- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
12 marca 2013, 09:23
17 marca 2013, 19:40
17 marca 2013, 19:52
Tak zgadzam się , że IgE rośnie przy chorobach pasożytniczych. Ale powiedz sama czy to trudne np zlecić badanie kału w odstępach kilku dniowych, zlecić badanie krwi na obecność np glisty.Wydaję mi się, że nie ;) Ja jako osoba dociekliwa, uparta "wymuszam" na lekarzach pewne posunięcia ;) Oczywiście nie wrzucam wszystkich do jednego wora, zdarzają się naprawdę wszechstronni mądrzy lekarze :)
17 marca 2013, 21:47
Mam zajęcia z lekarzami ze szpitali klinicznych i jeszcze od nikogo nie słyszałam, że nie warto szczepić dziecka. Poza tym póki co to nie jest wolny wybór tylko obowiązek. A w tekście jest napisane dokładnie to, że szczepionka nie chroni przed gruźlicą ogólnie, tylko przed najgroźniejszymi powikłaniami gruźlicy. Nie czerpię swojej wiedzy z TV, tylko z podręczników medycyny i w żadnym nie było napisane, aby podważać istotność szczepień. Tekst chyba jasno wskazuje na to, żeby szczepić, chyba że nie zrozumiałam go. A co do gruźlicy to oczywiście, że jest panika, ponieważ postać płucna też bywa ciężka, a w jamach pogruźliczych może rozwinąć się zapalenie płuc, ciężkie. Oraz dlatego, że trudno prątki wybić z płuc, a leczenie trwa PÓŁ ROKU.
To jak wyjaśnić spadek zachorowań na gruźlicę, skoro te szczepienia nigdy nie były skuteczne? A co do "obowiązku" szczepień to się grubo mylisz. Szczepienia nie są w Polsce obowiązkowe. Potwierdził mi to każdy lekarz, z którym na ten temat rozmawiałam. Moja córka nie jest szczepiona i nie miałam z tym najmniejszych problemów.
17 marca 2013, 22:00
To jak wyjaśnić spadek zachorowań na gruźlicę, skoro te szczepienia nigdy nie były skuteczne? A co do "obowiązku" szczepień to się grubo mylisz. Szczepienia nie są w Polsce obowiązkowe. Potwierdził mi to każdy lekarz, z którym na ten temat rozmawiałam. Moja córka nie jest szczepiona i nie miałam z tym najmniejszych problemów.Mam zajęcia z lekarzami ze szpitali klinicznych i jeszcze od nikogo nie słyszałam, że nie warto szczepić dziecka. Poza tym póki co to nie jest wolny wybór tylko obowiązek. A w tekście jest napisane dokładnie to, że szczepionka nie chroni przed gruźlicą ogólnie, tylko przed najgroźniejszymi powikłaniami gruźlicy. Nie czerpię swojej wiedzy z TV, tylko z podręczników medycyny i w żadnym nie było napisane, aby podważać istotność szczepień. Tekst chyba jasno wskazuje na to, żeby szczepić, chyba że nie zrozumiałam go. A co do gruźlicy to oczywiście, że jest panika, ponieważ postać płucna też bywa ciężka, a w jamach pogruźliczych może rozwinąć się zapalenie płuc, ciężkie. Oraz dlatego, że trudno prątki wybić z płuc, a leczenie trwa PÓŁ ROKU.
