- Dołączył: 2009-03-09
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 9992
20 marca 2012, 22:14
Zgodnie z obietnicą
OTWIERAM NOWY
SEZON ROWEROWY
2012
Zapraszam do wspólnej jazdy na rowerach w terenie
Edytowany przez jolajola1 26 marca 2012, 11:58
- Dołączył: 2006-07-04
- Miasto: Toruń
- Liczba postów: 1092
27 sierpnia 2012, 03:03
Bajeczko
- z cukru nie jesteś:), ale twardzielka z Ciebie, a mnie też nóżki i inne mięśnie nie dokuczają po rowerze:)i jak ty Baju te 15 dni bez roweru wytrzymasz?
Finisterree - a jezorka u Ciebie cudne :), a mój Authorek to mój ulubiony jest
Dupka- co za cudne zachody u Ciebie , a plany jak zwykle masz gigantyczne 400 km do końca sierpnia???, tylko będę podziwiać
Jolu - całkiem dużo przejechałaś:)
Edytowany przez kasperito 27 sierpnia 2012, 03:03
- Dołączył: 2009-02-27
- Miasto: Azerbejdżan
- Liczba postów: 23061
27 sierpnia 2012, 07:55
A ja wczoraj jednak nie pojechałam :( Niestety robota mnie zawaliła.
Ale dzisiaj jak zwykle komunikacyjne kameki wpadną. Uuu ale wiatrzysko się dzisiaj zerwało nieprzeciętne.
- Dołączył: 2011-01-28
- Miasto: Bezludzie
- Liczba postów: 8653
27 sierpnia 2012, 08:14
Brrr, u mnie też wiejeee.
Słońce świeci piknie, ale wiatr nie chce nas opuścić już trzeci dzień.
Kasperito - zachód był rzeczywiście uroczy, ale przyznać muszę, że mój aparat troszkę podkoloryzował chmurki :) Wyjątkowa sytuacja, bo zazwyczaj na zdjęciach wszystko wychodzi gorzej niż w rzeczywistości (mówię to oczywiście o zdjęciach nie ruszanych żadnymi programami graficznymi)
Spadam się szykować do pracy.
Serwus
- Dołączył: 2010-01-15
- Miasto: Malediwy
- Liczba postów: 5607
27 sierpnia 2012, 08:56
Piękne te Wasze zdjęcia. Wszystkie są urocze
Ja wczoraj tylko
7 / 876,10 / 2000bo za późno wyszłam z domu a potem spieszyłam się na żużel
- Dołączył: 2012-07-12
- Miasto: Wyszków
- Liczba postów: 172
27 sierpnia 2012, 14:58
30 / 1602 / 2000
Dziś już u mnie ładna pogoda, choć rano padało.
- Dołączył: 2009-03-01
- Miasto: Jarocin
- Liczba postów: 5729
27 sierpnia 2012, 16:19
U nas wietrzysko okrutne, mąż mnie namówił na jazdę do lasu, bo tam nie czuje się wiatru, a "na pewno są grzyby!"..Tymi grzybami mnie zanęcił....Ani jednego grzyba nie było!! Dupsko sobie obiłam( sorry, Dupsko...) Z całą stanowczością stwierdzam, że wolę jeździć..."wstęgą szos, drogą wśród pól złoconych"..niż "krętą ścieżką poprzez las".... Zwłaszcza, że ta kręta ściezka była błotnista, piaszczysta, kamienista, ciągle prowadzila do góry, w poprzek leżały powalone drzewa i połamane gałęzie...Przejechaliśmy raptem 19 km, wróciliśmy bardziej zmęczeni niż po 60 km...
19 / 3143 / 4000
- Dołączył: 2006-07-04
- Miasto: Toruń
- Liczba postów: 1092
27 sierpnia 2012, 16:28
hehe Baju, a ja lubię własnie leśne drogi, polne ale też może być asfalt ale nie za dużo, i masz racje ja po 18 km zdobywając Klonówkę rowerem dostałam wycisk, pot lał mi się po nosie. Dupka ostatnio pisła że lubi jeździć dla samej jazdy, a ja dla penetrowania nowych terenów, sprawdzania swoich możliwości , jeżdżenia tam gdzie mnie jeszcze nie było.
Dupko - rozumiem o czym piszesz, są nieraz i takie fotki, u mnie zachód na zdjęciach wyszedł tak jak było rzeczywistości.
U mnie siąpiło i roweru znowu niet, natomiast zakup szkolnych książek dla Kaspra, butów i plecaka - wydałam majątek. Chyba że teraz się zbiorę na krótką przejażdżkę.
27 sierpnia 2012, 16:32
Hihi, dzisiejsze kilometry
Edytowany przez ff67e016c22f93b8366f7d7578d6046e 27 sierpnia 2012, 16:33
- Dołączył: 2009-03-01
- Miasto: Jarocin
- Liczba postów: 5729
27 sierpnia 2012, 16:47
Brawo, Tienna, masz tysiaka!!
Jedź, Kasperko, jedź, o ile nie ma wiatru, a jak jest wiatr, to...w las!!
- Dołączył: 2011-01-28
- Miasto: Bezludzie
- Liczba postów: 8653
27 sierpnia 2012, 16:49
Kasperito - dajesz!! Ja po pracy już jestem, szybko coś wtryniłam, teraz chwilę odczekam co by się ułożyło w brzuchu żarełko i również jadę.
Oj - poznawanie nowych dróg, tras, miejsc, podziwianie krajobrazów to jest to co uwielbiam, ale znów - jest to piękny efekt uboczny jazdy samej w sobie. Choć przyszła zaduma - gdyby zabrakło wszystkich efektów ubocznych, czy jazda nadal byłaby dla mnie atrakcją? Myślę, że nie. Wyobrażam sobie kręcenie pod dachem, tylko by kręcić; nie - to żadna przyjemność. Więc efekty uboczne składają się na piękno rowerowania :)
Tras w terenie, w górach, ciężkich technicznie nie lubiłam czas długi. Dziś już planuję na sierpień pokonanie trasy maratonu Tour de Głuszyca.
Profil wzniesień:
Ponad 50 km, zdecydowana większość w terenie górkim. Oj, marzy mi się, marzy. Już się wstępnie umawiam ze znajomymi.
Niecałą połowę (pierwszą połowę) tej trasy zrobiłam już w tym roku - niesłychane przeżycie.
Mysza pewnie wie doskonale o czym piszę :)
Będę się Wam chwalić, jeśli mi się to uda, przez długi czas