Temat: Powrót dzieci do żłobków i przedszkoli

DZIĘKUJĘ ZA WASZE WYPOWIEDZI :) ZAMYKAM TEMAT, BO ZACZYNA NIEPOTRZEBNIE PROWOKOWAĆ HEJTERÓW...

Jestem nauczycielem m.in. w przedszkolu. Prywatne placówki nie mają nad sobą pewnych instytucji i delikatnie obchodzą się z pewnymi obostrzeniami, 'państwówki' niestety nie. Ty masz takie podejście, drugi rodzic całkiem inne + podejście z serii 'uprzejmie donoszę' i cyk, kontrola. Tak to niestety wygląda, więc postaraj się zrozumieć. Ja staram się zorganizować dzieciom czas - prace plastyczne, zabawy ruchowe itp. Ale w takich warunkach nie da się normalnie pracować. Nie bronię wszystkich nauczycieli, bo znam i takie sztuki, co przychodzą, odsiedzą swoje i idą do domu, nie robiąc wcześniej nic. Dzieci są uświadomione, widać, że rodzice z nimi rozmawiają na temat pandemii, ale niemożliwe jest żeby utrzymać ich w odległościach. Jednak dyrekcja ma swoją wizję i mimo odgórnych zasad dorzuca jeszcze swoje i jest jak jest.

Pasek wagi

staram_sie napisał(a):

przedszkole zostało otwarte dla dzieci, którymi nie ma się kto zająć. Wytyczne są jakie są - i ludziom się nie dogodzi. Jeśli pojawiłoby się jakieś zakażenie to przynajmniej część rodziców miałoby pretensje dlaczego nie było zachowanego większemu reżimu.I tak zastanawiam się.... jak Twoje dziecko było w domu to ciekawe jak bardzo atrakcyjne zajęcia mu zapewniłaś.

Dokładnie. Teraz zle bo przestrzegaja rezimu, jakby ktores zachorowalo to tez panie wszystkiemu winne. Jak dzieci musza sie bawic w jakiejs odleglosci to musislaby byc jedna pani na jedno dziecko. 

Pasek wagi

zolzaaaa napisał(a):

staram_sie napisał(a):

przedszkole zostało otwarte dla dzieci, którymi nie ma się kto zająć. Wytyczne są jakie są - i ludziom się nie dogodzi. Jeśli pojawiłoby się jakieś zakażenie to przynajmniej część rodziców miałoby pretensje dlaczego nie było zachowanego większemu reżimu.I tak zastanawiam się.... jak Twoje dziecko było w domu to ciekawe jak bardzo atrakcyjne zajęcia mu zapewniłaś.
Wydaje mi sie, ze akurat Ci co się tak bardzo boja covida i martwią o zdrowie dzieci to jednak zrezygnowali z posłania dzieci do przedszkola, tym bardziej, że tak bardzo placówki zniechecaly rodziców do podjecia tego kroku.  Zresztą ile jest zwyczajowo dzieci, które chodzą zasmarkane do przedszkola i jakos nigdy nikomu to nie przeszkadzało bo bez problemu dziecko było przyjęte. A teraz co niektóre placówki przesadziły z wytycznymi , np temp ciała nie przekraczajaca 37 stopni. U 3 latka często to jest normalna temperatura, nie mówiąc o dziecku, które biega. Nie ma upałów to jest szansa, ze sie dziecko w normie zmieści. Niestety niektórzy się za bardzo zafiksowali na punkcie zasad bezpieczeństwa. A później byle przeziębienie i organizm nie będzie sobie radził. Ja swojego dziecka nie poslalam, więc nie wiem jak to u nas wygląda. I nie dlatego, ze sie boję. Po co fundowac dziecku takie warunki, wolę żeby posiedzial z siostra w domu, niż kisil się w przedszkolnych murach, pilnują żeby za bardzo nie zbliżać się do kolegów.  

Niektorzy musza chodzic do pracy by kuouc dziecku jedzenie wiec poslali nawet jak sie boja bo co zrobic?

U mnie akurat nie ma wymaganej odległości pomiedzy dziecmi. Dzieci do 3 lat maja grupe 10 osób, a starsze 15. 