17 marca 2013, 23:45
Cytat z Twojego postu "W świetle aktualnej wiedzy szczepionki BCG wykazują relatywnie niską skuteczność w zapobieganiu najczęstszej, płucnej postaci gruźlicy oraz wyższą skuteczność w zapobieganiu ostrym, ogólnoustrojowym postaciom gruźlicy, tj. gruźlicze zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych." - chyba wyraźnie jest napisane, że działają, prawda? Postać płucna gruźlicy to małe piwo, jak ma się prosówkę lub gruźlicze zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych czy gruźlicę kości to zaczyna się zabawa. Rzeczywiście 5 lipca 2012 nastąpiła nowelizacja ustawy, mea culpa - nie zauważyłam. Tutaj masz artykuł z poważnego czasopisma o tym dlaczego: http://www.mp.pl/szczepienia/aktualnosci/show.html?id=71634 Jeśli Sanepid uzna, że nie ma zagrożenia epidemiologicznego może odstąpić od wręczenia mandatu w wysokości 500 zł, wcześniej była kara. Nadal jednak istnieje obowiązek, a nie ma przymusu.Polecam obejrzenie zdjęć dzieci z polio czy tężcem - może tkną Cię wyrzuty sumienia względem córeczki. Polio już praktycznie nie ma, zastanawiałaś się czy to przypadek, że po wprowadzeniu szczepień?To jak wyjaśnić spadek zachorowań na gruźlicę, skoro te szczepienia nigdy nie były skuteczne? A co do "obowiązku" szczepień to się grubo mylisz. Szczepienia nie są w Polsce obowiązkowe. Potwierdził mi to każdy lekarz, z którym na ten temat rozmawiałam. Moja córka nie jest szczepiona i nie miałam z tym najmniejszych problemów.Mam zajęcia z lekarzami ze szpitali klinicznych i jeszcze od nikogo nie słyszałam, że nie warto szczepić dziecka. Poza tym póki co to nie jest wolny wybór tylko obowiązek. A w tekście jest napisane dokładnie to, że szczepionka nie chroni przed gruźlicą ogólnie, tylko przed najgroźniejszymi powikłaniami gruźlicy. Nie czerpię swojej wiedzy z TV, tylko z podręczników medycyny i w żadnym nie było napisane, aby podważać istotność szczepień. Tekst chyba jasno wskazuje na to, żeby szczepić, chyba że nie zrozumiałam go. A co do gruźlicy to oczywiście, że jest panika, ponieważ postać płucna też bywa ciężka, a w jamach pogruźliczych może rozwinąć się zapalenie płuc, ciężkie. Oraz dlatego, że trudno prątki wybić z płuc, a leczenie trwa PÓŁ ROKU.
No tak, polio rzeczywiście nie ma, bo od 1997 roku WHO przestało zaliczać do przypadków polio zachorowania poszczepienne, a te się pięknie dzisiaj zalicza do NOP albo innych chorób. Przypuszczam, że nie słyszałaś zatem, że w pewnych przypadkach po podaniu doustnej szczepionki wirus odzyskuje zdolność atakowania organizmu i takie dziecko staje się również zakaźne dla otoczenia. Dlatego w niemal całym cywilizowanym świecie nie stosuje się już szczepionek doustnych. W Europie stosuje się je tylko w Polsce i Turcji. A w Polsce naraża się zdrowie i życie dzieci, bo szczepionka w zastrzyku jest droższa ...
18 marca 2013, 09:21
Jak to o co, po prostu dyskutuję na temat szczepień. Nikogo przecież nie namawiam, żeby nie szczepił swoich dzieci. Jestem przerażona tym, jak ludzie dają się zniewolić, a "obowiązek" szczepień to dobry przykład. We wspomnianym przez Atoss artykule wyraźnie się przecież mówi o "obowiązku obywatelskim" a to nie jest obowiązek prawny. No cóż, lata komuny tak namieszały Polakom w głowach, że nie widzą, że nadal stosuje się totalitarne metody. Żadnego obowiązku prawnego być nie może, bo to całkowicie niezgodne z konstytucją. Wystarczy zajrzeć do karty praw pacjenta, żeby przeczytać, że na wszelkie działania lekarzy w przypadku dzieci muszą wyrazić zgodę rodzice a w przypadku dorosłych on sam. Bezprawne jest więc także wymaganie szczepienia na WZW przed operacjami.
Zastanawialiście się może kiedyś na jakiej podstawie dopuszczono do stosowania szczepionki u noworodków i niemowląt? O ile wiem, w Polsce nie można przeprowadzać badań klinicznych na dzieciach poniżej 2 roku życia. W innych krajach jest podobnie. Na jakiej podstawie więc twierdzi się, że są one bezpieczne?
