2 września 2010, 22:32
Ciekawi mnie jakie macie podejście do tej sprawy? Czy Wasi mężczyzni mają jakieś przyjaciólki, z którymi spotykają się sam na sam?
Bo mam pewien "problem" z moim chłopakiem, ale głupio mi o tym mówić. Boję się wyjść na dziecinną ;/ A wiadomo.. zależy mi na nim...
Jak to jest w Waszych związkach, jakie macie do tego podejście?
- Dołączył: 2010-03-02
- Miasto: Gliwice
- Liczba postów: 9455
3 września 2010, 10:44
a tak z innej beczki - lalka..., Ty sporo zakladasz tu wątków dotyczacych Twojego związku -zastanawiałas się czy aby ten związek ma sens skoro ma az tak duzo problemow???
3 września 2010, 11:08
He, he a później z takich przyjaźni często gęsto pojawiają się zdrady :P Ja... wybaczcie że tak napisałam, ale w mojej rodzinie czy wśród moich znajomych takich przypadków było tyle że mogłabym się nad tym rozwodzić całymi dniami :] Nie piszę że trzeba się izolować od wszystkich i wszystkiego - koleżeństwo tak, ale nic więcej. Nie wyobrażam sobie że mój facet opowiadał o naszych problemach jakiejś swojej "przyjaciółce" bo tak jak wcześniej napisałam wszystko było wykorzystywane przeciwko nas ;o A ja ze względu na nauczkę, swoimi problemami dzielę się ze swoją siostrą która wiem że nigdy mnie nie zdradzi.
- Dołączył: 2009-08-09
- Miasto: Biegun
- Liczba postów: 166
3 września 2010, 11:17
uuuu Kochana,goń lafiryndę..swoją drogą facet też nie jest w porządku,ciekawe jak on by się czuł w tego typu sytuacji..Powiedz ,że się nie zgadzasz,skoro mu zależy na Tobie i cała sytuacja jest Ci nie w smak, tamta powinna iść w odstawkę ,DEFINITYWNIE.
- Dołączył: 2009-08-31
- Miasto: m4
- Liczba postów: 288
3 września 2010, 11:24
Jest różnica pomiędzy przyjaźnią, a "przyjaźnią" i to się zwyczajnie wyczuwa. Mój mąż ma koleżanki, jedną jeszcze z dzieciństwa, pracuje z kobietami i tam też są takie zupełnie normalne znajomości, czasem gdy spotyka narzeczoną kumpla to idzie z nią na piwo czy pomaga zawiesić szafkę w kuchni. Za toja wyrwę się czasem z tym jego kumplem gdy siedzę sama w domu i mi się nudzi, mam swoich kolegów z ogólniaka i spotykamy się w naszym gronie, czasem ich proszę o jakąś przysługę itd. Ale takie dziwne znajomości wyczuwa się jakimś dziewiątym zmysłem. Ja dobrze wiedziałam kiedy jedna baba wpieprzała się w nasze życie i jak w nim narozrabiała, a on wyczuł, że coś jest nie teges gdy jeden jego kolega z pracy za często miał do mnie "małą sprawę". Najlepiej to rozpatrywać indywidualnie, ale reagować na każdy przejaw nadgorliwości czy zbytniego spoufalenie niekoniecznie czysto koleżeńskiego. Co jak co, ale związek do czegoś zobowiązuje (jeżeli już się na niego decydujemy) i trzeba być skończonym chamem i prostakiem/prostaczką żeby nie zauważyć, że przekroczyło się granicę tolerancji, albo co gorsze grać na dwa fronty, flirtować i jeszcze udawać, że nic się nie dzieje.
- Dołączył: 2010-07-21
- Miasto: Konin
- Liczba postów: 6794
3 września 2010, 11:31
z własnego doświadczenia wiem, że w przyjacielu bardzo łatwo idzie się zakochać . A jak już w grę wchodzi flirt i chociażby drobne uczucie to o pójście do łózka nie trudno. A przyjaźń internetowa..... no cóż to , że z kimś się piszę jakiś czas to nie znaczy że w realu też człowiek się z kimś idealnie będzie dogadywał. A ja już nie raz spotkałam się z sytuacją gdy ludzie byli w związku i mieli takich przyjaciół i dziś są małżeństwem.
3 września 2010, 11:47
Mój miał przyjaciółkę, okazało się że są razem od roku, oczywiście podczas trwania naszego związku ;p Już nie wierzę w takie bajki.
