- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
20 marca 2017, 09:28
W dzisiejszych czasach kobiety mają więcej obowiązków i mniej czasu dla siebie niestety . Cały nas czas wypełnia praca i obowiązki domowe . Nie twierdzę że to złe, kochamy nasze rodziny i staramy się z całych sił, ale co z nami ? Postanawiam dziennie poświęcić sobie godzinkę ! Nie będzie łatwo , nie umiem myśleć tylko o sobie ale spróbuję . Zapraszam godzina dziennie dla nas !
20 marca 2017, 13:30
Kto ma więcej obowiązków to ma. Inni cenią czas dla siebie. To kwestia priorytetów i wyborów, ustawienia się w życiu. Tyranie czy wyścig szczurów, brzydki zwrot ale prawdziwy nie koniecznie dotyczą wszystkich kobiet przecież...
Właśnie, niech każdy mówi za siebie. Nie trzeba być wcale jakąś cierpiętnicą. W domu nie musi być sterylnie jak w szpitalu, nie trzeba też pracowac po 12 godzin dziennie a potem narzekać że nie ma się na nic innego czasu. Nie każdy musi mieć też codziennie obiad z dwóch dań. Ale to moja opinia. ;-)
Jest jeszcze kwestia tego że faceci często mogliby, a nie chcą kobiety odciązyć. A kobieta zamiast oczekiwać tej pomocy godzi się na taki stan rzeczy bo jeszcze mężuś się obrazi.
20 marca 2017, 14:10
Wszystko jest kwestią organizacji. Podziału obowiązków - sprawiedliwego! Jestem typem osoby, która ciągle coś robi i ciągle na głupie pytania rodziny/znajomych: "czy widziałaś ten program w telewizji?" Odpowiadam zgodnie z prawdą: "nie oglądamy telewizji". Moja teściowa wiecznie opowiada/podkreśla przy każdym spotkaniu- jaka to ona jest zapracowana ale telewizor u nich chodzi ciągle. Cokolwiek robi -w tle telewizor i świetnie się orientuje co w danym programie się dzieje. Takich osób jest więcej. Nie rozumieją - jak możemy nie oglądać TV - wręcz chyba nam nie wierzą - he he. Gdy jednak opowiadamy, że chodzimy z mężem na siłownie 3x tydzień(to nasz czas tylko we 2kę :D), kiedy się da na k godzinne spacery z dzieckiem, w weekendy jakieś wypady w góry, rowery, no cokolwiek -byle by tylko wyjść z domu - jeśli jest taka możliwość. Dodatkowe zlecenia wieczorami (by dorobić na te nasze wyjazdy). To słyszymy, że oni nie mają czasu na takie fanaberie jak siłownia itp. czy na dodatkową pracę. No cóż, my nie mamy czasu na wieczór przed tv i piwko po pracy. Kwestia wyboru - moim skromnym zdaniem.
ps: oglądamy filmy i seriale - te, które sami sobie wybierzemy - wtedy kiedy mamy trochę luźniejszy okres (bez dodatkowych zleceń). Za to gdy sprzątamy leci muzyka, nagrania na yt z koncertów - ale sprzątamy wszyscy (razem z juniorem). Jest podział i wszyscy działamy. Da się cały dom ogarnąć w 30min do godziny (zależy jak dokładnie się sprząta :P). U nas ja mam rejon w salonie z aneksem kuchennym: ścieram kurze, nastawiam zmywarke i wszystk bez podłogi ogarniam, mąż sprząta w tym czasie łazienkę, młody swój pokój i robi porządek w przedpokoju, zaczyna odkurzać. Jak ja skończę swoje i mąż, to junior leci z odkurzaczem resztę mieszkania. Polecam - u nas się to sprawdza a przy ulubionej muzyce to nie jest jakieś wielkie poświęcenie. Co do prania: ja nastawiam - ustalam kiedy co prać by niczego nie brakowało. Mąż wiesza, każdy swoje składa i sobie do szafy chowa. Zakupy robimy w trakcei spaceru/ latem często są to rowery - jedziemy wtedy do parku z piłką, paletkami ;). Książki czytam w autobusie.
20 marca 2017, 14:25
Od razu zaznacze, ze nikogo nie chce krytykowac, tylko wyrazic swoja opinie.
Wydaje mi sie, ze czesto kobiety same sobie za duzo narzucaja. Przynajmniej niektore. Codziennie robia takie porzadki jak wiekszosc raz na tydzien, albo rzadziej. Codziennie gotuja pracochlonne obiady. Itp. Itd. Wtedy nie dziwie sie, ze nawet nie pracujac lub pracujac na nietypowe zmiany mozna byc skonanym... Szczegolnie jesli nie prosza/ nie korzystaja z pomocy reszty domownikow.
