- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
5 marca 2014, 08:40
8 kwietnia 2014, 22:10
Szlag, lało, burza była, wiało jak cholera i nie biegałam :( Zaraz pojeżdżę na stacjonarce. Trudno...
Edytowany przez trauma 8 kwietnia 2014, 22:10
8 kwietnia 2014, 22:49
Bieganie w burzy dostarcza mi super wrażeń,im bardziej grzmi i błyska tym lepiej :) Tylko kwestia 1) odpowiednie ubranie 2) trzeba jednak wliczyć, że mimo wodoodpornej odzieży trochę się zmoknie, dlatego 3) 30-40 minut, nie dłużej, oraz 4) szybki bieg=więcej ciepła
Pewnie nie dla wszystkich, ale nie skreślałbym tak od razu, spróbujcie tak dla funu :)
8 kwietnia 2014, 23:43
Cześć wszystkim! Dołączam się do rozmowy - ja biegam od poprzednich wakacji tak po około 40min truchcikiem :) Efekty to mniejsza galareta na nogach i trochę podniesiona pupa :)
W deszczu się fajnie biega w lato, wtedy takie ochłodzenie z nieba :))
9 kwietnia 2014, 00:07
W burzy na pewno bym się nie pokusiła na wyjście z domu, a w deszczu biegałam ale w delikatnym. Nie mam ciuchów na takie warunki, buty całe z siatki praktycznie. No nic, i tak to wyszło nieplanowane, miałam jeździć na stacjonarce wg pierwotnego planu i tak się stało. Pobiegam jutro, oby ulewy nie było :)
9 kwietnia 2014, 10:06
9 kwietnia 2014, 13:14
Dziś masz urodziny? Wszystkiego najlepszego Dalszych spadków, jędrnego ciałka i zadowolenia z siebie. No oczywiście też zdrowia i szczęścia
U mnie nadal pada... Ale dziś nie wieje, nie grzmi. Pójdę biegać, muszę hehe Postaram się wybrać moment jak będzie lekko siąpiło.
9 kwietnia 2014, 13:28
Hej można dołączyć? Dopiero zaczynam więc bardzo przyda mi się motywacja :) Nad bieganiem myślałam już od dawna ale powstrzymywały mnie 2 rzeczy 1. muszę biegać sama gdyż nikt inny nie ma ochoty 2. wstydziłam ( i w sumie dalej się wstydzę) wyjść na ulice i zacząć biec, mam wrażenie, że wszyscy się na mnie dziwnie patrzą :/
W poniedziałek jednak powiedziałam sobie dość i wreszcie zebrałam się aby wyjść z domu i potruchtać. Może wynik nie był jakiś imponujący ale w sumie pokonałam trasę ok 4 km. Nie sugerowałam się żadnymi planami treningowymi tylko na początek ok 10 min szybkiego marszu później truchtałam a gdy czułam, że łapie mnie zadyszka znów maszerowałam i tak do końca. W sumie wydaje mi się, że przetruchtałam ok 2 km.
Dziś wypada kolejny dzień lecz już teraz wiem, że będę się musiała troszkę zmusić wieczorem aby wyjść.
9 kwietnia 2014, 13:50
9 kwietnia 2014, 15:01
Ano, vitalia wręcz krzyczy z tą informacją :D
sylwia21xx też kiedyś się wstydziłam, wszystkiego. Jak już zaczęłam biegać minęło. Poza tym jak się mija z innymi biegaczami na mieście, to zupełnie wstyd nas opuszcza. Oczywiście bywają buraki i jakieś teksty, mnie jeszcze jakoś nikt nigdy chamsko z czymś takim nie pocisnął, niektórzy tylko głupio się gapią, a niech się gapią, to ja będę miała zdrowsze serce i bardziej sprawne stawy :)
9 kwietnia 2014, 17:14
sylwia gratuluje startu. Ja zaczynałam podobnie. Nadal się wstydzę i biegam rano, ale jak mnie dopada wstydzę się-sama nie wiem-czego-chyba że tego że dbam -o siebie to sobie mówię: pier.. lecę!
Słuchawki pomagają na starcie jak się obawiasz komentarzy. Ja chwilowo nie używam (padły), ale jak słyszę jakiś durny tekst to przyśpieszam
ps. w burzy nie biegam. Jeszcze by mnie piorun trafił
Lekki desz owszem, ale jak jest ciepło - inaczej to żadna przyjemność
Edytowany przez avinnion 9 kwietnia 2014, 17:15