Temat: Wiatr we włosach. Sezon rowerowy 2012

Zgodnie z obietnicą

OTWIERAM  NOWY

SEZON ROWEROWY

2012

 

Zapraszam do wspólnej jazdy na rowerach w terenie

Pasek wagi
Cześć, u mnie wciąż bida z nędzą, albo..pitu-pitu... 13 km po mieście, w kilka dni..eeehhh..
 13  /  440  /  3000
<a rel="nofollow noindex noreferrer" href="http://www.TickerFactory.com/exercise/w1r5iyQ/">
<img border="0" src="http://tickers.TickerFactory.com/ezt/t/w1r5iyQ/exercise.png"></a>

Pasek wagi
16  /  262  /  2000
O rety, ale zimno!
Pierwsze 1.3 godziny i 17km caly czas pod gorke (z jednym szybkim zjazdem tylko po to, zeby dalej moc sie wspinac), zimnym deszczem co chwila po twarzy dawalo, no ale nic to, mysle sobie, dojade na szczyt to czeka mnie sliczny, dlugi zjazd z drugiej strony gory...
Dlugi zjazd czekal, a jakze, widoki przecudne, gole zbocza po horyzont, aparat z panoramicznym obiektywem bylby potrzebny bo taki normalny nie uchwycilby piekna gor. A wraz z widokami czekalo takie wiatrzysko ze az musialam sie zatrzymac, bo prawie mnie z rowerem z drogi zmuchnelo. 15 km zjazdu na hamulcach, miotalo mna po calej drodze, dobrze ze samochodow na tym bezludziu niemal zadnych nie bylo. 10km z gradem non-stop w paszcze i z wiatrem boczno-twarzowym. Zawracanie nie mialo sensu, bo musialabym sie znowu wspinac, wiec jechalam w tej bialej chmurze, oczy w szparki az lzawily, no ale dojechalam gdzie chcialam.
Po takich dwoch godzinach zwykly wiatr z deszczem w drodze powrotnej to byl pikus (no prawie). i przyznac musze, ze byly chwile kiedy slonce pieknie swiecilo i wtedy wszystko wygladalo cudnie.
A po powrocie palce mialam tak zdretwiale, ze nie moglam klucza w zamku przekrecic, haha.
Ale jakos mi sie ta jazda podobala, nie wiem dlaczego, ale byla fajna :)

81  /  1511  /  4000
popołudniem wyskoczyłam na troszkę
pogoda pięknie wiosenna, 14 do 10 stopni, zero wiatru albo łagodne podmuchy z boku
słońce przez chmury

aż szkoda, ze szarówka zaczęła się robić

25,9  / 508,8  /  5000

pierwsze pół tysiąca za mną czyli 1/10 założonej odległości
Pasek wagi

Pogoda dziś dopisała,ale gorzej z czasem.Dopiero po 17 ruszyłam rowerkiem.

23 / 100 / 1000

U mnie też pogoda okej więc trochę udało mi się pokręcić. Myszy nie zazdroszczę aury, ale podziwiam determinację :)

40,15 / 1204,73 / 6000 km

no i zobaczymy czy testosteron  zamiesza nam w rankingach :) Witamy Misthunt3r:)

Dupka - te zajace jakies takie gigantyczne maja w Czechach, heheheh:)

Mysz - zazdroszcze bezludzia :)

Baja - moze i pitu pitu, ale zawsze blizej do celu:)

Pasek wagi
Magdulko - zające to moi krajanie, cyknięci kilka kilometrów od domu. A ich rzekoma wielkość związana jest pewnie z kiepską jakością zdjęcia. Maksymalne przybliżenie i jeszcze przycięcie zdjęcia  robi swoje :/ Ale po polu za lepszym ujęciem mi się jakoś szczególnie latać nie chciało :P

Mysza - twardzielka z Ciebie. Miałam ja ze 2 tego typu ekstremalne wyjazdy. Człowiekowi się wtedy wydaje, że nigdy do domu nie dojedzie... Ale jakimś cudem w końcu dojeżdża i wtedy włącza mu się pięciosekundowa pamięć rybki - już na drugi dzień niepomny tej rowerowej tortury szykuje się na kolejną wyprawę
Jeszcze z wczoraj:

3  /  265  /  2000

57,10  /  2 635,13  /  10 000


Dziś dość krótko, ale intensywnie (trochę wiatr przeszkadzam w drodze powrotnej).
Wcześnie pracę zaczynam.


Aż się ta ławeczka prosiła, by na niej usiąść i się bronka napić





slenderin
- witamy serdecznie!

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.