Temat: FACECI na dukanie :)

Hej.

Kobiety na Vitalii wiodą bezsprzeczny prym, ale mam nadzieję, że kilku facetów się tu też znajdzie?

Panowie, wpisujcie się do tego wątku - napiszcie, jak Wam jest na dukanie, ile już udało Wam się zrzucić, jak się czujecie i co Wam jeszcze do głowy przyjdzie! :)

Pasek wagi
hehehe....  Lukaszowaty......jestem w szoku po prostu.....  zauważyłem że profesje  też  mamy podobne.....
Pasek wagi
@Darko33 -> to na zdjęciach to nie do końca profesja, raczej drogie hobby :) Widzę, że Ty się też "obudziłeś" przy wadze bliskiej 130kg... Kurde, czy my musimy się tak zapuszczać? Widzę też, że mamy podobnie koło 20kg do zrzucenia, to co? małe zawody?
Pasek wagi
Powodzenia Panowie, żeby mój małżonek tak zechciał ;) Nie żebym się skarżyła ale choć 10 kg ;)
Ja również od niedawana (dokładnie od 14.02) walczę z dodatkowymi kg. Być może facetów jest mniej na tym forum, ale która z pań nie lubi rywalizacji damsko-męskiej. Póki co idzie dobrze, choć "kucharka" mi się buntuje, a jajka, twaróg, jogurty naturalne i pierś z kurczaka robią się trochę monotonne. Dobrze, że w porę znalazłem tuńczyka w puszcze, w sosie własnym. (to z kolei nadało priorytet gumą do żucia - zwłaszcza  w pracy :D) ps. widziałem w pamiętniku, że kolega lukaszowaty "z buta" do pracy chodzi, ja choć mam bliżej to wyeliminowałem nawet taki ruch, a później się dziwię że zadyszki dostaję jak po schodach wejdę ehh. 
Pasek wagi

@Poeta - co do chodzenia i zadyszki. Powiem Ci coś Przyjacielu -> jeszcze miesiąc temu wejście na 4-te piętro (w rodzinym mieście mieszkam na tym piętrze) powodowało u mnie zadyszkę tak okropną, że nie potrafiłem bez sapania powiedzieć do rodzinki "cześć, już jestem". Teraz, w sumie nie wiem, czy to zasługa zrzuconych kilogramów, czy trochę wysiłku fizycznego w postaci "chodzenia", wejście na 4te piętro owszem, powoduje mocniejsze bicie serca, ale wypowiedzenie kilku słów na wejściu, nie sprawia mi już problemu. I przy tym nie sapię jak kiedyś!

Poza tym wydaje mi się, że już nie chrapię. Nie ma kto tego sprawdzić, bom aktualnie singiel. Ale kiedyś własne chrapanie potrafiło mnie... obudzić, lub po prostu nie pozwalało zasnąć. Teraz tego nie mam. Poza tym miałem jakieś namiastki "bezdechu sennego" (potrafiłem się budzić, bo brakowało mi powietrza - we śnie wydawało mi się, że mdleję, jak się okazywało, to nie było tylko we śnie. Teraz od miesiąca mi się to nie przydarzyło.

Większość z tych rzeczy, to pewnie efekt zrzucenia kilogramów. Ale część to też trochę aktywniejszy tryb życia. My, grubasy, nie możemy zapierdzielać na fitness tak jak nasi szczupli przyjaciele, bo wcześniej dostaniemy zawału serca, niż osiągniemy efekt. Musimy zaczynać stopniowo a dopiero potem próbować "ostrzej".

Ja w ambitnych planach mam pójście na ćwiczenia kardio. Mój znajomy ma świetnie wyposażoną siłownię + kardio. Kupię u niego karnet i będę ćwiczył. Planowo zacznę od kwietnia, bo teraz nie mam czasu (niebawem wyjeżdżam na "urlop" i muszę ponadrabiać sprawy firmowe). Wrócę w drugiej połowie marca i znowu będę musiał nadrobić to, co ominęło mnie podczas urlopu. Więc kwiecień wydaje się być idealnym terminem.