Pasek wagi

zolzaaaa napisał(a):

staram_sie napisał(a):

przedszkole zostało otwarte dla dzieci, którymi nie ma się kto zająć. Wytyczne są jakie są - i ludziom się nie dogodzi. Jeśli pojawiłoby się jakieś zakażenie to przynajmniej część rodziców miałoby pretensje dlaczego nie było zachowanego większemu reżimu.I tak zastanawiam się.... jak Twoje dziecko było w domu to ciekawe jak bardzo atrakcyjne zajęcia mu zapewniłaś.
Wydaje mi sie, ze akurat Ci co się tak bardzo boja covida i martwią o zdrowie dzieci to jednak zrezygnowali z posłania dzieci do przedszkola, tym bardziej, że tak bardzo placówki zniechecaly rodziców do podjecia tego kroku.  Zresztą ile jest zwyczajowo dzieci, które chodzą zasmarkane do przedszkola i jakos nigdy nikomu to nie przeszkadzało bo bez problemu dziecko było przyjęte. A teraz co niektóre placówki przesadziły z wytycznymi , np temp ciała nie przekraczajaca 37 stopni. U 3 latka często to jest normalna temperatura, nie mówiąc o dziecku, które biega. Nie ma upałów to jest szansa, ze sie dziecko w normie zmieści. Niestety niektórzy się za bardzo zafiksowali na punkcie zasad bezpieczeństwa. A później byle przeziębienie i organizm nie będzie sobie radził. Ja swojego dziecka nie poslalam, więc nie wiem jak to u nas wygląda. I nie dlatego, ze sie boję. Po co fundowac dziecku takie warunki, wolę żeby posiedzial z siostra w domu, niż kisil się w przedszkolnych murach, pilnują żeby za bardzo nie zbliżać się do kolegów.  

nie wiem czemu zakładasz, że ludzie myślą. Przecież skoro rząd zezwolił na otwarcie przedszkoli to nie może to być groźne?

Aczkolwiek cale te obostrzenia, zakazy i nakazy są tak nielogiczne że szok. Dziecko na trening piłki albo do sali zabaw iść może ale do przedszkola nie? Albo otwiera się kluby seniora a szkoły nadal zamknięte? Coś się komuś pomyliło.

Natomiast postawcie się w roli dyrektora takiej placówki albo organu zarządzającego. Przerzucono na nich odpowiedzialność i decyzyjność więc co się dziwicie, że nie do końca wiedzą co robić. A co by nie zrobili to jakaś grupa będzie niezadowolona.

Pasek wagi

perceptive. napisał(a):

Jestem nauczycielem m.in. w przedszkolu. Prywatne placówki nie mają nad sobą pewnych instytucji i delikatnie obchodzą się z pewnymi obostrzeniami, 'państwówki' niestety nie. Ty masz takie podejście, drugi rodzic całkiem inne + podejście z serii 'uprzejmie donoszę' i cyk, kontrola. Tak to niestety wygląda, więc postaraj się zrozumieć. Ja staram się zorganizować dzieciom czas - prace plastyczne, zabawy ruchowe itp. Ale w takich warunkach nie da się normalnie pracować. Nie bronię wszystkich nauczycieli, bo znam i takie sztuki, co przychodzą, odsiedzą swoje i idą do domu, nie robiąc wcześniej nic. Dzieci są uświadomione, widać, że rodzice z nimi rozmawiają na temat pandemii, ale niemożliwe jest żeby utrzymać ich w odległościach. Jednak dyrekcja ma swoją wizję i mimo odgórnych zasad dorzuca jeszcze swoje i jest jak jest.

To nieprawda, że prywatne placówki nie mają nad sobą tych samych instytucji, co państwowe. Ludziom się wydaje, że jak prywatne przedszkole/żłobek, to możesz sobie jak warzywniak prowadzić, a to nie takie proste. To praca z dziećmi, tak samo ściśle kontrolowana przez organy państwowe i zobowiązana spełniać te same wymogi, a nawet kontrolowana bardziej restrykcyjnie.

Ja myślę, że nauczycielom budżetówek się za przeproszeniem w tyłkach poprzewracało od siedzenia na ciepłej, pewnej posadce, w domach i teraz, gdy kazano im wrócić do pracy robią wielką dramę, jakieś cyrki, że się boją, że choroby, że strach, że odpowiedzialność. Mam koleżanki nauczycielki państwowych placówek i one już wakacjami żyją i są wściekłe na samą myśl, że miałyby wrócić do roboty. Nagle wszystkie się boją koronawirusa, ale latać po sklepach, gdzie tłok itd już im nie straszno.

 Jedyna różnica jest taka, że prywatne placówki muszą zarobić same na siebie i  same swój personel opłacić, bo im podatnicy nie zapłacą za siedzenie w domach i "pracę" zdalną, więc spięły tyłki i zrobiły wszystko, by dzieciaki jak najmniej odczuły nowe realia pracy, a one mogły zacząć zarabiać. A państwówki robią przedstawienie pod tytułem przekreślanie taśmą zabawek, zamiast je po prostu wynieść (wtf?!), czy oklejanie taśmą krzesełek i stolików, chodzenie przy dzieciach w jakichś kosmicznych skafandrach itd. żeby ludzi straszyć i pokazać jacy biedni są ci nauczyciele i dzieci.

