hej, hej! dawno mnie nie było- święta, nowy rok, wyjazdy, rodzina, i tym podobne. ale mężnie, prężnie dreptałam każdego dnia. na kilkunastodniowym wyjeździe świątecznym miałam cudowną scenerię do biegania i możliwość poznania na wskroś sporego kawałka lasu :) wydaje mi się , że wreszcie wchodzę w etap "harmonii" z własnym ciałem. poznałam je i potrafię sobie pewne rzeczy (w tym trening) zaplanować. udało mi się wreszcie, z pomocą pewnego mężczyzny ;) zmierzyć dystans, jaki pokonuję. wyszło na to , że dreptam już tak każdego dnia 4 km

ja wiem, że dla takich weteranów, jak anthos, czy kelis, to śmieszna odległość, ale dla mnie to jest ogromny sukces. zaczynając "bieganie" pokonywałam 20-30 metrów i już "wypluwałam płuca"

po powrocie do domu, powróciłam do ukochanego parku i skrawka lasu. otoczenie, jak dla mnie bajeczne (poniżej załączam zdjęcie- telefon nie zamarzł

).
jak Wy radzicie sobie z takim mrozem? u nas rano było -21. Później, kiedy biegałam, mróz wywoływał łzawienie oczu, i łzy zamarzały na rzęsach. w ostatnim numerze Runners World przeczytałam, że dobrze założyć na nos i usta chustę- tak też zrobiłam- faktycznie lepiej, bo zawartość nosa nie zamarza.

jednak chyba zbyt słabo się ubrałam- niby plecy i brzuch zgrzane, ale w okolicach bicepsów czułam, jakby w skórę wbijano mi tysiące maleńkich igiełek. Mróz...
W Nowym Roku życzę Wam wytrwałości, coraz lepszych wyników i coraz dłuższych dystansów. Oczywiście zdrowia, zdrowia, zdrowia!