A wracając jeszcze do polio, czytałam bardzo ciekawy artykuł napisany przez lekarkę pracującą w szpitalu w czasie epidemii polio. Ze zdziwieniem, choć nie rozwijała tego tematu, odnotowała wzrost liczby przypadków choroby po wprowadzeniu szczepień. Szczepienia zostały wprowadzone, kiedy epidemia już sama wygasała, one opóźniły nawet wygaśnięcie tej choroby. Bardzo wiele chorób "wymarło" samoistnie, bez żadnych szczepień. A wkrajach, gdzie panuje bieda, brud i niedożywienie, ciągle nie mogą sobie mimo intensywnych szczepień z polio poradzić. WHO ciągle przesuwa termin spodziewanej eradykacji polio w tych krajach i będzie tak przesuwać w nieskończoność, bo przecież nikt się nie przyzna, że są nieskuteczne, a wręcz wywołują lokalne epidemie. Bez poprawy warunków sanitarnych i lepszego odżywiania nic się nie zmieni.
Mogłabym na ten temat pisać godzinami. Przez całą ciążę przeczytałam wszystko, co tylko mogłam znaleźć. A jest materiałów na ten temat ogromnie dużo. Nie było mi wcale łatwo podjąć decyzję i nie opieram się na tym co od kogoś tam usłyszałam. Przekopałam również wiele publikacji naukowych. Dziwi mnie, że nawet ludzie związani z medycyną nie potrafią samodzielnie myśleć (choć ja miałam szczęście trafiać na takich, co potrafią). Kiedyś na wszelkie choroby lekarze stosowali lewatywy i upuszczanie krwi. Może doczekam czasów, kiedy medycyna przyzna się do błędu w zakresze szczepień. Ale bardzo w to wątpię, to niesamowicie intratny biznes, czego mieliśmy przykład w 2009 roku, kiedy WHO zmieniło kryteria pandemii, żeby nastraszyć ludzi i zapędzić do szczepień.
Edytowany przez zajaczek75 18 marca 2013, 09:24
18 marca 2013, 09:43
18 marca 2013, 15:02
19 marca 2013, 10:14
1) Szczepionki przeciwko WZW - nie jest bezprawne, w świetle tego artykułu jest wyraźnie napisane, że obowiązek istnieje w przypadku narażenia epidemiologicznego, jakim niewątpliwie jest pobyt w szpitalu oraz operacja. Jeśli dziecko jest przyjmowane do szpitala rodzic podpisuje regulamin. Później nie można żądać odszkodowania, jeśli dziecko szczepione nie było. Zajączku, gdyby mi się rodzic nie zgodził na szczepienie przed operacją - wysłałabym sprawę do Sądu Opiekuńczego i postąpiła zgodnie z własnym sumieniem. 2) Odczyny poszczepienne. Oczywiście, że są - o tym się nie dyskutuje. Proponuję protestować przeciwko podawaniu paracetamolu przeciwgorączkowo ze względu na powikłania - będziesz czekała aż gorączka naturalnie spadnie? Czy jednak podasz dziecku lek? Rzeczywiście po doustnych szczepionkach przeciwko polio były przypadki zachorowań. W czasie takich badań liczy się dobro ogółu - być może więcej dzieci by zachorowało bez szczepienia, a te które zachorowały po doustnej szczepionce - bez ery szczepień pewnie przy pierwszym kontakcie również by zachorowały. 3) Czy gdyby Twoją córkę pogryzł lis też być protestowała przeciwko szczepionce na wściekliznę? Przypominam - nie ma (poza chyba jednym lub na palcach jednej ręki policzyć) ludzi, którzy po pokazaniu się pierwszych objawów wścieklizny przeżyli ! 4) Oczywiście, że pewne choroby wyginęły same (patrz dżuma) - jednak proponuję przemyśleć w jaki sposób. Epidemie, ogromna tragedia ludzi umierających bez szans na pomoc, prawie nikt nie chciał się narażać. Wybite zostały całe osady. Mam nadzieję, że nie ten sposób miałaś na myśli? 5) Szczepienia jak wszystko mają swoje minusy. Lekarz powinien uczciwie o nich poinformować. Jak również o konsekwencjach zaniechania zgodnie z Ustawą o zawodzie lekarza i lekarza dentysty. Jeśli ktoś wypowiada poglądy niezgodne z aktualną wiedzą medyczną może odpowiadać przed organami korporacyjnymi.