I tez fakt... Mozna bardzo zgnusniec, kiedy ma sie "za duzo" czasu. Jestem doskonalym przykladem. Czekam az uda mi sie zajsc w ciaze i miec dziecko :) Wtedy juz bede musiala inaczej organizowac czas :) Tym bardziej, ze mam super meza, ktory juz teraz bierze udzial w dbaniu o dom, a co dopiero kirdy bede w ciazy lub kiedy "Szkodnik" sie urodzi :)
20 marca 2017, 14:31
No nie wiem, mój mąż wykonuje większość domowych obowiązków. Sprząta, odkurza, gotuje, robi pranie, wynosi śmieci, robi zakupy. Ja mam za to na głowie dzieci. Nie wyobrażam sobie, żebym miała po pracy harować jak wół, a mąż miałby leżeć na kanapie i przerzucać kanały od TV.
20 marca 2017, 15:05
No to polecam faceta zaangazowac w obowiazku domowe i po problemie.pracuje ok 50godzin tyg,do tego wlasny bizness ,chodze na silownie 5 razy w tyg,znajduje czas i ogarnac chate (z mezem na pol)i obejrzec serial i isc na zajecia hiszpanskiego itd. Nie mam co prawda dzieci,ale uwazam ze kazda kobieta jesli chce bedzie w stanie tak zorganizowac czas i oddelegowac czesc zdjec najblizszym,ze znajdzie dla siebie te "godzinke ". Nie rozumiem kobiet,ktore robia wszystko same,a pozniej narzekaja ze nie maja czasu dla siebie.
Edytowany przez 20 marca 2017, 15:05
20 marca 2017, 16:19
Nie mam jeszcze dzieci i w tej chwili sobie tego nie wyobrazam, wlasnie ze wzgledu na oragnizacje czasu i czas dla siebie, który bardzo sobie cenię. Pracuję średnio do 17, czasem krócej/dłużej, gotuję obiady codziennie/co drugi dzień, czasem coś posprzątam i znajduję w tym czas na książkę i siłownię. Nie wiem, jak radzą sobie kobiety, które mają dzieci, muszą te dzieci odebrać z przedszkola, szkoły, zająć się jeszcze nimi- chyba trzeba się na to decydować na innym etapie niż teraz jestem ja:P
20 marca 2017, 18:44
Nie mam jeszcze dzieci i w tej chwili sobie tego nie wyobrazam, wlasnie ze wzgledu na oragnizacje czasu i czas dla siebie, który bardzo sobie cenię. Pracuję średnio do 17, czasem krócej/dłużej, gotuję obiady codziennie/co drugi dzień, czasem coś posprzątam i znajduję w tym czas na książkę i siłownię. Nie wiem, jak radzą sobie kobiety, które mają dzieci, muszą te dzieci odebrać z przedszkola, szkoły, zająć się jeszcze nimi- chyba trzeba się na to decydować na innym etapie niż teraz jestem ja:P
Jako matka 11latka:
książki czytam w autobusie/ stojąc w kolejce- czekając na coś (np w trakcie zabiegów rehabilitacyjnych)
muzyki słucham w autobusie/aucie/ w domu podczas sprzątania czy innych obowiązków jednocześnie podrygując (to prawie jak ćwiczenia)
zamiast cardio itp chodzimy na rodzinne spacery prawie codziennie: mam 2 w1 godzinę lekkiego ruchu i czas poświęcony rodzinie - jak potrzebujesz czegoś bardziej intensywnego: polecam kopanie piłką lub grę w paletki, intensywny rower, chodzenie po górach w ramach weekendowych wypadów - można i pobiegać i się zmęczyć :P i tu całkiem na serio
Na siłownię chodzimy z mężem wcześnie rano: na szczęście świetlica otwierana jest od 7 rano - można podrzucić dziecko i 10 minut później już zacząć ćwiczyć :P Jak był mniejszy to tak właśnie robiliśmy teraz już sam jedzie do szkoły więc możemy być na siłowni cześniej. To jest nasz czas tylko we 2 z mężem :D razem się motywujemy, wdzięczymy do siebie, flirtujemy ;) aby skrócić trening nie robię przerw między seriami: tylko po zrobieniu jednej serii na dane partie ide od razu na maszyne na inne partie i tak na zmiane - raz na ręce raz na nogi a potem na brzuch.
