Temat: Boję się zimy...

W zimę zawsze tyje ok. 10 kg, więcej jem, mniej się ruszam.. wy też macie taki problem..? Jak sobie z tym radzicie?
Nic dziewnego - zimą wszyscy przybici zazwyczaj chodzą i nic się nei chce robić. Zaplanuj sobie inaczej zimę - chodź na siłownię, wyłaź z domu, spaceruj, a i nawet biegaj jak chcesz. No i pilnuj się z jedzeniem to albo nie przytyjesz, albo będzie o wiele mniej niż 10 kg.
Nie boję się, całą zimę utrzymywałam wagę.
Pasek wagi
nie bo je sie  bo najbardziej lubię zimę i wiosnę. Ja własnie teraz w upalne lato mniej wychodzę bo nie znoszę ciepła. No a święta mi nie szkodzą. gorzej jak wpadnę w ciąg obżarstwa..hehe no ale zawsze od stycznia wracam na dobre tory.
Pasek wagi
Ja tak 2 lub 3 ale zawsze od stycznia biorę się za siebie . ! 10 kg. to dużo  , musisz nie żałować sobie...
Pasek wagi
Poza tym zimą są świętą... jupi!
Pasek wagi
mi trudniej latem gdy jest cieplo i pelno spotkan i piwkowanie =) za to zima wytarczylo ze wychodzilam za pozno na pociag - taka przebiezka przeplatana z mega szybkim marszem dzialala cuda :D poza tym zima troche wiecej czasu sie spedza w domu wiec tym samym jest czas na cwiczenia ;)
Pasek wagi
Ja się nie boję zimy-ja się boję lata. Oczywiście, jeżeli chodzi o zchowanie szcupłej sylwetki. Dużo prostsze jest to zimą-idę na kijki, na spacer, mam dużo ruchu. A latem, szczególnie gdy jest tak niesamowicie gorąco? Ani  ruszyć się nie można; człowiek przejdzie dwa kroki i już jest mokry i musi się napić. Także dla odchudzania lato, a zwłaszcza takie upalne, to najgorsza pora. Jakąkolwiek aktywność teraz można podejmować albo bardzo wczesnie rano albo późnym wieczorem a jazda np. na rowerze w taki upał to już zagrożenie dla zdrowia.
a ja w zimę chudnę najczsciej
też gorsze u mnie jest lato

soraka napisał(a):

10 kg przez jedną zimę? niemożliwe...
Możliwe, u mnie było 2 lata temu i 15 
Dla mnie zima zawsze była wyzwaniem i w zeszłym roku postanowiłam z nią walczyć. Przede wszystkim porzuciłam wszelkie diety, jadłam normalnie i zdrowo, zaczęłam ćwiczyć. Nie pozwalałam sobie na dopuszczenie do depresyjnych, zimowych wieczorów, kiedy łatwo na zajadanie. W gorszych chwilach opatulałam się i wychodziłam na spacer, i jakoś tak zleciało. Czasami traciłam kontrolę i czułam się ze sobą potwornie, ale wiedziałam, że jedzenie w niczym nie pomoże. W tym roku przez zimę przybył mi tylko 1 kg i jestem z siebie bardzo, bardzo dumna.
teraz tylko trzymam wagę a rok temu schudłam właśnie zimą :D żadna pora roku mi nie straszna

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.