Pasek wagi

maharettt napisał(a):

zolzaaaa napisał(a):

staram_sie napisał(a):

przedszkole zostało otwarte dla dzieci, którymi nie ma się kto zająć. Wytyczne są jakie są - i ludziom się nie dogodzi. Jeśli pojawiłoby się jakieś zakażenie to przynajmniej część rodziców miałoby pretensje dlaczego nie było zachowanego większemu reżimu.I tak zastanawiam się.... jak Twoje dziecko było w domu to ciekawe jak bardzo atrakcyjne zajęcia mu zapewniłaś.
Wydaje mi sie, ze akurat Ci co się tak bardzo boja covida i martwią o zdrowie dzieci to jednak zrezygnowali z posłania dzieci do przedszkola, tym bardziej, że tak bardzo placówki zniechecaly rodziców do podjecia tego kroku.  Zresztą ile jest zwyczajowo dzieci, które chodzą zasmarkane do przedszkola i jakos nigdy nikomu to nie przeszkadzało bo bez problemu dziecko było przyjęte. A teraz co niektóre placówki przesadziły z wytycznymi , np temp ciała nie przekraczajaca 37 stopni. U 3 latka często to jest normalna temperatura, nie mówiąc o dziecku, które biega. Nie ma upałów to jest szansa, ze sie dziecko w normie zmieści. Niestety niektórzy się za bardzo zafiksowali na punkcie zasad bezpieczeństwa. A później byle przeziębienie i organizm nie będzie sobie radził. Ja swojego dziecka nie poslalam, więc nie wiem jak to u nas wygląda. I nie dlatego, ze sie boję. Po co fundowac dziecku takie warunki, wolę żeby posiedzial z siostra w domu, niż kisil się w przedszkolnych murach, pilnują żeby za bardzo nie zbliżać się do kolegów.  
Niektorzy musza chodzic do pracy by kuouc dziecku jedzenie wiec poslali nawet jak sie boja bo co zrobic?U mnie akurat nie ma wymaganej odległości pomiedzy dziecmi. Dzieci do 3 lat maja grupe 10 osób, a starsze 15. 

Ale ja jestem za tym żeby dzieci chodziły, nawet jeśli rodzic ma jak zapewnić opiekę. Tylko to jest absurdalne bo jak jest grypa i inne choroby to co rodzic się nie obawia zarazenia? Oczywiście, ze sie obawia bo to zawsze jest dezorganizacja (choć są tacy co chore dziecko zaprowadza).  A teraz wychodzi na to, ze ledwo dziecko kichnie czy zasmarka to już panika. I nie uważam, że to wina nauczycieli, że podchodzą tak do tego tematu. W końcu oni też mają odgórnie narzucone zasady. Dla mnie po prostu ten reżim jest przesadzony bo jak się dziecko ma zarazić to i tak się zarazi. I jestem za tym żeby normalnie prowadzić zajęcia. 

Pasek wagi

staram_sie napisał(a):

zolzaaaa napisał(a):

staram_sie napisał(a):

przedszkole zostało otwarte dla dzieci, którymi nie ma się kto zająć. Wytyczne są jakie są - i ludziom się nie dogodzi. Jeśli pojawiłoby się jakieś zakażenie to przynajmniej część rodziców miałoby pretensje dlaczego nie było zachowanego większemu reżimu.I tak zastanawiam się.... jak Twoje dziecko było w domu to ciekawe jak bardzo atrakcyjne zajęcia mu zapewniłaś.
Wydaje mi sie, ze akurat Ci co się tak bardzo boja covida i martwią o zdrowie dzieci to jednak zrezygnowali z posłania dzieci do przedszkola, tym bardziej, że tak bardzo placówki zniechecaly rodziców do podjecia tego kroku.  Zresztą ile jest zwyczajowo dzieci, które chodzą zasmarkane do przedszkola i jakos nigdy nikomu to nie przeszkadzało bo bez problemu dziecko było przyjęte. A teraz co niektóre placówki przesadziły z wytycznymi , np temp ciała nie przekraczajaca 37 stopni. U 3 latka często to jest normalna temperatura, nie mówiąc o dziecku, które biega. Nie ma upałów to jest szansa, ze sie dziecko w normie zmieści. Niestety niektórzy się za bardzo zafiksowali na punkcie zasad bezpieczeństwa. A później byle przeziębienie i organizm nie będzie sobie radził. Ja swojego dziecka nie poslalam, więc nie wiem jak to u nas wygląda. I nie dlatego, ze sie boję. Po co fundowac dziecku takie warunki, wolę żeby posiedzial z siostra w domu, niż kisil się w przedszkolnych murach, pilnują żeby za bardzo nie zbliżać się do kolegów.  
nie wiem czemu zakładasz, że ludzie myślą. Przecież skoro rząd zezwolił na otwarcie przedszkoli to nie może to być groźne? Aczkolwiek cale te obostrzenia, zakazy i nakazy są tak nielogiczne że szok. Dziecko na trening piłki albo do sali zabaw iść może ale do przedszkola nie? Albo otwiera się kluby seniora a szkoły nadal zamknięte? Coś się komuś pomyliło.Natomiast postawcie się w roli dyrektora takiej placówki albo organu zarządzającego. Przerzucono na nich odpowiedzialność i decyzyjność więc co się dziwicie, że nie do końca wiedzą co robić. A co by nie zrobili to jakaś grupa będzie niezadowolona.

