12 grudnia 2011, 20:35
No ja nawet jakbym chciała to czasu nie mam na bieganie. Wiecie, dziewczyny, mam jakiś weltschmerz totalny ;/
- Dołączył: 2011-01-20
- Miasto: Toruń
- Liczba postów: 518
12 grudnia 2011, 21:35
Cześć, dziewuszki! ;)
Ja nie jestem zadowolona z moich postępów, a być może ich braku. W weekend w moim menu znalazły się naleśniki, placki ziemniaczane i pizza własnej roboty. Pomijając gin ze spritem... Ponadto nie mam tu wagi, więc zważę się dopiero 21-ego, jak wrócę do domciu na święta.
Ale właśnie w sprawie biegania chciałam do Was napisać. Od połowy listopada chodzę do Pure: siłownia i fintess. Bardzo różnorako to robię, ale staram się tam być przynajmniej 4 razy w tygodniu. Na początku biegałam na bieżni ok. 2o minut i bylam wykończona, czasem nawet robiłam przerwę. Ostatnio przebiegłam 30 minut, a dzisiaj... 45 minut z jedną przerwą, a do tego oscylowało to między prędkościami 8,5-10 km/h, więc dla mnie szok totalny. Ale czułam się wyśmienicie! Zwłaszcza, że Panowie na bieżniach obok wymiękli dużo szybciej... ;P
Proszę Was o pomoc, a konkretniej jakieś doświadczenia w sprawie biegania. Czy takie 45 minut trzy razy w tygodniu plus inne zajęcia w tygodniu dadzą dobre wyniki?
Jeśli chodzi o fitness, to polecam TBC i ABT. ABT są na dolną partię ciała i potrafią wykończyć. Kiedy nie chodziłam do Pure, ćwiczyłam z filmikami, więc to Wam też bardzo polecam, bo motywujące jest na pewno.
Mam nadzieję, że ktoś dotrwał do końca :(
ejnochybanie! Miłego pobytu w Toronto <3 ;)
12 grudnia 2011, 22:39
Nie ograniam, o co chodzi z Toronto :P
Jeśli chodzi o moje bieganie, to nie mogę się pochwalić jakimś specjalnymi osiągnięciami, ale i tak jestem z siebie dumna. Kiedyś z całego serca nienawidziłam biegania, ale wiem, że dużo daje i byłam zazdrosna, że inni to potrafią, a ja nie, więc się zawzięłam i zaczęłam. Najpierw biegałam 6 razy po 1 min biegu/4 min marszu i stopniowo zwiększałam ten dystans, a teraz biegam 20 min biegu, 2 minuty marszu, 8 min biegu i mam zamiar stopniowo likwidować ten marsz i biegać całe 30 minut, a potem wydłużać ten czas i przyspieszać tempo, ale wiem, że to będzie wymagało dużo samozaparcia i czasu. Motywuje mnie myśl, że już naprawdę dużo zrobiłam i nie chcę tego zaprzepaścić.
- Dołączył: 2011-11-22
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 152
12 grudnia 2011, 22:51
U mnie spadło 0,5 kg. W sumie to dobrze patrząc na to, jak mi ostatnio idzie.
Ale wiecie co.. Zjadłam dzisiaj całe opakowanie toffifee...
Zawsze rano jest ok, ale później już gorzej. A zwłaszcza wieczorem.
Ale się głupio czuje, bo ostatnio ciągle narzekam..
Pocieszę się tym, że odchudzam się miesiąc i schudłam 4kg. To chyba dobrze?
Od jutra musi być ok!
12 grudnia 2011, 22:57
Ojtam, ojtam, porrk. Ja też ciągle narzekam, ale jesteśmy tu od tego, żeby się nawzajem wysłuchiwać. Ja od 5.11 schudłam ok 4 kg i mnie nie satysfakcjonuje ten wynik, bo wiem, że mogłoby być więcej, gdybym się postarała. Ale mam zamiar nadrobić. Ja wczoraj o 23 zjadłam całą paczkę ciastek, więc nie jesteś sama, kotku ;)
- Dołączył: 2011-01-20
- Miasto: Toruń
- Liczba postów: 518
12 grudnia 2011, 22:57
Sunshine coś wiem o nienawiści do biegania... Mnie to dręczy od podstawówki. Co prawda nadal mam wrażenie, że bieganie na bieżni jest trochę inne od tego na dworze (łatwiejsze), ale przynajmniej widzę swoje postępy z dokładnością do km/h, czasu i kalorii ;) Już się cieszę na jutrzejsze ranne biegi, bylebym tylko nie dała plamy, bo z rana to energią raczej się nie tryska...
Toronto= Toruń ;P
- Dołączył: 2011-11-22
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 152
12 grudnia 2011, 23:04
Ja gdybym się postarała, też mogłabym więcej.. I też nadrobie :D
Taaak, to prawda, że z rana energią się nie tryska.. Czasami wieczorem mówię sobie, że pójdę do szkoły na piechotę (idzie się jakieś max chyba 40 min), ale jak wstaję rano to od razu wybijam sobie ten pomysł z głowy. Ale może jutro stanie się cud i wstanę na tyle wcześnie i wyjdę w ten mróz? :D I wrócę też na piechote, to by było jakoś ponad godzina marszu, i tak od pon do piątku.. To by było coś.
- Dołączył: 2011-11-22
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 152
12 grudnia 2011, 23:05
Ja gdybym się postarała, też mogłabym więcej.. I też nadrobie :D
Taaak, to prawda, że z rana energią się nie tryska.. Czasami wieczorem mówię sobie, że pójdę do szkoły na piechotę (idzie się jakieś max chyba 40 min), ale jak wstaję rano to od razu wybijam sobie ten pomysł z głowy. Ale może jutro stanie się cud i wstanę na tyle wcześnie i wyjdę w ten mróz? :D I wrócę też na piechote, to by było jakoś ponad godzina marszu, i tak od pon do piątku.. To by było coś.
12 grudnia 2011, 23:05
Ach, o to chodziło! W sumie mogłam się domyślić :P
Ja wiem o coś o nietryskaniu energią z rana. Sama codziennie rano nastawiam budzik na wcześniejszą godzinę z nadzieją na to, że wstanę i poćwiczę, ale wychodzi jak wychodzi, czyli nie wychodzi wcale :P
12 grudnia 2011, 23:08
Ach, o to chodziło! W sumie mogłam się domyślić :P
Ja wiem o coś o nietryskaniu energią z rana. Sama codziennie rano nastawiam budzik na wcześniejszą godzinę z nadzieją na to, że wstanę i poćwiczę, ale wychodzi jak wychodzi, czyli nie wychodzi wcale :P