Oczywiście zawsze powinno się rozważać potencjalne szkody i ewentualne zyski ze szczepień. W przypadku wścieklizny pewnie bym się nie upierała, ale tu chodzi o bezpośrednie zagrożenie życia a nie tylko ewentualne.
Co do wymuszania szczepienia przez sąd - jestem naprawdę przerażona taką postawą. Czy weźmiesz na siebie skutki powikłań? Ja jestem niemal pewna, że gdybym dziecko szczepiła, byłoby dzisiaj poważnie chore. Ma AZS, czego nie było wiadomo w dniu urodzenia (choć pośrednio z wywiadu można byłoby określić, że jest w grupie ryzyka bo ja jestem alergikiem). Chorobę przechodzi dość łagodnie, bo nikt nie majstrował przy jej układzie odpornościowym. Jest również zagrożona zaburzeniami ze spektrum autyzmu (również obiążenie dzidziczne). Ostatnie badania wykazują związek takich zaburzeń z alergią (co potwierdza również moje obserwacje). Twierdzenie więc, że szczepionki nie mają z tym absolutnie nic wspólnego jest dużym nadużyciem. Skoro oddziaływują na układ odpornościowy a wadliwie funkcjonująca odporność ma związek z autyzmem to dla mnie jest wszystko jasne. Który lekarz przed szczepieniem zbierze tak dokładny wywiad, żeby rzetelnie rozważyć zasadność śzczepienia? Zwłaszcza, że szczepi się już w pierwszej dobie życia i nie ma jak później porównać stanu dziecka przed szczepieniem i po. Czy pomogłabyś mi później wychowywać autystycze dziecko?
Zacytuję fragment książki "Alergie" napisanej przez dr Danutę Myłek (alergolog): "Im głębiej poznaję tajniki ludzkiego organizmu i wpływu pokarmów i płynów na zdrowie, tym większą pokorę odczuwam wobec ogromu wiedzy, która jest mi jeszcze nieznana." Takiej pokory życzę każdemu lekarzowi. To słowa mogę potwierdzić własnym doświadczeniem. Mam za sobą odczulanie w dzieciństwie, całe lata brania najróżniejszych leków antyalergicznych, które po pewnym czasie przestawały działać. A wyleczyłam się w ciągu 2 tygodni stosowania jedynie odpowiedniej diety. Kiedy mówiłam o tym lekarzom, nikt nie patrzył na mnie jak na wariatkę. Lekarz z dużym doświadczeniem często wie, że nowoczesna medycyna za bardzo nastawiona jest na leczenie (a raczej tłumienie) objawów a nie leczenie przyczyn chorób.
Chodzi mi wyłącznie o to, aby mieć wybór, bo nikt nie zna lepiej swojego dziecka niż matka. W innych krajach jakoś się dzieci szczepi, mimo, że nie ma tam nawet "obywatelskiego" obowiązku. Ale w Polsce panuje terror, państwo wkracza w dziedziny, w które nie powinno. Czy na prawdę jakiś urzędas, który dostał posadę z partyjnego klucza ma odpowiednią wiedzę, żeby układać kalendarz szczepień, czy decydować, czego moje dziecko ma się uczyć w szkole albo w jakim wieku ma do niej pójść? Jak tak dalej pójdzie, będziemy zmuszeni wyjechać z Polski, a tego bym nie chciała. Zbyt dużo ludzi oddało życie za nasz kraj.
Edytowany przez zajaczek75 19 marca 2013, 10:30