Temat: Związek na odległość.

Poznałam faceta, wyszystko pięknie, super ekstra nam się rozmawia, tylko jest jeden problem - nie widzieliśmy się jeszcze, a on mieszka na końcu Polski świata. Co o tym myślicie? O związku na odległość. Ma to racje bytu? Jak to było u Was?

Gdy artyści usychali z miłości powstawały największe arcydzieła :)

nainenz napisał(a):

Trochę się obawiam, czy mogłabym żyć tak na odległość przez jakiś czas, czy by nie brakowało mi na co dzień tej obecności.... :((((

Ale przecież się jeszcze nie spotkaliście? Może na żywo nie zaiskrzy, a Ty już planujesz, jakbyś męża w trzyletnią delegację wysyłała  :)

ja bym spróbowała ale szybko spotkanie

Pasek wagi

aleksytymia napisał(a):

nainenz napisał(a):

Koszalik napisał(a):

Ma rację bytu jeśli ktoś myśli o wyjeździe w obce strony.
on myśli, żeby się przenieść do mnie.  Zakochał się we mnie choć jeszcze mnie nie widział 
Brzmi to trochę niepoważnie. 

Zgadzam się. Można się zauroczyć, ale jak nie będzie chemii to bedzie wielkie rozczarowanie. Zamiast planować wspólne życie na początku zaplanujcie spotkanie. 

aleksytymia napisał(a):

nainenz napisał(a):

Trochę się obawiam, czy mogłabym żyć tak na odległość przez jakiś czas, czy by nie brakowało mi na co dzień tej obecności.... :((((
Ale przecież się jeszcze nie spotkaliście? Może na żywo nie zaiskrzy, a Ty już planujesz, jakbyś męża w trzyletnią delegację wysyłała  :)
a może dla odmiany, wypowiesz się na temat?

nainenz napisał(a):

aleksytymia napisał(a):

nainenz napisał(a):

Trochę się obawiam, czy mogłabym żyć tak na odległość przez jakiś czas, czy by nie brakowało mi na co dzień tej obecności.... :((((
Ale przecież się jeszcze nie spotkaliście? Może na żywo nie zaiskrzy, a Ty już planujesz, jakbyś męża w trzyletnią delegację wysyłała  :)
a może dla odmiany, wypowiesz się na temat?

proszę: byłam w dwóch związkach na odległość, w obu przypadkach znaliśmy się przed przeprowadzkami, związki nie wypaliły. gdy się już spotykaliśmy, radość z samego faktu, że się widzimy, była tak duża, że przysłaniała ewidentną niekompatybilność.

Poznalam meza w Kanadzie. Prawie 2 lata zylismy na odleglosc. Mimo iz cale zycie sie zarzekalam ze nie wyjade za granice to jednak wyjechalam. Niedlugo nasza 7 rocznica slubu. Da sie wiec :)

ALE nigdy nie zmienilabym miejsca zamieszkania dla kogos kogo nie poznalam osobiscie. Z drugiej strony... ludzie znaja sie cale lata, potem slub i rozwod. Nie ma gwarancji. Rob wiec to co podpowiada Tobie serce i rozum. 

Edit: Przeciez nikt tu kontraktu na cale zycie podpisywac nie musi. Dajcie sobie czas na poznanie, zabawe, podroze. Po co od razu wyrokowac?

aleksytymia napisał(a):

nainenz napisał(a):

aleksytymia napisał(a):

nainenz napisał(a):

Trochę się obawiam, czy mogłabym żyć tak na odległość przez jakiś czas, czy by nie brakowało mi na co dzień tej obecności.... :((((
Ale przecież się jeszcze nie spotkaliście? Może na żywo nie zaiskrzy, a Ty już planujesz, jakbyś męża w trzyletnią delegację wysyłała  :)
a może dla odmiany, wypowiesz się na temat?
proszę: byłam w dwóch związkach na odległość, w obu przypadkach znaliśmy się przed przeprowadzkami, związki nie wypaliły. gdy się już spotykaliśmy, radość z samego faktu, że się widzimy, była tak duża, że przysłaniała ewidentną niekompatybilność.
dziękuje

nainenz napisał(a):

Koszalik napisał(a):

Ma rację bytu jeśli ktoś myśli o wyjeździe w obce strony.
on myśli, żeby się przenieść do mnie.  Zakochał się we mnie choć jeszcze mnie nie widział 

Czy Twoj wybranek chodzi do podstawówki? ;) no bo to jednak głupie jest i mnie by się zapaliła lampka, ze albo bajkopisarz albo wariat albo desperat.

Ja uważam, ze może to mieć sens kiedy odleglosc pozwala na widywanie się przynajmniej na weekendy. Chociaz ja i tak uważam, ze na odleglosc to jest loteria, ciężko kogoś poznać, bo przez 2 dni weekendu i pisanie to każdy pokazuje się jednak z jak najlepszej strony. 

Związki na odległość są ciężkie, wiem co mówię, ale jeżeli się kogoś kocha to jest to do wytrzymania, mimo wielu złych dni i morza łez, gdy przy tych zwykłych codziennych czynnościach potrzebujesz obecności drugiej osoby a tego nie ma. Z drugiej jednak strony teraz jest dużo więcej możliwości niż kiedyś, telefony, internet, można się widzieć i słyszeć, nie jest to jakieś rewelacyjne, ale lepsze to niż nic.. U Ciebie troche inaczej to wygląda bo nawet się nie widzieliście, więc szczerze trochę nie rozumiem Twoich obaw na tym etapie 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.