Temat: wyjścia, spotkania vs dieta

Dzień dobry! mam pytanie jak sobie radzicie  z wyjściami, spotkaniami towarzyskimi zwłaszcza w weekendy? Jak udaje Wam się pogodzić to z dietą? Czy takie wyjścia weekendowe wpływają na negatywne efekty diety?

Ja mam łatwo dość, bo jestem na diecie ketogenicznej. W większości miejsc znajdzie się coś dla mnie

Pasek wagi

Zawsze śmieszą mnie takie wątki... Przecież wszystko jest dla ludzi! Dbanie o figurę nie powinno być katorgą.

Jeżeli nie umiesz sobie odmówić jedzeniowych grzeszków w weekend, to zjedz trzy kawałki pizzy zamiast całej. Tak samo na przykład z piwem - dwa kufle to nie sześć... Kwestia umiaru i po problemie :)



Pasek wagi

tez mam taki problem . Po prostu robię cheat i wracam grzecznie do diety.

ja nam taki problem ze nie wylicze kalorii na mieście. Na oko u mnie nie działa.

teraz jestem na surowej to nawet jak raz na tydzień zrobię wyskok to tragedii nie ma.

Pasek wagi

Na weekendy zawsze sobie pozwalam , jakieś winko , pizza sobotę i niedziele .

Ale w tygodniu super sie trzymam wiec wiem , ze mogę sobie pozwolić a od poniedziałku znowu na dobre tory

Wszystko jest dla ludzi, a w zbilansowanej diecie najważniejszy jest umiar ;) Ja osobiście nikomu ze znajomych nie mam zamiaru mówić i tłumaczyć że chcę schudnąć więc wychodzę z założenia, że jak zjem kawałek pizzy raz na jakiś czas to tyłka mi nie rozerwie. Pewnie i tak za jakiś czas chciałabym wrócić do jedzenia takich rzeczy, więc ja takie wyjścia traktuję jako nauka jedzenia wszystkiego, ale w odpowiednich ilościach.

Pasek wagi

Zasada 80/20 - jak jadłospis będzie w 80% idealny, to można pozwolić sobie na te 20% cheata;) Zresztą - na wyjściach nikt nie każe się obżerać. Skubniesz coś tu, skubniesz tam, wszystkiego popróbujesz i jest okej. Nawet jak zjesz więcej, to też będzie okej - o ile "więcej" nie znaczy "pożreć wszystko ze stołu";) Chyba, że np. masz cukrzycę i zamierzasz się zapakować pod korek cukrem, ale przypuszczam, że nie o takie coś chodzi;)

na diecie nie jestem, ale bardzo dbam o figurę. Moim sposobem na weekendy- a lubię sobie pozwolić- są dwa posiłki dziennie. Zjadamy późne śniadanie 10-11, później spotykając się ze znajomymi np. o 18 mam nadal duża pulę kalorii na kolację i wino. Jak jestem do tego czasu głodna to zjadam coś drobnego. Ale zazwyczaj do tego czasu idziemy na długi spacer, coś tam ogarniamy i do 17-18 wcale nie myślę bardzo o jedzeniu:)

Jak wiem że wieczorem czeka mnie wyjście to staram się w ciągu dnia mniej jeść, a wieczorem wybierać zdrowsze zamienniki...

Zaczęłam czwarty tydzień diety i tak się złożyło, że w tym czasie nie brałam udziału w spotkaniach towarzyskich przy suto zastawionym stole, w restauracji też żadnej nie byłam. Byłam u znajomych dwukrotnie, ale to były krótkie spotkania i ograniczyłam się do wypicia kawy/herbaty, ciasta nie tknęłam.

W ten weekend organizuję imprezę u siebie i będzie to dla mnie niezły test, bo jak tu przygotować tyle posiłków, niczego nie próbując? Dla mnie to trudne, bo nie są to potrawy, które przygotowuję często, poza tym moje gotowanie jest dość spontaniczne i właściwie nigdy nie trzymam się przepisów, tylko robię po swojemu, w trakcie testując, jak wyszło.

Gdybym szła na imprezę do kogoś, to na pewno nie brałabym swoich pudełek, tylko wcześniej sprawdziła, ile kalorii mam zjeść o danej porze i wybrała ze stołu coś, co mieści się w tym zakresie, albo go przekracza.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.