3 września 2010, 12:01
A mój miał i ma przyjaciółkę. Najpierw jak jeszcze nie był ze mną mu się podobała, ale ona nie chciała z nim być. Potem się zaprzyjaznili, ona znalazła chłopaka., a on zaczął być ze mną. Cały czas się przyjaźnią. Ona teraz bierze ślub, a ja razem z chłopcem zostałam zaproszona na wesele.
3 września 2010, 12:20
Wiecie co, im dłużej żyję na świecie i im więcej obserwuję różne relacje damsko-męskie, tym mniej wiem, co myśleć o czymś takim. Z jednej strony jest dla mnie nie do pomyślenia, żeby najbliższą osobę odciąć całkowicie od innych osób płci przeciwnej, zabraniać czegoś, ograniczać, nakazać ograniczanie się wyłącznie do związku, zabronić innych znajomości. Z drugiej strony wiem, że czasami jest naprawdę cienka granica w takich znajomościach, że czasami ludzie nawet nie mają złych intencji, a potem "niechcący" wychodzi całkiem inaczej i przez to rozwalają się związki, dochodzi do zdrad, a ludzie się rozstają.
Ja myślę, że nie można niczego zabronić ani robić scen zazdrości, ale trzeba być szczerym i dzielić się swoimi obawami, nawet jeśli mogą partnerowi wydać się głupie. Uważam, że facet autorki wątku nie powinien ukrywać tego, że zamierza spotkać się z tą dziewczyną. Skoro nie ma jakichś intencji niewłaściwych, to nie powinien mieć z tym problemu. Z drugiej strony, skoro jest zaufanie, to też niby nie powinno być podejrzeń i powodu do obaw. Wszystko to jest dla mnie dziwne - nie mówię, że ta konkretna sytuacja, tylko ogólnie ten temat.
Ja osobiście chyba bym po prostu była czujna na jakieś przejawy nadgorliwości i przesadnego angażowania się partnera w taką znajomość, tak jak napisała Anna.C. Bo jednak jawne próby ograniczenia partnera i stawiania mu warunków z kim ma się zadawać, a z kim nie (zakładając, że nie chodzi o szukanie okazji, tylko o zwykłe koleżeństwo) mogą moim zdaniem doprowadzić do sytuacji, że zacznie się już z tym całkowicie ukrywać. Zrobi się z tego zakazany owoc, który będzie kusił.
W sumie tak czy siak, taki temat to jest niestety stąpanie po cienkim lodzie. I jak widać niektóre z nas mają takie doświadczenia, że według nich możliwe są znajomości damsko-męskie bez podtekstów, inne uważają coś wręcz przeciwnego. Samo życie.
- Dołączył: 2009-03-30
- Miasto: Lublin
- Liczba postów: 1494
3 września 2010, 12:37
A ja w czyste przyjaźnie nie wierzę. Ja mogę się przyjaźnić z koleżanką on ma swoich dobrych kumpli...ale jak jest grono mieszane to jakoś tak wychodzi że jesteśmy wśród znajomych razem. Z reszta zarówno ja się przejechałam na tych "przyjaźniach" jak i on więc... dla nas tak jest lepiej nikt nikomu nic nie zabrania, ufamy sobie, ale jednak wiemy czym się kończą takie "niewinne znajomości" (każde z nas kiedyś w przeszłości przejechało się na kimś). A że przy okazji się ułożyło, ze ja mam przyjaciółki a on przyjaciół to nie mamy raczej tego typu dylematów ;)
Edytowany przez TeQueL 3 września 2010, 12:38
- Dołączył: 2005-11-25
- Miasto: Gdańsk
- Liczba postów: 11587
3 września 2010, 12:59
Dla mnie powiedzenie "ufam swojemu chłopakowi ale nie ufam innym dziewczynom" jest smieszne. No bo nawet gdyby jakas polnaga sie na niego rzucila to jak kocha to nie zdradzi, odtraci heh A co jak zdradzi to co powiecie? Ze to wina tej szmaty, dziwki itp ? A on swiety?
Ja na twoim miejscu bym sie wsciekla. bo gdyby od rauz powiedzial o co chodzi to ok. Ale ze musialas z niego wyciagac? Ze tak ohcoczo chce tak daleko jechac? Mialabym gdzies czy to dziecinne cyz nie postawilabym sprawe jasno, ze spotykac sie z nia nie moze i juz nawet przestala mi sie podobac ta ich znaujomosc internetowa hehe No bo bez przesady!