Jesli natomiast chodzi o monotonność diety - no cóż - coś za coś... Też już rzygam tym białkiem... Ale trzymać się trzeba, bo zaprzepaścimy wszystko, co osiągnęliśmy. A mi nie przyszło to łatwo, by zrzucić te pierońskie 17kg, gdzie jeszcze 20kg przede mną!

Pasek wagi

@Poeta - co do chodzenia i zadyszki. Powiem Ci coś Przyjacielu -> jeszcze miesiąc temu wejście na 4-te piętro (w rodzinym mieście mieszkam na tym piętrze) powodowało u mnie zadyszkę tak okropną, że nie potrafiłem bez sapania powiedzieć do rodzinki "cześć, już jestem". Teraz, w sumie nie wiem, czy to zasługa zrzuconych kilogramów, czy trochę wysiłku fizycznego w postaci "chodzenia", wejście na 4te piętro owszem, powoduje mocniejsze bicie serca, ale wypowiedzenie kilku słów na wejściu, nie sprawia mi już problemu. I przy tym nie sapię jak kiedyś!

Poza tym wydaje mi się, że już nie chrapię. Nie ma kto tego sprawdzić, bom aktualnie singiel. Ale kiedyś własne chrapanie potrafiło mnie... obudzić, lub po prostu nie pozwalało zasnąć. Teraz tego nie mam. Poza tym miałem jakieś namiastki "bezdechu sennego" (potrafiłem się budzić, bo brakowało mi powietrza - we śnie wydawało mi się, że mdleję, jak się okazywało, to nie było tylko we śnie. Teraz od miesiąca mi się to nie przydarzyło.

Większość z tych rzeczy, to pewnie efekt zrzucenia kilogramów. Ale część to też trochę aktywniejszy tryb życia. My, grubasy, nie możemy zapierdzielać na fitness tak jak nasi szczupli przyjaciele, bo wcześniej dostaniemy zawału serca, niż osiągniemy efekt. Musimy zaczynać stopniowo a dopiero potem próbować "ostrzej".

Ja w ambitnych planach mam pójście na ćwiczenia kardio. Mój znajomy ma świetnie wyposażoną siłownię + kardio. Kupię u niego karnet i będę ćwiczył. Planowo zacznę od kwietnia, bo teraz nie mam czasu (niebawem wyjeżdżam na "urlop" i muszę ponadrabiać sprawy firmowe). Wrócę w drugiej połowie marca i znowu będę musiał nadrobić to, co ominęło mnie podczas urlopu. Więc kwiecień wydaje się być idealnym terminem.


Jesli natomiast chodzi o monotonność diety - no cóż - coś za coś... Też już rzygam tym białkiem... Ale trzymać się trzeba, bo zaprzepaścimy wszystko, co osiągnęliśmy. A mi nie przyszło to łatwo, by zrzucić te pierońskie 17kg, gdzie jeszcze 20kg przede mną!

Pasek wagi

@Poeta - co do chodzenia i zadyszki. Powiem Ci coś Przyjacielu -> jeszcze miesiąc temu wejście na 4-te piętro (w rodzinym mieście mieszkam na tym piętrze) powodowało u mnie zadyszkę tak okropną, że nie potrafiłem bez sapania powiedzieć do rodzinki "cześć, już jestem". Teraz, w sumie nie wiem, czy to zasługa zrzuconych kilogramów, czy trochę wysiłku fizycznego w postaci "chodzenia", wejście na 4te piętro owszem, powoduje mocniejsze bicie serca, ale wypowiedzenie kilku słów na wejściu, nie sprawia mi już problemu. I przy tym nie sapię jak kiedyś!

