jak wyjechalam na spontanie na rok do Genewy, to sie okazalo, ze moj kumpel z podstawowki i gimnazjum tez tam bardzo czesto jest, wiec praktycznie przebalowalismy razem caly rok.
A z takich historii innego typu, nie wiem, kiedys sobie pomyslalam, ze moi dziadkowie zmarli a nigdy mi sie nie snili, wiecie, moja mama opowiadala, moi kuzyni, a u mnie cisza w eterze. I tego samego dnia bylam w kosciele i ksiadz w ramach kazania opowiedzial bajke, ktora zawsze opowiadal mi moj dziadek, a ktorej, doslownie, od momentu jego smierci nigdy nie slyszalam.
Aha i jak mialam 7 lat mielismy jechac na wycieczke do Kudowy Zdroju, ale tego dnia wszystko bylo nie tak. Byla to wycieczka autokarowa ze szkoly, w ktorej pracowala moja babcia. Nawet autobus sie popsul do kompletu, zanim ruszyl. I kiedy juz wszyscy dotarli, cos tam naprawiono, a obsuwa byla serio z 1.5h, autokar mial ruszac, to w tym momencie zajechal przed niego moj tato z wiadomoscia, ze moj dziadek zmarl. Mial rano operacje, tato myslal, ze juz odjechalismy dawno ale tamtedy musial jechac do szpitala. Wiec na wycieczke oczywiscie nie pojechalismy. Ale do dzis pamietam ten moment, jak zajezdza droge ruszajacemu autokarowi.
I tez jak byl ten dzien, 12.12.2012 czy ktorys tam, co wieszczony byl koniec swiata 😂 To ja przez caly tydzien mialam jakies dziwne schizy odnosnie tego dnia. Wracalismy z bratem samochodem do PL na przerwe swiateczna i mielismy wypadek, ktory cudem przezylam wlasciwie (z tira jadacego przed nami wylecialo kolo i czesci z naczepy i trzasnelo to prosto w nasza przednia szybe).
Edytowany przez cancri wtorek, 22:59