Sprzątamy razem - całą rodziną - dziecko też pomaga. MAmy w domu strefy - dla gości (pokój dzienny z aneksem, łązienka, przedpokój) i tam staramy się stale ogarniać by było jako tako gdyby ktoś wpadł bez zapowiedzi - np sąsiadka po cukier ;) a sypialnia i pokój syna i garderoba - to strefa tylko dla nas - jeśli nie mam czasu by było idealnie to olewam i np nie ścielę łóżka rano, mąż ma wieczny bajzel na swoim biurku (ten typ co tylko w bałaganie wie gdzie co ma i twierdzi, ze to nie bałagan ale jego wizja uporządkowania) i w swojej części garderoby, syn w pokoju sprząta jak musi = raz w tygodniu jak mu każemy przy cotygodniowym sprzątaniu całego mieszkania. Nie czepiam się tego - póki w części "dla gości" pomagają ogarniać i nie robią zbyt wielkiego bajzu ;) taki kompromis :D
Czas do 20ej - to czas na spacer (po drodze zakupy) zaraz po pracy. Po powrocie ze spaceru ja zazwyczaj nastawiam pranie, robie kolacje, rozpakowywuje zakupy - wtedy maż pomaga juniorowi w lekcjach. Jeśli nie ma lekcji już młody wcześniej odrobił i jest ok to razem robimy kolacje z mężem a młody ma czas na multimedia: komputer/gry w ramach nagrody. Po kolacji mąż rozwiesza pranie ja ogarniam po kolacji. Pranie co drugi dzień, w inne dni w tym czasie jak trzeba to się sprząta na szybko razem. Potem junior idzie do łóżka - nie musi spać - może czytać książki ale już w łóżku. My jeśli mamy co robić to mamy czas na dodatkowe fuchy/ naukę itp lub czas wolny na serial, film, książkę. Ok 22ej szykujemy się do spania. U nas ten system działa.
W weekend : jesli pogoda pozwala i inne czynniki w sobotę wstajemy jak w tygodniu ok 6ej i jedziemy gdzieś na wycieczkę. W niedzielę śpimy do oporu, jemy wystawne rodzinne śniadanie, my z mężem robimy niedzielny obiad itp a młody ma czas na naukę.potem po południu gdzieś jakiś kościół(jeśli jest pogoda to też staramy się podjechać gdzieś w okolice rynku i co niedziela w innym kościele jesteśmy - przy okazji spacer - bo na rynku nie zaparkujesz i musisz podejść :D).
To tak z grubsza realia u nas wyglądają.
20 marca 2017, 19:10
Faceci też coś robią bez przesady .Trzeba kosić trawę , czyścić piec , palić w piecu, dbać o auta ,itp . Dużo zależy w jakich godzinach pracujesz to ważne .
No, ale ile razy na rok trzeba auto naprawić? (zreszta jak facet nie jest mechanikiem, to sam wszystkiego nie naprawi), czy skosic trawe...?
Skoro tyle pracujesz, to dla mnie naturalne, że powinnas wymagac pomocy w obowiazkach, ktore sa na co dzien! A nie od świeta. Dlaczego ty masz być jedyna odpowiedzialna za chociażby sprzątanie?
20 marca 2017, 19:51
A jak jest u Ciebie z obowiązkami typu gotowanie, sprzątanie, prasowanie, zakupy spożywcze, kąpanie dzieci, odrabianie lekcji? Co robisz Ty a co partner? :) Wydaje mi się, że obok pracy to jest kluczowa sprawa przy posiadaniu czasu tylko dla siebie.
20 marca 2017, 20:47
Tez sie dziwie, bo ja mam czas na wszystko. Praca plus dojazdy, wychodzi jakies 50-55 godzin tyg. , sport, wypady weekendowe, zakupy, ksiazki, internet i tv, obowiazki domowe, spotkania ze znajomymi i mozna dlugo wyliczac . I mam wrazenie, ze jakbym chciala to jeszcze cos dalo by sie wcisnac.
Ustalam sobie priorytety i nie robie z siebie meczennicy. Jestem pedantka i perfekcjonistka i skutecznje z tym walcze:-) Na tym polega sekret. Podobnie nie ma sily, by nie do konca posprzatana na blysk kuchnia powstrzymala mnie przed kawa z kolezanka lub przejazdzka rowerem.
Widze ile czasu przecieka mi przez palce na czynnosci ktore nie sa niezbedne (np przesiadywanie na Vitalii;-) ale godze sie na to z pelna swiadomoscia. Nie mowie jednak, ze taka zalatana jestem , a wczesniej przesiedzialam 2 godziny na Vitce komentujac kolejne "ile waze".
Obowiazkami sie dziele, deleguje;-) Nie robie z siebie silaczki. I dzieki temu mam czas :-) Nie poleruje tego samego blatu w kuchni po raz piaty z rzedu, bo musi blyszczec i tylko ja tak potrafie;-)