Poza tym wydaje mi się, że już nie chrapię. Nie ma kto tego sprawdzić, bom aktualnie singiel. Ale kiedyś własne chrapanie potrafiło mnie... obudzić, lub po prostu nie pozwalało zasnąć. Teraz tego nie mam. Poza tym miałem jakieś namiastki "bezdechu sennego" (potrafiłem się budzić, bo brakowało mi powietrza - we śnie wydawało mi się, że mdleję, jak się okazywało, to nie było tylko we śnie. Teraz od miesiąca mi się to nie przydarzyło.

Większość z tych rzeczy, to pewnie efekt zrzucenia kilogramów. Ale część to też trochę aktywniejszy tryb życia. My, grubasy, nie możemy zapierdzielać na fitness tak jak nasi szczupli przyjaciele, bo wcześniej dostaniemy zawału serca, niż osiągniemy efekt. Musimy zaczynać stopniowo a dopiero potem próbować "ostrzej".

Ja w ambitnych planach mam pójście na ćwiczenia kardio. Mój znajomy ma świetnie wyposażoną siłownię + kardio. Kupię u niego karnet i będę ćwiczył. Planowo zacznę od kwietnia, bo teraz nie mam czasu (niebawem wyjeżdżam na "urlop" i muszę ponadrabiać sprawy firmowe). Wrócę w drugiej połowie marca i znowu będę musiał nadrobić to, co ominęło mnie podczas urlopu. Więc kwiecień wydaje się być idealnym terminem.


Jesli natomiast chodzi o monotonność diety - no cóż - coś za coś... Też już rzygam tym białkiem... Ale trzymać się trzeba, bo zaprzepaścimy wszystko, co osiągnęliśmy. A mi nie przyszło to łatwo, by zrzucić te pierońskie 17kg, gdzie jeszcze 20kg przede mną!

Pasek wagi

Chłopaki polecam temat dotyczący dostępnych w sklepach produktów spełniających kryteria diety

i zapraszam do wspólnego tworzenia listy

http://diety.wp.pl/forum17,95652,0_Produkty_dukanowe_w_sklepach.html#post_3901557

Lukszowaty...... całe 17 kg zrzuciłes na dukanie ???   Ja stanołem w miejscu  i ani rusz .... może to wina drobnych grzeszków typu piwko w weekend....  a może "uodpornienia" organizumu  na  dietki.....  Płakać  mi  się  chce jak widze takie  wyniki  jak  twój  czy soniqi.... nic  tylko  wyć  do księżyca..... hehehe..... zakładać  sie  nie bede  bo na pewno  przegram....... ale  browca  i  tak  zawsze  postawić  mogę 
Pasek wagi

@Darko33 - właściwie to nie 17 tylko już prawie 19 :)

Tak, wszystko na Dukanie, ale ja sobie nie pozwalam na grzeszki. A piwo tak w ogóle to wcale małym grzeszkiem nie jest. Ma w cholerę kalorii a to przekłada się na brzuszek.

Ja co prawda "oszukuję" Dukana. Co to znaczy? Jem to co dieta zaleca ale w niewielkich ilościach. Czyli nie opycham się białkiem, tylko jem tylko tyle, ile organizm potrzebuje. Pewnie stąd wyniki.

A "stanie w miejscu" to w sumie normalka, przechodzi z czasem. Ja nawet ostatnio miałem problem, że chwaliłem się wagą 109,8kg a potem okazało się, że w ciągu kilku dni waga podskoczyła do ponad 112kg. To było na szczęście chwilowe i już po 2-3 dniach waga pokazała <109kg. To normalne, ale faktycznie ciężko się do tego przyzwyczaić.


No niestety, darko33, dieta to nie sielanka, trzeba sobie dać w kość, skoro przez tyle czasu człowiek robił z siebie świniaka. Teraz trzeba tego świniaka zarżnąć. A to pewnie boli...


No nic, życzę Ci powodzenia, nie chlej piwska! :D

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.