Jak najbardziej może. Tylko akurat placówki  przedszkolne i żłobkowe zawsze były największym skupiskiem wirusów i bakterii. Czemu co niektóre placówki tak troskliwie nie podchodzily do tematu w sezonie grypowym?  Zaszwsze byli i beda tacy rodzice co przyprowadza chore dziecko. Akurat w tym roku była mega duża zachorowalność w lutym i wiem, że zdarzala się w przedszkolu absencja ba poziomie 70-80%. Pewnie połowa dzieci juz przeszła tego wirusa, tym bardziej, ze u mnie w mieście dużo testów na grypę wychodziło negatywnie. 

I zgadzam się, że zawsze będzie ktoś niezadowolony. To nie wina placówek przedszkolnych, że muszą pracować w takich anie innych warunkach. 

Pasek wagi

Hedone napisał(a):

perceptive. napisał(a):

Jestem nauczycielem m.in. w przedszkolu. Prywatne placówki nie mają nad sobą pewnych instytucji i delikatnie obchodzą się z pewnymi obostrzeniami, 'państwówki' niestety nie. Ty masz takie podejście, drugi rodzic całkiem inne + podejście z serii 'uprzejmie donoszę' i cyk, kontrola. Tak to niestety wygląda, więc postaraj się zrozumieć. Ja staram się zorganizować dzieciom czas - prace plastyczne, zabawy ruchowe itp. Ale w takich warunkach nie da się normalnie pracować. Nie bronię wszystkich nauczycieli, bo znam i takie sztuki, co przychodzą, odsiedzą swoje i idą do domu, nie robiąc wcześniej nic. Dzieci są uświadomione, widać, że rodzice z nimi rozmawiają na temat pandemii, ale niemożliwe jest żeby utrzymać ich w odległościach. Jednak dyrekcja ma swoją wizję i mimo odgórnych zasad dorzuca jeszcze swoje i jest jak jest.
To nieprawda, że prywatne placówki nie mają nad sobą tych samych instytucji, co państwowe. Ludziom się wydaje, że jak prywatne przedszkole/żłobek, to możesz sobie jak warzywniak prowadzić, a to nie takie proste. To praca z dziećmi, tak samo ściśle kontrolowana przez organy państwowe i zobowiązana spełniać te same wymogi, a nawet kontrolowana bardziej restrykcyjnie.Ja myślę, że nauczycielom budżetówek się za przeproszeniem w tyłkach poprzewracało od siedzenia na ciepłej, pewnej posadce, w domach i teraz, gdy kazano im wrócić do pracy robią wielką dramę, jakieś cyrki, że się boją, że choroby, że strach, że odpowiedzialność. Mam koleżanki nauczycielki państwowych placówek i one już wakacjami żyją i są wściekłe na samą myśl, że miałyby wrócić do roboty. Nagle wszystkie się boją koronawirusa, ale latać po sklepach, gdzie tłok itd już im nie straszno. Jedyna różnica jest taka, że prywatne placówki muszą zarobić same na siebie i  same swój personel opłacić, bo im podatnicy nie zapłacą za siedzenie w domach i "pracę" zdalną, więc spięły tyłki i zrobiły wszystko, by dzieciaki jak najmniej odczuły nowe realia pracy, a one mogły zacząć zarabiać. A państwówki robią przedstawienie pod tytułem przekreślanie taśmą zabawek, zamiast je po prostu wynieść (wtf?!), czy oklejanie taśmą krzesełek i stolików, chodzenie przy dzieciach w jakichś kosmicznych skafandrach itd. żeby ludzi straszyć i pokazać jacy biedni są ci nauczyciele i dzieci.

Nie napisałam, że NIE MAJĄ, tylko nie mają tych wszystkich instytucji, co państwówki. Wiadomo, ze sanepid i kuratorium trzyma nad wszystkim pieczę. Pracowałam w prywatnej placówce i wiem jak to wygląda i doskonale wiem, że prowadzenie takiego miejsca do łatwych nie należy - czy to prywatne czy państwowe. To nie jest tak, że prywatne placówki robią same na siebie, też mają dotacje. Wiadomo, mniejsze, ale są. Nie ma co do siebie porównywać tych miejsc, bo rządzą się nieco innymi prawami, a ja nie neguję ani jednych, ani drugich. Nie ma co też wrzucać wszystkich nauczycieli do jednego wora. Zarówno w prywatnych, jak i w państwowych są tacy, którym się chce i tacy, którzy przychodzą wypić kawkę i do domu. 

Oklejanie zabawek taśmą? U mnie w państwowym jest wszystko pochowane co trzeba, żadnych skafandrów nie ma i nikt cyrków nie odstawia. 

Pasek wagi

Autorka posta napisała, że w placówce, gdzie prowadzi dziecko zabawki zostały oklejone taśmą

Pasek wagi

zolzaaaa napisał(a):

staram_sie napisał(a):

zolzaaaa napisał(a):

staram_sie napisał(a):

przedszkole zostało otwarte dla dzieci, którymi nie ma się kto zająć. Wytyczne są jakie są - i ludziom się nie dogodzi. Jeśli pojawiłoby się jakieś zakażenie to przynajmniej część rodziców miałoby pretensje dlaczego nie było zachowanego większemu reżimu.I tak zastanawiam się.... jak Twoje dziecko było w domu to ciekawe jak bardzo atrakcyjne zajęcia mu zapewniłaś.
Wydaje mi sie, ze akurat Ci co się tak bardzo boja covida i martwią o zdrowie dzieci to jednak zrezygnowali z posłania dzieci do przedszkola, tym bardziej, że tak bardzo placówki zniechecaly rodziców do podjecia tego kroku.  Zresztą ile jest zwyczajowo dzieci, które chodzą zasmarkane do przedszkola i jakos nigdy nikomu to nie przeszkadzało bo bez problemu dziecko było przyjęte. A teraz co niektóre placówki przesadziły z wytycznymi , np temp ciała nie przekraczajaca 37 stopni. U 3 latka często to jest normalna temperatura, nie mówiąc o dziecku, które biega. Nie ma upałów to jest szansa, ze sie dziecko w normie zmieści. Niestety niektórzy się za bardzo zafiksowali na punkcie zasad bezpieczeństwa. A później byle przeziębienie i organizm nie będzie sobie radził. Ja swojego dziecka nie poslalam, więc nie wiem jak to u nas wygląda. I nie dlatego, ze sie boję. Po co fundowac dziecku takie warunki, wolę żeby posiedzial z siostra w domu, niż kisil się w przedszkolnych murach, pilnują żeby za bardzo nie zbliżać się do kolegów.  
nie wiem czemu zakładasz, że ludzie myślą. Przecież skoro rząd zezwolił na otwarcie przedszkoli to nie może to być groźne? Aczkolwiek cale te obostrzenia, zakazy i nakazy są tak nielogiczne że szok. Dziecko na trening piłki albo do sali zabaw iść może ale do przedszkola nie? Albo otwiera się kluby seniora a szkoły nadal zamknięte? Coś się komuś pomyliło.Natomiast postawcie się w roli dyrektora takiej placówki albo organu zarządzającego. Przerzucono na nich odpowiedzialność i decyzyjność więc co się dziwicie, że nie do końca wiedzą co robić. A co by nie zrobili to jakaś grupa będzie niezadowolona.
Jak najbardziej może. Tylko akurat placówki  przedszkolne i żłobkowe zawsze były największym skupiskiem wirusów i bakterii. Czemu co niektóre placówki tak troskliwie nie podchodzily do tematu w sezonie grypowym?  Zaszwsze byli i beda tacy rodzice co przyprowadza chore dziecko. Akurat w tym roku była mega duża zachorowalność w lutym i wiem, że zdarzala się w przedszkolu absencja ba poziomie 70-80%. Pewnie połowa dzieci juz przeszła tego wirusa, tym bardziej, ze u mnie w mieście dużo testów na grypę wychodziło negatywnie. I zgadzam się, że zawsze będzie ktoś niezadowolony. To nie wina placówek przedszkolnych, że muszą pracować w takich anie innych warunkach. 

mi nie musisz tego mówić.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.